Data: 2009-06-16 18:17:19 | |
Autor: PiSnawodefotomontaż | |
Samotny PiS, samotny prezes. | |
Dla Jarosława Kaczyńskiego najważniejsze było, jest i będzie utrzymanie jego brata Lecha Kaczyńskiego w Pałacu Prezydenckim na drugą kadencję. Jego nieukrywane pragnienia mogą jednak nie być podzielane przez całe rzesze członków PiS-u, dla których liczą się też własne polityczne kariery, a nie tylko kariery braci bliźniaków.
Cztery lata temu lider PiS-u nawet nie ukrywał zaskoczenia wyborczym zwycięstwem, bo przecież wcześniej swój cel osiągnął. Wygrał dla brata prezydenturę. Od tamtego czasu priorytety prezesa się nie zmieniły. Lech Kaczyński prezydent miał być i ma być gwarantem ciągłości idei IV Rzeczypospolitej, w sytuacji gdy realna władza oddala się od PiS-u z każdymi kolejnymi wyborami. Nie tylko dlatego, że PiS kolejne wybory przegrywa, ale także pozbawiony koalicyjnych zdolności nie będzie w stanie skonsumować ewentualnego zwycięstwa. Ani z Platformą, ani z SLD jakakolwiek koalicja nie jest możliwa. Z PSL-em również. Już raz Waldemar Pawlak odmówił, nie wiedząc jeszcze, jaki los czeka PiS-owskie przystawki. Teraz już wie, więc odmowa jest tym bardziej oczywista. Samotność PiS-u, samotność prezesa PiS-u coraz bardziej rzuca się w oczy. To nie jest partia ani lider zdolny do zawierania politycznych kompromisów, zdolny do słuchania i akceptowania zdania innego niż własne. Brak zdolności koalicyjnych to jedno, drugie to język lidera, do którego dochodzi coraz większy arsenał retorycznych środków kreujących mityczne podziały polskiego społeczeństwa. ZOMO, niższa, wyższa półka, teraz AK kontra reszta. Tej ostatniej metafory nie rozumieją już nawet najbardziej zagorzali zwolennicy prezesa. Nie rozumieją też sensu tworzenia wyimaginowanych podziałów młodzi wyborcy, dla których język Jarosława Kaczyńskiego staje się coraz bardziej archaiczny, coraz bardziej oderwany od rzeczywistości. Jarosławowi Kaczyńskiemu pozostała jedynie prezydentura Lecha Kaczyńskiego. Ale w jego partii są ludzie młodzi, dynamiczni, chętni do podjęcia wyzwań. Nie chcą być może skazywać się na polityczną wegetację rozpisaną na lata w opozycji. To oni mogą stać się największymi przeciwnikami Jarosława Kaczyńskiego, a nie jego ewentualni konkurenci do funkcji lidera. Żale po kampanii do europarlamentu pokazują wyraźnie, że coraz trudniej zaakceptować apodyktyczność lidera. Już nie każdy chce się podporządkowywać tej jedynie słusznej wizji, która coraz bardziej sprowadza polityków PiS na manowce. Nie chcą być żołnierzami, chcą być politykami z własnymi pomysłami i dorobkiem. Polityka to nie wojna, nawet nie bitwa. Na razie pozostają lojalni, ale na ile starczy im cierpliwości? Jak długo wytrzymają? Może jeszcze wspólnie popracują nad reelekcją Lecha Kaczyńskiego, bo przecież są lojalni i ideowi. A co potem? Niektórych przy prezesie trzyma lojalność właśnie, dla innych szansą są przyszłoroczne wybory samorządowe. Jeśli dostaną zgodę, mogą wystartować na prezydentów i burmistrzów swoich miast. Jest na co czekać, ale dalsza perspektywa wygląda mgliście. Programu rewolucji moralnej i IV RP nie zastąpiła żadna inna wizja, więc jak długo zechcą jeszcze zastanawiać się, czy są jeszcze z AK, czy nie, czy już spadli na niższą półkę partyjnej hierarchii. Zbigniew Ziobro może stać się przywódcą tej całej rzeszy niezadowolonych, ale na razie - jak przyczajony tygrys, ukryty smok - złożył hołd poddańczy i oddalił się do Brukseli. Ma czas. Będzie czekać, aż oddolne nastroje w partii w końcu wybuchną. Politycy PiS-u nie są przecież głupi i po cichu - a czasem nawet głośno - zastanawiają się, ku czemu zmierza ich partia. Jaka idea stoi za wystąpieniami prezesa. Czego chce dokonać, jaką Polskę tworzyć. I prezes PiS -u daje im odpowiedź na kolejnych konferencjach prasowych. Chce tworzyć Polskę równych i równiejszych. Tych równiejszych, a więc gorszych, opisując na rozmaite sposoby i sięgając do najbardziej zaskakującej metaforyki. To nie Ziobro jest bowiem największym zagrożeniem dla prezesa Kaczyńskiego, ale on sam. Banał znany od lat. Ale dziś widać, że jest to prawda, która coraz bardziej dociera do działaczy PiS-u. http://wyborcza.pl/1,75968,6724092,Samotny_PiS__samotny_prezes.html Przemek -- Spektakularna porażka PiS PO 44,43 proc. głosów, PiS 27,4 proc. Były poseł PiS Ludwi Dorn ocenił, że PiS odniosło trzecią porażkę z rzędu po wyborach parlamentarnych i wyborach samorządowych. |
|