Data: 2012-02-07 18:05:24 | |
Autor: Przemysław W | |
SNAP | |
Kiedy sama szukałam pomocy u władz kościelnych, zrozumiałam, że jej nie otrzymam. Kościół nie troszczy się o mnie, o moją rodzinę. Troszczy się wyłącznie o księży i reputację Kościoła - mówi Barbara Blaine, szefowa największej na świecie organizacji skupiającej ofiary księży pedofilów SNAP
Katarzyna Wiśniewska: Jest pani jedną z ofiar księdza pedofila. Jak do tego doszło? Barbara Blaine: Miałam 13 lat. Razem z innymi dziewczynami często pomagałam w kościele, sprzątałyśmy zakrystię i wokół ołtarza [w Toledo w amerykańskim stanie Ohio]. Jednej niedzieli ojciec Warren zaprosił mnie na obiad z księżmi. Czułam się wyróżniona, spytałam rodziców, czy mogę iść. Mama powiedziała: "Tak, tylko uważaj na dobre maniery". Maniery! To była ostatnia rzecz, której powinna się była wtedy obawiać. Zjedliśmy obiad. Księża poszli oglądać telewizję. Zostałam sama z ojcem Warrenem. Ni stąd, ni zowąd powiedział, że wie, co do niego czuję. Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Zaczął mnie całować, dotykać, wkładać mi ręce pod ubranie. Byłam zszokowana, zmieszana. Ale sparaliżowało mnie. Mówiłam w myśli: przestań, nie dotykaj mnie. Ale nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Kiedy skończył, powiedział, że muszę iść do spowiedzi. Bo to moja wina. Kiedy miał erekcję, mówił: "Widzisz, co mi zrobiłaś". Czułam się brudna, winna, zawstydzona. Do dzisiaj czasem to uczucie wraca. Ojciec Warren przynosił komunię mojej chorej babci. Zwykle księża robią to raz w miesiącu, w pierwszy piątek, ale on zaczął przychodzić z komunią do babci raz w tygodniu w niedzielę. Babcia, osoba bardzo religijna, była szczęśliwa. Zagroził, że jeśli komuś powiem, nie będzie mógł więcej babci przynosić komunii. I nikomu pani nie powiedziała? - Nikomu. To trwało ponad cztery lata. Kiedy miałam 17 lat - była druga połowa lat 70. - pojechałam na rekolekcje dla dziewcząt. Poszłam do spowiedzi i o wszystkim opowiedziałam. A ksiądz na to: "Jezus cię kocha, On może przebaczyć wszystko". Nie powiedział: nie masz z czego się spowiadać, to nie twoja wina, musimy wezwać policję, powiadomić rodziców. Tylko że Jezus przebacza. Mnie przebacza! Kiedy wróciłam do domu, powiedziałam ojcu Warrenowi, że nie pójdziemy do nieba, jeśli to się powtórzy, więc nie mogę się z nim spotykać. Był wściekły, uderzył mnie. Ale to był koniec. Teraz wiem, że molestował też inne dziewczynki. Po tej spowiedzi ujawniła pani wszystko? - Nie, odważyłam się to zrobić dopiero w wieku 29 lat [w 1989 r.]. Usłyszałam od biskupa, że jestem pierwsza, która skarży się na księdza, i czy aby na pewno mówię prawdę. Ale biskup obiecał, że sprawą się zajmie. Ojcu Warrenowi powierzono funkcję kapelana w dużym katolickim szpitalu. Biskup powiedział rodzicom, że w szpitalu ksiądz będzie pilnowany m.in. przez pracującą tam siostrę zakonną. Potem do tego szpitala trafił mój ojciec. Na jego prośbę zadzwoniłam do siostry, żeby ojciec Warren w szpitalu trzymał się od nas z daleka. Była bardzo zdziwiona. Wyjaśniłam, o co chodzi. Okazało się, że biskup nikogo tak naprawdę o niczym nie poinformował. Dopiero gdy ujawniłam sprawę prasie i zostałam zaproszona do show Oprah Winfrey, księdza odsunięto od obowiązków kapłańskich. Oficjalnie poszedł na emeryturę. Miał opinię bardzo pobożnego, charyzmatycznego. Wielu parafian uważało, że jest niewinny, a ja i inne dziewczyny kłamałyśmy. Nie miał procesu? - Jedna z ofiar go zaskarżyła, ale z powodu przedawnienia nic nie dało się zrobić. Do SNAP należy ponad 10 tys. osób. Wszyscy są ofiarami księży pedofilów? - Do SNAP poza ofiarami należy ok. 300 rodzin osób molestowanych, które popełniły samobójstwo. Rok temu dołączyła do nas kobieta, która straciła syna. Gdy odebrał sobie życie, miał 32 lata i troje małych dzieci. Dwa tygodnie przed samobójstwem jego matka dowiedziała się, że był molestowany. Teraz obwinia się o jego śmierć, bo zapraszała księdza do domu i pozwalała, by zabierał syna na noc na plebanię. Może mój syn zostanie księdzem? - myślała. Niektóre historie członków SNAP są szczególnie potworne. - Rita Milla została jako nastolatka zgwałcona przez księdza, a potem przez sześciu innych księży - kolegów, których zaprosił. Zaszła w ciążę. Biskup postarał się, by wysłano ją na Filipiny, żeby chronić dobre imię Kościoła. Sprawców nie spotkała żadna kara [Milla po ponad 20 latach sądowych batalii wygrała w 2007 r. od archidiecezji Los Angeles pół miliona dolarów, sama archidiecezja zgodziła się wypłacić w sumie 660 mln dol. odszkodowań]. Jakie są wasze relacje z Kościołem? - Kiedy sama szukałam pomocy u władz kościelnych, zrozumiałam, że jej nie otrzymam. Kościół nie troszczy się o mnie, o moją rodzinę. Troszczy się wyłącznie o księży i reputację Kościoła. W ciągu całej działalności SNAP żaden z biskupów nie zgodził się dobrowolnie usiąść z nami i porozmawiać. Mieliśmy raz grupę wsparcia, ludzie opowiadali o swoich historiach. Płakali. Nagle jedna z dziewczyn zaczęła się śmiać: "Nie widzicie?" Biskup w Toledo powiedział: "Jesteś pierwsza, która to mówi". Biskup w Kalifornii to samo: jesteś pierwszy. Biskup w Filadelfii: nikt wcześniej się nie skarżył. Okazało się, że każdy "był pierwszy". To przecież nieprawdopodobne. Zrozumieliśmy, że to element kościelnej polityki postępowania z nami, ofiarami. Jak wielu księży dzięki wam stanęło przed sądem albo zostało odsuniętych od kapłaństwa? - Nie mamy takich danych, bo przede wszystkim zajmujemy się wspieraniem ofiar. Staramy się jednak demaskować sprawców, jeśli jest to możliwe. Pytamy nowych członków SNAP: "Gdzie jest dzisiaj twój prześladowca?". Jeśli żyje, jest ryzyko, że nadal dopuszcza się zbrodni. Dlatego namawiamy ofiary do zawiadomienia organów ścigania. Nawet jeśli nie doprowadzi to do jego skazania, kilka osób się dowie. Może przynajmniej będą trzymać dzieci z daleka od niego. Ma pani kontakt z Polakami wykorzystywanymi przez księży w dzieciństwie? - Tak. Kilka osób się z nami skontaktowało. Ale wierzę, że są ich setki. Niektórzy żyją w USA, Kanadzie. Nie sądzę, żeby księża w Polsce molestowali dzieci mniej niż gdzie indziej na świecie. Władze Kościoła powinny zachęcać ludzi do mówienia, ujawniania nazwisk przestępców. A księża i biskupi powinni udostępniać policji wszelkie dokumenty, które posiadają. Jednak Kościół wszczyna własne śledztwo i najczęściej nigdy nie informuje policji. Ciekawe też, że te śledztwa rzadko kończą się uznaniem winy. Niedawno lokalna prokuratura obliczyła, że w archidiecezji w Filadelfii 37 księży z zarzutami molestowania ciągle pracuje w Kościele, a archidiecezja nie doprowadziła do ich ukarania. Arcybiskup Filadelfii kard. Justin Rigali zaprzeczył. Jednak parę dni potem kilku księży zostało usuniętych, mijają dwa tygodnie - następnych 20 księży. Sam kardynał został przez papieża zdymisjonowany w lipcu zeszłego roku. Według waszych ekspertów co najmniej 20 tys. księży ze skłonnością do przemocy seksualnej ciągle służy w Kościele. - Nawet Konferencja