Data: 2010-03-12 07:56:25 | |
Autor: Artur Borubar | |
W IPN jak u Kafki. | |
Prawie rok Ryszard Gleich, sędziwy działacz kluczborskiego podziemia, zmagał się z piętnem agenta SB. IPN odmawiał mu dostępu do akt, z których jasno wynika, że donosicielem nie był. Teraz 83-latek pozwie Instytut.
Informacje o jego rzekomej współpracy z SB rozpowszechniła w internecie była opozycjonistka, która z rekomendacji opolskiego Zarządu Regionu "S" dostała wgląd w akta IPN. Opublikowała dokument zarejestrowania Gleicha jako tajnego współpracownika. Efektem były obraźliwe i niewybredne ataki dawnych działaczy na 82-letniego opozycjonistę. Sądowi akta muszą dać W jego obronie stanął syn Rafał, też działacz podziemia. - Mój ojciec na pewno nie był nigdy agentem. Pochodzi ze Lwowa i nigdy nie wybaczył komunistom, że nie mógł tam wrócić. W czasach stalinowskich był więziony, w stanie wojennym internowany. Niemożliwe, by się z SB ułożył - zapewniał. Przekonał ojca, by wystąpił do IPN we Wrocławiu z prośbą o udostępnienie teczki. Na próżno. Z odmowy wynikało, że dlatego, iż Ryszard Gleich był "albo tajnym informatorem lub pomocnikiem operacyjnym, lub też zobowiązał się do dostarczania informacji, albo świadczył pomoc w działaniach operacyjnych organu bezpieczeństwa, albo też realizował zadania zlecone przez te organy lub dostarczał im informacji". Gleich napisał do prezesa IPN Janusza Kurtyki: "Czuję się jak Józef K. z >Procesu < Kafki. Nie mogę odpowiadać za to, że na podstawie fałszywych dokumentów SB uchodzę za informatora SB, ale uniemożliwia mi się udostępnienia mi tych dokumentów". Również bez skutku. Gleichowie uznali, że jedynym sposobem wydobycia esbeckich materiałów jest wystąpienie do sądu z wnioskiem o odszkodowanie za represje w stanie wojennym. - Jeśli są jakieś dokumenty, które uniemożliwią przyznanie ojcu odszkodowania, sąd je z IPN otrzyma - tłumaczył Rafał Gleich. W poniedziałek w Opolu zakończył się proces o odszkodowanie. Sąd przestudiował akta TW ps. "Renek", czyli Ryszarda Gleicha. Wynika z nich, że w listopadzie 1981 r. esbecy uciekli się do podstępu wobec Gleicha, gdy ubiegał się o wyjazd do Wiednia, gdzie w studiowała jego córka. Podali się za kontrwywiad wojskowy i zażądali podpisania zobowiązania do "udzielania pomocy organom kontrwywiadu w zakresie wszelkich działań wymierzonych przeciwko Polsce, a zwłaszcza jej obronności". Zobowiązanie nie dotyczyło zwalczania działalności opozycyjnej, a w jego treści nie ma nawet wzmianki na temat SB. Na podstawie tego zobowiązania SB zarejestrowała Ryszarda Gleicha jako TW ps. "Renek". Z akt SB wynika też, że już po kilku miesiącach, bo w czerwcu 1982 r., "współpracę" rozwiązano, uznając, że uzyskane od TW informacje "nie pozwalają na działania przeciwko NSZZ >Solidarność < oraz nie kompromitują osób z tego związku". Jednym ze świadków powołanych na wniosek Gleicha był Stanisław Jałowiecki, dawny przewodniczący Zarządu Regionu "S", który ukrywał się u Gleichów przez trzy dni w styczniu 1982 r. O jego pobycie u nich SB dowiedziała się dopiero po kilku dniach, i tylko tyle, że zatrzymał się na kilka godzin. Jałowiecki zauważył, że gdyby Gleich był agentem, to bezpieka zapewne by go dopadła. Po zeznaniach świadków i po zapoznaniu się z materiałami SB sąd wydał wyrok - z którym zgodziła się prokuratura - że nie ma podstaw, by uważać Ryszarda Gleicha za TW. - Nawet nie wiem, ile ojciec dostał tych pieniędzy za internowanie. Nie słuchaliśmy dalszej sentencji wyroku. Byliśmy tak szczęśliwy, że tatę oczyszczono z tego haniebnego zarzutu - wyznaje Rafał Gleich. Jego ojciec powiedział, że kamień spadł mu z serca. Pozew przeciw IPN Teraz Gleichowie zapowiadają pozew wobec IPN. - Bo