Data: 2010-06-18 15:11:42 | |
Autor: MZ | |
kupno nieruchomości na kredyt | |
W dniu 2010-06-18 13:27, TomX pisze:
Witram,Hmm..sądząc z reszty posta to Twój "pierwszy raz" więc mimo wszystko może jednak skorzystaj z pośrednika kredytowego typu Expander lub OpenFinance. Ewentualnie jakaś mniejsza firma, za to zorientowana w temacie i współpracująca z kilkoma bankami. W skrócie: 1. Znajdujesz nieruchomość i upewniasz się ze chcesz ją kupić (to już załatwione:) 2. Idziesz do pośrednika/banku (jeśli do banku to przynajmniej do dwóch) i mówisz że chcesz kredyt na taką i taką nieruchomość. Dostaniesz stos kwitów (zależnie w jakim banku będzie ich mniej lub więcej). Jeśli masz DG kwitów w znaczący sposób przybywa. W tym miejscu upewniasz się że: a) bank nie bierze prowizji za samo rozpatrzenie wniosku b) pośrednik nie bierze prowizji za pośrednictwo c) jeśli korzystasz z pośrednika i jednocześnie sam czegoś szukasz to pośrednikowi zostawiasz ksera dokumentów (poświadczy sobie i "jego" banki to uhonorują na tym etapie) a oryginały dajesz jak już masz wybrany bank. W kwitach z banku masz listę dokumentów do dostarczenia, będzie to zwykle świeży odpis z KW nieruchomości, zaświadczenie o zarobkach swoich i małżonki, kopia ostatniego PITu. Przy DG zaczynają się schody, bo dochodzi kwitek od ZUS, US, czasami wyciąg z KPIR za ostatni rok. 2. Zwykle po drugiej wizycie bank już wie czy mniej więcej da Ci kredyt czy nie. Liczy się m.inn, czy w walucie, jaki LTV (czyli wkład własny). Im większy tym łatwiej i lepsze warunki. Możesz w tym momencie starać się o promesę (ale to nie jest konieczne). Obskakujesz tak kilka banków i sprawdzasz kto i ile Ci pożyczy. ZAWSZE w takim momencie trzeba mieć plan B czyli bank rezerwowy. W tym momencie też dowiadujesz się czy potrzebujesz wyceny i czyją wycenę dany bank akceptuje. Niektóre biorą dowolną od uprawnionego rzeczoznawcy, niektóre mają swoich preferowanych rzeczoznawców i tylko taka się liczy. Tak kombinujesz żeby jedną wyceną obskoczyć wszystkich. 3. Wiedząc już czy i mniej więcej kiedy dostaniesz kredyt idziesz do notariusza i piszecie umowę przedwstępną. Można oczywiście zrobić to bez notariusza, ale wtedy nie zmusisz sprzedającego do transakcji. Jak mu się np. nawinie lepsza oferta to odda Ci zadatek x2 (albo i nie) i powie papa. IMHO warto notarialnie, ale tu są dwie szkoły. Jeśli naprawdę Ci zależy to notarialnie. Jeśli będziesz pewien że kredyt dostaniesz to daj duży zadatek, bardziej boli rezygnacja ze sprzedaży. Jeśli pewien nie jesteś, to daj mały zadatek:), w razie W mniej zaboli Ciebie. Ustalacie dodatkowo w formie umowy cywilno prawnej (w akt tego nie wpisujesz bo za drogo) co zostaje w lokalu/lokalach. Ważne, bo można czasami trafić na takiego co i sedes i wannę wymontuje, o gniazdkach elektrycznych nie wspominając:) 4. Z umową przedwstępną w której jest data kiedy podpiszesz umowę przyrzeczoną (akt notarialny kupna) idziesz do banku i rozpoczyna się właściwa procedura udzielania. Trwa to różnie, od tygodnia do miesiąca, więc data na umowie przedwstępnej powinna być rozsądna (3 miesiące?) 5. Czekasz aż dostaniesz z banku potwierdzenie udzielenia kredytu i idziecie drugi raz do notariusza żeby podpisać umowę "właściwą". Rano w dniu podpisania lecisz do Sądu Ksiąg Wieczystych lub sprawdzasz online (teraz tak można) czy KW Twojej nieruchomości się nie zmieniła, w szczególności czy nie ma wzmianek o nowych wpisach. To TROCHĘ Cię chroni, ale dla dobrego oszusta nic trudnego. 6. Podpisujecie akt notarialny w którym wpisujesz ile wpłaciłeś sam, ile przeleje Twój bank i kiedy (ostrożnie z datą, upewnij się co masz na umowie z bankiem i dodaj parę dni). Upewniasz się, że nie kupujesz nieruchomości z lokatorami (sprzedający musi pokazać zaświadczenie o BRAKU osób zameldowanych najlepiej z dnia transakcji). Uwaga, to nie to samo co zaświadczenie o wymeldowaniu pana X będącego właścicielem. Ustalacie datę wydania nieruchomości wolnej od praw i rzeczy osób trzecich. Notariusz często sam żąda od sprzedającego zaświadczenia od administratora/spółdzielni o niezaleganiu z opłatami. Niby długi idą za człowiekiem, ale zwłaszcza w spółdzielniach jest różnie, więc warto żeby było czysto. 7. Robicie protokół zdawczo-odbiorczy (stan liczników, co zostało w mieszkaniu, ile kompletów kluczy przekazano). 8. Z aktem notarialnym biegniesz do banku (najlepiej tego samego dnia) i uruchamiasz kredyt. Warto również od razu ubezpieczyć mieszkanie, bo bank będzie tego wymagać. Niektóre firmy zgadzają się ubezpieczyć je nawet wcześniej, więc możesz to zrobić kilka dni przed aktem i mieć już kwit. Obowiązkowe będzie ubezpieczenie murów przynajmniej na kwotę kredytu. 9.Czasami notariusz wpisze Ci hipotekę w ramach aktu, ale czasami chce za to extra kasę i proponuje żebyś zrobił to sam. Walisz więc do sądu KW i składasz wniosek o wpis hipoteki na rzecz banku. 10. Rundka po gazowni, zakładzie energetycznym, administracji - przepisania umów. Jeśli jest ogrzewanie gazowe, to w gazowni upewniasz się że jest zgłoszone. Jeśli elektryczne, sprawdzasz co ma wpisane zakład energetyczny. Ma wszystko grać, jak nie gra to sprzedający przy Tobie to prostuje (za swoje pieniądze). 11. Szampan? no, w zasadzie tak, chociaż prawdziwy powód do radości i lepszy sen będziesz miał dopiero za parę miesięcy (w Warszawie pół roku) gdy dostaniesz potwierdzenie wpisu i sprawdzisz że w międzyczasie nikt się w KW nie wpisał. Bank wtedy zdejmie Ci ubezpieczenie na czas wpisu i może coś odda, albo zmniejszy raty, zależnie jak masz w umowie. To ..tyle:) -- MZ |
|
Data: 2010-06-19 00:11:51 | |
Autor: m4rkiz | |
kupno nieruchomości na kredyt | |
"MZ" <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl> wrote in message news:hvfrad$ta3$1news.onet.pl...
7. Robicie protokół zdawczo-odbiorczy (stan liczników, co zostało w ja bym sobie tu jeszcze zamki wymienil, kod alarmu itp. bo albo wstawiasz tam od razu swoje graty (i cos sie moze stac) albo zostawiasz je jakis czas puste (i tym bardziej cos sie moze stac, zwlaszcza jezeli w okolicach protokolu czy zaleglosci w spoldzielni\elektrowni\gazowni\wodociagach\tepsie sie ze sprzedajacym pozrecie ;) a to kran 'sie odkreci' i bedzie niefajnie, a to wanna czy inny junkers 'nog dostanie' czy tez czesc wstawionych gratow przeprowadzkowych sie 'zapodzieje') nigdy nie wiesz ile osob z rodziny\znajomych\sasiadow ma dostep do takiego mieszkania, zwlaszcza jak sprzedajay ma nastoletniego syna i "nikt tam teraz nie mieszka" - to to niemal z autopsji :D ciekawa opcja (ale nieczesto dostepna) to wynajecie tego co sie chce kupic, szanse ze w danym przypadku sie tak da sa male, ale to znakomita metoda zeby sie dowiedziec czy warto dane lokum brac - zwlaszcza w bloku ;) |
|