Miałem w ostatnio niedzielę potrzebę wywołania filmu. Uderzyłem do
pierwszego z brzegu supermarketu w nadziei, że znajdę jakiś punkt foto
czynny w taki dzień. Zresztą mniejsza z tym, istotne jest coś innego:
pracownik punktu ("Profilab Express", czy coś podobnego) po wywołaniu i
wydaniu mi odbitek powiedział, że wkrótce ich sieć CAŁKOWICIE rezygnuje z
wywoływania filmów i odbitek innych niż nośniki cyfrowe.
Pewnie coś jest na rzeczy - nie bez powodu podejmują taką decyzję (zapewne
klient z filmem trafia się raz na parę dni).
Od razu wysnułem dwa scenariusze:
1) Film zaniknie i chcąc nie chcąc trzeba będzie zrezygnować z mózgu i walić
cyfrą.
2) W kategoriach naszego życia film nie zaniknie, lecz stanie się niszowym
nośnikiem, jego zakup i wywołanie będą ograniczone do niewielkich liczby
punktów i to głównie w większych miastach. Natomiast na korzystających z tej
technologii, cyfrowi ignoranci będą patrzeć mniej więcej podobnie jak np.
dzisiaj komórkowi słuchacze muzyki patrzą na takich co słuchają "czarnych"
płyt, itp...
Czy dobrze myślę obstawiając punkt drugi?

W poście <gtbikt$2hc2$1@news2.ipartners.pl>,
 Jan nabazgrał:

Od razu wysnułem dwa scenariusze:
1) Film zaniknie i chcąc nie chcąc trzeba będzie zrezygnować z mózgu i walić
cyfrą.

Można jeszcze nie rezygnować z mózgu i walić cyfrą. Ale do tego potrzebne
są pewne predyspozycje. Jak słusznie zauważyłeś, nie każdy jest w stanie
zachować samokontrolę, jeśli nikt mu nie da po łapach. czy po portfelu.
Ale nie martw się, skoro sam w siebie nie wierzysz, są jeszcze sposoby
na uratowanie sytuacji. Możesz na przykład nie kupować kart większych
niż 1GB, zakleić tylną ściankę i urwać pokrętło od ISO.

--
  2  *  linux/kernel/panic.c
  143         /* Satisfy __attribute__((noreturn)) */
  144         for ( ; ; )
  145                 ;

[...]

Od razu wysnułem dwa scenariusze:
1) Film zaniknie i chcąc nie chcąc trzeba będzie zrezygnować z mózgu i walić
cyfrą.

Twierdzisz, ze ci ktorzy fotografuja cyfra, nie maja mozgu? Czy moze, ze do zrobienia cyfrowego zdjecia nie trzeba miec mozgu? Od kiedy tylko fotografia trafila pod strzechy, byly zdjecia wybitne i gnioty. Tak jak i teraz (tyle, ze teraz jest wiecej fotografujacych -- to cala roznica). Uwierzyles w stereotyp, ze film powoduje iz zdjecia sa lepsze.

--
Pozdrawiam,
marcin.STIG.saldat
www.saldat.pl | GG: 680500

Jan napisał(a):

Miałem w ostatnio niedzielę potrzebę wywołania filmu. Uderzyłem do
pierwszego z brzegu supermarketu w nadziei, że znajdę jakiś punkt foto
czynny w taki dzień. Zresztą mniejsza z tym, istotne jest coś innego:
pracownik punktu ("Profilab Express", czy coś podobnego) po wywołaniu i
wydaniu mi odbitek powiedział, że wkrótce ich sieć CAŁKOWICIE rezygnuje z
wywoływania filmów i odbitek innych niż nośniki cyfrowe.
Pewnie coś jest na rzeczy - nie bez powodu podejmują taką decyzję (zapewne
klient z filmem trafia się raz na parę dni).
Od razu wysnułem dwa scenariusze:
1) Film zaniknie i chcąc nie chcąc trzeba będzie zrezygnować z mózgu i walić
cyfrą.
2) W kategoriach naszego życia film nie zaniknie, lecz stanie się niszowym
nośnikiem, jego zakup i wywołanie będą ograniczone do niewielkich liczby
punktów i to głównie w większych miastach. Natomiast na korzystających z tej
technologii, cyfrowi ignoranci będą patrzeć mniej więcej podobnie jak np.
dzisiaj komórkowi słuchacze muzyki patrzą na takich co słuchają "czarnych"
płyt, itp...
Czy dobrze myślę obstawiając punkt drugi?

Film będzie zanikał. Gdy przemysł filmowy całkiem przejdzie na cyfrę nastąpi dupnięcie jeszcze większe. Zostanie może jeden producent filmów, gdzieś w Indiach, bo będzie robił przy okazji robienia filmów dla Bollywood. Pozostaną nieliczne punkty w dużych miastach, ew. zapaleni amatorzy w małych. Technologia wywoływania się cofnie do koreksów. Nikomu nie opłaca się już kupować linii do wywoływania. Zresztą podrzędne zakłady zostaną wyparte przez foto kioski. Idziesz, wkładasz kartę i drukujesz sobie. Za jakieś 5 lat zapewne filmy małoobrazkowe będzie się samemu konfekcjonować z taśmy filmowej kupowanej na metry.
W tej chwili już chyba nikt nie inwestuje w R&D dla błon. Zresztą dupnięcie rynku nastąpiło już jakiś czas temu, zniknęły Agfa, Polaroid, bliski tego był Kodak.

wer

On 30 Kwi, 09:23, "b...@nano.pl" <b...@nano.pl> wrote:

Film będzie zanikał. Gdy przemysł filmowy całkiem przejdzie na cyfrę
nastąpi dupnięcie jeszcze większe. Zostanie może jeden producent filmów,
gdzieś w Indiach, bo będzie robił przy okazji robienia filmów dla
Bollywood. Pozostaną nieliczne punkty w dużych miastach, ew. zapaleni
amatorzy w małych. Technologia wywoływania się cofnie do koreksów..
Nikomu nie opłaca się już kupować linii do wywoływania. Zresztą
podrzędne zakłady zostaną wyparte przez foto kioski. Idziesz, wkładasz
kartę i drukujesz sobie. Za jakieś 5 lat zapewne filmy małoobrazkowe
będzie się samemu konfekcjonować z taśmy filmowej kupowanej na metry.
W tej chwili już chyba nikt nie inwestuje w R&D dla błon. Zresztą
dupnięcie rynku nastąpiło już jakiś czas temu, zniknęły Agfa, Polaroid,
bliski tego był Kodak.

Eeee Polaroida mam w stałej ofercie...
Kodak powolutku wraca do negatywów... Znaczy do swoich starszych
technologii z których
 zrezygnował w czasach Golada...
Maco Rollei Adox Kentmere...
Acha , dziś wszedłem do Tesco i pod wpływem impulsu kupiłem zeszyt
kartonu rysunkowego i komplet ołówków.
Naprawdę pierwszorzędnej jakości...
Pozdro Marcin

Użytkownik "Jan" <jan-bez-adresu@bez-adresu.pl> napisał w wiadomości news:gtbikt$2hc2$1news2.ipartners.pl...

Miałem w ostatnio niedzielę potrzebę wywołania filmu. Uderzyłem do
pierwszego z brzegu supermarketu w nadziei, że znajdę jakiś punkt foto
czynny w taki dzień. Zresztą mniejsza z tym, istotne jest coś innego:
pracownik punktu ("Profilab Express", czy coś podobnego) po wywołaniu i
wydaniu mi odbitek powiedział, że wkrótce ich sieć CAŁKOWICIE rezygnuje z
wywoływania filmów i odbitek innych niż nośniki cyfrowe.
Pewnie coś jest na rzeczy - nie bez powodu podejmują taką decyzję (zapewne
klient z filmem trafia się raz na parę dni).
Od razu wysnułem dwa scenariusze:
1) Film zaniknie i chcąc nie chcąc trzeba będzie zrezygnować z mózgu i walić
cyfrą.
2) W kategoriach naszego życia film nie zaniknie, lecz stanie się niszowym
nośnikiem, jego zakup i wywołanie będą ograniczone do niewielkich liczby
punktów i to głównie w większych miastach. Natomiast na korzystających z tej
technologii, cyfrowi ignoranci będą patrzeć mniej więcej podobnie jak np.
dzisiaj komórkowi słuchacze muzyki patrzą na takich co słuchają "czarnych"
płyt, itp...
Czy dobrze myślę obstawiając punkt drugi?

źle, jest punkt 3.

3. Olej to, idź robić zdjęcia, na byle czym, bylebyś używał tego swojego "mózgu" ;

--
Pozdrawiam
JD

źle, jest punkt 3.

3. Olej to, idź robić zdjęcia, na byle czym, bylebyś używał tego swojego "mózgu" ;

Owszem, tylko, że w przypadku fotografii niecyfrowej, po zrobieniu zdjęć, mogę je wrzucić do szuflady i o nich zapomnieć po to żeby przypomnieć sobie o nich np. za 10 lat.

W przypadku cyfrowych zdjęć nie mam już takiego komfortu, owszem zapis cyfrowy gwarantuje, że zdjęcie nigdy nie straci na jakości, lecz mogą się zdarzyć różne rzeczy:
1) Dyski twarde się psują, a nawet jeśli się nie zepsują, to plik można niechcący skasować lub złośliwy program (typu wirus) może zrobić to bez naszej wiedzy.
2) Przed punktem pierwszym zabezpieczamy się kopiując na inne nośniki, płyty CD, DVD itp...
Ale też nie jest różowo: zapis na płytach nie jest wieczny, oraz jest podatny na uszkodzenia, przypadkowe zarysowanie małej powierzchni może zniszczyć całą zawartość, gdy zarysuję odbitkę tradycyjną, to treść zdjęcia jest nadal widoczna.
3) Nośnik, na którym zapiszemy zdjęcia (HDD, CD, DVD, itp...) może nie być w powszechnym użyciu za 10-20 lat. Tak się stało np. parę lat temu z dyskietkami 5.25" (1,2MB oraz 360KB), a jeszcze wcześniej z kasetami zapisywanymi na ZX Spectrum i Atari. Owszem jest możliwe znalezienie takiej stacji, lecz nie jest to raczej czynność dla współczesnych ingorantów komputerowych wychowanych na Windows, małpim klikaniu i internecie.
Owszem, przed problemami opisanymi w dwóch powyższych punktach można się zabezpieczyć robiąc regularne kopie na inne i coraz bardziej współczesne nośniki, lecz jest to bardziej absorbujące niż trzymanie negatywów lub odbitek w szufladzie. Owszem może i zblekną, ale w przeciwieństwie do uszkodzonego nośnika cyfrowego, ich treść nadal będzie widoczna.

Jan pisze:

Owszem, tylko, że w przypadku fotografii niecyfrowej, po zrobieniu zdjęć, mogę je wrzucić do szuflady i o nich zapomnieć po to żeby przypomnieć sobie o nich np. za 10 lat.

W przypadku cyfrowych zdjęć nie mam już takiego komfortu, owszem zapis cyfrowy gwarantuje, że zdjęcie nigdy nie straci na jakości, lecz mogą się zdarzyć różne rzeczy:
1) Dyski twarde się psują, a nawet jeśli się nie zepsują, to plik można niechcący skasować lub złośliwy program (typu wirus) może zrobić to bez naszej wiedzy.

Trzy różne dyski psują się jak 1:100 000 000.
Że nie dożyjesz jutra, szansa jest znacznie większa.

2) Przed punktem pierwszym zabezpieczamy się kopiując na inne nośniki, płyty CD, DVD itp...
Ale też nie jest różowo: zapis na płytach nie jest wieczny, oraz jest podatny na uszkodzenia, przypadkowe zarysowanie małej powierzchni może zniszczyć całą zawartość, gdy zarysuję odbitkę tradycyjną, to treść zdjęcia jest nadal widoczna.

Niech zgadnę... a może pięć płyt?

3) Nośnik, na którym zapiszemy zdjęcia (HDD, CD, DVD, itp...) może nie być w powszechnym użyciu za 10-20 lat. Tak się stało np. parę lat temu z dyskietkami 5.25" (1,2MB oraz 360KB), a jeszcze wcześniej z kasetami zapisywanymi na ZX Spectrum i Atari. Owszem jest możliwe znalezienie takiej stacji, lecz nie jest to raczej czynność dla współczesnych ingorantów komputerowych wychowanych na Windows, małpim klikaniu i internecie.

Też nieprawda, bo rozpowszechnienie pięciocalowych dyskietek do cd jest nieporównywalne. Cd będzie czytany kilkadziesiąt lat niestety i świadczy temu choćby to, że każdy eksperymentalny zapis nowej generacji ma kształt krążka cd.
Poza tym zlecenie odczytu dużej dyskietki, omegi czy innego zipa to kilkadziesiąt góra złotych w każdym większym mieście.

Owszem, przed problemami opisanymi w dwóch powyższych punktach można się zabezpieczyć robiąc regularne kopie na inne i coraz bardziej współczesne nośniki, lecz jest to bardziej absorbujące niż trzymanie negatywów lub odbitek w szufladzie. Owszem może i zblekną, ale w przeciwieństwie do uszkodzonego nośnika cyfrowego, ich treść nadal będzie widoczna.

Sorry, ale to co piszesz jest pieprzeniem jak pieprzenie właścicieli dyliżansów na widok parowozu.
Jeden negatyw przeciw dowolnej ilości idealnych kopii w wielu różnych formatach fizycznych? Szansa na zniszczenie jest dokładnie odwrotna od tej, o której mówisz, a na ten temat napisano już terabajty.
Ale okej, jak ktoś się boi pociągów to zawsze może kupić wóz i konia - pliki z karty można naświetlić, drukować, a nawet wyrzeźbić.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/Kraków - piękne miasto psich kup i billboardów, piwem i moczem pachnące.../

Że nie dożyjesz jutra, szansa jest znacznie większa.

Gdybym tak rozumował, to powiniem już dzisiaj rzucić sie pod pociąg żeby uprzedzić fakty.

Jeden negatyw przeciw dowolnej ilości idealnych kopii w wielu różnych formatach fizycznych?

Tak, tylko, że większość dzisiejszych użytkowników komputerów to ignoranci informatyczni, którzy w ogóle nie robią kopii nawet najważniejszych rzeczy. Nie raz słyszałem lamenty osób, które straciły prace dyplomowe (trzymane w jednym pliku na laptopie), itp...

Jeden negatyw przeciw dowolnej ilości idealnych kopii w wielu różnych formatach fizycznych?

Tak, tylko, że większość dzisiejszych użytkowników komputerów to ignoranci informatyczni, którzy w ogóle nie robią kopii nawet najważniejszych rzeczy. Nie raz słyszałem lamenty osób, które straciły prace dyplomowe (trzymane w jednym pliku na laptopie), itp...

Ale co Cie to obchodzi? Przeciez to ich problem a nie Twoj. W czasach "analogowych" tez martwiles sie zbiorami odbitek czy dia innych ludzi?

--
Pozdrawiam,
marcin.STIG.saldat
www.saldat.pl | GG: 680500

Jan pisze:

Że nie dożyjesz jutra, szansa jest znacznie większa.

Gdybym tak rozumował, to powiniem już dzisiaj rzucić sie pod pociąg żeby uprzedzić fakty.

Ale właśnie tak rozumujesz w stosunku do nośników foto.

Jeden negatyw przeciw dowolnej ilości idealnych kopii w wielu różnych formatach fizycznych?

Tak, tylko, że większość dzisiejszych użytkowników komputerów to ignoranci informatyczni, którzy w ogóle nie robią kopii nawet najważniejszych rzeczy. Nie raz słyszałem lamenty osób, które straciły prace dyplomowe (trzymane w jednym pliku na laptopie), itp...

Ale to wina głupoty użytkowników, a nie sprzętu. Dokładnie jak coroczny lament powodzian, co się pobudowali tuż nad rzeką. Masz wybór, możesz się zachowywać jak oni, albo możesz poświęcić raz na 10 lat 450 zł i dziesięć minut w miesiącu, żeby mieć spokój. Trzy dyski po 150 zł kupowane co 10 lat aktualizowane co miesiąc uratują zdjęcia do końca naszego żywota.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/chciałbym kiedyś dostać jakąś łapówkę.../

Ale to wina głupoty użytkowników, a nie sprzętu. Dokładnie jak coroczny
lament powodzian, co się pobudowali tuż nad rzeką. Masz wybór, możesz
się zachowywać jak oni, albo możesz poświęcić raz na 10 lat 450 zł i
dziesięć minut w miesiącu, żeby mieć spokój. Trzy dyski po 150 zł
kupowane co 10 lat aktualizowane co miesiąc uratują zdjęcia do końca
naszego żywota.

Zapomniałeś o jednym aspekcie. Czy każdy musi mieć chęć (a może obowiązek?)
posiadania komputera?
Uwierz mi, ale są ludzie, którzy nie potrzebują w domu komputera. I wcale
nie mam na myśli kloszardów z dworca.

zdzichu pisze:
  > Zapomniałeś o jednym aspekcie. Czy każdy musi mieć chęć (a może obowiązek?)

posiadania komputera?
Uwierz mi, ale są ludzie, którzy nie potrzebują w domu komputera. I wcale
nie mam na myśli kloszardów z dworca.

No to już zupełnie inna kwestia.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/a komu bozia nie dała rozumu niech nie płacze - teraz może sobie kupić quada/

On 2009-04-30 10:02:20 +0200, "Jan" <jan-bez-adresu@bez-adresu.pl> said:

Tak, tylko, że większość dzisiejszych użytkowników komputerów to ignoranci
informatyczni, którzy w ogóle nie robią kopii nawet najważniejszych rzeczy.
Nie raz słyszałem lamenty osób, które straciły prace dyplomowe (trzymane w
jednym pliku na laptopie), itp...

I bardzo dobrze. Przyszłe pokolenia nie będą katowane taką ilością gniotów z jaką mamy do czynienia.
--
200 ISO ma same zalety. Ziarno jak 400 czułość jak 100.
Nie odpowiadam na treści nad cytatem.
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl

Janko Muzykant pisze:

Jan pisze:

Owszem, tylko, że w przypadku fotografii niecyfrowej, po zrobieniu zdjęć, mogę je wrzucić do szuflady i o nich zapomnieć po to żeby przypomnieć sobie o nich np. za 10 lat.

W przypadku cyfrowych zdjęć nie mam już takiego komfortu, owszem zapis cyfrowy gwarantuje, że zdjęcie nigdy nie straci na jakości, lecz mogą się zdarzyć różne rzeczy:
1) Dyski twarde się psują, a nawet jeśli się nie zepsują, to plik można niechcący skasować lub złośliwy program (typu wirus) może zrobić to bez naszej wiedzy.

Trzy różne dyski psują się jak 1:100 000 000.
Że nie dożyjesz jutra, szansa jest znacznie większa.

2) Przed punktem pierwszym zabezpieczamy się kopiując na inne nośniki, płyty CD, DVD itp...
Ale też nie jest różowo: zapis na płytach nie jest wieczny, oraz jest podatny na uszkodzenia, przypadkowe zarysowanie małej powierzchni może zniszczyć całą zawartość, gdy zarysuję odbitkę tradycyjną, to treść zdjęcia jest nadal widoczna.

Niech zgadnę... a może pięć płyt?

3) Nośnik, na którym zapiszemy zdjęcia (HDD, CD, DVD, itp...) może nie być w powszechnym użyciu za 10-20 lat. Tak się stało np. parę lat temu z dyskietkami 5.25" (1,2MB oraz 360KB), a jeszcze wcześniej z kasetami zapisywanymi na ZX Spectrum i Atari. Owszem jest możliwe znalezienie takiej stacji, lecz nie jest to raczej czynność dla współczesnych ingorantów komputerowych wychowanych na Windows, małpim klikaniu i internecie.

Też nieprawda, bo rozpowszechnienie pięciocalowych dyskietek do cd jest nieporównywalne. Cd będzie czytany kilkadziesiąt lat niestety i świadczy temu choćby to, że każdy eksperymentalny zapis nowej generacji ma kształt krążka cd.
Poza tym zlecenie odczytu dużej dyskietki, omegi czy innego zipa to kilkadziesiąt góra złotych w każdym większym mieście.

Polecam ten artykuł pod rozwagę:
http://www.idg.pl/news/139700/Cyfrowy.kryzys.czy.stare.filmy.wyblakna.html
TM

TM pisze:

Polecam ten artykuł pod rozwagę:
http://www.idg.pl/news/139700/Cyfrowy.kryzys.czy.stare.filmy.wyblakna.html

Ten artykuł tylko dowodzi tylko tego jak coś prostego można skomplikować.
Mógłbym poodpierać zarzuty tego tekstu zdanie po zdaniu, ale mi sie nie chce.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/chcesz zrobić coś dla innych? - zrób coś dla siebie/

On 2 Maj, 20:09, Janko Muzykant <jankomuzyk...@wp.pl> wrote:

TM pisze:

> Polecam ten artykuł pod rozwagę:
>http://www.idg.pl/news/139700/Cyfrowy.kryzys.czy.stare.filmy.wyblakna...

Ten artykuł tylko dowodzi tylko tego jak coś prostego można skomplikować.
Mógłbym poodpierać zarzuty tego tekstu zdanie po zdaniu, ale mi sie nie
chce.

Sprawa jak jasno z artykułu wynika rozbija się o ludzką mentalność.
 Po wprowadzeniu komputeryzacji ilość produkowanych papierów wzrasta
trzykrotnie w ciągu roku i dalej rośnie.
Mimo ze każde dane można wyciągnąć z systemu w ciągu sekund.
Podobnie jest w filmie- archiwizuje się nie tylko materiał roboczy ale
i każdy pierd na planie...
Bo a nuż przyjdzie głupi i kupi...Skoro to (pozornie) nic nie
kosztuje...
Ale widzę i pozytywy- archiwizujmy kino klasy B bo za parę lat nic z
niego się w "profesjonalnych" archiwach nie zachowa i amatorskie kopie
będą na wagę złota !
pozdro Marcin

W sobota 02 maj 2009 20:09, Janko Muzykant wyraził następujacą opinię:

TM pisze:

Polecam ten artykuł pod rozwagę:

http://www.idg.pl/news/139700/Cyfrowy.kryzys.czy.stare.filmy.wyblakna.html
 

Ten artykuł tylko dowodzi tylko tego jak coś prostego można skomplikować.
Mógłbym poodpierać zarzuty tego tekstu zdanie po zdaniu, ale mi sie nie
chce.

 Janko, jedź do tego Hollywood i oświeć ich swoimi radami, złotem Cię
obsypią, zostaniesz miliarderem z dnia na dzień!!   :-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

http://www.idg.pl/news/139700/Cyfrowy.kryzys.czy.stare.filmy.wyblakna.html
 

Ten artykuł tylko dowodzi tylko tego jak coś prostego można skomplikować.
Mógłbym poodpierać zarzuty tego tekstu zdanie po zdaniu, ale mi sie nie
chce.

 Janko, jedź do tego Hollywood i oświeć ich swoimi radami, złotem Cię
obsypią, zostaniesz miliarderem z dnia na dzień!!   :-)

Sprawa wygląda tak, że pewni ludzie zrobili złoty interes - wmówili innym ludziom, że ich dwugodzinne dzieło zajmie 2 petabajty danych. I ja się z tego śmieję, bo nie dokładam do tego przekrętu.
Niestety, inni ludzie wmówili innym ludziom np. że program do przetwarzania składek zusowskich musi zajmować 150MB, a każdą składkę będzie obrabiał miliony razy dłużej, niż to konieczne. I tu jest dramat, bo za to już płacę.

Na szczęście są też normalni ludzie i potrafią zrobić film niszowy o hollywoodzkiej jakości technicznej mieszczący się na dysku za 500zł.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/lanza - ech, to był proszek.../

W poście <gtiipk$gmc$1@news.wp.pl>,
 Janko Muzykant nabazgrał:

Niestety, inni ludzie wmówili innym ludziom np. że program do przetwarzania składek zusowskich musi zajmować 150MB, a każdą składkę będzie obrabiał miliony razy dłużej, niż to konieczne. I tu jest dramat, bo za to już płacę.

Na szczęście są też normalni ludzie i potrafią zrobić film niszowy o hollywoodzkiej jakości technicznej mieszczący się na dysku za 500zł.

Jak tez i ludzie potrafiacy napisac dzialajacy system bez dziesieciu lat
przejadania wielomilionowego kontraktu. A przynajmniej takie wrazenie sprawia
aplikacja do skladania PIT-a.

--
  2  *  linux/kernel/panic.c
  143         /* Satisfy __attribute__((noreturn)) */
  144         for ( ; ; )
  145                 ;

lrem@localhost.localdomain pisze:

Niestety, inni ludzie wmówili innym ludziom np. że program do przetwarzania składek zusowskich musi zajmować 150MB, a każdą składkę będzie obrabiał miliony razy dłużej, niż to konieczne. I tu jest dramat, bo za to już płacę.

Na szczęście są też normalni ludzie i potrafią zrobić film niszowy o hollywoodzkiej jakości technicznej mieszczący się na dysku za 500zł.

Jak tez i ludzie potrafiacy napisac dzialajacy system bez dziesieciu lat
przejadania wielomilionowego kontraktu. A przynajmniej takie wrazenie sprawia
aplikacja do skladania PIT-a.

Właśnie, jest kilka takich perełek. TC, VLC, TrueCrypt, OpenOffice itd.
Taki Hollywood mówi pewnie, że to niemożliwe, a taki MS... daje trzy nowe office za 1/10 ceny sprzed kilku lat :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/uśmiechnij się - jutro też będą wojny, powodzie i trzęsienia ziemi.../

lrem@localhost.localdomain napisal:

Jak tez i ludzie potrafiacy napisac dzialajacy system bez dziesieciu lat
przejadania wielomilionowego kontraktu. A przynajmniej takie wrazenie sprawia
aplikacja do skladania PIT-a.

Bo jestes techniczny i masz nieprawidlowo - z punktu widzenia marketera -
ustawiona funkcje celu. U ciebie jest to doskonalosc techniczna, u marketera
wielkosc zysku. Celem pisania Platnika bylo wieloletnie przejadanie kontraktu.

Biurwy, dziennikarze i tzw. zwykli zjadacze chleba nie przyjma do wiadomosci
faktu, ze placi sie za dzielo, za jakosc, za efekt. Dla nich placi sie
za godziny pracy. I licza stawke godzinowa. Wiec godzin musisz miec duzo.
Stad kontrakty rozliczeniowo musza byc dlugie i miec sporo osobomiesiecy.
Kilka razy sam sie na tym sparzylem i teraz swoich klientow dziele na
dwie grupy: tych, ktorzy chca szybko efektu i placa za efekt i na tych,
ktorzy chca efektu i placa za godziny. Oczywiscie w tym drugim przypadku
praca trwa tak dlugo, az osiaga sie kwoty porownywalne z grupa pierwsza :)
--
Pozdrawiam,

Jacek

Jacek_P pisze:

Biurwy, dziennikarze i tzw. zwykli zjadacze chleba nie przyjma do wiadomosci
faktu, ze placi sie za dzielo, za jakosc, za efekt. Dla nich placi sie
za godziny pracy. I licza stawke godzinowa. Wiec godzin musisz miec duzo.

I chwalmy za to niebiosa!
Albowiem poza majówkami i świętami biurwy siedzą w biurach, a tych kilka cwaniaków, co pracują na dzieło, a nie godziny, może łazić po pustych lasach :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/lubię palić ogniska w lesie, szczególnie podczas suszy.../

W niedziela 03 maj 2009 10:40, Janko Muzykant wyraził następujacą opinię:

Jacek_P pisze:

 

Biurwy, dziennikarze i tzw. zwykli zjadacze chleba nie przyjma do
wiadomosci faktu, ze placi sie za dzielo, za jakosc, za efekt. Dla nich
placi sie za godziny pracy. I licza stawke godzinowa. Wiec godzin musisz
miec duzo.

I chwalmy za to niebiosa!
Albowiem poza majówkami i świętami biurwy siedzą w biurach, a tych kilka
cwaniaków, co pracują na dzieło, a nie godziny, może łazić po pustych
lasach :)

 Chyba umknęło waszej uwadze to, że koszty archiwizacji liczyły firmy które
muzą te koszty ponieść - nie marketingowcy, nie biurwy i nie "cwaniacy
pracujący na godziny" tylko ludzie którzy muszą wydać na to swoją, ciężko
zarobioną, kasę.  No ale wiadomo, ludowa "mądrość" rządzi  ;-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt napisal:

Chyba umknęło waszej uwadze to, że koszty archiwizacji liczyły firmy które
muzą te koszty ponieść - nie marketingowcy, nie biurwy i nie "cwaniacy
pracujący na godziny" tylko ludzie którzy muszą wydać na to swoją, ciężko
zarobioną, kasę. No ale wiadomo, ludowa "mądrość" rządzi  ;-)

Chyba umknelo twojej uwadze :) ze nawiazywalem do Platnika ZUS,
a nie do kosztow archiwizacji.
--
Pozdrawiam,

Jacek

W niedziela 03 maj 2009 18:15, Jacek_P wyraził następujacą opinię:

Dariusz Zygmunt napisal:

 

Chyba umknelo twojej uwadze :) ze nawiazywalem do Platnika ZUS,
a nie do kosztow archiwizacji.

 A zauważyłeś w ogóle na jakiej grupie dyskutujesz i w jakim wątku??  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt napisal:

A zauważyłeś w ogóle na jakiej grupie dyskutujesz i w jakim wątku??

A w ferworze nawracania Muzykanta zauwazyles, o czym pisal lrem
i co ja mu na to odpisalem? ;P

BTW: na pohukiwania NTG jestem odporny :)
--
Pozdrawiam,

Jacek

W niedziela 03 maj 2009 22:44, Jacek_P wyraził następujacą opinię:

Dariusz Zygmunt napisal:

A zauważyłeś w ogóle na jakiej grupie dyskutujesz i w jakim wątku??

A w ferworze nawracania Muzykanta zauwazyles, o czym pisal lrem
i co ja mu na to odpisalem? ;P

 Oczywiście, dlatego Cię zignorowałem - ale nie, Ty musisz wtrącić swoje trzy
grosze nie na temat  ;-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

Biurwy, dziennikarze i tzw. zwykli zjadacze chleba nie przyjma do
wiadomosci faktu, ze placi sie za dzielo, za jakosc, za efekt. Dla nich
placi sie za godziny pracy. I licza stawke godzinowa. Wiec godzin musisz
miec duzo.

I chwalmy za to niebiosa!
Albowiem poza majówkami i świętami biurwy siedzą w biurach, a tych kilka
cwaniaków, co pracują na dzieło, a nie godziny, może łazić po pustych
lasach :)

 Chyba umknęło waszej uwadze to, że koszty archiwizacji liczyły firmy które
muzą te koszty ponieść - nie marketingowcy, nie biurwy i nie "cwaniacy
pracujący na godziny" tylko ludzie którzy muszą wydać na to swoją, ciężko
zarobioną, kasę.

Ci ludzie z reguły mają takie samo pojęcie o archiwizacji jak... ludzie z tej grupy :)
Można im sprzedać wszystko, byle miało certyfikaty i wyglądało bardzo poważnie.

No ale wiadomo, ludowa "mądrość" rządzi  ;-)

No właśnie - mądrość ludowa.
Ale zróbmy mały przelicznik:

Rezygnujemy z klasycznego zapisu filmowego opartego o wektory przesunięć, zapiszmy każdą klatkę osobno. Niech będzie super. Jedna klatka... no, jaką rozdzielczość bierzemy? 20Mpx wystarczy? (Rozdzielczość kinowa najwyższej jakości to 8Mpx). Takie coś (20Mpx) zajmuje średnio 20MB - praktycznie bezstratny zapis jpg.
Zatem 24 klatki na sekundę * 20MB = 500MB/s. Przeciętny film to 7200 sekund więc mamy 3600 GB. To są  - uwaga - niecałe trzy dyski za kilkaset złotych.
Co jeszcze mamy? Materiały dodatkowe, promocyjne, odrzucone, fotosy, dźwięk itd. itd. Drugie tyle? Aż za dużo. Zatem cały film przy już zupełnym świrowaniu jakościowym to pięć dysków za 500$.
Takich kopii zróbmy trzy i trzymajmy je w trzech różnych sejfach. Będzie tego 1500$ na trzy lata, bo raz do roku będziemy jedną taką kopię przegrywać na nowy set.
I tylko musimy pamiętać, że za pięć lat ta cena zmaleje dwukrotnie, a za lat 20 kilkudziesięciokrotnie.