my wciąż nie widzieliśmy akt ojca. Miał w nie wgląd tylko sędzia i prokurator. Ale już nie czuję się bezsilny, bo mam wyrok sądu. Nie zostawię tej sprawy. Nie pozwolę pomiatać moim ojcem - zapowiada Rafał Gleich. Bo IPN, który do końca odmawiał Gleichowi wglądu w rzekomo obciążające go esbeckie dokumenty, udostępnił teczkę będącemu w podobnej sytuacji innemu opozycjoniście z Opolszczyzny. Grzegorz Fraszek jest ojcem znanego opolskiego działacza PiS. Dzięki udostępnieniu dokumentów mógł dowieść, że rejestracja odbyła się bez jego woli, więc agentem nie był. Rafał Gleich ma żal do IPN, że jego ojcu tego nie umożliwiono: - Mój sędziwy i od dawna ciężko chory ojciec uniknąłby w ten sposób trwającego cały rok koszmaru, gdy był publicznie obrzucani błotem i nie dysponował żadnymi argumentami na swoją obronę. Wyrządzono mu wielką krzywdę odmawiając informacji, które stawiają go w zupełnie innym świetle, niż to wcześniej przedstawiono. Pyta, czy dlatego Fraszkowi przekazano teczkę, bo jego syn jest znanym działaczem PiS? - Jak fakt ten ma się do konstytucyjnej zasady równości obywateli wobec prawa i do oficjalnie obowiązującej apolityczności IPN - dodaje. IPN: sąd sądem, ale dla nas to TW Szef oddziałowego biura udostępniania i archiwizacji dokumentów IPN we Wrocławiu dr Tomasz Balbus twierdzi, że sprawy obu działaczy są odmienne: - W przypadku Fraszka nie ma nic prócz karty rejestracyjnej z 1989 r. W przypadku Gleicha jest więcej dokumentów. Jego zdaniem wyrok sądu uznający, że Ryszard Gleich nie był współpracownikiem SB, nie zmienia stanowiska IPN. - Prawem sądu było wydać taki wyrok. My musimy się opierać na naszej ustawie. I jeśli mamy dokument rejestracji, teczkę pracy czy teczkę osobową, to taką osobę uznajemy za TW - ucina Balbus. http://wyborcza.pl/1,75248,7652639,W_IPN_jak_u_Kafki.html Przemek -- "Lech Kaczyński jest pierwszym prezydentem, który potrafił zablokować i zniszczyć całościową systemową reformę w Polsce. To jest rekord dwudziestolecia, zablokowanie reformy służby zdrowia (...) to jest grzech przeciwko Polsce. Drugim ewidentnym grzechem jest uniemożliwienie odzyskania przez Polskę w sposób łatwy i najprostszy opinii kraju lidera postępu integracji europejskiej (...) Smutnym rekordem będzie blokowanie dokończenia procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony, który sam przeprowadził i podpisał." http://pepepe.pl/ Jeszcze 285 dni kompromitowania RP! |
|
Data: 2010-03-12 10:14:37 | |
Autor: matusm | |
W IPN jak u Kafki. | |
przestudiował akta TW ps. "Renek", czyli Ryszarda Gleicha. Wynika z nich, że w listopadzie 1981 r. esbecy uciekli się do podstępu wobec Gleicha, gdy ubiegał się o wyjazd do Wiednia, gdzie w studiowała jego córka. Podali się za kontrwywiad wojskowy i zażądali podpisania zobowiązania do "udzielania pomocy organom kontrwywiadu w zakresie wszelkich działań wymierzonych przeciwko Polsce, a zwłaszcza jej obronności". Nie zmienia to faktu ze z wlasnej i nieprzymuszonej woli przyjal na siebie zobowiazania konfidenta (wielu szlo na wspolprace z SB za cene paszportu) wszystko po to aby sbecy nadal mieli emerytury po 5 tys zlo bo ,,,,,,,,,,,,,,,,,, "Służba Bezpieczeństwa może i powinna kreować różne stowarzyszenia, kluby czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie głęboko infiltrować istniejące gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym i wojewódzkim, a także na szczeblach podstawowych, muszą być one przez nas operacyjnie opanowane.Musimy zapewnić operacyjne możliwości oddziaływania na te organizacje,kreowania ich działalnosci i kierowania ich polityką." -- Czeslaw Kiszczak,luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa MSW - Pozdrowienia matusm |
|