W telewizji pokazali. Drugi program telewizji publicznej wyemitował w sobotę w dobrej porze antenowej film dokumentalny w reżyserii Grzegorza Brauna pt. "Eugenika - w imię postępu". Braun "wsławił się" m.in. filmem o domniemanej współpracy Lecha Wałęsy z SB, oskarżeniem o współpracę znanego językoznawcy prof. Jana Miodka (co skończyło się przegranym przez reżysera procesem), a ostatnio publicznym lżeniem zmarłego arcybiskupa Józefa Życińskiego podczas spotkania na KUL.

Tym razem Grzegorz Braun wziął się za eugenikę. Jak przyznał podczas spotkania na KUL: "To projekt, którego nie wymyśliłem, bo bym nie wymyślił. Zostało mi to podane na tacy, a jak się wkręciłem, to już się wkręciłem".

Film ma mocne punkty. Dobre tempo, doskonała muzyka i animacje graficzne, świetne materiały archiwalne. Co więcej, niemal trzy czwarte jego zawartości jest OK. Źle robi się dopiero wówczas, gdy akcja przenosi się z przedwojennej Ameryki i hitlerowskich Niemiec do czasów współczesnych.



Dowiadujemy się bowiem, że po 1945 r. następuje szybka przemiana eugeniki w... genetykę. Taką opinię wyraża amerykański pisarz Edwin Black. Wtóruje mu znana ze swoich powściągliwych sądów prawicowa publicystka Joanna Najfeld, twierdząc, że dziełem przefarbowanych powojennych eugeników stała się pigułka antykoncepcyjna, a następnie pigułka aborcyjna.

Potem robi się jeszcze gorzej, ponieważ okazuje się, że genetyka wymyśliła zapłodnienie in vitro, a to przecież nic innego jak wyrafinowana forma współczesnej eugeniki. Dlaczego? Gdyż dochodzi tu do selekcji zarodków. Akcja przenosi się do "siedziby zła" - białostockiej Akademii Medycznej, w której narodziło się pierwsze polskie dziecko z probówki. Nie podejrzewający najwyraźniej podstępu lekarze opowiadają o wyborze najlepiej rokujących na rozwój zarodków, a już w następnym kadrze genetyk prof. Ewa Bartnik wypowiada wyrwane - jak podejrzewam - z kontekstu zdanie: "My dziś nie potrafimy ulepszać, tylko eliminować".

W filmie nie ma mowy o tym, że lekarze dziś próbują wytwarzać i implantować jak najmniej embrionów, ani o tym, że większość zarodków w naturze skazanych jest na zagładę. Grzegorz Braun najwyraźniej nie rozumie też, że o ile eugenika miała poprawiać ludzki gatunek nie dopuszczając do rozrodu ułomnych i słabych, o tyle in vitro działa dokładnie odwrotnie. Umożliwia posiadanie bardzo oczekiwanego potomstwa parom mającym kłopoty z płodnością, a więc w pewnym sensie "psuje" nasz gatunek.

W jednej z końcowych scen genetyk prof. Piotr Stępień opowiada o wyhodowaniu świecącej na zielono małpy. Ostatnia kwestia profesora "Śpijmy spokojnie" brzmi w tym kontekście groteskowo, gdyż ewidentnym zamiarem reżysera było przestraszenie widza postępem genetyki.

Dobrze, że telewizja publiczna chce produkować filmy na trudne tematy naukowe i bioetyczne. Życzyłbym sobie jednak, by jej kierownictwo lepiej zadbało o ostateczny kształt powstających za nasze pieniądze dzieł. Film Brauna z pewnością chluby telewizji nie przyniesie. Nie ułatwi również prac nad od dawna oczekiwaną w Polsce ustawą o sztucznym zapłodnieniu.


Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,9598168,TV_Eugenika.html#ixzz1MOuYRS4i



Przemek

--

"Wyjście jest tylko jedno. Radiu Maryja należy odebrać status nadawcy społecznego, z którym od początku ma wspólnego tyle, co Jarosław Kaczyński ze znajomością Śląska. Od Rydzyka usłyszymy znów świadectwa męczeństwa jego rozgłośni, ale przecież: "Alleluja i do przodu".

Dobrze, że telewizja publiczna chce produkować filmy na trudne tematy naukowe i bioetyczne.

 Tvp Info puściło ostatnio parę ciekawych kawałków, w tym program "Zwiadowcy historii".

m.

Użytkownik "M. Sz." <micsz@onet.pl> napisał w wiadomości news:iqntil$47i$1news.onet.pl...

>

Dobrze, że telewizja publiczna chce produkować filmy na trudne tematy naukowe i bioetyczne.

Tvp Info puściło ostatnio parę ciekawych kawałków, w tym program "Zwiadowcy historii".

 Jak pokazali, co prawda niewiele, kawałek kampanii wrześniowej, byłem pod dużym wrażeniem. Z tego co zrozumiałem mieliśmy jakieś czołgi wtedy - szukali jednego.

m.