Czyli wzmiankowane 12500$-500%... już wiadomo, skąd to pięćset na końcu :)


PS. Film w wersji do dystrybucji zajmuje 150-250GB. Jedną dziesiątą dysku za kilka stówek.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/audiofil? - proszę mnie nie obrażać!/

 

Rezygnujemy z klasycznego zapisu filmowego opartego o wektory przesunięć, zapiszmy każdą klatkę osobno. Niech będzie super. Jedna klatka... no, jaką rozdzielczość bierzemy? 20Mpx wystarczy? (Rozdzielczość kinowa najwyższej jakości to 8Mpx). Takie coś (20Mpx) zajmuje średnio 20MB - praktycznie bezstratny zapis jpg.
Zatem 24 klatki na sekundę * 20MB = 500MB/s. Przeciętny film to 7200 sekund więc mamy 3600 GB. To są  - uwaga - niecałe trzy dyski za kilkaset złotych.
Co jeszcze mamy? Materiały dodatkowe, promocyjne, odrzucone, fotosy, dźwięk itd. itd. Drugie tyle? Aż za dużo. Zatem cały film przy już zupełnym świrowaniu jakościowym to pięć dysków za 500$.
Takich kopii zróbmy trzy i trzymajmy je w trzech różnych sejfach. Będzie  tego 1500$ na trzy lata, bo raz do roku będziemy jedną taką kopię  przegrywać na nowy set. I tylko musimy pamiętać, że za pięć lat ta cena zmaleje dwukrotnie, a za  lat 20 kilkudziesięciokrotnie.

Czekaj, czekaj. A prad do tego kopiowania, komputery, pracownicy na pelnych zmianach, informatycy, opisywacze, sprawdzacze?
To chyba drozej niz Jonny z wozkiem widlowym?

--
[rK]      http://robertkresa.com

_rK_ pisze:

Czekaj, czekaj. A prad do tego kopiowania,

1$

  komputery

1000$, ale wystarcza na tysiące kopii.

, pracownicy na

pelnych zmianach

Kopiowanie trwa... kilka godzin rocznie.

, informatycy

A do czego? Total commander został już napisany i kosztuje kilkanaście $

, opisywacze

Obsługiwacz pisaka?

, sprawdzacze?

Acha, znaczy trzeba sprawdzać tych wcześniej?

To chyba drozej niz Jonny z wozkiem widlowym?

Drożej. Ale drogo być musi, żeby było drogo.
I tylko ci źli piraci to wszystko psują.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/postawmy pomnik papieża Polaka w każdej polskiej wsi!/

W niedziela 03 maj 2009 20:52, Janko Muzykant wyraził następujacą opinię:

Dariusz Zygmunt pisze:

 

No ale wiadomo, ludowa "mądrość" rządzi  ;-)

No właśnie - mądrość ludowa.
Ale zróbmy mały przelicznik:
Rezygnujemy ...

 Janko, dlaczego marnujesz się na tej grupie? Jedź wreszcie do tej zapadłej
dziury w której nie znają najnowszych osiągnięć techniki {znaczy do
Hollywoodu} i pokaż im power swojego umysłu  ;-) 

PS. Film w wersji do dystrybucji zajmuje 150-250GB. Jedną dziesiątą
dysku za kilka stówek.

 Nie chodzi o dystrybucję tylko o archiwizację filmu w postaci maksymalnie
odpowiadającej oryginałowi.  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  PS   A o opatentowaniu perpetuum mobile nie myślałeś może?  ;-)  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

Janko, dlaczego marnujesz się na tej grupie? Jedź wreszcie do tej zapadłej
dziury w której nie znają najnowszych osiągnięć techniki {znaczy do
Hollywoodu} i pokaż im power swojego umysłu  ;-)

No ale masz jakieś zastrzeżenia do tego, co pisałem czy tylko mnie nie lubisz po prostu?

PS. Film w wersji do dystrybucji zajmuje 150-250GB. Jedną dziesiątą
dysku za kilka stówek.

 Nie chodzi o dystrybucję tylko o archiwizację filmu w postaci maksymalnie
odpowiadającej oryginałowi.

No to masz wszystko co napisałem oprócz PS.

A gdybyś nie przyjmował do wiadomości żadnego mojego argumentu przyjmij ten, że ostatni źle się tam dzieje na tle finansowym właśnie z powodu rozrośnięcia się struktur dojących inne struktury.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/wymyśliłem do karty pin: 1234 i teraz boję się, czy nie za prosty.../

W niedziela 03 maj 2009 21:42, Janko Muzykant wyraził następujacą opinię:

Dariusz Zygmunt pisze:

 

Janko, dlaczego marnujesz się na tej grupie? Jedź wreszcie do tej
zapadłej dziury w której nie znają najnowszych osiągnięć techniki {znaczy
do Hollywoodu} i pokaż im power swojego umysłu  ;-)

No ale masz jakieś zastrzeżenia do tego, co pisałem czy tylko mnie nie
lubisz po prostu?

 Twoje wyliczenia są poprawne ... ale tylko dla założeń które sobie zrobiłeś.
 Jeśli wytwórnia twierdzi, że archiwizacja pojedynczego filmu zajmuje 2
petabajty a Ty twierdzisz że archiwalną jakość uzyskasz na kilkuset
gigabajtach to uwierzę wytwórni a nie Tobie, bo oni zajmują się tym
zawodowo a Ty tylko bijesz pianę.  A tak swoją drogą - skąd Ci wyszło, że nakłanianie Cię żebyś został
miliarderem może być objawem tego że Cię nie lubię??   ;-) 

A gdybyś nie przyjmował do wiadomości żadnego mojego argumentu przyjmij
ten, że ostatni źle się tam dzieje na tle finansowym właśnie z powodu
rozrośnięcia się struktur dojących inne struktury.

 Jak padną to będziemy oglądać produkcje Bollywood - co za różnica?  ;-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

Twoje wyliczenia są poprawne ... ale tylko dla założeń które sobie zrobiłeś.
 Jeśli wytwórnia twierdzi, że archiwizacja pojedynczego filmu zajmuje 2
petabajty a Ty twierdzisz że archiwalną jakość uzyskasz na kilkuset
gigabajtach to uwierzę wytwórni a nie Tobie, bo oni zajmują się tym
zawodowo a Ty tylko bijesz pianę.

Oni zawodowo zarabiają i to jest ich _podstawowym_ założeniem.
Przeciętny reżyser, operator kamery czy nawet montażysta, a przede wszystkim ten, kto to finansuje kupę wie o archiwizacji.
Dokładnie jak z kontraktami zusowskimi itp. sprawami, o których była mowa.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/jestem taki mądry, że aż boli mnie głowa.../

On 2009-05-03 22:47:59 +0200, Janko Muzykant <jankomuzykant@wp.pl> said:

Oni zawodowo zarabiają i to jest ich _podstawowym_ założeniem.
Przeciętny reżyser, operator kamery czy nawet montażysta, a przede wszystkim ten, kto to finansuje kupę wie o archiwizacji.
Dokładnie jak z kontraktami zusowskimi itp. sprawami, o których była mowa.

A tą digitalizację taśm będą robić na LS-5000 za 1000$ z przystawką na 40 klatek za 500$.
;)
Przypuszczam, choć pewnie jak zwykle się mylę, że już na tym etapie koszty są dość spore.
0,1$ za kadr=18000$ za ten jeden film.
--
200 ISO ma same zalety. Ziarno jak 400 czułość jak 100.
Nie odpowiadam na treści nad cytatem.
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl

W niedziela 03 maj 2009 23:37, JA wyraził następujacą opinię:

On 2009-05-03 22:47:59 +0200, Janko Muzykant <jankomuzykant@wp.pl> said:

 

Oni zawodowo zarabiają i to jest ich _podstawowym_ założeniem.
Przeciętny reżyser, operator kamery czy nawet montażysta, a przede
wszystkim ten, kto to finansuje kupę wie o archiwizacji.
Dokładnie jak z kontraktami zusowskimi itp. sprawami, o których była
mowa.

A tą digitalizację taśm będą robić na LS-5000 za 1000$ z przystawką na
40 klatek za 500$.
;)

 W Polsce jest podobno jeden skaner do cyfryzacji filmów a i to nie do
archiwizacji a jedynie do przeróbki filmu na "handlową" postać cyfrową -
czyli tak jak {mniej więcej} Janko wyliczył ok. 300Gb na film.  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt napisal:

W Polsce jest podobno jeden skaner do cyfryzacji filmów

Tylko jeden? Telekino cyfrowe? No to chyba mialem przyjemnosc z niego korzystac dwa lata temu przy okazji digitalizacji
rozsypujacej sie tasmy Super8. Jakosc byla swietna, aczkolwiek
przekladala sie na wysoka cene.
--
Pozdrawiam,

Jacek

W poniedziałek 04 maj 2009 03:13, Jacek_P wyraził następujacą opinię:

Dariusz Zygmunt napisal:

W Polsce jest podobno jeden skaner do cyfryzacji filmów

Tylko jeden? Telekino cyfrowe? No to chyba mialem przyjemnosc
z niego korzystac dwa lata temu przy okazji digitalizacji
rozsypujacej sie tasmy Super8.

 Myślę, że to jednak nie o ten skaner chodziło, w kolejce do tamtego czeka
Faraon, Seksmisja i parę innych filmów, nie wydaje mi się żeby udało Ci się
wcisnąć "bez kolejki"  ;-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

czyli tak jak {mniej więcej} Janko wyliczył ok. 300Gb na film.

Dlaczego kłamiesz?

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/dobrze łączyć przyjemne z pożytecznym, jeszcze lepiej przyjemne z przyjemnym/

W poniedziałek 04 maj 2009 07:01, Janko Muzykant wyraził następujacą opinię:

Dariusz Zygmunt pisze:

 

czyli tak jak {mniej więcej} Janko wyliczył ok. 300Gb na film.

Dlaczego kłamiesz?

 No OK, Tobie wyszło trochę mniej, ale to jest raczej kwestia długości filmu
i ilości dodatków, wystarczy zerknąć do Wikipedii, jest artykuł o
cyfryzacji filmów  :-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

czyli tak jak {mniej więcej} Janko wyliczył ok. 300Gb na film.

Dlaczego kłamiesz?

 No OK, Tobie wyszło trochę mniej

Dlaczego nadal kłamiesz?
Nie potrafisz czytać cyfr czy tak z premedytacją?

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/umiera się tylko raz/

W poniedziałek 04 maj 2009 07:10, Janko Muzykant wyraził następujacą opinię:

Dariusz Zygmunt pisze:

czyli tak jak {mniej więcej} Janko wyliczył ok. 300Gb na film.

Dlaczego kłamiesz?

No OK, Tobie wyszło trochę mniej

Dlaczego nadal kłamiesz?
Nie potrafisz czytać cyfr czy tak z premedytacją?

 A przepraszam Cię bardzo, rzeczywiście w tekście piszesz o 3600 Gb na film a
tylko w PS-ie o parusetgigabajtowej wersji dystrybucyjnej, co nie zmienia
faktu że w dalszym ciągu uważam dane z artykułu za bardziej wiarygodne niż
Twoje wyliczenia  :-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

czyli tak jak {mniej więcej} Janko wyliczył ok. 300Gb na film.

Dlaczego kłamiesz?

No OK, Tobie wyszło trochę mniej

Dlaczego nadal kłamiesz?
Nie potrafisz czytać cyfr czy tak z premedytacją?

 A przepraszam Cię bardzo, rzeczywiście w tekście piszesz o 3600 Gb na film a
tylko w PS-ie o parusetgigabajtowej wersji dystrybucyjnej, co nie zmienia
faktu że w dalszym ciągu uważam dane z artykułu za bardziej wiarygodne niż
Twoje wyliczenia  :-)

Tak myśl też pewna pani, dla której mój sposób archiwizacji na trzech dyskach wydawał się niewiarygodny, bo zbyt tani. Przyszła firma w krawatach z ''wczymogepomóc'' na ustach, postawiła Serwer z Certyfikatami i Oprogramowanie z Certyfikatami, wzięła 15 tysięcy i po roku, gdy trzeba było coś odtworzyć okazało się, że nie ma. Bo z jedynego dysku dane zjadła amba, a płytki nagrywane największą szybkością można było sobie powiesić nad łóżkiem. Jakoś w Procedurze nikt nie wspomniał, że głupie owinięcie napędu folią do kanapek zabezpieczy tenże przez zakurzeniem przez bardzo wydajny wiatrak bardzo drogiego serwera.

Ale folia do kanapek? W Hollywood??

No ale w sumie dobrze, że są ludzie z dwiema lewymi półkulami mózgowymi. Można na takich i zarobić, i mieć jakiś poziom odniesienia. I certyfikat im sprzedać...

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/lustro jest dla mnie źródłem chwil szczęścia i wzruszeń/

....

szybkością można było sobie powiesić nad łóżkiem. Jakoś w Procedurze
nikt nie wspomniał, że głupie owinięcie napędu folią do kanapek
zabezpieczy tenże przez zakurzeniem przez bardzo wydajny wiatrak
bardzo drogiego serwera.

Ale folia do kanapek? W Hollywood??

Ta folia to jedna z wiekszych bzdur jaka czytalem :)

Wszystkie napedy jakie mam jedyna istotna dziure maja ...z przodu :)
Poza tym we wspolczesnych obudowach powietrze wciagane jest dedykowanym
kanalem wprost na procesor, a przez CD co najwyzej wydmuchiwane...

Ale jak na legende to nie jest folia zla, wiec nie przejmuj sie ;)

q

Jakub Jewuła pisze:

szybkością można było sobie powiesić nad łóżkiem. Jakoś w Procedurze
nikt nie wspomniał, że głupie owinięcie napędu folią do kanapek
zabezpieczy tenże przez zakurzeniem przez bardzo wydajny wiatrak
bardzo drogiego serwera.

Ale folia do kanapek? W Hollywood??

Ta folia to jedna z wiekszych bzdur jaka czytalem :)

Wszystkie napedy jakie mam jedyna istotna dziure maja ...z przodu :)
Poza tym we wspolczesnych obudowach powietrze wciagane jest dedykowanym
kanalem wprost na procesor, a przez CD co najwyzej wydmuchiwane...

Oj, może nie mów komuś, kto pośredniczy przy wymianie komputerów od 15 lat jak tam w środku powietrze biega i którędy :)
A już z wydmuchiwaniem to pieprznąłeś niezłą głupotę. Może wstań, podejdź z tyłu do komputera i zobacz, czy tam dmucha, czy ciągnie.

Ale jak na legende to nie jest folia zla, wiec nie przejmuj sie ;)

Ile napędów rozkręciłeś? Bo ja z kilkadziesiąt, jako że to źródło części do różnych takich zabawek. I jakoś w większości widać śliczne smugi pyłowe ustawione w kształt szpar. No, ale to legenda przecież...

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/przyczyną większości katastrof jest panika/

Janko Muzykant wrote:

Jakub Jewuła pisze:

szybkością można było sobie powiesić nad łóżkiem. Jakoś w Procedurze
nikt nie wspomniał, że głupie owinięcie napędu folią do kanapek
zabezpieczy tenże przez zakurzeniem przez bardzo wydajny wiatrak
bardzo drogiego serwera.

Ale folia do kanapek? W Hollywood??

Ta folia to jedna z wiekszych bzdur jaka czytalem :)

Wszystkie napedy jakie mam jedyna istotna dziure maja ...z przodu :)
Poza tym we wspolczesnych obudowach powietrze wciagane jest
dedykowanym kanalem wprost na procesor, a przez CD co najwyzej
wydmuchiwane...

Oj, może nie mów komuś, kto pośredniczy przy wymianie komputerów od 15
lat jak tam w środku powietrze biega i którędy :)
A już z wydmuchiwaniem to pieprznąłeś niezłą głupotę. Może wstań,
podejdź z tyłu do komputera i zobacz, czy tam dmucha, czy ciągnie.

Przespales kilka ostatnich lat najwyrazniej :)
U mnie wentylator na procesorze wciaga powietrze do srodka,
wymuszajac ruch w srodku obudowy, a wentylator w zasilaczu
wyciaga powietrze na zewnatrz krecac sie ledwo-ledwo.

To troche inna sytuacja niz kilka lat temu gdy jedynym wentylatorem
wyciagowym byl ten w zasilaczu dajac solidny ciag bo procesor generowal
duuuzo ciepla, a wentylator na procesorze robil wiry wkolo siebie ;)

Ale jak na legende to nie jest folia zla, wiec nie przejmuj sie ;)

Ile napędów rozkręciłeś? Bo ja z kilkadziesiąt, jako że to źródło
części do różnych takich zabawek. I jakoś w większości widać śliczne
smugi pyłowe ustawione w kształt szpar. No, ale to legenda przecież...

Mam kilka, mialem kilkanascie - padl jeden (elektronika) a jedyne
problemy z nagrywaniem plyt mialem gdy mialem uwalona w komputerze
....pamiec. Niczym sie zorientowalem spalilem troche plyt ;)

Uszczelnianie napedu moglo miec sens gdy kosztowal on kupe kasy
a wentylator w zasilaczu dzialal jak odkurzacz. Przy wspolczesnych
procesorach przeplyw powietrza przez obudowe jest wielokrotnie
mniejszy i inaczej ukierunkowany. A dobre nagrywarki kosztuja grosze -
taniej wymianic co rok, niz zatrudniac speca od owijania w folie ;)

q

Jakub Jewuła pisze:

Przespales kilka ostatnich lat najwyrazniej :)
U mnie wentylator na procesorze wciaga powietrze do srodka,
wymuszajac ruch w srodku obudowy, a wentylator w zasilaczu
wyciaga powietrze na zewnatrz krecac sie ledwo-ledwo.

U Ciebie.
A ja oglądam tygodniowo czasem i kilkadziesiąt komputerów i bardzo nie lubię, gdy w którymś trzeba grzebać, bo jest tam syf wyraźnie pokazujący skąd powietrze wchodzi i gdzie wychodzi. Mimo, że to wszystko nowe.

Ale jak na legende to nie jest folia zla, wiec nie przejmuj sie ;)

Ile napędów rozkręciłeś? Bo ja z kilkadziesiąt, jako że to źródło
części do różnych takich zabawek. I jakoś w większości widać śliczne
smugi pyłowe ustawione w kształt szpar. No, ale to legenda przecież...

Mam kilka, mialem kilkanascie - padl jeden (elektronika) a jedyne
problemy z nagrywaniem plyt mialem gdy mialem uwalona w komputerze
...pamiec. Niczym sie zorientowalem spalilem troche plyt ;)

I na tej podstawie wyciągasz wnioski dotyczące wszystkich napędów...

Uszczelnianie napedu moglo miec sens gdy kosztowal on kupe kasy
a wentylator w zasilaczu dzialal jak odkurzacz. Przy wspolczesnych
procesorach przeplyw powietrza przez obudowe jest wielokrotnie
mniejszy i inaczej ukierunkowany. A dobre nagrywarki kosztuja grosze -
taniej wymianic co rok, niz zatrudniac speca od owijania w folie ;)

Oczywiście, tylko nikt tego nie robi, a owinięcie kosztuje zero i trwa dwadzieścia sekund.
Poza tym, że nagrywarka nie ma dziś sensu.

Niw wypowiadam się na temat programów telewizyjnych, bo od lat nie posiadam telewizora i jeśli coś czasem oglądnę, to okazyjnie u kogoś. I o niewypowiadanie się na temat napędów proszę ludzi, którzy mieli ich w życiu co najwyżej kilka.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/nie jestem fotografem, nie ograniczam się/

Przespales kilka ostatnich lat najwyrazniej :)
U mnie wentylator na procesorze wciaga powietrze do srodka,
wymuszajac ruch w srodku obudowy, a wentylator w zasilaczu
wyciaga powietrze na zewnatrz krecac sie ledwo-ledwo.

U Ciebie.

U innych powetrze bega pod prad? ;)

A ja oglądam tygodniowo czasem i kilkadziesiąt komputerów i bardzo nie
lubię, gdy w którymś trzeba grzebać, bo jest tam syf wyraźnie
pokazujący skąd powietrze wchodzi i gdzie wychodzi. Mimo, że to
wszystko nowe.

Ale jak na legende to nie jest folia zla, wiec nie przejmuj sie ;)

Ile napędów rozkręciłeś? Bo ja z kilkadziesiąt, jako że to źródło
części do różnych takich zabawek. I jakoś w większości widać śliczne
smugi pyłowe ustawione w kształt szpar. No, ale to legenda
przecież...

Mam kilka, mialem kilkanascie - padl jeden (elektronika) a jedyne
problemy z nagrywaniem plyt mialem gdy mialem uwalona w komputerze
...pamiec. Niczym sie zorientowalem spalilem troche plyt ;)

I na tej podstawie wyciągasz wnioski dotyczące wszystkich napędów...

Dokladnie tak jak Ty :)

Uszczelnianie napedu moglo miec sens gdy kosztowal on kupe kasy
a wentylator w zasilaczu dzialal jak odkurzacz. Przy wspolczesnych
procesorach przeplyw powietrza przez obudowe jest wielokrotnie
mniejszy i inaczej ukierunkowany. A dobre nagrywarki kosztuja grosze
- taniej wymianic co rok, niz zatrudniac speca od owijania w folie ;)

Oczywiście, tylko nikt tego nie robi, a owinięcie kosztuje zero i trwa
dwadzieścia sekund.

Posmarowanie mascia tacki bedzie szybsze i rownie skuteczne ;)

Poza tym, że nagrywarka nie ma dziś sensu.

Niw wypowiadam się na temat programów telewizyjnych, bo od lat nie
posiadam telewizora i jeśli coś czasem oglądnę, to okazyjnie u kogoś.
I o niewypowiadanie się na temat napędów proszę ludzi, którzy mieli
ich w życiu co najwyżej kilka.

Nascie i tyle samo komputerow :)

q

Jakub Jewuła pisze:

Przespales kilka ostatnich lat najwyrazniej :)
U mnie wentylator na procesorze wciaga powietrze do srodka,
wymuszajac ruch w srodku obudowy, a wentylator w zasilaczu
wyciaga powietrze na zewnatrz krecac sie ledwo-ledwo.

U Ciebie.

U innych powetrze bega pod prad? ;)

Kuba, ale czasem to być dał se spokój, bo w tej chwili zaczynasz się ocierać jak zresztą wielu z tej grupy, o suchy deszcz i czarny śnieg.
Zrobiłbym Ci zdjęcie kilku napędów w środku, ale mi się nie chce iść na strych i specjalnie w tym celu tego rozkręcać. Kto chce niech wierzy, kto nie, niech wierzy w szczelność odtwarzaczy cd, jakość oprogramowania zusowskiego i petabajty potrzebne na zapisanie dwóch godzin filmu.

A tak na marginesie - Zastanów się, dlaczego wymieniasz napędy po roku? Co się w nich psuje? Dlaczego po kilku latach prawie każdy stacjonarny napęd cd czy dvd zacina filmy i dostaje czkawki z muzyką?

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/siedzę tu sobie garbaty i chudy, choć z brzuchem i odgrzaną pizzę zażeram/

Przespales kilka ostatnich lat najwyrazniej :)
U mnie wentylator na procesorze wciaga powietrze do srodka,
wymuszajac ruch w srodku obudowy, a wentylator w zasilaczu
wyciaga powietrze na zewnatrz krecac sie ledwo-ledwo.

U Ciebie.

U innych powetrze bega pod prad? ;)

Kuba, ale czasem to być dał se spokój, bo w tej chwili zaczynasz się
ocierać jak zresztą wielu z tej grupy, o suchy deszcz i czarny śnieg.
Zrobiłbym Ci zdjęcie kilku napędów w środku, ale mi się nie chce iść
na strych i specjalnie w tym celu tego rozkręcać.

Jak dawno je tam zaniosles? Przypadkiem nie z piec lat temu gdy
krolowaly zasilacze z wentylatorem mocy odkurzacza turbo? ;)

....

A tak na marginesie - Zastanów się, dlaczego wymieniasz napędy po
roku? Co się w nich psuje?

Gdzie to wyczytales, ze wymieniam co rok?

Od 2004r przez piec lat uzywalem komputera z dwoma napedami
(poza tym padnietym) i nie bylo problemow.

Teraz od kilku miesiecy uzywam nowego bo zmienialem caly komputer.

Dlaczego po kilku latach prawie każdy
stacjonarny napęd cd czy dvd zacina filmy i dostaje czkawki z muzyką?

Nie ten temat - mowa byla o obiegu powietrza w obudowach komputerowych :)

q

Jakub Jewuła pisze:

Zrobiłbym Ci zdjęcie kilku napędów w środku, ale mi się nie chce iść
na strych i specjalnie w tym celu tego rozkręcać.

Jak dawno je tam zaniosles? Przypadkiem nie z piec lat temu gdy
krolowaly zasilacze z wentylatorem mocy odkurzacza turbo? ;)

Dziś najprawdopodobniej będę miał następny, może być?

A tak na marginesie - Zastanów się, dlaczego wymieniasz napędy po
roku? Co się w nich psuje?

Gdzie to wyczytales, ze wymieniam co rok?

Pisałeś, że ''taniej je wymieniać co rok'', ale jak widzę, to tylko teoria była.

Dlaczego po kilku latach prawie każdy
stacjonarny napęd cd czy dvd zacina filmy i dostaje czkawki z muzyką?

Nie ten temat - mowa byla o obiegu powietrza w obudowach komputerowych :)

Nie, było o głupocie zawijania napędów w folię.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/Kraków - piękne miasto psich kup i billboardów, piwem i moczem pachnące.../

Zrobiłbym Ci zdjęcie kilku napędów w środku, ale mi się nie chce iść
na strych i specjalnie w tym celu tego rozkręcać.

Jak dawno je tam zaniosles? Przypadkiem nie z piec lat temu gdy
krolowaly zasilacze z wentylatorem mocy odkurzacza turbo? ;)

Dziś najprawdopodobniej będę miał następny, może być?

Z jakiej obudowy wyjety i jak dlugo tak siedzial?

A tak na marginesie - Zastanów się, dlaczego wymieniasz napędy po
roku? Co się w nich psuje?

Gdzie to wyczytales, ze wymieniam co rok?

Pisałeś, że ''taniej je wymieniać co rok'', ale jak widzę, to tylko
teoria była.

Praktyka - zerknij na ceny napedow.
A ze nie padaja to jest jeszcze taniej niz zawijac ;)

Dlaczego po kilku latach prawie każdy
stacjonarny napęd cd czy dvd zacina filmy i dostaje czkawki z
muzyką?

Nie ten temat - mowa byla o obiegu powietrza w obudowach
komputerowych :)

Nie, było o głupocie zawijania napędów w folię.

No, wreszcie sie zgadzamy :)

q

Jakub Jewuła napisał(a):

A ze nie padaja to jest jeszcze taniej niz zawijac ;)

A czy rzeczywistym problemem jest nie to, że napędy padają od kurzu, ale
raczej to, że padają płytki wypalone na zakurzonym napędzie?

--
Mirek

John Smith pisze:

A ze nie padaja to jest jeszcze taniej niz zawijac ;)

A czy rzeczywistym problemem jest nie to, że napędy padają od kurzu, ale
raczej to, że padają płytki wypalone na zakurzonym napędzie?

No przecież o to chodzi. Dziesięcioletnie napędy wciąż działają - kręcą płytką, wysuwają tackę tylko jakoś nic nie czytają i nie zapisują.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/co to jest: przykry zapach, na cztery litery, inaczej polityk?/

Janko Muzykant napisał(a):

John Smith pisze:

A ze nie padaja to jest jeszcze taniej niz zawijac ;)

A czy rzeczywistym problemem jest nie to, że napędy padają od kurzu, ale
raczej to, że padają płytki wypalone na zakurzonym napędzie?

No przecież o to chodzi. Dziesięcioletnie napędy wciąż działają - kręcą
płytką, wysuwają tackę tylko jakoś nic nie czytają i nie zapisują.

Pytanie było retoryczne i nie do Ciebie :-)

--
Mirek

A ze nie padaja to jest jeszcze taniej niz zawijac ;)

A czy rzeczywistym problemem jest nie to, że napędy padają od kurzu,
ale raczej to, że padają płytki wypalone na zakurzonym napędzie?

To sa dwa powazne problemy. Tyle, ze teoretyczne :)

Od kilkunastu lat nagrywam tysiace plyt CD/DVD rocznie.
Poza dwoma zidentyfikowanymi problemami z komputerem
widzialem moze kilkadziesiat plyt, ktore sie nie czytaly - zostaly
wylapane odrazu podczas weryfikacji nagrania (wadliwy nosnik?).
I moze kilka, ktore sie nie czytaly pozniej.
To nawet promil nie jest... szkoda folii ;)

q

Jakub Jewuła napisał(a):

Od kilkunastu lat nagrywam tysiace plyt CD/DVD rocznie.
Poza dwoma zidentyfikowanymi problemami z komputerem
widzialem moze kilkadziesiat plyt, ktore sie nie czytaly - zostaly
wylapane odrazu podczas weryfikacji nagrania (wadliwy nosnik?).
I moze kilka, ktore sie nie czytaly pozniej.

Tylko te, które próbowałeś odczytać? ;-)


--
Mirek

Od kilkunastu lat nagrywam tysiace plyt CD/DVD rocznie.
Poza dwoma zidentyfikowanymi problemami z komputerem
widzialem moze kilkadziesiat plyt, ktore sie nie czytaly - zostaly
wylapane odrazu podczas weryfikacji nagrania (wadliwy nosnik?).
I moze kilka, ktore sie nie czytaly pozniej.

Tylko te, które próbowałeś odczytać? ;-)

Nie - ja po weryfikacji wogole ich nie odczytuje.
Odczytuja je Klienci, wszystkie.

Bylo kilka przypadkow, zeby plyta po dotarciu do klienta
sie nie czytala, przy czym w przynajmniej jednym klient
przyznal sie, ze od dawna ma problemy z czytnikiem CD.

q

Jakub Jewuła pisze:

Zrobiłbym Ci zdjęcie kilku napędów w środku, ale mi się nie chce iść
na strych i specjalnie w tym celu tego rozkręcać.

Jak dawno je tam zaniosles? Przypadkiem nie z piec lat temu gdy
krolowaly zasilacze z wentylatorem mocy odkurzacza turbo? ;)

Dziś najprawdopodobniej będę miał następny, może być?

Z jakiej obudowy wyjety i jak dlugo tak siedzial?

Pewnie ze dwa lata. Z metalowej obudowy w kształcie graniastosłupa. Są jakieś inne?
Ale chyba go stamtąd nie wyjmę, mam już zapas, a w tych nowych nie ma ciekawych części. Udowadniać natomiast dziś, że ziemia jest okrągła nie chce mi się. Skoro słowo ''widziałem kilkadziesiąt razy'' nic nie znaczy, to i zdjęcie togo, o czym mówię też nic znaczyć nie będzie. Zawsze na końcu ktoś napisze ''A u was biją Murzynów''.


W ogóle pisanie na grupę ''foto'' bez ''cyfrowa'' jednak jest stratą czasu. Popełniam zbyt często ten błąd, iż traktuję wszystkich jak ludzi inteligentnych z podstawowym wyczuciem fizyki praktycznej, a tu intelekt najczęściej zastępuje złość i kompleksy straconych nadziei...

Teraz zaczną się jęki obrażonych, apele, bym sobie poszedł itp. socjologicznie wytłumaczalne zjawiska, ale ja spadam coś pozarabiać.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, co to są te kompleksy?/

Zrobiłbym Ci zdjęcie kilku napędów w środku, ale mi się nie chce
iść na strych i specjalnie w tym celu tego rozkręcać.

Jak dawno je tam zaniosles? Przypadkiem nie z piec lat temu gdy
krolowaly zasilacze z wentylatorem mocy odkurzacza turbo? ;)

Dziś najprawdopodobniej będę miał następny, może być?

Z jakiej obudowy wyjety i jak dlugo tak siedzial?

Pewnie ze dwa lata. Z metalowej obudowy w kształcie graniastosłupa. Są
jakieś inne?

Sa - juz kilka razy Ci pisalem, ze zmienil sie znacznie sposob
i intensywnosc wentylacji. Jakos sie do tego nie odniosles.

We wspolczesnej obudowie powietrze nawet jesli jest zasysane
przez naped to wielokrotnie slabiej niz kilka nawet lat temu.

q

Jakub Jewuła pisze:

Pewnie ze dwa lata. Z metalowej obudowy w kształcie graniastosłupa. Są
jakieś inne?

Sa

Racja, raz taką widziałem, w kształcie pingwina. Dla jakiś zboczonych linuksiarzy chyba.

juz kilka razy Ci pisalem, ze zmienil sie znacznie sposob
i intensywnosc wentylacji. Jakos sie do tego nie odniosles.

No i zamiast milimetra kurzu będzie pół milimetra.

We wspolczesnej obudowie powietrze nawet jesli jest zasysane
przez naped to wielokrotnie slabiej niz kilka nawet lat temu.

A ja wczoraj wyciągnąłem własnoręcznie dodatkowe wiatraczki z nowych komputerów z ostatniej dostawy.
No ale to były bardzo unijne obudowy z różnymi certyfikatami, bo tylko takimi obracamy.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/mam mniejszy brzuch niż Britney, widziałem na pudelku/

JA pisze:

A tą digitalizację taśm będą robić na LS-5000 za 1000$ z przystawką na 40 klatek za 500$.
;)
Przypuszczam, choć pewnie jak zwykle się mylę, że już na tym etapie koszty są dość spore.
0,1$ za kadr=18000$ za ten jeden film.

Ale w artykule jest o przechowywaniu materiałów, a nie o ich wykonaniu.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/czy wiesz, że dziewiętnasty listopada jest międzynarodowym dniem toalet?/

W niedziela 03 maj 2009 22:47, Janko Muzykant wyraził następujacą opinię:

Dariusz Zygmunt pisze:

Twoje wyliczenia są poprawne ... ale tylko dla założeń które sobie
zrobiłeś.
Jeśli wytwórnia twierdzi, że archiwizacja pojedynczego filmu zajmuje 2
petabajty a Ty twierdzisz że archiwalną jakość uzyskasz na kilkuset
gigabajtach to uwierzę wytwórni a nie Tobie, bo oni zajmują się tym
zawodowo a Ty tylko bijesz pianę.

Oni zawodowo zarabiają i to jest ich _podstawowym_ założeniem.

 Rozumiem, że Ty archiwizacje od piętnastu lat robisz w czynie
społecznym?  :-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

Oni zawodowo zarabiają i to jest ich _podstawowym_ założeniem.

 Rozumiem, że Ty archiwizacje od piętnastu lat robisz w czynie
społecznym?  :-)

Widzę, że nie tylko nie znasz się na sprawach technicznych, ale w ogóle masz problem z logicznym myśleniem.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/co masz zrobić dziś, zrób jutro - będzie koniec świata to narobisz się darmo/

Dnia Sun, 03 May 2009 20:52:34 +0200, Janko Muzykant napisał(a):

Rezygnujemy z klasycznego zapisu filmowego opartego o wektory przesunięć, zapiszmy każdą klatkę osobno. Niech będzie super. Jedna klatka... no, jaką rozdzielczość bierzemy? 20Mpx wystarczy?

Mniej, klatka filmu to mniej niż 1/2 klatki małego obrazka, czyli 0,7x0.9",
co przy rozdzielczości 3000DPI da nam 2800x2100px, czyli 6mpix. --
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. Na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012 378 31 98)
 _______/ /_     gg: 3524356
___________/    Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl

Użytkownik Adam Płaszczyca napisał:

Mniej, klatka filmu to mniej niż 1/2 klatki małego obrazka, czyli 0,7x0.9",
co przy rozdzielczości 3000DPI da nam 2800x2100px, czyli 6mpix.

Cześć!
Nie możesz tego tak po prostu przełożyć na megapiksele, ponieważ ziarno filmu na każdej klatce jest w innym miejscu. Poza tym filmowe ziarno jest bardzo nierównomierne, skupienia barwnika są nierównomierne w porównaniu z pikselami matrycy.
Jeżeli miałeś kiedyś okazję widzieć zatrzymaną klatkę filmu w kinie, to wiesz o czym mówię. Jeżeli nie, to opowiadam - nagle pojawia się stopklatka z mocnym ziarnem. Zaskakująco dużym. Wtedy docenia się bezwładność oka i spryt twórców techniki kinowej.
Słyszałem, że jest pomysł wykonania projektora z matrycą DLP wykonującą minimalne ruchy przed wyświetleniem kolejnej klatki. Temat mnie nie interesował, więc nie wiem co z tym dalej sie działo.
Maciek

Maciek pisze:

Użytkownik Adam Płaszczyca napisał:

Mniej, klatka filmu to mniej niż 1/2 klatki małego obrazka, czyli 0,7x0.9",
co przy rozdzielczości 3000DPI da nam 2800x2100px, czyli 6mpix.

Cześć!
Nie możesz tego tak po prostu przełożyć na megapiksele, ponieważ ziarno filmu na każdej klatce jest w innym miejscu. Poza tym filmowe ziarno jest bardzo nierównomierne, skupienia barwnika są nierównomierne w porównaniu z pikselami matrycy.
Jeżeli miałeś kiedyś okazję widzieć zatrzymaną klatkę filmu w kinie, to wiesz o czym mówię. Jeżeli nie, to opowiadam - nagle pojawia się stopklatka z mocnym ziarnem. Zaskakująco dużym. Wtedy docenia się bezwładność oka i spryt twórców techniki kinowej.

''Ziarno'', a właściwie zestaw cech z tym związanych można emulować syntetycznie lub dodawać zsamplowane.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/strzeż się banków - dorwą cię i zrobią z ciebie vipa!/

W sobota 09 maj 2009 08:08, Janko Muzykant wyraził następujacą opinię:
 

''Ziarno'', a właściwie zestaw cech z tym związanych można emulować
syntetycznie lub dodawać zsamplowane.

 A ze zdjęcia można zrobić monidło, które jest dużo piękniejsze niż zwykła
fotografia bo wygląda prawie jak obraz  :-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Użytkownik Janko Muzykant napisał:

''Ziarno'', a właściwie zestaw cech z tym związanych można emulować syntetycznie lub dodawać zsamplowane.

Nie chodzi o tworzenie ziarna, tylko o jego brak w czasie oglądania filmu w kinie. Ty sobie symuluj ziarno na zdjeciach.
W cyfrowym kinie (raczej nie domowym) trzeba się pozbyć pikseli i to niekoniecznie zwiększając ich ilość ale użyć czegoś, co pozwoli wyświetlić każdą klatkę z pikselami w nieco innym miejscu. Wtedy Obraz będzie przypominał kinowy a nie prezentację z rzutnika multimedialnego.
Maciek

Maciek pisze:

''Ziarno'', a właściwie zestaw cech z tym związanych można emulować syntetycznie lub dodawać zsamplowane.

Nie chodzi o tworzenie ziarna, tylko o jego brak w czasie oglądania filmu w kinie. Ty sobie symuluj ziarno na zdjeciach.
W cyfrowym kinie (raczej nie domowym) trzeba się pozbyć pikseli i to niekoniecznie zwiększając ich ilość ale użyć czegoś, co pozwoli wyświetlić każdą klatkę z pikselami w nieco innym miejscu. Wtedy Obraz będzie przypominał kinowy a nie prezentację z rzutnika multimedialnego.

I duszumić go na poziomie pomijalnym przez stratne kompresory.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/nie każdy cieć to cieć, nie każdy prezydent to prezydent.../

Użytkownik Janko Muzykant napisał:

I duszumić go na poziomie pomijalnym przez stratne kompresory.

Coś Ty się tak uparł na to doszumianie? Przeczytałeś w ogóle pytanie i odpowiedź?
Sztuka polega na tym, żeby na ekranie nie było widać ani ziarna filmowego, ani dyskretnej struktury pikseli wyświetlających obraz. W kinie tego nie widać.
Normalny film załatwia to za pomocą losowego rozkładu ziarna barwników. Jak przy statycznym elemencie 25 razy na sekundę zmieni się położenie barwników tworzących ten obraz, to na potężnym ekranie z malutkiej klatki obraz ma ciągłą strukturę.
Dla cyfrowego trzeba wyświetlać piksele w nieco innym miejscu w ramach każdej klatki. Z minimalnym przesunięciem. Będzie wtedy ten sam efekt ciągłego obrazu, pozbawionego dyskretnej struktury medium wyświetlającego.
Teraz rozumiesz? Jeżeli nie, to pomyśl - co Ci da dodawanie szumu, jeżeli i tak na wielkim ekranie będziesz miał każdy piksel zawsze w tym samym miejscu. Z szumem, czy bez - bedzie tak samo raził. Chodzi o pozbycie się widoku pikseli - dyskretnej struktury. Stąd też nie można na wprost przeliczać rozdzielczości klatki filmu na to, co musi być użyte w kinie cyfrowym - moja odpowiedź dla Adama Płaszczycy. Można to zrobić minimalnymi ruchami matrycy wyswietlającej, czy czegokolwiek innego, co wyświetla obraz.
Maciek

Maciek pisze:

I duszumić go na poziomie pomijalnym przez stratne kompresory.

Coś Ty się tak uparł na to doszumianie?

Bo to jest korzystne dla obrazu, po prostu.

Sztuka polega na tym, żeby na ekranie nie było widać ani ziarna filmowego, ani dyskretnej struktury pikseli wyświetlających obraz. W kinie tego nie widać.

Ja tam ziarno widzę. A ściślej jego skutki. I denerwują mnie filmy ''bezszumowe'' czyli nagrane na cyfrowych mediach bez odpowiedniego masteringu ''analogizującego''.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, co to są te kompleksy?/

Użytkownik Janko Muzykant napisał:

Ja tam ziarno widzę. A ściślej jego skutki. I denerwują mnie filmy ''bezszumowe'' czyli nagrane na cyfrowych mediach bez odpowiedniego masteringu ''analogizującego''.

Dobry jesteś :-) Jakby Ci się zacięła taśma w czasie projekcji, to dopiero byś zobaczył ziarno. Też nie lubię glacy na zdjęciach ale mimo wszystko nie możesz doprowadzić do wykafelkowania ekranu pikselami pochodzacymi z aparatury wyświetlającej. Delikatne ziarno a kwadraciki, to już jest różnica. Pierwsze z brzegu z googla:
http://www.kinoserwis.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=74&Itemid=38
http://www.cine-project.pl/129.0.html
mają dość "nędzną" rozdzielczość.
Szczegółów technologii nie podają a i podanie wymiarów, jako rozdzielczości nie pozwala tak całkiem ufać reszcie informacji ale coś tam jednak jest opisane.
Ponieważ nadaje się do dużych sal, to jakoś się musieli pozbyć dyskretnej struktury obrazu, ponieważ widzowie siedzą również przy ekranie. To są realne rozdzielczości i wcale nie trzeba popadać w wielkie ilości megapikseli. 12mm kwadracik nie jest problemem dla tych siedzących dalej od 25 metrowego ekranu ale dla bliższych już jest.
Nie wiem w którą stronę poszli konstruktorzy ale raczej jeszcze nie w stronę 6Mpikseli wyliczonych przez Adama P.
Maciek

Maciek pisze:

Użytkownik Janko Muzykant napisał:

Ja tam ziarno widzę. A ściślej jego skutki. I denerwują mnie filmy ''bezszumowe'' czyli nagrane na cyfrowych mediach bez odpowiedniego masteringu ''analogizującego''.

Dobry jesteś :-) Jakby Ci się zacięła taśma w czasie projekcji, to dopiero byś zobaczył ziarno.

Nie tylko ziarno, ale całą żałość jakościową. Stąd ''stopklatki'', a odpowiadające rozdzielczością zdjęcia z aparatu tak bardzo się różnią i tak fatalnie wyglądają zdjęcia na rzutnikach czy tv w porównaniu z filmami. Po prostu przy obrazie ruchomym mózg ma do roboty co innego, niż analizowanie struktury obrazu.

Też nie lubię glacy na zdjęciach ale mimo wszystko nie możesz doprowadzić do wykafelkowania ekranu pikselami pochodzacymi z aparatury wyświetlającej. Delikatne ziarno a kwadraciki, to już jest różnica. Pierwsze z brzegu z googla:
http://www.kinoserwis.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=74&Itemid=38 http://www.cine-project.pl/129.0.html
mają dość "nędzną" rozdzielczość.
Szczegółów technologii nie podają a i podanie wymiarów, jako rozdzielczości nie pozwala tak całkiem ufać reszcie informacji ale coś tam jednak jest opisane.
Ponieważ nadaje się do dużych sal, to jakoś się musieli pozbyć dyskretnej struktury obrazu, ponieważ widzowie siedzą również przy ekranie. To są realne rozdzielczości i wcale nie trzeba popadać w wielkie ilości megapikseli. 12mm kwadracik nie jest problemem dla tych siedzących dalej od 25 metrowego ekranu ale dla bliższych już jest.
Nie wiem w którą stronę poszli konstruktorzy ale raczej jeszcze nie w stronę 6Mpikseli wyliczonych przez Adama P.

Sam jestem ciekawy, czy w takim, profesjonalnym sprzęcie stosuje się mikroprzesunięcia, rozostrzanie obrazu (wystarczy lekko focus przesunąć), czy się po prostu nic nie robi.
Natomiast pamiętajmy, że dyskretna struktura obrazu to jedno, a brak szumu (a właściwie różnic luminacji poszczególnych pikseli kolejnych klatek mających wspólne obszary) to drugie niefajne zjawisko.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/kupiłem aparat, więc jestem fotografem, znam painta, więc jestem grafikiem/

Użytkownik Janko Muzykant napisał:

Sam jestem ciekawy, czy w takim, profesjonalnym sprzęcie stosuje się mikroprzesunięcia, rozostrzanie obrazu (wystarczy lekko focus przesunąć), czy się po prostu nic nie robi.

A tego to już nie wiem. Tematem przestałem się interesować dość dawno temu. Myślę, że wystarczy odwiedzić kino z taką aparaturą i kupić bilet tuż przy ekranie. W moim mieście nic takiego nie ma. Jeżeli kwadraciki będą widoczne, to temat upadł.
Nie sądzę też, żeby stosowano jakiś rodzaj filtrów AA, bo to nie Bayer z koniecznością mieszania całych sąsiednich pikseli RGB. Może jakiś filtr holograficzny, ściśle dopasowany do matrycy? Byle tylko nałożyć krawędzie. Nie wiem, czy rozostrzenie jest dobrym pomysłem? Każdy właściciel projektora mógłby coś takiego zrobić.
Lepiej wyświetlać ostry obraz z przesuwaniem pikseli i jednoczesnym generowaniem przesuwanego obrazu. Tak aby nie było wrażenia drgań. Tak pewnie jest lepiej - i drożej :-)

Natomiast pamiętajmy, że dyskretna struktura obrazu to jedno, a brak szumu (a właściwie różnic luminacji poszczególnych pikseli kolejnych klatek mających wspólne obszary) to drugie niefajne zjawisko.

I o tym właśnie od początku pisałem - szum możesz sobie nakładać. Obróbką obrazu nie pozbędziesz się dyskretnej struktury matrycy. Lusterko jest lusterkiem i tego nie przeskoczysz.

Tak swoją drogą może jest ktoś, kto zna dzisiejsze konstrukcje? Tylko bardziej szczegółowo, niż w zacytowanych linkach.
Średniej wielkości kino w moim mieście miało projektory ksenonowe z lampami o mocy 5kW i wcale nie były rewelacyjnie jasne. Rzutnik do przezroczy 6x6cm w tym samym kinie miał lampę 1,5kW. Sala chyba na 200 miejsc. Rozmiarów ekranu nie pamiętam ale na pewno nie 25 metrów szerokości. W tych nowych projektorach są lampy 1,5kW. Pewnie odbicie światła jest skuteczniejsze, niż prześwietlanie taśmy. Taka ciekawostka.   Z każdego projektora jest wyprowadzony osobny komin dla lepszego cugu chłodzącego, 3000 stopni temperatury pozwalało na skuteczną wentylację konwekcyjną bez jednego wentylatora. Woda chłodziła kanał projekcyjny i soczewki kondensora. 10000 godzin trwałości lampy. Lampy włączało się raz dziennie na pół gwizdka i tak się cały dzień świeciły - aż do ostatniego seansu. W trakcie wyświetlania szpuli przełączło się na pełną jasność. Odcięcie światła zapewniały dwie zasuwane czasze. Pełen luksus w wersji Predom Prexer. To też ciekawostki :-)

Maciek

Maciek pisze:

Nie sądzę też, żeby stosowano jakiś rodzaj filtrów AA, bo to nie Bayer z koniecznością mieszania całych sąsiednich pikseli RGB. Może jakiś filtr holograficzny, ściśle dopasowany do matrycy? Byle tylko nałożyć krawędzie. Nie wiem, czy rozostrzenie jest dobrym pomysłem? Każdy właściciel projektora mógłby coś takiego zrobić.

I ja sobie tak robię. Leciutko rozostrzam, nie na tyle żeby stracić strukturę obrazu, ale żeby zatrzeć pikselozę.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/chciałbym postawić sobie pomnik - gdzie się coś takiego załatwia?/

W piątek 08 maj 2009 00:40, Adam Płaszczyca wyraził następujacą opinię:

Dnia Sun, 03 May 2009 20:52:34 +0200, Janko Muzykant napisał(a):

 

Rezygnujemy z klasycznego zapisu filmowego opartego o wektory
przesunięć, zapiszmy każdą klatkę osobno. Niech będzie super. Jedna
klatka... no, jaką rozdzielczość bierzemy? 20Mpx wystarczy?

Mniej, klatka filmu to mniej niż 1/2 klatki małego obrazka, czyli
0,7x0.9", co przy rozdzielczości 3000DPI da nam 2800x2100px, czyli 6mpix.

 Następny specjalista z Bożej łaski wymyślający swoje własne standardy -
przeczytaj chociaż artykuł na Wikipedii o kinie cyfrowym.  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

On Thu, 30 Apr 2009 09:44:47 +0200, "Jan"
<jan-bez-adresu@bez-adresu.pl> wrote:

Ľle, jest punkt 3.

3. Olej to, idĽ robić zdjęcia, na byle czym, byleby¶ używał tego swojego "mózgu" ;

Owszem, tylko, że w przypadku fotografii niecyfrowej, po zrobieniu zdjęć, mogę je wrzucić do szuflady i o nich zapomnieć po to żeby przypomnieć sobie o nich np. za 10 lat.

W przypadku cyfrowych zdjęć nie mam już takiego komfortu, owszem zapis cyfrowy gwarantuje, że zdjęcie nigdy nie straci na jako¶ci, lecz mog± się zdarzyć różne rzeczy:

Jeżeli mówisz o półprodukcie (błona/raw) to trochę racji masz, jeżeli
mówisz o efekcie finalnym, tj. zdjęciu na papierze to pleciesz duby
smalone.
--
Grzegorz Krukowski

Jan napisał(a):

2) Przed punktem pierwszym zabezpieczamy siĂŞ kopiujÂąc na inne noÂśniki, pÂłyty CD, DVD itp...
Ale te¿ nie jest ró¿owo: zapis na p³ytach nie jest wieczny, oraz jest podatny na uszkodzenia, przypadkowe zarysowanie ma³ej powierzchni mo¿e zniszczyÌ ca³¹ zawartoœÌ, gdy zarysujê odbitkê tradycyjn¹, to treœÌ zdjêcia jest nadal widoczna.

http://parchive.sourceforge.net/

--
Mirek

Jan pisze:

Owszem, tylko, że w przypadku fotografii niecyfrowej, po zrobieniu zdjęć, mogę je wrzucić do szuflady i o nich zapomnieć po to żeby przypomnieć sobie o nich np. za 10 lat.

[ciach]

Ma dla ciebie idealne rozwiązanie - zrób sobie odbitki z plików. Będziesz miał to samo, co za czasów filmu. W czym problem?

Wyszukujesz problemy, które nie istnieją, było tu takich przed tobą dziesiątki i wszystko jest w archiwum grupy. Od lat te same argumenty, te same kontrargumenty... Zieeew.

No chyba że to prowokacja - wyjątkowo marna.

--
bans

Ma dla ciebie idealne rozwiązanie - zrób sobie odbitki z plików. Będziesz miał to samo, co za czasów filmu. W czym problem?

A jak zrobić negatyw z plików graficznych? ;-)

Użytkownik "Jan" <jan-bez-adresu@bez-adresu.pl> napisał w wiadomości news:gtbof2$2kaj$1news2.ipartners.pl...

Ma dla ciebie idealne rozwiązanie - zrób sobie odbitki z plików. Będziesz miał to samo, co za czasów filmu. W czym problem?

A jak zrobić negatyw z plików graficznych? ;-)

Jest w archiwum grupy

--
Pozdrawiam
JD

Ma dla ciebie idealne rozwiązanie - zrób sobie odbitki z plików. Będziesz miał to samo, co za czasów filmu. W czym problem?

Kolega jak widze raczej nie mial "w reku" prawdziwej odbitki albo myli pojecia. :-)

--

Pozdrawiam
Piotr Sz.
piotr(@)szkut.com
www.szkut.com

Piotr Sz. pisze:

Ma dla ciebie idealne rozwiązanie - zrób sobie odbitki z plików. Będziesz miał to samo, co za czasów filmu. W czym problem?

Kolega jak widze raczej nie mial "w reku" prawdziwej odbitki albo myli pojecia. :-)

A jednak poczytaj sobie o naświetlaniu z cyfry, a zwłaszcza o wrażeniach z oglądania tak naświetlonych slajdów.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/walka o pokój, walka z terroryzmem, a może wszystko dla twego bezpieczeństwa?/

A jednak poczytaj sobie o naświetlaniu z cyfry, a zwłaszcza o wrażeniach z oglądania tak naświetlonych slajdów.

Myslisz, ze nie zobacze na podswietlarce roznicy ze slajadmi 4x5" (a szkla mam niezle)? :-)
Oj, to chyba calkiem o czym innym mowimy, albo wynalezli ostatnio jakas przelomowa technologie o ktorej nie wiem.

--

Pozdrawiam
Piotr Sz.
piotr(@)szkut.com
www.szkut.com

Piotr Sz. pisze:

A jednak poczytaj sobie o naświetlaniu z cyfry, a zwłaszcza o wrażeniach z oglądania tak naświetlonych slajdów.

Myslisz, ze nie zobacze na podswietlarce roznicy ze slajadmi 4x5" (a szkla mam niezle)? :-)
Oj, to chyba calkiem o czym innym mowimy, albo wynalezli ostatnio jakas przelomowa technologie o ktorej nie wiem.

Ale ja mówię o porównywalnych wymiarach. Będą matryce 4x5'' to pogadamy. Choć pewnie ktoś wyskoczy wtedy z rentgenem płuc...

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/gdy w towarzystwie chcę zabłysnąć, mówię: ''lorem ipsum dolor sit amet''/

Ale ja mówię o porównywalnych wymiarach.

Czyli z mojego punktu widzenia mowisz bzdury.: -)

--

Pozdrawiam
Piotr Sz.
piotr(@)szkut.com
www.szkut.com

Piotr Sz. pisze:

Ale ja mówię o porównywalnych wymiarach.

Czyli z mojego punktu widzenia mowisz bzdury.: -)

Nie mówię o porównywaniu czegoś z czymś, czego nie ma. To chyba oczywiste dla każdego.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/podobno każdy ma jakieś sympatie polityczne - ja nie mam/

Jan pisze:

3) Nośnik, na którym zapiszemy zdjęcia (HDD, CD, DVD, itp...) może nie być w powszechnym użyciu za 10-20 lat. Tak się stało np. parę lat temu z

No i w czym problem? Co parę lat kopiujesz na nowy nośnik.

dyskietkami 5.25" (1,2MB oraz 360KB), a jeszcze wcześniej z kasetami

Mam jeszcze 2 czy 3 takie działające stacje.

zapisywanymi na ZX Spectrum i Atari. Owszem jest możliwe znalezienie takiej

Magnetofony nadal istnieją. Podobnie jak ZX Spectrum oraz jego
emulatory, które też z reguły "łykają" takie nagranie dźwiękowe.

[ciach]

nośniki, lecz jest to bardziej absorbujące niż trzymanie negatywów lub odbitek w szufladzie. Owszem może i zblekną, ale w przeciwieństwie do uszkodzonego nośnika cyfrowego, ich treść nadal będzie widoczna.

Do czasu. A jak wyblakną - żadne kopiowanie im nie pomoże.

On 1 Maj, 21:31, Andrzej Lawa <alawa_n...@lechistan.SPAM_PRECZ.com>
wrote:

Do czasu. A jak wyblakną - żadne kopiowanie im nie pomoże.

Dzisiaj przez kilka godzin robiłem powiększenia z negatywów z lat
1918- 1922.
Najpierw musiałem je oczyścić z brudu- leżały na strychu koło komina.
Tylko jeden był poważnie uszkodzony- odłamany narożnik.
Nic nie wyblakło.
Oczywiście , z pozytywami bywa gorzej.
Pozdro Marcin

dagon0@vp.pl pisze:

Do czasu. A jak wyblakną - żadne kopiowanie im nie pomoże.

Dzisiaj przez kilka godzin robiłem powiększenia z negatywów z lat
1918- 1922.
Najpierw musiałem je oczyścić z brudu- leżały na strychu koło komina.
Tylko jeden był poważnie uszkodzony- odłamany narożnik.
Nic nie wyblakło.

Wszystko ma swoje wady i zalety - w fotografii chemicznej jeśli
oryginalny negatyw się nie uszkodzi, to może leżeć i sto lat bez
większych zmian.

Ale jak się uszkodzi - to po ptokach.

A kopie zawsze będą tylko kopiami - każde "pokolenie" będzie traciło na
jakości.

W technologii cyfrowej wprawdzie nośnik jest w sumie nieco mniej trwały
(zarówno fizycznie jak i technicznie), ale za to możesz łatwo zrobić i
dziesiątki kopii równie dobrych jak oryginał, możesz łatwiej
skatalogować i nic nie stoi na przeszkodzie co parę lat robić kopie na
nowe nośniki tak, żeby nośnik się nie zestarzał.

Natomiast zakładając, że cywilizację szlag trafi i ktoś by po np. 10000
lat chciał sobie obejrzeć odkopane zdjęcia... Kto wie, czy cokolwiek
zostałoby z jednego i z drugiego ;)

W niedziela 03 maj 2009 11:41, Andrzej Lawa wyraził następujacą opinię:
 

W technologii cyfrowej wprawdzie nośnik jest w sumie nieco mniej trwały
(zarówno fizycznie jak i technicznie), ale za to możesz łatwo zrobić i
dziesiątki kopii równie dobrych jak oryginał, możesz łatwiej
skatalogować i nic nie stoi na przeszkodzie co parę lat robić kopie na
nowe nośniki tak, żeby nośnik się nie zestarzał.

 No więc spójrzmy na to z perspektywy 100 lat, co roku mamy N zdjęć do
zarchiwizowania co zajmuje czas Tn {załóżmy że ten sam w przypadku
technologii tradycyjnych i cyfrowych}, "rearchiwizacja" rocznych zbiorów
cyfrowych zajmuje czas Tr.  W ciągu 100 lat archiwizacja metodą tradycyjną zajmie nam 100xTn.  W przypadku technologii cyfrowej w pierwszym roku archiwizacja zajmie nam
Tn, w drugim roku już Tn+Tr, w trzecim Tn+2xTr i tak dalej aż do roku
setnego w którym ciąg zakończy się na Tn+99xTr co po zsumowaniu daje nam
czas 100xTn+4950Tr  I to tylko przy optymistycznym założeniu, że N jest stałe.  Wniosek jest prosty, rearchiwizacja zbiorów cyfrowych jest pułapką.  Z każdym rokiem, z każdym powiększeniem zbiorów archiwizowanych jej koszt
rośnie. Nie ma się też co zasłaniać postępem technologii, pewnych, czysto
fizycznych ograniczeń przekroczyć się nie da, a ilość informacji którą
należy rearchiwizować będzie rosła w postępie co najmniej arytmetycznym.  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

Z każdym rokiem, z każdym powiększeniem zbiorów archiwizowanych jej koszt
rośnie. Nie ma się też co zasłaniać postępem technologii, pewnych, czysto
fizycznych ograniczeń przekroczyć się nie da, a ilość informacji którą
należy rearchiwizować będzie rosła w postępie co najmniej arytmetycznym.

Ale Ty kiedyś widziałeś komputer? :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/lanza - ech, to był proszek.../

W niedziela 03 maj 2009 20:53, Janko Muzykant wyraził następujacą opinię:

Dariusz Zygmunt pisze:

 

Z każdym rokiem, z każdym powiększeniem zbiorów archiwizowanych jej koszt
rośnie. Nie ma się też co zasłaniać postępem technologii, pewnych, czysto
fizycznych ograniczeń przekroczyć się nie da, a ilość informacji którą
należy rearchiwizować będzie rosła w postępie co najmniej arytmetycznym.

Ale Ty kiedyś widziałeś komputer? :)

 To jest to takie coś z klawiszami? Bo patrzę na monitor a to pod biurkiem to wiem że to stacja dyskietek - mam
rację?   ;-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

Z każdym rokiem, z każdym powiększeniem zbiorów archiwizowanych jej koszt
rośnie. Nie ma się też co zasłaniać postępem technologii, pewnych, czysto
fizycznych ograniczeń przekroczyć się nie da, a ilość informacji którą
należy rearchiwizować będzie rosła w postępie co najmniej arytmetycznym.

Ale Ty kiedyś widziałeś komputer? :)

 To jest to takie coś z klawiszami? Bo patrzę na monitor a to pod biurkiem to wiem że to stacja dyskietek - mam
rację?   ;-)

To może coś Ci powiem, co pozwoli na niepisanie takich głupot jak wyżej w przyszłości.
W 1985 roku przegranie 50kB zajmowało pięć minut. To była jedna niewielka praca dyplomowa.
W 1990 roku przegranie 1400kB zajmowało około minuty. To był kwartał pracy księgowej.
W 1995 roku przegranie 650 000kB zajmowało pięć minut. To było 10 lat pracy kilkunastu księgowych i jeszcze zostało sporo miejsca.
Wczoraj przegranie 1 500 000 000kB zajęło mi dwie godzinki. To może być np. kilka milionów książek, nad którymi spędziło życie sto tysięcy pisarzy.
Jeszcze chcesz gadać głupoty o rosnącej rearchiwizacji danych? :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/a może teraz coś przerażającego? RMF ma już dziesięć milionów słuchaczy.../

Janko Muzykant napisal:

W 1985 roku przegranie 50kB zajmowało pięć minut. To była jedna niewielka praca dyplomowa.

Hm, czy cos ci sie nie pozajaczkowalo? W roku 1985 mialem
PC/XT z dyskiem 10 MB (MFM). Transmisje mial 76 kB/s.
A stad zapamietalem, ze dlugo sie meczylem z jego interlacingiem,
co by go przyspieszyc :)

Wiec albo ta twoja praca miala duuuzo wiecej niz 50kB,
albo miales dysk doszczetnie sfragmentowany.
--
Pozdrawiam,

Jacek

Jacek_P pisze:

W 1985 roku przegranie 50kB zajmowało pięć minut. To była jedna niewielka praca dyplomowa.

Hm, czy cos ci sie nie pozajaczkowalo? W roku 1985 mialem
PC/XT z dyskiem 10 MB (MFM). Transmisje mial 76 kB/s.
A stad zapamietalem, ze dlugo sie meczylem z jego interlacingiem,
co by go przyspieszyc :)

Wiec albo ta twoja praca miala duuuzo wiecej niz 50kB,
albo miales dysk doszczetnie sfragmentowany.

Myślałem o kasetach na specrtum :)
O PC mało kto wtedy słyszał.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/co to jest: przykry zapach, na cztery litery, inaczej polityk?/

Janko Muzykant napisal:

Myślałem o kasetach na specrtum :)
O PC mało kto wtedy słyszał.

Znaczy sie w edytorze Wilczka sie produkowales? ;)
Jakze sie ten edytor nazywal? Skleroza :(
--
Pozdrawiam,

Jacek

Jacek_P pisze:

Myślałem o kasetach na specrtum :)
O PC mało kto wtedy słyszał.

Znaczy sie w edytorze Wilczka sie produkowales? ;)
Jakze sie ten edytor nazywal? Skleroza :(

TexEdit czy jakoś tak... ale Wilczka z pewnością, tego chyba też od podstawowego programu do piracenia.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/przyszła drożyzna i nie wiem, czy kupywać Fakt, czy Super Express/

Janko Muzykant napisal:

TexEdit czy jakoś tak... ale Wilczka z pewnością, tego chyba też od podstawowego programu do piracenia.

CopyCopy? Swietny byl, zwlaszcza jak wjezdzal z danymi do pamieci ekranu.
--
Pozdrawiam,

Jacek

Dnia Sun, 03 May 2009 22:50:26 +0200, Janko Muzykant raczył(a) był(a)
napisać:

Myślałem o kasetach na specrtum :)
O PC mało kto wtedy słyszał.

To Ty miałeś trudne dzieciństwo. Ja miałem atarynkę ze stacją dyskietek. ;)

H5N1 pisze:

Myślałem o kasetach na specrtum :)
O PC mało kto wtedy słyszał.

To Ty miałeś trudne dzieciństwo. Ja miałem atarynkę ze stacją dyskietek. ;)

Stacje dyskietek miały dzieci kułaków i badylarzy :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/boję się radonu bo nie ma zapachu, smaku i rozumu/

"Jacek_P" <Lato-i-Upal@cyf-kr.edu.pl> napisał:

W 1985 roku przegranie 50kB zajmowało pięć minut. To była jedna
niewielka praca dyplomowa.

Hm, czy cos ci sie nie pozajaczkowalo? W roku 1985 mialem
PC/XT z dyskiem 10 MB (MFM). Transmisje mial 76 kB/s.
A stad zapamietalem, ze dlugo sie meczylem z jego interlacingiem,
co by go przyspieszyc :)

Wiec albo ta twoja praca miala duuuzo wiecej niz 50kB,
albo miales dysk doszczetnie sfragmentowany.
[...]

Bardziej prawdopodobne jest, że ta praca była przegrywana z przyniesionej dyskietki na drugą dyskietkę trzymaną jako kopia zapasowa. W tamtych czasach często tak właśnie wyglądała archiwizacja.


--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wyszomir@toya.net.pl)

W niedziela 03 maj 2009 21:12, Janko Muzykant wyraził następujacą opinię:

Dariusz Zygmunt pisze:

 

Z każdym rokiem, z każdym powiększeniem zbiorów archiwizowanych jej
koszt rośnie. Nie ma się też co zasłaniać postępem technologii,
pewnych, czysto fizycznych ograniczeń przekroczyć się nie da, a ilość
informacji którą należy rearchiwizować będzie rosła w postępie co
najmniej arytmetycznym.

Ale Ty kiedyś widziałeś komputer? :)

To jest to takie coś z klawiszami?
Bo patrzę na monitor a to pod biurkiem to wiem że to stacja dyskietek -
mam rację?   ;-)

To może coś Ci powiem, co pozwoli na niepisanie takich głupot jak wyżej
w przyszłości.
W 1985 roku ...
W 1990 roku ...
W 1995 roku ...
Wczoraj ...

 Nie wiem czy zwróciłeś uwagę na to, że aby dokonać rearchiwizacji należy
odczytać nośnik w starej _powolnej_ technologii więc szybkość zapisu na
nowy nośnik nie jest tu decydująca  :-)  A w ogóle słyszałeś coś może o atomach, elektronach, szybkości światła,
itp.? Nie da się bez końca zwiększać gęstości upakowania danych i szybkości
ich transmisji a ilość informacji która wymagać będzie rearchiwizacji
będzie rosła nadal  :-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

Nie wiem czy zwróciłeś uwagę na to, że aby dokonać rearchiwizacji należy
odczytać nośnik w starej _powolnej_ technologii więc szybkość zapisu na
nowy nośnik nie jest tu decydująca  :-)

Ziew...

Nie chce mi się dalej gadać, ale wiedz tylko, że od 15 lat utrzymuję się także z archiwizacji danych. A, to bardzo ważne - płacą mi za istnienie archiwów, a nie za godziny ich tworzenia.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/tak, proszę państwa, wygląd też się liczy.../

W niedziela 03 maj 2009 21:54, Janko Muzykant wyraził następujacą opinię:

Dariusz Zygmunt pisze:

Nie wiem czy zwróciłeś uwagę na to, że aby dokonać rearchiwizacji należy
odczytać nośnik w starej _powolnej_ technologii więc szybkość zapisu na
nowy nośnik nie jest tu decydująca  :-)

Ziew...
Nie chce mi się dalej gadać, ale wiedz tylko, że od 15 lat utrzymuję się
także z archiwizacji danych. A, to bardzo ważne - płacą mi za istnienie
archiwów, a nie za godziny ich tworzenia.

 Tym bardziej powinieneś ruszyć na podbój Hollywood  :-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

"Dariusz Zygmunt" <darek_spam_na_Madagaskar_@czat.homelinux.net> napisał:

[...]
Nie wiem czy zwróciłeś uwagę na to, że aby dokonać rearchiwizacji należy
odczytać nośnik w starej _powolnej_ technologii więc szybkość zapisu na
nowy nośnik nie jest tu decydująca  :-)

Taaak... stare płyty CD zapisywane z prędkością 2x w/g Ciebie współczesny napęd też z taką włąśnie prędkościa będzie czytał? Z płytami DVD też zresztą jest podobnie.

A w ogóle słyszałeś coś może o atomach, elektronach, szybkości światła,
itp.? Nie da się bez końca zwiększać gęstości upakowania danych i szybkości
ich transmisji a ilość informacji która wymagać będzie rearchiwizacji
będzie rosła nadal  :-)
[...]

Pytanie tylko, jak daleko jesteśmy od granic narzuconych przez prawa fizyki. Postęp trwa nadal, więc wyglada na to, ze jeszcze mamy do tych granic trochę zapasu.


--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wyszomir@toya.net.pl)

W niedziela 03 maj 2009 23:14, Marek Wyszomirski wyraził następujacą opinię:

"Dariusz Zygmunt" <darek_spam_na_Madagaskar_@czat.homelinux.net> napisał:

 

... Nie da się bez końca zwiększać gęstości upakowania danych i
szybkości
ich transmisji a ilość informacji która wymagać będzie rearchiwizacji
będzie rosła nadal  :-)
[...]

Pytanie tylko, jak daleko jesteśmy od granic narzuconych przez prawa
fizyki. Postęp trwa nadal, więc wyglada na to, ze jeszcze mamy do tych
granic trochę zapasu.

 Wcześniej czy później taka granica się pojawi, mówimy tu o archiwaliach,
czyli rzeczach które mogą/powinny być zabezpieczone na setki lat a od
początku "ery komputerowej" minęło ich co najwyżej pięćdziesiąt i o ile
przy odrobinie cierpliwości da się odczytać karty i taśmy perforowane ;-)
to z nośnikami magnetycznymi czy optycznymi już bywa bardzo różnie.  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

"Dariusz Zygmunt" <darek_spam_na_Madagaskar_@czat.homelinux.net> napisał:

[...]

... Nie da się bez końca zwiększać gęstości upakowania danych i
szybkości
ich transmisji a ilość informacji która wymagać będzie rearchiwizacji
będzie rosła nadal  :-)
[...]

Pytanie tylko, jak daleko jesteśmy od granic narzuconych przez prawa
fizyki. Postęp trwa nadal, więc wyglada na to, ze jeszcze mamy do tych
granic trochę zapasu.

Wcześniej czy później taka granica się pojawi,

Wcześniej czy później na świecie skończy się ropa naftowa, ilość możliwej do wyprodukowania żywności, zasoby wodi pitnej i tlenu do oddychania też są skończone i w jakiejś tam przyszłości ich brak się ujawni. I... życie toczy sie dalej a katastroficzne przepowiednie kiedyś tam pewnie się spełnią, ale mało prawdopodobne, aby jeszcze za naszego życia.

mówimy tu o archiwaliach,
czyli rzeczach które mogą/powinny być zabezpieczone na setki lat a od
początku "ery komputerowej" minęło ich co najwyżej pięćdziesiąt i o ile
przy odrobinie cierpliwości da się odczytać karty i taśmy perforowane ;-)
to z nośnikami magnetycznymi czy optycznymi już bywa bardzo różnie.
[...]

Ale włąśnie do takiej archiwizacji zapis cyfrowy ma jedną podstawową zaletę - możliwość sporządzenia dowolnej ilości kopii idealnie zgodnych z oryginałem. W przypadku zapisu analogowego oryginał jest tylko jeden i jego zniszczenie jest niepowetowaną stratą.


--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wyszomir@toya.net.pl)

Dariusz Zygmunt pisze:

W niedziela 03 maj 2009 11:41, Andrzej Lawa wyraził następujacą opinię:
 

W technologii cyfrowej wprawdzie nośnik jest w sumie nieco mniej trwały
(zarówno fizycznie jak i technicznie), ale za to możesz łatwo zrobić i
dziesiątki kopii równie dobrych jak oryginał, możesz łatwiej
skatalogować i nic nie stoi na przeszkodzie co parę lat robić kopie na
nowe nośniki tak, żeby nośnik się nie zestarzał.

 No więc spójrzmy na to z perspektywy 100 lat, co roku mamy N zdjęć do
zarchiwizowania co zajmuje czas Tn {załóżmy że ten sam w przypadku
technologii tradycyjnych i cyfrowych},

Dlaczego ten sam? Film trzeba pociąć, zabezpieczyć...

"rearchiwizacja" rocznych zbiorów
cyfrowych zajmuje czas Tr.

Przy czym Tr zawiera się w Tn (dla nośników cyfrowych).

W ciągu 100 lat archiwizacja metodą tradycyjną zajmie nam 100xTn.  W przypadku technologii cyfrowej w pierwszym roku archiwizacja zajmie nam
Tn, w drugim roku już Tn+Tr, w trzecim Tn+2xTr i tak dalej aż do roku
setnego w którym ciąg zakończy się na Tn+99xTr co po zsumowaniu daje nam
czas 100xTn+4950Tr

I to tylko przy optymistycznym założeniu, że N jest stałe.

Ale brednie...

Wniosek jest prosty, rearchiwizacja zbiorów cyfrowych jest pułapką.

Wniosek jest prosty: masz nikłe pojęcie o komputerach.

Jan pisze:

1) Film zaniknie i chcąc nie chcąc trzeba będzie zrezygnować z mózgu i walić
cyfrą.

To nie wchodzi w grę, bo każdy, kto takie zdanie wygłasza z mózgu już zrezygnował.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/postawmy pomnik papieża Polaka w każdej polskiej wsi!/

1) Film zaniknie i chcąc nie chcąc trzeba będzie zrezygnować z mózgu i walić
cyfrą.

Syfra ma swoje wady, ale ma tez zalety. Zalezy czego oczekujesz od fotografii. Do publikacji na Naszej Klasie jest idealna :-)

2) W kategoriach naszego życia film nie zaniknie, lecz stanie się niszowym
nośnikiem,

Filmy beda produkowane jeszcze baaardzo dlugo. To samo dotyczy papierow. Co najwyzej ich dostepnosc, roznorodnosc i cena beda nieco inne. Za duzo w tym frajdy, aby nie znalazla sie sproa grupa ludzi, ktorzy nadal beda taplac sie w chemii. :-)

--

Pozdrawiam
Piotr Sz.
piotr(@)szkut.com
www.szkut.com

1) Film zaniknie i chcąc nie chcąc trzeba będzie zrezygnować z mózgu i walić
cyfrą.

Syfra ma swoje wady, ale ma tez zalety. Zalezy czego oczekujesz od fotografii. Do publikacji na Naszej Klasie jest idealna :-)

Nasza klasa jest przeznaczona dla bananowego pokolenia wychowanego po 1989 roku.

Jan pisze:

Nasza klasa jest przeznaczona dla bananowego pokolenia wychowanego po 1989 roku.

No to całe mnóstwo czterdziestolatków, których stamtąd znam chyba się pomyliło.
Tak, tak, elity stwierdziły, że posiadanie konta na nk to obciach :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/z instytucji publicznych najsprawniej działa dom publiczny bo jest prywatny/

Nasza klasa jest przeznaczona dla bananowego pokolenia wychowanego po 1989 roku.

No to całe mnóstwo czterdziestolatków, których stamtąd znam chyba się pomyliło.

Wiesz, ja pamiętam czasy, gdy do używania komputera wskazana była znajomość jakiegoś języka programowania oraz mapy pamięci, przerwań, zarówno maskowalnych jak i niemaskowalnych, że o liście rozkazów procesora wizyjnego nie wspomnę.
Dzisiaj, gdy do używania komputera trzeba mniej wiedzy niż do używania cyfrówki, wszyscy rzucili się do tych komputerów i internetu tracąc po drodze rozum.

On 30 Kwi, 10:05, "Jan" <jan-bez-adr...@bez-adresu.pl> wrote:

Dzisiaj, gdy do używania komputera trzeba mniej wiedzy niż do używania
cyfrówki, wszyscy rzucili się do tych komputerów i internetu tracąc po
drodze rozum.

No to powinienes sie cieszyc ze Tobie jako jedynemu rozum pozostal.
Jednak skoro twierdzisz, ze uniemozliwia Ci korzystanie  z
cyfrowek ...
A moze mi wyjasnisz, co toakiego w cyfrowce uniemozliwia Ci zrobienie
dobrego zdjecia ?

Pozdrawiam.

Jan pisze:

Nasza klasa jest przeznaczona dla bananowego pokolenia wychowanego po 1989 roku.

No to całe mnóstwo czterdziestolatków, których stamtąd znam chyba się pomyliło.

Wiesz, ja pamiętam czasy, gdy do używania komputera wskazana była znajomość jakiegoś języka programowania oraz mapy pamięci, przerwań, zarówno maskowalnych jak i niemaskowalnych, że o liście rozkazów procesora wizyjnego nie wspomnę.
Dzisiaj, gdy do używania komputera trzeba mniej wiedzy niż do używania cyfrówki, wszyscy rzucili się do tych komputerów i internetu tracąc po drodze rozum.

Ale co z tego? Co Cię obchodzą inni? To chyba fajnie, że nie trzeba znać przerwać maskowalnych by używać komputera. Dzięki temu mogą go używać wszyscy, także Ci, co się na tym nie znają zupełnie, a mają coś bardzo ciekawego do powiedzenia.
Zresztą kto ma ochotę, może sobie nadal pisać w assemblerze nawet, co zresztą sam uprawiam i zarobkowo, i dla przyjemności.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/terroryzm - wiem co to, kiedyś mi strona nie działała.../

Użytkownik "Jan" <jan-bez-adresu@bez-adresu.pl> napisał w wiadomości news:gtbm44$2j2m$1news2.ipartners.pl...

Nasza klasa jest przeznaczona dla bananowego pokolenia wychowanego po 1989 roku.

Nie obrażaj mnie :)

Dzisiaj, gdy do używania komputera trzeba mniej wiedzy niż do używania cyfrówki, wszyscy rzucili się do tych komputerów i internetu tracąc po drodze rozum.

Współczuję szczerze otoczenia.
Mam odmienne zdanie,
nawet księgowe, które znam
nie są ignorantkami komputerowymi

--
Pozdrawiam
JD

Dzisiaj, gdy do używania komputera trzeba mniej wiedzy niż do używania cyfrówki, wszyscy rzucili się do tych komputerów i internetu tracąc po drodze rozum.

Wybacz, ale pieprzysz jak potluczony. Zle, ze jest rowzoj, ze technologie trafiaja pod strzechy, ze nie trzeba przez godzine wklepywac kodu, zeby zagrac sobie w kolko i krzyzyk na komputerze? Za duzo w tym watku gorzkich zali, miast merytoryki. Zamiast meczyc klawiature, otworz butelke jakiegos dobrego trunku i powspominaj stare czasy. To jest postep, ktorego nie zatrzymasz. Marudzenie na cos takiego jest zwyklym malkontenctwem.

--
Pozdrawiam,
marcin.STIG.saldat
www.saldat.pl | GG: 680500

marcin.STIG.saldat pisze:

Wybacz, ale pieprzysz jak potluczony. Zle, ze jest rowzoj, ze technologie trafiaja pod strzechy, ze nie trzeba przez godzine wklepywac kodu, zeby zagrac sobie w kolko i krzyzyk na komputerze? Za duzo w tym watku gorzkich zali, miast merytoryki. Zamiast meczyc klawiature, otworz butelke jakiegos dobrego trunku i powspominaj stare czasy. To jest postep, ktorego nie zatrzymasz.

I jest on piękny :)
Przypomniał mi się taki elektronik bardzo dyplomowany jeden, co został w świecie bramek i układów z napisem CEMI, a gdy mu sugerowali, żeby coś się zajął jakimś mikrokontrolerem, to gadał, że to już nie to i nie jest takie pewne i lepiej żeby nie...
Siedzi gdzieś tak dojony za grosze na etacie i patrzy jak mu młode koty projektują nowe konstrukcje przed nosem.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/zegar, który stoi, przynajmniej jest dokładny dwa razy dziennie/

On Thu, 30 Apr 2009 10:05:21 +0200, "Jan"
<jan-bez-adresu@bez-adresu.pl> wrote:

Wiesz, ja pamiętam czasy, gdy do używania komputera wskazana była znajomo¶ć jakiego¶ języka programowania oraz mapy pamięci, przerwań, zarówno maskowalnych jak i niemaskowalnych, że o li¶cie rozkazów procesora wizyjnego nie wspomnę.
Dzisiaj, gdy do używania komputera trzeba mniej wiedzy niż do używania cyfrówki, wszyscy rzucili się do tych komputerów i internetu trac±c po drodze rozum.

