Data: 2012-12-17 22:02:39 | |
Autor: abc | |
Zbrodnie ateistów w masońskim Meksyku | |
"Reagując na skrajne antykościelne postanowienia Callesa, meksykański
Episkopat ogłosił strajk duchowieństwa, które wstrzymało się od odprawiania nabożeństw i wszelkich posług religijnych. Liczono, że skłoni to rząd do szukania kompromisu. Stało się wręcz przeciwnie. Calles uznał, że strajk księży jest tym korzystniejszy dla rządu i tylko ułatwi działania ateizacyjne. Francuski dyplomata Ernest Lagarde, który spotkał się z prezydentem Callesem 26 sierpnia 1926 roku, dokładnie opisał, na czym polegały prawdziwe intencje rządu. Calles powiedział mu wprost: "(...) Każdy tydzień, który przeminie bez Mszy świętej spowoduje utratę dla Kościoła około 2% wiernych (...)". Minister spraw wewnętrznych A. Tejeda, reagując na informację o strajku księży powiedział: "(...) Kościół przeszedł nasze największe nadzieje (...) nic nie byłoby bardziej przyjemne dla nas (...). Chwyciliśmy Kościół za gardło i zrobimy wszystko, aby go udusić". Władze zaczęły zamykać kościoły na terenie całego kraju pod pretekstem inwentaryzacji. Różnymi sposobami próbowano zastraszyć katolików, mnożąc aresztowania księży i działaczy katolickich. 14 sierpnia 1926 roku w wiosce Chalchichites zamordowano księdza Ludwika Batis i trzech innych katolików. Dodajmy, że prezydent Calles wydał specjalne rozporządzenia nakładające na urzędników kary za niedbałość w walce z religią. Zamykanie kościołów i coraz liczniejsze areszty księży doprowadziły rozgoryczone rzesze katolików do wystąpienia przeciwko władzy tzw. powstania Cristeros (wojowników Chrystusa). W powstaniu wzięło udział około 50 tysięcy chłopskich powstańców. Strona rządowa nazywała ich Cristeros ("bojownicy Chrystusa" lub "Chrystusowcy"). Sami powstańcy nazywali siebie raczej "populares", "defensores" lub "liberadores", co oznaczało "ci z ludu", "obrońcy" lub "wyzwoliciele". W krwawych walkach wojny domowej lat 1926-1929 (tzw. "Cristiadzie") poległo około 100 tysięcy osób: 40 tysięcy powstańców - Cristeros i 60 tysięcy żołnierzy wojsk rządowych ( w tym 12 generałów, 70 pułkowników i 1800 niższych oficerów). Walki wojny domowej spowodowały exodus ponad 500 tysięcy uchodźców na emigrację do Stanów Zjednoczonych i bardzo znaczące zniszczenia w licznych prowincjach Meksyku. Takie były koszty skrajnego, antyreligijnego zacietrzewienia meksykańskich władz na czele z prezydentem Callesem. Po wybuchu powstania Cristeros władze przeszły do najbezwzględniejszych metod walki z religią. Siłą zamykano kościoły w poszczególnych regionach kraju, ze szczególną gorliwością likwidując parafie wiejskie. Głównym celem prezydenta Callesa stało się jak najszybsze doprowadzenie do całkowitej likwidacji kościołów na wsi. Calles - mason i fanatyczny wróg Kościoła, tak zwierzał się przyjaciołom ze swych kalkulacji - "jeśli raz przełamie się nawyk chodzenia do kościoła, to Indianie stopniowo całkowicie o nim zapomną". Księży zmuszano pod groźbą najsurowszych sankcji, z karą śmierci włącznie, do opuszczania parafii wiejskich i osiedlania się w miastach. Liczono, że porzucone przez pasterzy parafie szybko ulegną całkowitej dechrystianizacji. W 1927 roku doszło do pierwszych egzekucji opornych księży, którzy odmawiali porzucenia swych wiejskich parafian. Za pretekst do egzekucji służyło odpowiednie zastosowanie wprowadzonego jeszcze za dyktatury Diaza tzw. "Ley Fuga" (prawa o ucieczce). Na jego zasadzie można było natychmiast zastrzelić bez postępowania sądowego każdego, kto usiłował zbiec po aresztowaniu, by uniknąć wymiaru sprawiedliwości. Twierdzenie, że oskarżony usiłował zbiec w zupełności wystarczało, aby go rozstrzelać. Coraz liczniejsze egzekucje opornych księży, którzy nie chcieli opuścić swych wiejskich parafian skłoniły nawet część biskupów