Data: 2015-04-13 00:40:49 | |
Autor: boukun | |
Telefon komórkowy zabija | |
Osobiście nigdy nie posiadałem telefonu komórkowego. Dopiero w 2010 roku
kupiłem sobie na tamte czasy dosyć wypasioną komórkę z dotacji z pośredniaka na działalność, Nokię N900. Żeby przejść do rzeczy, w specyfikacji tego telefonu stoi, że ma współczynnik SAR (10g) :0,8 W/kg http://www.mgsm.pl/pl/katalog/nokia/n900/ Otóż rozmawiając przez ten telefon dłuższy czas, kiedy kolega do mnie zadzwonił na swój koszt bo miał darmowe rozmowy do sieci Play w ramach abonamentu , po ok. 20, 30 minutach rozmowy zaczęła mnie boleć głowa z lewej srony, przeszywający ból skroni, od nad ucha przez mózg. Nie skojarzyłem wówczas tego z telefonem, mówię do kolegi, Sławek, muszę kończyć, bo coś mnie głowa boli. Innym razem, dzwioniąc do swojej mamy do Jeleniej Góry z telefonu bezprzewodowego stacjonarnego z domu, także po ok. 20, 30 minutach takiej rozmowy zaczęła mnie boleć w tym samym miejscu głowa, bolał po prostu mnie mózg z lewej strony, z której trzymałem słuchawkę. To samo innym razem, jak dzwoniłem do teściowej. Nadal jeszcze nie skojarzyłem tego bólu z rozmową przez telefon bezprzewodowy. Kilka razy powtórzyło się to z moją komórką, jak kolega do mnie dzwonił i rozmawialiśmy dłuższy czas na jego koszt. Jeszcze innymi razami, jak byłem w Niemczech w Luedenscheid w 2013 roku i dzwoniłem z telefonu bezprzewodowego do Polski do żony dłuższy czas, czy też do mamy, znowu ten ból i musiałem z tego powodu kończyć rozmowy. Zawsze mówiłem do żony, Liduś, muszę kończyć, bo boli mnie coś głowa, to samo do mamy. A ucho przy tym było całe gorące. W końcu zacząłem się zastanawiać, skąd się bierze u mnie ten ból, przecież ja kurwa nigdy wcześniej nie miałem bólu głowy, jak żonę bolała z byle powodu głowa, to ja się zawsze śmiałem. I zaświeciło mi w głowie, o kurwa, przecież mnie zawsze boli głowa, gdy dzwonię przez komórkę dłuższy czas na koszt kolegi lub z telefonu bezprzewodowego i to po ok. 20, 30 minutach takiej rozmowy. Wrzucam w google hasło, "ból głowy po dłuższej rozmowie przez telefon komórkowy". I proszę, znalazłem odpowiedź https://www.google.pl/search?q=b%C3%B3l+g%C5%82owy+po+d%C5%82u%C5%BCszej+rozmowie+przez+telefon+kom%C3%B3rkowy&ie=utf-8&oe=utf-8&gws_rd=cr&ei=g9IqVYqjIpDtaN_RgLgC Okazało się, że należę do ludzi wrażliwych. Jak pisze w materiale, który zapodałem w poprzednim wątku: "Zdarzają się osoby wyraźnie nadwrażliwe na działanie słabych pól elektromagnetycznych, co okazało się dopiero niedawno. Już na względnie słabe pola, nie powodujące u innych uchwytnych objawów, reagują one bólami głowy, podenerwowaniem, zaburzeniami snu, wahaniami ciśnienia tętniczego krwi, co obniża ich sprawność, a jeżli stan ów utrzymuje się długo i nakładają nań stresy zawodowe i środowiskowe, ich zdrowie systematycznie się pogarsza. Szacuje się, że około 1-2% społeczeństwa to ludzie nadwrażliwi, co jest związane najprawdopodobniej z nieprzeciętnie rozwiniętymi pewnymi obszarami mózgu lub ich wyjątkową czułością." Mam taką tezę, że gorzej mają ludzie, którzy nie mają tak rozwiniętego jak ja mózgu i nie czują tego zagrożenia i latami się promieniują PEM. Zacząłem zgłębiać wiedzę, jak chociażby zawarte badania w tym wspomnianym materiale http://www.faza.pw.edu.pl/artykuly/art2.pdf