Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   VII.

VII.

Data: 2011-04-21 16:15:04
Autor: cirrus
VII.
# Miałem też jeszcze jedną konstrukcje teoretyczną. Otóż pewnego wieczoru, tak gdzieś koło dwunastej, ta słynna pani Joanna wdała się w dyskusję z jakąś grupą młodzieży. Dyskutowała, dyskutowała, zaczęła krzyczeć, oni zaczęli się śmiać, więc ona krzyczała jeszcze bardziej, aż w końcu głos zaczął jej odmawiać posłuszeństwa i wtedy nagle odwróciła się w stronę krzyża, wyjęła jakąś książeczkę, zaintonowała pieśń, którą podchwycili inni obrońcy krzyża. Klęknęli.

 Wyglądało to niesamowicie.

 Noc, krzyż, świeczki, migotliwe światło na twarzach, oni klęczą, śpiewają, a tu ten tłum gapiów, i wtedy sobie pomyślałem: Jezu, oni wyglądają jak pierwsi chrześcijanie wobec tego rzymskiego tłumu, który przyszedł na igrzyska. Ale od razu też pomyślałem, że może oni nie tylko wyglądają jak pierwsi chrześcijanie, ale są jak pierwsi chrześcijanie, którzy nie byli ludźmi wykształconymi, nie byli oratorami, a byli właśnie tacy. I co więcej, że może z tym pożarem Rzymu, co jedni twierdzą, że zrobił to Neron, a inni wcale nie są tego pewni, jest tak samo jak z tym zamachem. To znaczy, że ci pierwsi chrześcijanie, żeby tak się wewnętrznie wzmocnić, potrzebowali mieć taką postać potwora absolutnego, który nie dość, że był złym, okrutnym cesarzem, to jeszcze podpalił Rzym.

 Może więc mechanizm jest taki, że ci ludzie, żeby wytworzyć wspólnotę, żeby się poczuć dobrymi, potrzebują, żeby gdzieś był jakiś potwór.

Śledziłeś media w tym czasie?

 - W mediach wszystko było proste, a to było zdecydowanie bardziej zróżnicowane. Tak jak różne były motywy, zachowania i stopień szaleństwa. Choć akurat to ostatnie określenie to zachowałbym raczej dla obrońców krzyża, bo po drugiej stronie było więcej czegoś, co bym nazwał chamstwem.

 Choć pamiętam też jeden ładny moment. Już wtedy, gdy krzyż został zepchnięty na drugą stronę Krakowskiego Przedmieścia, a ci młodzi od happeningów przynieśli piłkę. Plażową. Lekką. Kolorową. Usiedli w kręgu na chodniku i sobie ją podrzucali. Aż im z tego kręgu wypadła i potoczyła się w stronę obrońców. Wtedy jeden z nich, też młody, im ją odrzucił. A po jakimś czasie się przysiadł. Potem kolejny. I tak sobie grali.

 Wspólnie.

Tobie też udało się znaleźć coś wspólnego?

 - Patrząc na tych ludzi absolutnie pewnych, że to był zamach, zadałem sobie pytanie: A jeśli mają rację? A jeśli to oni - właśnie dlatego, że w każdym zjawisku dopatrują się czyjejś złej woli - oceniają rzeczywistość trafniej? I nagle, mimo że wciąż byłem przekonany o własnej przewadze w takich sprawach, jak: władza sądzenia, racjonalność, logika, pomyślałem, i to było niepokojące, że może to wcale nie jest żadna przewaga. Bo może na świecie jest więcej złych intencji niż dobrych.

 Zadawałem sobie to pytanie kilkakrotnie, ale oczywiście nie mogłem się poddać i porzucić tego wszystkiego, co jest dla mnie racjonalnością. Bo co miałbym później zrobić?

 A potem pomyślałem, że tu nie chodzi o racjonalność. Że cała pułapka polega na tym, że oba te plemiona myślą w podobny sposób: my jesteśmy dobrzy, ale jesteśmy otoczeni potworami.

 Może więc wszystko opiera się na gigantycznym nieporozumieniu, którego schemat jest mniej więcej taki: jak się zastanawiam, dlaczego ktoś jest inny niż ja, to hipotezy, do których dochodzę, są dwie - albo jest głupi, albo ma złą wolę. I nie ma innej opcji.
Znalazłeś rozwiązanie?

 - Może mają dobrą wolę, może są w pełni władz umysłowych, ale z jakichś powodów, może własnych doświadczeń, zresztą nie wiem czego, patrzą inaczej niż ja. Ale żebym nie wiem jak się napiął, to nie będę ich w stanie zrozumieć, bo nie mam w sobie takiej potrzeby, żeby w zdarzeniach przypadkowych, omyłkowych, mimowolnych szukać winy, złej woli, perfidnego zamysłu.

A co zamierzasz zrobić w rocznicę katastrofy?

 - Pewnie pójdę na Krakowskie Przedmieście, bo miło będzie zobaczyć kilkoro z tych ludzi. Dawno ich nie widziałem.

Krzysztof Środa - doktor filozofii, ma 51 lat. Kiedyś łowił ryby, grał na giełdzie, prowadził własne wydawnictwo i agencję reklamową. Handlował też wodą mineralną z Kaukazu.

 Tłumacz. Podróżnik. Zdjęcia z podroży dwukrotnie wystawiał w Paryżu w galerii Pascaline Mulliez.

 Autor dwóch książek - "Niejasna sytuacja na kontynencie" i "Projekt handlu kabardyńskimi końmi". Za tę drugą otrzymał w 2007 roku Nagrodę Literacką Gdynia.

 Mieszka w Warszawie, kilkaset metrów od Pałacu Prezydenckiego. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hdvx6


--
stevep

VII.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona