Data: 2013-12-12 16:31:42 | |
Autor: gzk | |
uprzejmie donosze... | |
zajebalem w tyl astry dzis ...0_o Jesteś chyba pierwszą osobą, która przyznaje się na tej grupie że w kogoś wjechała, na ogół piszą ci, w ktorych ktoś wjechał. (co nie koniecznie musi być prawdą) |
|
Data: 2013-12-12 17:15:12 | |
Autor: sqlwiel | |
uprzejmie donosze... | |
W dniu 2013-12-12 16:31, gzk pisze:
No to ja znowu zasunę przypowiastkę... Dawno, dawno temu ('92 albo coś koło-tego) zasuwam sobie zimą Passatem kombi (on się nazywał "Variant") w mieście, ze znajomym. Chyba nawet na zimówkach na przodzie. Nie padało od tygodnia, więc zasadnicze drogi, nawet te osiedlowe, oczyszczone i suche. Skręcam z takiej suchej drogi w bardziej podrzędną w celu zaparkowania tamże, a ta podrzędna prawie dziewica, nie miała kontaktu z miotłą, szuflą, czy solą, za to z wieloma kołami samochodowymi - i owszem. Wycelowałem w miejsce do zaparkowania, nogę z gazu zdjąłem już przed zakrętem, naciskam hamulec, a tu żadnej zauważalnej zmiany w prędkości. Znajomy widząc ewidentnie nadmierną prędkość pyta "co pan robi?". Odpowiadam: próbuję zaparkować. Po czym mój wózek delikatnie wali w zamykającą drogę Corsę i zatrzymuje się. Za to Corsa - rozpędziwszy się pokonuje krawężnik splantowany ujeżdżonym śniegiem, chodnik, po czym wali w mur i też się zatrzymuje. Wysiadamy, badamy sytuację. Okazuje się, że na Corsie nie ma zauważalnych znaków jej brykania. Ani od muru z przodu, ani od mojego zderzaka z tyłu. Odsuwamy Corsę (zahamowaną i na biegu) na jej miejsce i zapominamy o sprawie. -- Dziękuję. Pozdrawiam. sqlwiel. |
|
Data: 2013-12-12 20:46:17 | |
Autor: Budzik | |
uprzejmie donosze... | |
Użytkownik gzk gzk@gzk.pl ...
Nie wydaje mi sie to prawd±. |