Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Żydowscy kaci - przemilczana historia niemieckich obozów koncentracyjnych?

Żydowscy kaci - przemilczana historia niemieckich obozów koncentracyjnych?

Data: 2012-06-02 13:12:20
Autor: Observatore
Żydowscy kaci - przemilczana historia niemieckich obozów koncentracyjnych?
 Jakos w sieci nie ma zadnej informacji o Alexander McClleland, poza tylko
kilkoma blogami ktore prowadza jacys nieznani ludzie.

Dla mnie osobiscie podejrzane jest popularyzowanie tej ksiazki przez blog
gajowego maruchy, ktory jest najwyrazniej prosowieckim agentem wplywu.




--


Data: 2012-06-02 16:37:22
Autor: mkarwan
Żydowscy kaci - przemilczana historia niemieckich obozów koncentracyjnych?

Użytkownik " Observatore" <fajny.d.arzbor.SKASUJ@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:jqd3fk$gh$1inews.gazeta.pl...
Jakos w sieci nie ma zadnej informacji o Alexander McClleland, poza tylko
kilkoma blogami ktore prowadza jacys nieznani ludzie.

Dla mnie osobiscie podejrzane jest popularyzowanie tej ksiazki przez blog
gajowego maruchy, ktory jest najwyrazniej prosowieckim agentem wplywu.

Kto chce znaleźć to znajdzie.
http://books.google.pl/books/about/The_Answer_Justice.html?id=DIV2AAAACAAJ&redir_esc=y
http://catalogue.nla.gov.au/Record/2261633
The Small Fortress in Terezin was also used as a punishment prison for Allied POWs who persisted in escape attempts. POWs from Australia, New Zealand, and Great Britain were imprisoned. Keeping POWs from signatory countries in such camp conditions was against the Geneva Convention. Terezin was the punishment prison for Walter Wise (Australia), Charles Croall (NZ), Roy Lomas (NZ), Ray Reid (NZ), Gerry Mills (NZ), Sid Davison (NZ), Tom McLeod (NZ), Alf Booker (NZ), Jock Bone (UK), Herb Cullen (Australia), Tama Tamaki (NZ), Wal Riley (Australia), Tom Mottram (NZ), Jim Ilott and Alexander McClelland (Australia). All survived but suffered chronic physical and mental health problems for most of their lives.[5]
For many years the Australian and New Zealand governments denied that any of their servicemen had been sent to Terezin, but after several years of campaigns the Australian Prime Minister Bob Hawke established a committee of investigation in 1987 which eventually ordered $10,000 compensation payments to the surviving veterans.
źródło http://en.wikipedia.org/wiki/Terez%C3%ADn

(...)Hannah Arendt już w 1963 roku wystąpiła w książce "Eichmann w Jerozolimie" z dramatycznym oskarżeniem przeciw Judenratom, twierdząc, że bez ich pomocy w zarejestrowaniu Żydów, zebraniu ich w gettach, a potem pomocy w skierowaniu do obozów zagłady zginęłoby dużo mniej Żydów. Niemcy mieliby bowiem dużo więcej kłopotów z ich spisaniem i wyszukiwaniem. W różnych miastach okupowanej przez hitlerowców Europy powtarzał się ten sam perfidny schemat - funkcjonariusze żydowscy sporządzali wykazy imienne wraz z informacjami o majątku, zapewniali pomoc własnej policji w chwytaniu i ładowaniu Żydów do pociągu. W ocenie Hannah Arendt: "Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej tej ponurej historii (...)" (podkr. J.R.N.) (H. Arendt: "Eichmann w Jerozolimie", Kraków 1987, s. 151).
Uległość Judenratów wobec hitlerowców oznaczała skrajną kompromitację żydowskich elit w państwach okupowanych przez III Rzeszę. Hannah Arendt stwierdza wręcz: "O ile jednak członkowie rządów typu quislingowskiego pochodzili zazwyczaj z partii opozycyjnych, członkami rad żydowskich byli z reguły cieszący się uznaniem miejscowi przywódcy żydowscy, którym naziści nadawali ogromną władzę aż do chwili, gdy i ich także deportowano" (H. Arendt: op. cit., s. 151).
Dodajmy przy tym, że odgrywający tak haniebną rolę szmalcownicy, czy pomagające Niemcom w niektórych miejscowościach męty stanowiły prawdziwy margines społeczeństwa polskiego, zbiór szumowin. Wśród Żydów natomiast splamiła się straszliwie wielka część ich elity politycznej i społecznej. Stąd pochodzi tak niebywale ostra konkluzja H. Arendt - "Wszędzie, gdzie byli Żydzi, istnieli uznani przywódcy żydowscy, i to właśnie oni, niemal bez wyjątku współdziałali w ten czy inny sposób, z takiej czy innej przyczyny, z nazistami. Cała prawda przedstawiała się tak, że gdyby naród żydowski był istotnie nie zorganizowany i pozbawiony przywództwa, zapanowałby chaos, ale liczba ofiar z pewnością nie sięgnęłaby 4,5 do 6 milionów ludzi" (H. Arendt: op. cit., s. 151, 160). Arendt powołała się przy tym na oceny sugerujące, że z powyższej ilości Żydów mogłaby uratować się mniej więcej połowa, gdyby nie trzymano się posłusznie zaleceń żydowskich (tamże, s. 160-161).
Żydowski autor Baruch Milch tak pisał w przejmującej relacji o losach Żydów na b. wschodnich kresach Rzeczypospolitej (woj. lwowskie i tarnopolskie): "W każdym razie Judenrat stał się narzędziem w rękach gestapo do niszczenia Żydów, a jak sami członkowie później się wyrażali, są "Gestapem na ulicy żydowskiej (...)" (B. Milch: Mój testament, "Karta", luty 1991, s. 6-7, 16).

