Data: 2015-03-16 05:20:59 | |
Autor: Mark Woydak | |
Smutek w szwabsko-ydowskiej centrali na Czerskiej | |
Spiskowe teorie są fajne i pociągające, bo po pierwsze, wszystko się w nich logicznie składa, po drugie to, co miałoby się ewentualnie nie składać, jest nieweryfikowalne. Dlatego dobrze ukutą teorię spiskową łatwo jest wyśmiać, ale już trudniej obalić na gruncie racjonalnej dyskusji. Korzystając z tych wygodnych właściwości, postanowiłem i ja zaprezentować spiskową teorię, na którą oczywiście dowodów nie ma, są same przesłanki i cała fura (oby jak najmniejsza) myślenia życzeniowego. Amerykański koncern medialny Scripps Network Interactive kupił TVN. Zaskoczenie niemałe, bo raczej spodziewaliśmy się „opcji niemieckiej”, która byłaby logiczna z punktu widzenia interesów naszych zachodnich sąsiadów i domykałaby ich medialną dominację w walce o polską opinię publiczną. Tymczasem pojawili się Amerykanie z jakąś dziwną, wcale nie topową korporacją, zajmującą się głównie programami o życiu, podróżowaniu i gotowaniu. Nie znamy kulis negocjacji i pewnie ich nie poznamy, ale możemy śmiało domniemywać (tym śmielej, że tworzymy właśnie teorię spiskową), że Amerykanie wysadzili Niemców z tej transakcji, bo się po prostu na nią uparli i byli zdeterminowani zapłacić dużo, może nawet więcej, niżby się im teoretycznie kalkulowało. Przejmowanie stacji telewizyjnych w mniejszych, ale strategicznie ważnych krajach to zawsze jest zabawa polityczna. Duża stacja telewizyjna to w praktyce miliony głosów, to możliwość kreowania wydarzeń. Kto trzyma media, ten trzyma władzę. Kto jak kto i gdzie jak gdzie, ale akurat my w III RP wiemy o tym najlepiej. I teraz teoria spiskowa: pojawienie się Amerykanów na polskim rynku medialnym wcale nie jest przypadkowe. Rosja wierzga i nie wiadomo, jak sytuacja w Europie Wschodniej będzie się rozwijać, a jej główny geopolityczny rywal, USA, nie mają w Europie właściwie żadnego pola działania, bo kraj, który zawsze był zorientowany na kurs amerykański (czasami wręcz służalczo i przesadnie) teraz jest po pierwsze trzymany za mordę przez Rosjan szantażem smoleńskim (kwestia już nawet nie samej katastrofy, ale pseudośledztwa i kulis rozdzielenia wizyt), a z drugiej siedzi całkowicie pod finansowym i politycznym butem Niemiec („Kamerdyner” Tusk kłaniający się Merkel z dzisiejszej okładki „Do Rzeczy”). Żeby Amerykanie znowu mieli w Europie środkowo-wschodniej coś do powiedzenia, potrzebny jest im tu po prostu rząd proamerykański. Taki, jak, wypisz-wymaluj opozycja z 30% poparciem, emocjonalnie antyrosyjska (katastrofa smoleńska) i alergicznie antyniemiecka, a tradycyjnie i z przekonaniem zerkająca w swoich geopolitycznych koncepcjach za ocean, widząc w USA jedynego gwaranta suwerenności krajów Europy środkowo-wschodniej. Zgoda, że teraz w Stanach swoją drugą kadencję męczy Obama, ale on już trzeciej nie będzie miał, a Amerykanie, jak na imperium przystało, zwykli swoje geopolityczne cele planować na lata w przód. Nawet jeżeli Obamę zmieni pani Clinton, coś z Rosją zrobić będzie trzeba, bo Rosja z premedytacją naruszająca suwerenność któregoś z państw NATO to Rosja, która wywraca cały powojenny geopolityczny porządek do góry nogami. To Rosja, która właściwie kończy istnienie Paktu Północnoatlantyckiego (nie miejmy złudzeń, że Niemcy i Francja rzucą się na Moskwę z czołgami, zobowiązani artykułem 5.). W ramach szukania takiej właśnie równowagi w Europie, zdominowanej dziś przez opcje prorosyjskie, mogli amerykanie kupić TVN. Umówmy się, do wysadzenia tego rządu nie potrzeba nie wiadomo jakich starań, wystarczy delikatnie przestawić wajchę i zapewnić względnie równe szanse. Odpalić jakąś taśmę. I koniec wesela. Z tej perspektywy (tu już spiskowość level hard) możemy także patrzeć na taśmy. Służby mogą (mogły i wcześniej) wiedzieć, że szykuje się zmiana, pozycjonują się więc pod nową władzę. Wojtunik, który nagle w środku kampanii wyborczej zabiera się za platformerskich łapówkarzy? Tomy akt z zeznań kelnerów, które nagle, w środku kampanii wyborczej, wychodzą na jaw? Prawda, że wszystko tu się zgadza? Gdyby Amerykanie na serio chcieli, po skompromitowanym resecie, wrócić do polityki w Europie, potrzebują Polski koniecznie. Dlaczego, pokazał Lech Kaczyński w Gruzji. Polska proamerykańska, a antyrosyjska i niemieckosceptyczna może (czego chce od nas Orban) być zwornikiem antyputinowskiej koalicji mniejszych europejskich państw. Czy to ma w ogóle jakiś sens? Mnie się wydaje, że ma, chociaż dowodów przedstawić nie mogę. Cóż… obserwujmy wajchę! http://tomek.laskus.salon24.pl/637061,spiskowo-o-tvn-obserwujmy-wajche |
|
Data: 2015-03-16 21:46:10 | |
Autor: MarkWoydak | |
Smutek w szwabsko-żydowskiej centrali na Czerskiej | |
WON !!!
MW Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości news:zffz3k1lhm08.dixdb3ps98bs$.dlg40tude.net...
|
|