Biskupów USA przyznaje, że liczba przestępców wynosi od 5 do 6 proc. duchowieństwa. My uważamy, że od 10 do 12 proc. Według naszych szacunków Kościół wydał setki milionów dolarów na to, by ofiary księży pedofilów zachowały milczenie. Celował w tym m.in. arcybiskup Rigali. W zamian za podpisanie zobowiązania do milczenia ofiary przestępstw księży otrzymywały pieniądze, których desperacko potrzebowały np. na terapię. Z Watykanu płyną komunikaty, że Kościół nie toleruje przestępstw pedofilskich, że każda sprawa zostanie gruntownie zbadana. - W Watykanie obiecują, że zrobią wszystko, co w ich mocy, ale nie wprowadzono obowiązku informowania policji o przestępstwach. Żaden biskup, który wspierał przestępcę, nie został ukarany. A księża, nawet jeśli w końcu są odsunięci od obowiązków, znajdują przytulne schronienie w parafii czy domu kościelnym w innym mieście lub kraju. Papież mógłby ogłosić, że żaden ksiądz pedofil nie znajdzie bezpiecznej przystani w Kościele katolickim. Niestety, dzieje się inaczej. Niewypowiedziane przesłanie papieża brzmi: jeśli oskarżenia wobec ciebie się potwierdzą, może pójdziesz na emeryturę i przyjemnie spędzisz resztę życia, postaramy się, żeby nikt się ciebie nie czepiał. Wielu przestępców żyje w komfortowych domach, w luksusie, mają sprzątaczki, praczki. Ksiądz, który molestuje dziecko, powinien pójść do więzienia i przestać być księdzem. Jest pani nadal katoliczką? - Ciągle czuję się katoliczką, nie robię niczego przeciwko Kościołowi. Przecież to my postępujemy zgodnie z przesłaniem Ewangelii. A księża, którzy molestują dzieci, nie powinni nigdy więcej głosić Ewangelii Chrystusa. http://wyborcza.pl/1,75477,11099353,Pedofilia_to_wciaz_problem_Kosciola.html?as=1&startsz=x Przemek -- "Jarosław Kaczyński w 2011 roku przegrał wszystko co było do przegrania. Po raz szósty z rzędu Polacy wybrali ciepłą wodę w kranie serwowaną przez Donalda Tuska zamiast IV RP obiecywanej przez prezesa PiS. Mało tego - od prezesa odeszli najwierniejsi z wiernych: Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski, Beata Kempa. Przez 12 miesięcy PiS w żadnym sondażu nie wyprzedziło Platformy Obywatelskiej." |
|
Data: 2012-02-07 18:09:15 | |
Autor: Leprechaun | |
SNAP | |
Użytkownik "Przemysław W" <Brońmy RP przed pisem@...pl> napisał w wiadomości news:jgrlkl$mva$1inews.gazeta.pl...
Kiedy sama szukałam pomocy u władz kościelnych, zrozumiałam, że jej nie otrzymam. Kościół nie troszczy się o mnie, o moją rodzinę. Troszczy się wyłącznie o księży i reputację Kościoła - mówi Barbara Blaine, szefowa największej na świecie organizacji skupiającej ofiary księży pedofilów SNAP Normalnie. Cipka ją zaswędziała. ;)))) BomBel |
|
Data: 2012-02-08 09:36:20 | |
Autor: T. | |
SNAP | |
Użytkownik "Przemysław W" <Brońmy RP przed pisem@...pl> napisał w wiadomości news:jgrlkl$mva$1inews.gazeta.pl... Kiedy sama szukałam pomocy u władz kościelnych, zrozumiałam, że jej nie otrzymam. Kościół nie troszczy się o mnie, o moją rodzinę. Troszczy się wyłącznie o księży i reputację Kościoła - mówi Barbara Blaine, szefowa największej na świecie organizacji skupiającej ofiary księży pedofilów SNAP Pani Katarzyna musiała aż jechać za granicę, żeby zrobić wywiad z osobą molestowaną przez ksiedza... Ps. W USA szacuje się, że przypadki molestowania przez księży dotyczą 0,2% dzieci, a przez nauczycieli - 5%. I to jest prawdziwy problem, o którym mało się mówi. Zwłaszcza, ze kontakty z księżmi nie są obowiązkowe, w przeciwieństwie do nauczycieli... T. |