Przypomnijmy tu postać Chaima Rumkowskiego, prezesa Rady Żydowskiej w Łodzi, "króla" getta łódzkiego na usługach Niemców. Był on absolutnym władcą getta, w którym kursowały specjalne pieniądze "chaimki" i "rumki" oraz znaczki pocztowe z jego podobizną. Rumkowski urządził sobie harem w jednej willi i wciąż sprowadzał nowe piękne kobiety. W zamian za przyzwolenie Niemców na jego tyranię nad mieszkańcami getta arcygorliwie wykonywał wszystkie niemieckie rozkazy i wyekspediował olbrzymią większość swych poddanych do obozów zagłady. W końcu jednak i jego Niemcy wysłali do Oświęcimia, podobno natychmiast padł ofiarą swych żydowskich współwięźniów, którzy nie zwlekając ani chwili natychmiast po przywiezieniu go do obozu, spalili go żywcem w obozowym piecu (por. E. Reicher: "W ostrym świetle dnia. Dziennik żydowskiego lekarza 1939-1945", oprac. R. Jabłońska, Londyn 1989, s. 29).

Na Węgrzech członkowie Judenratów uczestniczyli w najhaniebniejszych, najbardziej podejrzanych moralnie transakcjach dla ratowania bogatych i wpływowych Żydów kosztem zdradzanych i wydawanych Niemcom ich biednych współziomków. W Budapeszcie za pośrednictwem wybitnego syjonisty dr. Rudolfa Kastnera, Judenraty ułatwiły Eichmannowi uśpienie czujności i deportowanie na śmierć do nazistowskich obozów zagłady 475 tysięcy Żydów w zamian za uratowanie 1.684 bogatych Żydów (znaleźli się wśród nich "ludzie wybitni" i członkowie syjonistycznego ruchu młodzieżowego (H. Arendt: op. cit., s. 54, 152). Eichmann umożliwił "nielegalny" wyjazd ponad półtora tysiąca Żydów do Palestyny (eskorta pociągu składała się w istocie z niemieckich policjantów) w zamian za "ład i porządek" w obozach, zapobieżenie tam panice i ucieczkom bardzo łatwym w zamieszaniu 1944 roku, gdy front był już tak blisko Węgier. W rezultacie tych "uspokajań" w obozach ze strony cieszących się autorytetem wpływowych Żydów Niemcy w porządku "wyekspediowali kilkaset tysięcy Żydów węgierskich" na zagładę. Po wojnie w czasie procesu w Jerozolimie sędzia Benjamin Halevi z Jerozolimskiego Sądu Okręgowego wydał orzeczenie stwierdzające, że Kastner "zaprzedał własną duszę diabłu". Izraelski Sąd Najwyższy pod naciskami polityków unieważnił jednak to orzeczenie, uniewinniając Kastnera, aby zatuszować tak kompromitującą Żydów sprawę. W kilka miesięcy potem w marcu 1957 roku Kastnera zabiło jednak dwóch węgierskich Żydów, którzy przeżyli czas masakry.
Szczególnie ciężkie określenia niejednokrotnie padały wobec policji żydowskiej. Oskarżano ją, że będąc niezwykle służalcza wobec Niemców, nierzadko swym okrucieństwem w stosunku do żydowskich współziomków przewyższała nawet hitlerowców. Słynny kronikarz warszawskiego getta - Emanuel Ringelblum tak pisał o żydowskiej policji: "Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem. W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą. Wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją. Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia. Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swych braci na rzeź. Policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ją wykonała. Obecnie mózg sili się nad rozwiązaniem zagadki: jak to się stali, że Żydzi - przeważnie inteligenci, byli adwokaci (większość oficerów była przed wojną adwokatami) - sami przykładali rękę do zagłady swych braci. Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety, starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź (...). Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców i Łotyszów. Niejedna kryjówka została "nakryta" przez policję żydowską, która zawsze chciała być plus catholique que le pape, by przypodobać się okupantowi. Ofiary, które znikły z oczu Niemca wyłapywał policjant żydowski (...). Policja żydowska dała w ogóle dowody niezrozumiałej dzikiej brutalności. Skąd taka wściekłość u naszych Żydów? Kiedy wyhodowaliśmy tyle setek zbójców, którzy na ulicach łapią dzieci, ciskają je na wozy i ciągną na Umschlag? Do powszechnych po prostu zjawisk należało, że zbójcy ci za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy (...) Każdy Żyd warszawski, każda kobieta i każde dziecko mogą przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości policji żydowskiej" (E. Ringelblum: "Kronika getta warszawskiego wrzesień 1939 - styczeń 1943", Warszawa 1988, s. 426, 427, 428).
źródło http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_151.html

