Data: 2009-06-01 07:59:22 | |
Autor: multivatinae | |
platfusiarski oszust łże jak pies | |
Milionowe pożyczki? Palikot nic nie wyjaśnił
Po artykule DZIENNIKA na temat wielomilionowych pożyczek, które płyną z rajów podatkowych, Janusz Palikot tłumaczy się premierowi. Donald Tusk mówi, że wyjaśnienia wyglądają "dość wiarygodnie". Problem w tym, że Palikot podaje nieprawdę, o czym świadczą publicznie dostępne dokumenty. W piątkowym artykule opisaliśmy, że Palikot dostaje pożyczki z anonimowych spółek zagranicznych. Donald Tusk zażądał wyjaśnień. Poseł w weekend przekazał premierowi 17 stron dokumentów, które mają świadczyć na jego korzyść. Linia obrony Palikota jest taka: idąc do polityki, zaczął sprzedawać swoje firmy, a u kupujących oprócz ceny zagwarantował sobie możliwość zaciągania pożyczek. Podaje, że tak zrobił, gdy sprzedawał Towarzystwo Inwestycyjne Janusza Palikota. Polityk zbył je w 2007 r. luksemburskiej spółce CEPI, a następnie dostał od tej firmy pożyczki na ponad 2 mln euro. Pierwsza strona umowy między Palikotem a CEPI http://www.dziennik.pl/foto/article390695/pal1.html Sprawdziliśmy umowę sprzedaży. Znaleźliśmy ją w rejestrze sądowym. Umowa między Palikotem a CEPI dotycząca sprzedaży Towarzystwa jest standardowa i nie ma w niej słowa o gwarancjach przyznawania pożyczek. Palikot więc mija się z prawdą. Polityk tłumaczy też, że reguła "cena plus gwarancja pożyczek" "to często stosowana praktyka i każdy, kto prowadzi biznes w skali przekraczającej wymiar średniego przedsiębiorstwa, zna te zasady". Jacek Chwedoruk, dyrektor zarządzający banku inwestycyjnego Rotschild Polska: "Absolutnie się z czymś takim nie spotkałem. To prawdopodobnie może być praktykowane przez ludzi, którzy w jakiś sposób chowają się z pieniędzmi." Zbigniew Jakubas, jeden z najbogatszych Polaków: "Jestem w biznesie 30 lat. Nie słyszałem o umowach, w których oprócz ceny sprzedający gwarantuje sobie przyznawanie pożyczek." Palikot cały czas konsekwentnie ucieka też od odpowiedzi, kto jest źródłem pieniędzy. Wspomniana CEPI, żeby pożyczać politykowi, sama musiała zdobywać pieniądze od cypryjskiej spółki Decleora. Kto za nią stoi? Palikot się wykręca. "Wielu Polakom nie jest znana struktura kapitałowa banków udzielających im kredytów" - pisze na blogu. Nam w jawnych źródłach udało się ustalić, że udziałowcem Decleory od kilku miesięcy jest anonimowa fundacja New Age z karaibskich rajów podatkowych. Była żona Palikota twierdzi, że właśnie tam, w innej fundacji, polityk ukrył ich wspólny majątek. Poseł utrzymuje, że z fundacjami nie ma związku, choć w jednej z nich zasiadał jego współpracownik Waldemar Wasiluk. Kolejna rzecz budząca duże wątpliwości: z dostępnych dla każdego oświadczeń majątkowych Palikota wynika, że jego zobowiązania, w tym pożyczki z anonimowych źródeł, przewyższają wykazywany majątek. Korzystając z oświadczenia sejmowego i z notatki Palikota na blogu ("Samolustracja majątkowa" z 22 marca), wyliczyliśmy, że polityk ma ok. 20 mln zł majątku, m.in. gotówkę i nieruchomości. Jego długi natomiast grubo przekraczają 30 mln - tyle po zsumowaniu wynoszą zobowiązania, które wpisał do druku sejmowego. Może dobrze zarabia i będzie regulował długi? Nie na tyle dobrze - w 2008 r. zarobił raptem 400 tys. zł. A może tajemniczych pożyczek wcale nie trzeba spłacać, bo są zwykłymi darowiznami, które powinny być wyżej opodatkowane? Chcieliśmy o to spytać Palikota, ale odmówił rozmowy. Wątpliwości pozostają w mocy. Michał Majewski, Wojciech Cieśla -- |
|