do polecenia duchownym, by opuścili swe wiejskie parafie i udali się do miast. Przeważająca część księży udała się do miast. W styczniu 1927 roku na 3600 ogółu księży meksykańskich aż 3390 stanowili księża mieszkający w miastach i ci, którzy porzucili swe wiejskie parafie i przenieśli się do miast. Na wsiach pozostała tylko niewielka część księży, grupa księży schizmatyckich popieranych przez władze i około 100 odważnych duchownych, którzy za nic nie chcieli opuścić swych wiejskich parafian, nawet pod groźbą śmierci. Wielu z nich zapłaciło za to życiem. Zostali zamordowani, częstokroć nawet bez jakiegokolwiek sądu, lub po jego parodii. Można by długo wyliczać przykłady podstępnych zabójstw opornych księży i działaczy katolickich, przeprowadzonych na rozkaz masońskich władz Meksyku. Na przykład w styczniu 1927 roku zamordowano trzech młodych działaczy Sodalicji Mariańskiej w mieście Leon. W kwietniu 1927 roku rozstrzelano prowadzących tajną działalność duszpasterską księży Andrzeja Sala i Trynidada Rangela w Leonie. 26 lipca 1926 roku ofiarą egzekucji w mieście Puebla padł stary kupiec Jose Garcia Fanfon za to, że odmówił zdjęcia z witryny sklepu napisu: "Viva Cristo Rey!" (Niech żyje Chrystus Król). W listopadzie 1927 roku doszło do jednej z najgłośniejszych kaźni, pod sfingowanymi zarzutami stracono powszechnie lubianego księdza Michala Augustyna Pro, jego brata Humberta i inżyniera Ludwika Segura. Rządowi oprawcy nie oszczędzali duchownych nawet w najbardziej podeszłym wieku. Między innymi zamordowano 80-letniego proboszcza Adama Nachitlana (Zacatecasa). Jośe Isabel Floresa powieszono po 40 latach pracy duszpasterskiej w parafii Matatlan. Okrutny terror fizyczny wobec księży wzmógł się jeszcze bardziej w 1928 roku po zabójstwie Alvaro Obergona, świeżo wybranego prezydentem na miejsce Callesa (Obregon padł ofiarą zamachu ze strony młodego zdesperowanego intelektualisty katolickiego Leona Torola)." (...) Rozmiary chłopskiego powstania w obronie wiary i determinacja prostych wieśniaków były ogromnym szokiem dla prowadzących antyreligijną politykę masonów i marksistów z rządowego establishmentu. Myślące w "wąsko racjonalistyczny sposób" władze nie mogły sobie po prostu wyobrazić tego, że zwykli prości chłopi porwą się do otwartego buntu w obronie Kościoła, przeciwko uzbrojonym po zęby wojskom rządowym. Dla wiejskich powstańców walczących w obronie wiary sprawa była jednak prosta. Jak komentował J.A. Meyer, pisząc o motywach walki chłopskich katolickich buntowników: "(...) Chłop wiedział tylko jedną rzecz: tamci zamykają kościoły i prześladują księży. On widział tylko jedną rzecz: przybyli żołnierze, zamknęli kościół, aresztowali księdza, zastrzelili tych, którzy protestowali, powiesili swego więźnia, podpalili kościół i zgwałcili kobiety w buntującej się wsi. Znieważeni wieśniacy, którzy kochali swoją wieś, swój kościół i swojego proboszcza, zupełnie naturalnie porwali się do buntu". Wśród chłopów powszechnie dominowały odczucia, iż: "(...) Rząd chce, abyśmy żyli jak zwierzęta, bez religii i bez Boga, ale oni nigdy się tego nie doczekają od nas. My bowiem wykorzystamy każdą chwilę czasu, która jest nam dana, aby głośno krzyczeć: "Niech żyje Chrystus Król! Niech żyje Dziewica z Guadelupy! Precz z rządem!" Więcej http://www.guadalupe.opoka.org.pl/pliki/masmek.htm -- Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny. |
|
Data: 2012-12-17 14:32:53 | |
Autor: khanula | |
Zbrodnie ateistów w masońskim Meksyku | |
W dniu poniedziałek, 17 grudnia 2012 22:02:39 UTC+1 użytkownik abc napisał:
"Reagując na skrajne antykościelne postanowienia Callesa, meksykański etam, meksykanski katolicyzm to konglomerat roznych wierzen i obrzedow poganskich przemieszanych z religia katolicka. jest to szczegolna symbioza poganstwa z katolicyzmem |
|