Zacząłem w domu bić na alarm. Ponieważ mam w domu 8 telefonów i centralkę, że mogę się łączyć między pomieszczeniami, w tym cztery bezprzewodowe, w styczniu 2014 roku natychmiast je zlikwidowałem, ze słuchawek powyjmowałem baterie i wrzuciłem je do szuflady w witrynie. Po jakimś czasie uznałem, że żona, dzieci już zrozumieli i uwierzyli mi, że jest to szkodliwe i się będą rozsądnie z tym obchodzić. Moja żona przez wiele lat pracowała w Niemczech, przez 7 lat opiekowała się jedną babcią, nie zna komputerów i jedyną jej rozrywką były długie rozmowy przez telefon bezprzewodowy z koleżankami z branży, albo odrabiała godzinami na odległść z synkiem będącym w domu w Polsce lekcje, bo ja go zaniedbywałem i tego z nim nie robiłem. Często także synka bolała głowa po takiej długiej rozmowie z mamą przez telefon bezprzewodowy i był cały czerwony z lewej strony i miał rozgrzane ucho. Teraz wiem, co było wówczas tego przyczyną. Bałem się o niego, bałem się o żonę. Jak już w ubiegłym roku w marcu pomyślałem, że rodzina moja zrozumiała i uwierzyła w zagrożenie i będą się chronić, do jednej słuchawki włożyłem na nowo baterie, bo miałem tam książkę telefoniczną i powiedziałem, że jak chcą z niej korzystać, to tylko poprzez głośno słysząco, z daleka od głowy. Nie wiedziałem wówczas, że baza sieje jeszcze gorzej niż słuchawka i to nawet jak nie ma rozmowy, tylko stale, spełnia tę samą rolę co anteny nadawcze telefonów komórkowych. Pewnego razu schodzę w domu jak wspomniałem w marcu ubiegłego roku z piętra na dół i widzę, jak żona rozmawia przez tą słuchawkę z jakąś koleżanką, trzymając słuchawkę przy uchu. Jak zaklnę, kurwa, jak odejdziesz z tego świata, to komu krzywdę zrobisz? Swoim dzieciom! Ta wkurzona pyszczy do mnie, jak śmiesz mi tu kurwować, jak rozmawiam ze swoją koleżanką. Natychmiast na nowo zlikwidowałem tę słuchawkę.. Będąc potem w kwietniu, maju, czerwcu w Uhldingen-Muelhofen w Niemczech w robocie miałem straszny proroczy sen, potem miałem wizję, że żona się strasznie zmieni, że przestanie całkowicie palić papierosy, bo popalała ukradkiem, czego nie tolerowałem w domu. Wracam 1-go lipca do Polski, żona wyjachała do Niemiec 25-go czerwca, tak że się nie widzieliśmy, tego samego dnia dzwoni do mnie do domu, raz jak jeszcze była teściowa i zdała mi mieszkanie, drugi raz jak już teściową odwiozłem do domu i mówi, Jarek, byłam dzisiaj u lekarza, dwie godziny później dzwonił do mnie, mam bardzo złe wyniki, niskie leukocyty, niska hemoglobina, niskie płytki krwi, niski hematokrit. Mam jutro się zgłosić do kliniki hematologicznej. Broń boże tylko dzieciom o tym mówić... Ja w strachu, dopiero co 11-go kwietnia pochowałem szwagra, brata żony, ona nie mogła przyjechać nawet na pogrzeb, bo była w tym czasie w Niemczech, zmarł na raka szpiku kostnego, szpiczaka mnogiego, zwinął się w sześć miesięcy, miał zaledwie 54 lata. Wrzucam w google hasło, "niskie leukocyty, niska hemoglobina, niskie płytki krwi, niski hematokrit", natychmiast znalazłem odpowiedź, białaczka, robię sobie nadzieję, że to nie szpiczak, z białaczką jest szansa na wyleczenie, chodzę po domu jak osowiały, dzieci po mnie widzą, że z ojcem jest coś nie tak, jak tu utrzymać przed nimi taką tajemnicę, wcześniej czy później trzeba będzie im o tym powiedzieć, taką chorobę leczy