Data: 2012-06-02 14:51:29
Autor: Observatore
Żydowscy kaci - przemilczana historia niemieckich obozów koncentracyjnych?
mkarwan <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał(a): (...)


ale mnie chodzi o zyciorys i potwierdzenie faktycznego istnienia czlowieka o
nzawisku Alexander McClelland.

Ludzie dla forsy rozne rzeczy robia i aby komus takimemu uwierzyc, trzeba go
znac oraz miec udokumentowane przez badaczy tych spraw dowody.

Wy mkarwan kiedys tu pisaleiscie, ze Obama tez ma zydowskie korzenie. A to byl joke.

Sprawy polsko - zydowskie sa bardzo delikatne i powinny byc delikatnie
wyjasniane, a nie na chama i po sowiecku lub nazistowsku.


--


Data: 2012-06-02 16:57:08
Autor: mkarwan
Żydowscy kaci - przemilczana historia niemieckich obozów koncentracyjnych?

Użytkownik " Observatore" <fajny.d.arzbor.SKASUJ@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:jqd99h$cgu$1inews.gazeta.pl...
ale mnie chodzi o zyciorys i potwierdzenie faktycznego istnienia czlowieka o
nzawisku Alexander McClelland.

Robisz siebie idotę czy nim jesteś.
W liscie otwierającycm wątek oraz w poprzednim liście są linki a wipisujesz idotyzmy, poddając w wątpliwość istnienie autora.

Data: 2012-06-02 15:22:53
Autor: Observatore
Żydowscy kaci - przemilczana historia niemieckich obozów koncentracyjnych?
mkarwan <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał(a):

Użytkownik " Observatore" <fajny.d.arzbor.SKASUJ@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:jqd99h$cgu$1inews.gazeta.pl...
> ale mnie chodzi o zyciorys i potwierdzenie faktycznego istnienia czlowieka > o
> nzawisku Alexander McClelland.

Robisz siebie idotę czy nim jesteś.
W liscie otwierającycm wątek oraz w poprzednim liście są linki a wipisujesz idotyzmy, poddając w wątpliwość istnienie autora.

a zyciorysu to nie mozna sfabrykowac?  Na przyklad w Polsce wielu tzw.
*opozycjonistow*, ma piekne zyciorysy. Nie potrzebnie sie do was odzywale,
 Nie cierpie organicznie fanatykow, wszelkiego autoramentu, bo oni nie kieruja
sie rozumem tylko zlymi emocjami. Z fanatykiem zadnej dyskusji nie ma. Czego jestescie klasycznym przykladem

--


Żydowscy kaci - przemilczana historia niemieckich obozów koncentracyjnych?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona