Data: 2013-10-11 11:56:34 | |
Autor: mkarwan | |
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku o referendum | |
Od chwili ogłoszenia przez Warszawską Wspólnotę Samorządową akcji zbierania podpisów wśród mieszkańców stolicy w sprawie referendum dotyczącego odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydenta Warszawy, trwa przedziwna wojna z udziałem czołowych polityków Platformy Obywatelskiej.
Absolutnym zaskoczeniem było dla mnie stanowisko Donalda Tuska, który sam nie będąc mieszkańcem Warszawy, nawołuje warszawiaków do powstrzymania się od udziału w głosowaniu. Przy tym apelu sekunduje mu prezydent Komorowski i cała rzesza urzędników. O co chodzi? Stanowisko Platformy to nic innego jak próba ratowania pani prezydent Warszawy, która do tego jest wiceszefową Platformy. A zatem te apele mają oczywisty polityczny charakter. Musi wywoływać zdziwienie, gdy premier z prezydentem zwracają się do obywateli o zaniechanie korzystania z jednego z ich podstawowych praw - udziału w referendum. Zawyżanie frekwencji Wypada zatem przypomnieć elementarną zasadę ustrojową Rzeczypospolitej, że władza zwierzchnia należy do Narodu, a Naród władzę tę sprawuje bezpośrednio lub przez swoich przedstawicieli. To właśnie referendum jest najbardziej wymownym, konkretnym przykładem sprawowania władzy bezpośrednio przez Naród. Przy urnach wyborczych decyduje o najważniejszych sprawach dotyczących kraju lub wspólnoty samorządowej. Przy okazji warszawskiego referendum pojawiły się głosy, że referendum jest niepotrzebne, że zawsze jest niska frekwencja, co ma oznaczać, że ludzie nie są zainteresowani tą formą podejmowania decyzji. W Kancelarii Prezydenta opracowano nowelizację ustawy o referendum lokalnym. Proponowane zmiany wyraźnie zmierzają w kierunku ograniczenia możliwości uznania referendum za ważne poprzez zawyżenie progu frekwencji. Dziwne, że te pomysły wychodzą z Pałacu Prezydenckiego. http://wpolityce.pl/wydarzenia/60028-wieslaw-johann-dwie-najwazniejsze-osoby-w-panstwie-nawoluja-obywateli-zeby-nie-korzystali-ze-swojego-konstytucyjnego-prawa-nasz-wywiad Przecież Bronisław Komorowski, obejmując urząd Prezydenta, uroczyście przysięgał, że dochowa wierności postanowieniom Konstytucji. To Konstytucja w art. 62 daje obywatelom Rzeczypospolitej prawo do udziału w referendum i nieprzypadkowo wymienia to prawo przed prawem wybierania prezydenta, posłów, senatorów i przedstawicieli do samorządu terytorialnego. I nagle wbrew postanowieniom Konstytucji prezydent mówi do warszawiaków - nie korzystajcie ze swego prawa, nie idźcie na referendum. To po co takie prawo się ustanawia? Mamy z niego korzystać tylko wtedy, gdy będzie się to podobało premierowi lub prezydentowi? Na pewno nie!!! Idźmy dalej tym konstytucyjnym tropem. Artykuł 125 przewiduje: "W sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe". I wreszcie art. 170: "Członkowie wspólnoty samorządowej mogą decydować w drodze referendum w sprawach dotyczących tej wspólnoty, w tym o odwołaniu pochodzącego z wyborów bezpośrednich organu samorządu terytorialnego". A zatem jak widać z cytowanych norm konstytucyjnych referendum jest wpisane w system ustroju państwa i jednoznacznie dowodzi, że jest to jedno z najważniejszych ogniw demokratycznego państwa prawnego. Jakie referendum ma znaczenie? Mogliśmy się przekonać, gdy w 1997 r. przeprowadzono referendum konstytucyjne. Nie wiem, czy Państwo pamiętacie, że Polacy tylko nieznaczną przewagą głosów przyjęli nową Konstytucję. Inne referendum - w sprawie wyrażenia zgody na ratyfikację traktatu o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Jaka była wówczas w 2003 r. kampania referendalna. Wszystkie media, politycy jednym wielkim głosem wołali do Polaków "idziemy na referendum". Przypominam sobie, jak Aleksander Kwaśniewski jeszcze w dniu referendum apelował o oddanie głosu. Ta wszechobecna propaganda przyniosła ostateczny sukces, do urn poszło blisko 59 proc. uprawnionych do głosowania. Mamy dziś jasno określone zasady i tryb przeprowadzenia referendum. Przede wszystkim wielokrotnie nowelizowana ustawa z 15 września 2000 r. o referendum lokalnym (w czerwcu br. marszałek Sejmu ogłosił jej jednolity tekst) i ustawa z 14 marca 2003 r. o referendum ogólnokrajowym. Do tego dochodzi szereg ustaw szczegółowych, m.in. kodeks wyborczy, odnoszących się do referendum. W Trybunale Konstytucyjnym kilkakrotnie poddawano ocenie instytucję referendum. W każdym orzeczeniu sędziowie podkreślali ustrojową rolę referendum jako fundamentu demokratycznego państwa. Grzybobranie zamiast referendum Dlaczego zatem w Warszawie referendum ma nie przynieść rozstrzygnięcia? Próbowałem wyżej na to pytanie odpowiedzieć. Zorganizowana akcja Platformy Obywatelskiej w obronie Hanny Gronkiewicz-Waltz przybiera najróżniejsze formy, niektóre wręcz śmieszą. Nagle okazało się, że mieszkańcom należy okazać niezwykła troskę. Pani prezydent o godz. 5.00 rano poiła kawą pasażerów metra, którym otworzyła dwie stacje, które wcześniej zamknęła, była w przedszkolu, szkole, na budowach z czarującym uśmiechem udziela wywiadów, zapowiada budowę dalszego fragmentu południowej obwodnicy, a premier Tusk obiecuje pieniądze, będą tańsze bilety komunikacji miejskiej, tylko pani prezydent zapomniała, jak walczyła jeszcze nie tak dawno o podwyżkę. Tak pięknie w Warszawie nigdy nie było, nawet straż miejska wlepia mniej mandatów, by żyło się warszawiakom lepiej. Zdumiewające, jak wiele instytucji zniechęca do referendum. Zarząd warszawskiego metra odmówił wywieszania na stacjach plakatów informujących o referendum. Polskie Radio odmówiło nadawania podobnych spotów, tłumacząc, że radio to antena ogólnopolska, a referendum jest lokalne. Niektóre urzędy 13 października organizują tzw. zakładowe wycieczki na grzyby. Co jeszcze PO wymyśli? Chyba już tylko trzęsienie ziemi albo stan wojenny. Chociaż z tym stanem wojennym bym nie przesadzał, bo okazało się, że 11 Listopada w dniu święta narodowego premier zamierza wyprowadzić na ulice Warszawy żołnierzy z żandarmerii wojskowej! Irytuje mnie to powszechne agitowanie przeciwko referendum, i dlatego tym wszystkim, którzy w tej propagandowej kampanii biorą udział, przypomnę art. 250 kodeksu karnego: "kto przemocą, groźbą bezprawną lub przez nadużycie stosunku zależności wywiera wpływ na sposób głosowania osoby uprawnionej albo zmusza ją do głosowania lub powstrzymuje od głosowania, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat". Bez komentarza. Przepis jest jasny i na tyle precyzyjny, aby tym wszystkim dyrektorom, prezesom, naczelnikom i im podobnym "odganiaczom" referendum na tyle wbić do głowy, że poruszają się po bardzo wąskiej drodze odpowiedzialności karnej. Wiesław Johann Autor jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku źródło http://www.naszdziennik.pl/mysl/55886.html |
|
Data: 2013-10-11 07:44:47 | |
Autor: mcmlxxi.xi.xi | |
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku o referendum | |
W dniu piątek, 11 października 2013 11:56:34 UTC+2 użytkownik mkarwan napisał:
Od chwili ogłoszenia przez Warszawską Wspólnotę Samorządową akcji zbierania podpisów wśród mieszkańców stolicy w sprawie referendum dotyczącego odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydenta Warszawy, trwa przedziwna wojna z udziałem czołowych polityków Platformy Obywatelskiej. A komu ewentualnie przyklasną sądy? Jak myślisz? Podatnikom czy decydentom redystrybucji podatków poprzez wysokość sędziowskich apanaży? Poki jest co zdzierac z maluczkich poty system się nie zawali. Rząd się zawsze wyżywi... cheers |
|