się latami. Na drugi dzień żona pojechałą do kliniki i tam potwierdziła się moja obawa i diagnoza, ostra białaczka szpikowa (AML). Dała mi zgodę, żebym dzieci o tym poinformował, zwołałem dzieci na dół, mam dla was bardzo smutną wiadomość... Co, mów, coś dotyczy naszej rodziny? Tak. Coś z mamą? Tak. No co, mów, będziemy silni. Spokojnie, jest bardzo smutna wiadomość. No mów, co jest? Spokojnie. No mów, nalega córka. Mama jest ciężko chora. Co jej jest, zacząłeś, to mów, nie bój się, będziemy twardzi. Mama ma białaczkę... I zaczęło się, wyk i rozpacz, córka biega po domu, ja bez mamy nie będę mogła żyć. Natychmiast schodź na dół, mówiłaś, że będziesz mocna, synek leży na kanapie, cały we łzach i czerwony na twarzy, chowa twarz w poduszkę. Obejmuję dzieci jak we śnie, który śnił mi się w kwietniu, kiedy śniło mi się, że świat się dla nas będzie kończył, mówię do dzieci, będzie dobrze, wszystko mi się wyśniło, miałem proroczy sen i wizję, mama się tylko zmieni, musimy byś silni, rodzina jest silna, jak się trzyma razem. Przetrwaliśmy, żona jest już po przeszczepie komórek macierzystych i na dobrej drodze ku całkowitemu wyzdrowieniu. Białaczki już nie ma, pozostały powikłania poprzeszczepowe. Zawsze powtarzam, nic się nie dzieje bez przyczyny, zawsze dostajemy jakieś sygnały, ktoś rządzi tym światem i nas ostrzega, tylko trzeba te sygnały nie bagatelizować. Ja te sygnały wszystkim którzy tę opowieść czytają przekazuję dalej, macie szansę się uchronić.... boukun |
|
Data: 2015-04-13 01:01:50 | |
Autor: boukun | |
Telefon komórkowy zabija | |
Osobiście nigdy nie posiadałem telefonu komórkowego. Dopiero w 2010 roku
kupiłem sobie na tamte czasy dosyć wypasioną komórkę z dotacji z pośredniaka na działalność, Nokię N900. Żeby przejść do rzeczy, w specyfikacji tego telefonu stoi, że ma współczynnik SAR (10g) :0,8 W/kg http://www.mgsm.pl/pl/katalog/nokia/n900/ Otóż rozmawiając przez ten telefon dłuższy czas, kiedy kolega do mnie zadzwonił na swój koszt bo miał darmowe rozmowy do sieci Play w ramach abonamentu , po ok. 20, 30 minutach rozmowy zaczęła mnie boleć głowa z lewej strony, przeszywający ból skroni, od nad ucha przez mózg. Nie skojarzyłem wówczas tego z telefonem, mówię do kolegi, Sławek, muszę kończyć, bo coś mnie głowa boli. Innym razem, dzwoniąc do swojej mamy do Jeleniej Góry z telefonu bezprzewodowego stacjonarnego z domu, także po ok. 20, 30 minutach takiej rozmowy zaczęła mnie boleć w tym samym miejscu głowa, bolał po prostu mnie mózg z lewej strony, z której trzymałem słuchawkę. To samo innym razem, jak dzwoniłem do teściowej. Nadal jeszcze nie skojarzyłem tego bólu z rozmową przez telefon bezprzewodowy. Kilka razy powtórzyło się to z moją komórką, jak kolega do mnie dzwonił i rozmawialiśmy dłuższy czas na jego koszt. Jeszcze innymi razami, jak byłem w Niemczech w Luedenscheid w 2013 roku i dzwoniłem z telefonu bezprzewodowego do Polski do żony dłuższy czas, czy też do mamy, znowu ten ból i musiałem z tego powodu kończyć rozmowy. Zawsze mówiłem do żony, Liduś, muszę kończyć, bo boli mnie coś głowa, to samo do mamy. A ucho przy tym było całe gorące. W końcu zacząłem się zastanawiać, skąd się bierze u mnie ten ból, przecież ja kurwa nigdy wcześniej nie miałem bólu głowy, jak żonę bolała z byle powodu głowa, to ja się