Data: 2013-04-29 20:23:54 | |
Autor: u2 | |
Tusk i barany | |
Nadprodukcja podatków, danin i haraczy, jakie płyną ze strony Miłościwie Nam Panującego nie jest chaotyczna i przypadkowa. Tak się tylko nam wydaje. Stado baranów nieśmiało pobekuje za każdym nowym haraczem (jeśli się zorientuje że taki kolejny się pojawił). Głosy dezaprobaty, które słychać są „dla draki”, żeby „dokuczyć panu premierowi”, a zresztą padają jedynie ze strony „oszołomów”, w związku z czym nie należy przywiązywać do nich uwagi.
Za to kiedy Jaśniejące Nam Słoneczko Peru i Nigerii wykona jakiś gest łaski wszyscy porażeni mają paść na twarz, a telewizja serwuje nam ustawki ze spotkań rozanielonych obywateli (i obywatelek) z Czcigodnie Panującym. Szczególnie do łez wzruszenia doprowadza zawstydzony i nieśmiały uśmiech Premiera ogłaszającego akt łaski oraz jego rozczulenie na widok niemowlęcia. Jakie to ludzkie i jakie piękne… Stara historia o Żydzie i mądrym rabinie. Pewien zmęczony swoją sytuacją rodzinną młody Żyd zastukał do drzwi mądrego rabina z prośbą o rozwiązanie problemu. Mieszkał bowiem w ciasnej chatce, dzieląc ją z żoną, piątką dzieci i teściową. Dzieciaki kochał, żonę uwielbiał i teściową także znosił. Ale w tym jego małym świecie nie miał ani skrawka miejsca dla siebie, ani chwili ciszy i odpoczynku. Kiedy przedstawił swoją sytuację rabinowi, ten chwilę zastanowił się i upewniwszy się, że nawet najdziwniejszy pomysł zostanie przyjęty z zaufaniem i pokorą, a plan wykonany do końca, zawyrokował: jutro pójdziesz do obórki i zabierzesz z niej do domu kozę. Młody Żyd zrobił jak mu polecono. Po tygodniu jednak zawitał u rabina ponownie. Nieśmiało zasugerował, że sytuacja zamiast się poprawić, stała się jeszcze bardziej trudna do zniesienia. Ku swojemu zdziwieniu mędrzec wysłał go na targ po dwa psy, które nakazał trzymać również w domu. Minęło kilka kolejnych dni i tym razem rabin sam odwiedził ubogą chatkę, prowadząc z sobą dwa małe (za to głośne) baranki. Uciekł czym prędzej do siebie, bo atmosfera w małej izbie była dość … gęsta. Czekał kolejnych kilka dni, kiedy cień człowieka z wyraźnym obłędem w oczach, stanął na progu jego domu. Tym razem rabin powiedział: oddaj baranki do stada, psy wypuść na podwórze, a kózkę odprowadź do obory. Na drugi dzień młody Żyd bez śladu zmęczenia, za to przepełniony radością przybiegł krzycząc: O, jak cudownie. Jaka cisza, jaki spokój, jaki porządek, już tylko żona, teściowa i dzieciaki w domu! Jaka ulga! Tak i my – latami tresowani, zasypywani kolejnymi zobowiązaniami wobec państwa. Kolejna danina, następny podatek, zabrana ulga, ograniczane korzystanie z tego co się należy. Tak naprawdę większość z nas już nie kontroluje pojawiających się jak grzyby po deszczu haraczy. Nikogo nie dziwi kolejna podwyżka cen, nie połączona bynajmniej z podwyżką zarobków. Jesteśmy w pewnym sensie jak obłąkani, godząc się na kolejne „kozy, psy i barany” w naszych domach. Czekając z ufnością jakiegoś cudu i rozwiązania naszych problemów. Pan Premier okłada z każdej strony: celnie, często i zgodnie z ustalonym planem. Absurdalność większości tych pomysłów już uchodzi w tłoku, a my zgodnie z zamysłem jesteśmy przeładowani. I wtedy – tadam!– następuje akt łaski. W błysku fleszy Premier ogłasza: „Chcę wyraźnie powiedzieć, że świadomość ograniczeń jest coraz bardziej brutalna. Rok 2013 i 2014 to będą trudne lata. Nie należy się spodziewać mnożenia wydatków, wręcz przeciwnie – ta niepewna sytuacja każe z ostrożnością oceniać finansowe możliwości państwa. Pomyślałem, że jeśli stać nas na jeszcze jedną inwestycję, to niech to będzie obiecana inwestycja w polskie rodziny”. Brawa. Zachwyt. I podziw dla heroicznego czynu Przywódcy. W tle znika gdzieś „wspaniała reforma dla 6-latków”, obiecane i zabrane pieniądze na przedszkola, zamykane placówki szkolne i przedszkolne, nowe programy nauczania dla głąbów, obcinane ulgi rodzinne, brak realnego wsparcia rodziców. Obywatel ma zapamiętać tylko jak w tym trudnym momencie, choćby sam miał jeść tylko bułkę z masłem, Premier wyasygnował nieco kasy na dzieci urodzone z I kwartale 2013! Cały naród Ci to zapamięta, o Wielki. Bo trzeba przyznać, że Polacy nie uczą się nawet po szkodzie, i do żydowskiej mądrości im daleko. http://wgospodarce.pl/opinie/3801-zyd-i-koza-czyli-tusk-i-barany -- Istnieją trzy etapy ujawniania prawdy : najpierw jest ona wyszydzana, potem spotyka się z gwałtownym oporem, a na końcu jest traktowana jak oczywistość. Służba despotyzmowi i fałszowi To patriotyzm ... wszarzy. http://telewizjarepublika.pl/ |
|