Data: 2010-01-25 16:16:01 | |
Autor: cirrus | |
Wyłączyć rozum? | |
# Poseł Bartosz Arłukowicz zapewnił, że wyłączy się z przesłuchania pani Anity Błochowiak, która też ma być świadkiem przed komisją śledczą, a on rozmawiał z nią wcześniej na te tematy. Wyłączy się więc dla czystości sprawy.
Zapewne w swoim mniemaniu postąpił szlachetnie, ale mnie akurat mocno rozśmieszył. Jeżeli poseł Arłukowicz, z zawodu lekarz, chciał coś wiedzieć o hazardzie i pracach nad ustawami na ten temat, a ta wiedza do pracy w komisji była mu niezbędna, to akurat pani Błochowiak jest nieocenionym źródłem informacji, bowiem nad nimi przez lata pracowała. Podobnie jak poseł Marek Wikiński, do którego napisała SMS omyłkowo wysłany do posła Chlebowskiego, skutkiem czego te kontakty zostały ujawnione. Swoją drogą, że też przebywający w Londynie poseł musiał mieć informacje z przesłuchania Chlebowskiego przekazywane z dokładnością co do minuty, jest dość ciekawe. Jeżeli ktoś każe mi wierzyć, że we wszystkich klubach potencjalni świadkowie komisji przez te wszystkie miesiące ze sobą nie rozmawiali, to chyba urządza sobie kpiny. Jestem pewna, że rozmawiali, i to nie raz. Przecież przez kilka tygodni był to jeden z głównych tematów i wiadomo było od dawna, że wszyscy, którzy kiedyś zmagali się z tymi ustawami lub widzieli się jako możliwi świadkowie byli nieocenionymi źródłami informacji, zapewne różne wersje ustalano, różne cele zakładano. W każdej bowiem partii od lat jest grupa zajmujących się hazardem. W SLD była to właśnie pani Błochowiak, pan Wikiński, pan Jaskiernia, okazuje się, że w PO właśnie Chlebowski, w PiS - jak się dowiadujemy - Gosiewski i zapewne inni, przeważnie członkowie komisji finansów publicznych. Każda partia musiała też przyjąć jakąś strategię działania. I to bez względu na to, czy jej przedstawiciele w komisji są wystarczająco sprawni, czy nie. Generalnie, nikt nie jest sprawny, najsłabsi, bo nawet walczyć nie potrafią, są pewnie z PO, a najciekawszy marszałek Stefaniuk, nie ukrywający, że został przymuszony do tej roboty. Czy w związku z tym uważam, że wszyscy, którzy nad ustawami pracowali i teraz ze sobą rozmawiają, są bohaterami jakichś afer? Posłami skorumpowanymi? Wcale tak nie uważam. Za chorą uważam natomiast sytuację, w której każdy, kto zetknął się hazardem lub ustawodawstwem regulującym tę sferę, traktowany jest jako potencjalny klient wymiaru sprawiedliwości, a nawet jako już skazany przestępca. Bez sądu i bez odwołania. Na razie w sprawach hazardowych nikomu nie postawiono żadnych zarzutów, wiadomo, że kierowane pod adresem Jaskierni podejrzenia, że przyjął 10 mln łapówki były bzdurą używaną w celach politycznych, bo akurat trzeba było jeszcze dobijać SLD. Być może wszystkim się jakoś upiekło, bo organy ścigania były mało sprawne, ale taki mam już obyczaj, że dopóki komuś się zarzutów nie postawi, nie widzę powodu, by uczestniczyć w tej lawinie insynuacji, jaka zalewa media, którymi żywi się polityka. Jeżeli jednak miałoby być tak, że każdy, kto z kimś rozmawiał o hazardzie będzie się wyłączać, to najlepiej od razu wyłączyć całą komisję, której jedynym dorobkiem na razie jest bezpłatna reklama pewnej warszawskiej restauracji. Nie jestem pewna, czy jest to zachowanie etyczne i co wolno posłowi aż tak szeroko reklamować, aby trzymać wysoki standard etyczny, ale właścicielka restauracji powinna im stawiać bezpłatne kolacje (ewentualnie lunche), bowiem nie wszyscy kolacje jadają. Pani Kempa wyznała na przykład, że nie je kolacji, ponieważ się odchudza. To wyznanie było jednym z ciekawszych w dorobku tak zwanej hazardowej. W ogóle mam wrażenie, że najciekawsze nie jest to, co widzimy, ten cały zewnętrzny polityczny teatr, ale to, co dzieje się wokół. Te nerwowe telefony do przeróżnych ekspertów czy byłych lub potencjalnych świadków, aby sprawdzić informacje, bo wcześniej się do pracy nie przygotowano. Na przykład ostatnio, po kilku godzinach, ocknął się poseł Wassermann, który zaczął dezawuować jakąś ekspertyzę CBA pokazaną przez Chlebowskiego. Czy poseł Wassermann nie powinien był wyłączyć się, gdy omawiano sprawy związane z działalnością służb specjalnych, których był koordynatorem? Dlaczego jako koordynator tej ekspertyzy wcześniej nie zdezawuował tylko pozwolił, aby żyła życiem publicznym, choć pisana była podobno na podstawie niewiarygodnych donosów? Czy niewiarygodnych donosów w CBA nie sprawdzano tylko od razu umieszczano je w dokumentach, stemplowano pieczęcią i sprzedawano jako prawdę objawioną? Jest wiele bardzo pytań, które oczywiście ani o krok nie przybliżają nas do wyjaśnienia, co to jest afera hazardowa i czy w ogóle taka afera była, są jednak na poważnie analizowane przez grona polityków i co gorsze, komentatorów, a także tak zwanych dziennikarzy śledczych, którzy szukają luk, strzelają datami, zapowiadają, jakich to sensacji możemy oczekiwać, kto i kiedy się rozsypie i tworzą swoje - podobno logiczne - nie do rozerwania łańcuchy zdarzeń. Oczywiście, dobrze jest jeszcze przed przesłuchaniem kogoś ważniejszego zdołować bardziej, jak to spróbowano, być może skutecznie, z Drzewieckim przy pomocy brata mającego kłopoty w wymiarem sprawiedliwości. Z nadzwyczajnie obszernych publikacji wprawdzie nic o samym świadku nie wynika, ale przecież najważniejszy jest klimat wokół osoby. # Ze strony: http://tiny.pl/hm52z -- stevep |
|
Data: 2010-01-25 20:48:20 | |
Autor: abc | |
Wyłączyć rozum? | |
W ogóle mam wrażenie, że najciekawsze nie jest to, co widzimy, ten cały zewnętrzny polityczny teatr, ale to, co dzieje się wokół. Ani to co się dzieje wokół, ani to co w środku, nie jest ciekawe. Ta telenowela jest żenująca i szkoda czasu na jej oglądanie. -- Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny. .. |
|