zawsze śmiałem. I zaświeciło mi w głowie, o kurwa, przecież mnie zawsze boli głowa, gdy dzwonię przez komórkę dłuższy czas na koszt kolegi lub z telefonu bezprzewodowego i to po ok. 20, 30 minutach takiej rozmowy. Wrzucam w google hasło, "ból głowy po dłuższej rozmowie przez telefon komórkowy". I proszę, znalazłem odpowiedź https://www.google.pl/search?q=b%C3%B3l+g%C5%82owy+po+d%C5%82u%C5%BCszej+rozmowie+przez+telefon+kom%C3%B3rkowy&ie=utf-8&oe=utf-8&gws_rd=cr&ei=g9IqVYqjIpDtaN_RgLgC Okazało się, że należę do ludzi wrażliwych. Jak pisze w materiale, który zapodałem w poprzednim wątku: "Zdarzają się osoby wyraźnie nadwrażliwe na działanie słabych pól elektromagnetycznych, co okazało się dopiero niedawno. Już na względnie słabe pola, nie powodujące u innych uchwytnych objawów, reagują one bólami głowy, podenerwowaniem, zaburzeniami snu, wahaniami ciśnienia tętniczego krwi, co obniża ich sprawność, a jeżli stan ów utrzymuje się długo i nakładają nań stresy zawodowe i środowiskowe, ich zdrowie systematycznie się pogarsza. Szacuje się, że około 1-2% społeczeństwa to ludzie nadwrażliwi, co jest związane najprawdopodobniej z nieprzeciętnie rozwiniętymi pewnymi obszarami mózgu lub ich wyjątkową czułością." Mam taką tezę, że gorzej mają ludzie, którzy nie mają tak rozwiniętego jak ja mózgu i nie czują tego zagrożenia i latami się promieniują PEM. Zacząłem zgłębiać wiedzę, jak chociażby zawarte badania w tym wspomnianym materiale http://www.faza.pw.edu.pl/artykuly/art2.pdf Zacząłem w domu bić na alarm. Ponieważ mam w domu 8 telefonów i centralkę, że mogę się łączyć między pomieszczeniami, w tym cztery bezprzewodowe, w styczniu 2014 roku natychmiast je zlikwidowałem, ze słuchawek powyjmowałem baterie i wrzuciłem je do szuflady w witrynie. Po jakimś czasie uznałem, że żona, dzieci już zrozumieli i uwierzyli mi, że jest to szkodliwe i się będą rozsądnie z tym obchodzić. Moja żona przez wiele lat pracowała w Niemczech, przez 7 lat opiekowała się jedną babcią, nie zna komputerów i jedyną jej rozrywką były długie rozmowy przez telefon bezprzewodowy z koleżankami z branży, albo odrabiała godzinami na odległść z synkiem będącym w domu w Polsce lekcje, bo ja go zaniedbywałem i tego z nim nie robiłem. Często także synka bolała głowa po takiej długiej rozmowie z mamą przez telefon bezprzewodowy i był cały czerwony z lewej strony i miał rozgrzane ucho. Teraz wiem, co było wówczas tego przyczyną. Bałem się o niego, bałem się o żonę. Jak już w ubiegłym roku w marcu pomyślałem, że rodzina moja zrozumiała i uwierzyła w zagrożenie i będą się chronić, do jednej słuchawki włożyłem na nowo baterie, bo miałem tam książkę telefoniczną i powiedziałem, że jak chcą z niej korzystać, to tylko poprzez głośno słysząco, z daleka od głowy. Nie wiedziałem wówczas, że baza sieje jeszcze gorzej niż słuchawka i to nawet jak nie ma rozmowy, tylko stale, spełnia tę samą rolę co anteny nadawcze telefonów komórkowych. Pewnego razu schodzę w domu jak wspomniałem w marcu ubiegłego roku z piętra na dół i widzę, jak żona rozmawia przez tą słuchawkę z jakąś koleżanką, trzymając słuchawkę przy uchu. Jak zaklnę, kurwa, jak odejdziesz z tego świata, to komu krzywdę zrobisz? Swoim dzieciom! Ta wkurzona pyszczy do mnie, jak śmiesz mi tu kurwować, jak rozmawiam ze swoją