Data: 2011-01-04 09:15:21 | |
Autor: Azor jest pedałem | |
Uczciwe śledztwo bez psycholi typu Macierewicz. | |
Kiedy Władimir Putin pierwszy raz był u gwiazdy CNN Larry'ego Kinga, amerykański mistrz wywiadu telewizyjnego zapytał: - Co się stało z okrętem podwodnym "Kursk"?
Były agent radzieckiego wywiadu spojrzał na niego uważnie i zrobił pauzę. Widzowie wstrzymali oddech. Wtedy - u schyłku lata 2000 r. - świat już wie, że na podkładzie "Kurska" była potworna eksplozja, ale Rosjanie mówią, że ich jednostkę staranował pewnie jakiś okręt zachodni. Widzom wydaje się, że usłyszą z ust prezydenta Rosji prawdę, zagadka zostanie rozwiązana. - On zatonął - odpowiedział Putin, nie mrugnąwszy nawet okiem. Kropka, żadnych wyjaśnień, zmiana tematu. Teraz my próbujemy się dowiedzieć od prowadzących śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Rosjan, co się stało z naszym Tu-154. Do wyjaśnienia zostało już nie tak wiele, ale Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) milczy i nie udziela nawet zdawkowo-cynicznych odpowiedzi na pytania o to, jaki był stan urządzeń nawigacyjnych w Smoleńsku, kto z Moskwy rozmawiał z kontrolerami lotów, każąc im zezwolić polskiej maszynie na lądowanie we mgle, jaki regulamin (cywilny czy wojskowy) miało lotnisko. To nie były główne przyczyny katastrofy - tragiczną decyzję o próbie lądowania podjęli Polacy - ale trzeba te wątpliwości dokładnie wyjaśnić. Czy "majestatyczny", jakby to określił Władimir Wysocki, MAK milczy tak sam z siebie, czy też mu kazali? Chyba to drugie, niestety. Gdy premier Donald Tusk zdyskwalifikował raport MAK o przyczynach katastrofy smoleńskiej, rosyjscy dziennikarze telewizyjni poprosili 24 grudnia Dmitrija Miedwiediewa o komentarz. Prezydent, zamiast powiedzieć, że Polacy mają wątpliwości, które Rosjanie postarają się wyjaśnić, zajął się oceną szefa naszego rządu, który - jego zdaniem - emocjonalnie reaguje na "wewnętrzne perypetie w samej Polsce". Jeśli politycy rosyjscy biorą się do oceniania stanu emocji partnerów, zazwyczaj oznacza to, że podejrzewają ich o złe intencje. Sporo się w Moskwie mówi choćby o słabych nerwach prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego, uznanego od wojny w 2008 r. za wroga nr 1. Kiepsko, że i my sami naprowadzamy Rosjan na takie myśli. Szaleńcze teorie spiskowe wybitnego eksperta lotniczego Antoniego Macierewicza, któremu odrzutowiec myli się z kosiarką do drzew, w Moskwie przyjmuje się z politowaniem i rozbawieniem. Warszawa musi pokazać, że nerwy ma silne - grać spokojnie i uczciwie. Trzeba publicznie, i to jak najszybciej, powiedzieć opinii publicznej w kraju i na świecie, jakie konkretnie zastrzeżenia mamy do roboty wykonanej przez MAK, na jakie konkretnie pytania nie odpowiadają nam Rosjanie. Oni już mają taką naturę, że szanują tylko tych partnerów, którzy umieją stawiać opór. Nie mamy się co obawiać, że uczciwie upierając się przy swoim, zmarnujemy nowe otwarcie w stosunkach z Moskwą. Ocieplenie między naszymi krajami to nie wynik współczucia, jakie okazali nam sąsiedzi po tragedii w Smoleńsku, lecz tego, że jesteśmy dla nich coraz ważniejszym i potrzebnym partnerem. Nie powinniśmy awanturować się o śledztwo prowadzone przez MAK, powinniśmy twardo pokazać Rosjanom, że na pytanie: "Co się stało z naszym samolotem?", nie mogą odpowiedzieć jedynie: "On się rozbił". Więcej... http://wyborcza.pl/1,105744,8900480,Nie_mowcie_nam__On_sie_rozbil.html#ixzz1A3INaOVq Przemysław Warzywny -- "Donald Tusk po trwającej przez całe pięć lat twardej walce politycznej rzucił na kolana najgroźniejszego konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego. Odebrał mu całą władzę i pozbawia właśnie ostatnich medialnych okienek na świat." |
|
Data: 2011-01-04 12:17:47 | |
Autor: Pit Kowalski albo Nowak | |
Uczciwe śledztwo bez psycholi typu Macierewicz. | |
wrote:
- On zatonął - odpowiedział Putin, nie mrugnąwszy nawet okiem. Kropka, No wypłynąć nie wypłynął, więc dlaczegóż miałby mrugać? :) -- Pit |
|