koleżanką. Natychmiast na nowo zlikwidowałem tę słuchawkę.. Będąc potem w kwietniu, maju, czerwcu w Uhldingen-Muelhofen w Niemczech w robocie miałem straszny proroczy sen, potem miałem wizję, że żona się strasznie zmieni, że przestanie całkowicie palić papierosy, bo popalała ukradkiem, czego nie tolerowałem w domu. Wracam 1-go lipca do Polski, żona wyjachała do Niemiec 25-go czerwca, tak że się nie widzieliśmy, tego samego dnia dzwoni do mnie do domu, raz jak jeszcze była teściowa i zdała mi mieszkanie, drugi raz jak już teściową odwiozłem do domu i mówi, Jarek, byłam dzisiaj u lekarza, dwie godziny później dzwonił do mnie, mam bardzo złe wyniki, niskie leukocyty, niska hemoglobina, niskie płytki krwi, niski hematokrit. Mam jutro się zgłosić do kliniki hematologicznej. Broń boże tylko dzieciom o tym mówić... Ja w strachu, dopiero co 11-go kwietnia pochowałem szwagra, brata żony, ona nie mogła przyjechać nawet na pogrzeb, bo była w tym czasie w Niemczech, zmarł na raka szpiku kostnego, szpiczaka mnogiego, zwinął się w sześć miesięcy, miał zaledwie 54 lata. Wrzucam w google hasło, "niskie leukocyty, niska hemoglobina, niskie płytki krwi, niski hematokrit", natychmiast znalazłem odpowiedź, białaczka, robię sobie nadzieję, że to nie szpiczak, z białaczką jest szansa na wyleczenie, chodzę po domu jak osowiały, dzieci po mnie widzą, że z ojcem jest coś nie tak, jak tu utrzymać przed nimi taką tajemnicę, wcześniej czy później trzeba będzie im o tym powiedzieć, taką chorobę leczy się latami. Na drugi dzień żona pojechałą do kliniki i tam potwierdziła się moja obawa i diagnoza, ostra białaczka szpikowa (AML). Dała mi zgodę, żebym dzieci o tym poinformował, zwołałem dzieci na dół, mam dla was bardzo smutną wiadomość... Co, mów, coś dotyczy naszej rodziny? Tak. Coś z mamą? Tak. No co, mów, będziemy silni. Spokojnie, jest bardzo smutna wiadomość. No mów, co jest? Spokojnie. No mów, nalega córka. Mama jest ciężko chora. Co jej jest, zacząłeś, to mów, nie bój się, będziemy twardzi. Mama ma białaczkę... I zaczęło się, wyk i rozpacz, córka biega po domu, ja bez mamy nie będę mogła żyć. Natychmiast schodź na dół, mówiłaś, że będziesz mocna, synek leży na kanapie, cały we łzach i czerwony na twarzy, chowa twarz w poduszkę. Obejmuję dzieci jak we śnie, który śnił mi się w kwietniu, kiedy śniło mi się, że świat się dla nas będzie kończył, mówię do dzieci, będzie dobrze, wszystko mi się wyśniło, miałem proroczy sen i wizję, mama się tylko zmieni, musimy byś silni, rodzina jest silna, jak się trzyma razem. Przetrwaliśmy, żona jest już po przeszczepie komórek macierzystych i na dobrej drodze ku całkowitemu wyzdrowieniu. Białaczki już nie ma, pozostały powikłania poprzeszczepowe. Zawsze powtarzam, nic się nie dzieje bez przyczyny, zawsze dostajemy jakieś sygnały, ktoś rządzi tym światem i nas ostrzega, tylko trzeba te sygnały nie bagatelizować. Ja te sygnały wszystkim którzy tę opowieść czytają przekazuję dalej, macie szansę się uchronić.... boukun |
|
Data: 2015-04-13 10:01:37 | |
Autor: boukun | |
Telefon komórkowy zabija | |
"Jerzy Asnyk" <jerzyasnyk@giganewsREMOVINGTHIS.com> schrieb im Newsbeitrag news:jcOdnYsvXqmelrbInZ2dnUU7-UWdnZ2dgiganews.com...
Nie, wierzę w ufoludki, wyższą cywilizację, istoty pozaziemskie, które nas stale obserwują... boukun |
|