Ha Ha Ha! Ty to masz skostniałe poglądy. Może jeszcze do oglądania
telewizora musisz znać się na elektronice, do hodowania kwiatków na
parapecie być specem od ogrodnictwa, i tak dalej. Podejżewam, że
czujesz się zfrustrowany, że już nie jesteś awangardą a obecna
,,awangarda'' patrzy na ciebie jak na ,,leśnego dziadka''? Jeżeli foto
trakujesz jako hobby, to nic ci nie grozi - zawsze znajdzie się grupa
osób która będzie robiła to samo, może materiały nie będą dostępne od
ręki, ale je znajdziesz. Jeżeli zaś nie umiesz opanować nowej
technologii, to przynajmniej nie dorabiaj do tego wielkiej ideologii.
--
Grzegorz Krukowski

Użytkownik "Jan" napisał

No to całe mnóstwo czterdziestolatków, których stamtąd znam chyba się pomyliło.

Wiesz, ja pamiętam czasy, gdy do używania komputera wskazana była znajomość jakiegoś języka programowania oraz mapy pamięci, przerwań, zarówno maskowalnych jak i niemaskowalnych, że o liście rozkazów procesora wizyjnego nie wspomnę.
Dzisiaj, gdy do używania komputera trzeba mniej wiedzy niż do używania cyfrówki, wszyscy rzucili się do tych komputerów i internetu tracąc po drodze rozum.

A do obsługi kobiety pewnie potrzebny jest doktorat z ginekologii ?

adam

On 2009-04-30 10:05:21 +0200, "Jan" <jan-bez-adresu@bez-adresu.pl> said:

Wiesz, ja pamiętam czasy, gdy do używania komputera wskazana była znajomość
jakiegoś języka programowania oraz mapy pamięci, przerwań, zarówno
maskowalnych jak i niemaskowalnych, że o liście rozkazów procesora wizyjnego
nie wspomnę.
Dzisiaj, gdy do używania komputera trzeba mniej wiedzy niż do używania
cyfrówki, wszyscy rzucili się do tych komputerów i internetu tracąc po
drodze rozum.

To tak jakbyś wymagał od kierowcy, znajomości materiałoznawstwa, metalurgii, chemii i wielu innych zagadnień dzięki którym samochód może działać.
--
200 ISO ma same zalety. Ziarno jak 400 czułość jak 100.
Nie odpowiadam na treści nad cytatem.
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl

On 2009-04-30 17:03:30 +0200, Chris <krzysjster@gmail.com> said:

A moze mi wyjasnisz, co toakiego w cyfrowce uniemozliwia Ci zrobienie
dobrego zdjecia ?

Mnie nic nie "uniemożliwia", ale szlag mnie jasny trafia, jak mam grzebać po menu i szukać prostych funkcji.
Znacznie szybciej mi się przestawia parametry mechanicznym aparatem.
Oczywiście ten mechaniczny nie ma tego wszystkiego co dslr, ale mechanicznym robię to samo, więc czasami się zastanawiam, po co mi te wszystkie ustawienia w cyfrowym.
:)
--
200 ISO ma same zalety. Ziarno jak 400 czułość jak 100.
Nie odpowiadam na treści nad cytatem.
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl

On 30 Kwi, 17:37, JA <marb67[beztego]@bb.home.pl> wrote:

Mnie nic nie "uniemożliwia", ale szlag mnie jasny trafia, jak mam
grzebać po menu i szukać prostych funkcji.
Znacznie szybciej mi się przestawia parametry mechanicznym aparatem.
Oczywiście ten mechaniczny nie ma tego wszystkiego co dslr, ale
mechanicznym robię to samo, więc czasami się zastanawiam, po co mi te
wszystkie ustawienia w cyfrowym.
:)

A wiec wystarczy nie grzebac, nic prostszego ;-)

JA pisze:

A moze mi wyjasnisz, co toakiego w cyfrowce uniemozliwia Ci zrobienie
dobrego zdjecia ?

Mnie nic nie "uniemożliwia", ale szlag mnie jasny trafia, jak mam grzebać po menu i szukać prostych funkcji.

Ale tam się nic nie grzebie, raz się to wszystko ustawia, a potem tylko przysłona, czas i iso.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/wymyśliłem certyfikat na ziewanie, szukam wspólnika z dojściami/

at Thu 30 of Apr 2009 18:14, Janko Muzykant wrote:

JA pisze:

A moze mi wyjasnisz, co toakiego w cyfrowce uniemozliwia Ci
zrobienie dobrego zdjecia ?

Mnie nic nie "uniemoĹźliwia", ale szlag mnie jasny trafia, jak mam
grzebać po menu i szukać prostych funkcji.

Ale tam się nic nie grzebie, raz się to wszystko ustawia, a potem
tylko przysłona, czas i iso.

Ale cały problem, żeby ten raz zrobić właściwie, a to już nie jest takie proste. Można miesiącami dłubać i okazuje się, że poprzednie
ustawienia były a następne będą lepsze.

Ostatnio wpadłem na to, żeby w ogóle zrezygnować z odszumiania,
bo szumy właściwie nie przeszkadzają. Nie wiem czy to typowa
choroba, która niebawem przeminie, czy świadome wspięcie się
na wyższy poziom. Poziom abnegactwa. Już takie coś miałem
przy zdjęciach z filmami 27 DIN, kiedy już nie chodziło o fotografowanie po ciemku ale samo ziarno się podobało.

Poza tym ciągłe wahanie, czy pomiar centralnie ważony
czy punktowy, kontrast/ostrzenie/nasycenie minimalne,
standardowe, czy pośrednie.

Oczywiście w nietypowych warunkach *trzeba* wchodzić
w najgłębsze zakamarki menu, ale chodzi o to, co ktoś
kiedyś nazwał "ustawieniem uniwersalnym" i za to określenie
został wyśmiany. Może więc niech będzie "ustawienie bazowe
na wycieczkę rowerową przy stabilnej pogodzie".
Na razie jestem pewien tylko jednego: ma być RAW...
i automatyczny balans bieli...

--
nb

nb pisze:

A moze mi wyjasnisz, co toakiego w cyfrowce uniemozliwia Ci
zrobienie dobrego zdjecia ?

Mnie nic nie "uniemożliwia", ale szlag mnie jasny trafia, jak mam
grzebać po menu i szukać prostych funkcji.

Ale tam się nic nie grzebie, raz się to wszystko ustawia, a potem
tylko przysłona, czas i iso.

Ale cały problem, żeby ten raz zrobić właściwie, a to już nie jest takie proste. Można miesiącami dłubać i okazuje się, że poprzednie
ustawienia były a następne będą lepsze.

Nie no bez jaj.
Światłomierz matrycowy (i tak praca na histogram), wszystko w rawie więc suwaki jak kto chce, ale dla podglądu min. kontrast, reszta w środek, tryb A albo manualny, większość parametrów ze względu na raw nie ma znaczenia albo odnosi się do zarządzania systemem aparatu niemającym żadnego wpływu na zdjęcia (rodzaj usb, sposób kodowania video, zliczanie zdjęć na kartach itd itd).
Instrukcję do łapy i w pół godziny gotowe.

Ostatnio wpadłem na to, żeby w ogóle zrezygnować z odszumiania,
bo szumy właściwie nie przeszkadzają. Nie wiem czy to typowa
choroba, która niebawem przeminie, czy świadome wspięcie się
na wyższy poziom. Poziom abnegactwa. Już takie coś miałem
przy zdjęciach z filmami 27 DIN, kiedy już nie chodziło o fotografowanie po ciemku ale samo ziarno się podobało.

Szum to temat-rzeka. Osobiście odszumiam tylko chrominancję, bo to bezstratne estetycznie, luminancji nie ruszam żadnym pluginem gumulu-budyń tylko rozmywam lenslburem w szopie - przynajmniej wygląda to naturalnie.
Odszumianie sprzętowe w aparacie to w ogóle zbrodnia.
Raw, raw po trzykroć i można się skupić na zdjęciach.

Poza tym ciągłe wahanie, czy pomiar centralnie ważony
czy punktowy, kontrast/ostrzenie/nasycenie minimalne,
standardowe, czy pośrednie.

Życie sobie utrudniasz :)

Oczywiście w nietypowych warunkach *trzeba* wchodzić
w najgłębsze zakamarki menu, ale chodzi o to, co ktoś
kiedyś nazwał "ustawieniem uniwersalnym" i za to określenie
został wyśmiany. Może więc niech będzie "ustawienie bazowe
na wycieczkę rowerową przy stabilnej pogodzie".
Na razie jestem pewien tylko jednego: ma być RAW...
i automatyczny balans bieli...

W małpie, co były 4 sety do zapamiętania miałem:
- najlepszą jakość,
- jw, ale z podwyższoną czułością (jak jest ciemno),
- fixfocus do reporterki na szerokim kącie - szybko i sprawnie.
I koniec. Ponieważ został jeszcze jeden set ustawiłem tam parametry ''ksero'' - żeby szybko zrobić np. kopię artykułu z nieswojej gazety :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/a może teraz coś przerażającego? RMF ma już dziesięć milionów słuchaczy.../

On 2009-04-30 21:37:52 +0200, Janko Muzykant <jankomuzykant@wp.pl> said:

Nie no bez jaj.
Światłomierz matrycowy (i tak praca na histogram), wszystko w rawie więc suwaki jak kto chce, ale dla podglądu min. kontrast, reszta w środek, tryb A albo manualny, większość parametrów ze względu na raw nie ma znaczenia albo odnosi się do zarządzania systemem aparatu niemającym żadnego wpływu na zdjęcia (rodzaj usb, sposób kodowania video, zliczanie zdjęć na kartach itd itd).
Instrukcję do łapy i w pół godziny gotowe.

Ogólnie masz rację. I tak też robię, ale mam jeden problem. Mam 400D w którym praca na histogram to praca po zdjęciu. Niestety jestem tak nauczony, że muszę mieć przed zdjęciem.
Ostatnio mocno się zdziwiłem, jak chciałem (po roku używania nastała ta chwila) użyć AEB. Wszystkie funkcje w aparacie zatwierdza się przez lekkie naciśnięcie spustu migawki, a AEB muszę wcisnąć "set". Jest jeszcze kilka innych podobnych kwiatków.
Dla tego napisałem, że szlag mnie trafia. Lata przyzwyczajeń robią swoje.
Robię pomiar - robię zdjęcie.
Robię pomiar - wprowadzam korekcję - robię zdjęcie.
Nie mam nawyku odrywania aparatu od oka w trakcie robienia zdjęć. Nie mam nawyku sprawdzania jak wyszło. Mnie to spowalnia i denerwuje. dslr-a nie mam do robienia widoczków, a tylko w takiej sytuacji mam czas na kombinacje z ustawieniami.
--
200 ISO ma same zalety. Ziarno jak 400 czułość jak 100.
Nie odpowiadam na treści nad cytatem.
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl

Użytkownik "JA" <marb67[beztego]@bb.home.pl> napisał w wiadomości news:gtd262$joa$1inews.gazeta.pl...

On 2009-04-30 21:37:52 +0200, Janko Muzykant <jankomuzykant@wp.pl> said:

Ogólnie masz rację. I tak też robię, ale mam jeden problem. Mam 400D w którym praca na histogram to praca po zdjęciu. Niestety jestem tak nauczony, że muszę mieć przed zdjęciem.

    Przyzwyczajenie można zmieniać, czasem idzie to topornie, ale zaręczam, że "odruch bezwarunkowy" to to nie jest.
A jeśli już musisz histogram mieć on-line, to zamień 400D, na 450D, 1000D, czy 500D i będziesz miał "liveview" z histogramem on-line i to w rozbiciu na kanały RGB, jeśli lubisz...
    Poza tym w analogu też histogramów nie miałeś, więc da się bez tego żyć, a że histogram mówi więcej niż wskazanie światłomierza to już inna sprawa.
    Jest jeszcze inne wyjście - najprostsze. Zacząć korzystać z możliwości jakie niesie technologia i jak warunki oświetleniowe są trudne, to jednak robić to próbne zdjęcie - nic to nie kosztuje, no może urażoną dumę analogowego fotografa, który ubolewa, że zamiast robić 10 pomiarów w różnych częściach kadru, pstryka fotkę jak bezmózga małpa i patrzy jak wyszła.
    No i pozostaje rozwiązanie dla hardcorowców - używać cyfraka jak analoga (da się), a jak co nie wyjdzie po twojej myśli i przekonasz się o tym w domu, to coż... twój błąd.

On 2009-05-01 11:27:41 +0200, "Marcin Wasilewski" <jakis@adres.pewnie.je.st> said:

    Przyzwyczajenie można zmieniać, czasem idzie to topornie, ale zaręczam, że "odruch bezwarunkowy" to to nie jest.

Nigdzie nie napisałem, że jest to odruch bezwarunkowy. Ale jak myślisz, dlaczego każda firma fotograficzny dość sztywno się trzyma "swojej" filozofii obsługi aparatu? Przynajmniej tych z wyższej półki. Żeby nie drażnić "przyzwyczajeń" użytkowników. Często zmiany na lepsze muszą się zderzyć z odruchami warunkowymi wśród fotografów i często te zmiany przegrywają.

A jeśli już musisz histogram mieć on-line, to zamień 400D, na 450D, 1000D, czy 500D i będziesz miał "liveview" z histogramem on-line i to w rozbiciu na kanały RGB, jeśli lubisz...

Kpisz sobie? Po półtora roku użytkowania? Ten aparat u mnie nie zarabia pieniędzy, to zabawka, która dość często denerwuje, ale nie na tyle, żebym nią rzucił o ścianę.
Poza tym, nigdzie nie napisałem, że muszę mieć histogram on-line. Nawet wcale go nie muszę mieć. Tylko żeby go nie używać muszę mieć inne narzędzia on-line, a dobranie się do nich jest dość utrudnione. I tylko o to chodzi.

    Poza tym w analogu też histogramów nie miałeś, więc da się bez tego żyć, a że histogram mówi więcej niż wskazanie światłomierza to już inna sprawa.

No więc jest właśnie funkcja, która daje złudę lepszości, ale nie jest lepsza. Bo tak czy siak muszę dslra (mojego) używać w sposób bardziej zbliżony do analoga, albo walczyć z ustawieniami w menu.
EOS-3 nie ma takiego menu, a wszystkie opcje ważne do fotografowania dostępne są po ciemku bez specjalnych zabiegów.
Logika jest prosta. Przycisk+Kółko. AEB nie trzeba niczym zatwierdzać. Kręci się kółkiem i ustawia sekwencję. Korekcja, tak samo, tryb przewijania filmu, także, rodzaj pomiaru światła, także.
W EOS-ie 400D tylko korekcję mogę wprowadzić w w/w sposób. Wszystkie inne nastawy muszę zatwierdzać.
Wiem, że porównanie tych dwóch aparatów nie jest na miejscu, ale chodzi o ideę.

    Jest jeszcze inne wyjście - najprostsze. Zacząć korzystać z możliwości jakie niesie technologia i jak warunki oświetleniowe są trudne, to jednak robić to próbne zdjęcie - nic to nie kosztuje, no może urażoną dumę

Kosztuje. Czas. Zbyt często zdjęcie próbne jest tym jedynym, które można zrobić.

 analogowego fotografa, który ubolewa, że zamiast robić 10 pomiarów w różnych częściach kadru, pstryka fotkę jak bezmózga małpa i patrzy jak wyszła.

Jak mam czas na 10 pomiarów, to nie używam 400D.

    No i pozostaje rozwiązanie dla hardcorowców - używać cyfraka jak analoga (da się), a jak co nie wyjdzie po twojej myśli i przekonasz się o tym w domu, to coż... twój błąd.

Jak mam czas, to musi wyjść, nie ma innej opcji. Jedno zdjęcie, które wychodzi. W najtrudniejszych sytuacjach po prostu zrobię sekwencję zdjęć. Bardzo rzadko muszę się do tego sposobu uciekać. Cyfra miał mi służyć w sytuacjach, w których nie ma czasu. Miała zastąpić małoobrazkową lustrzankę. W zasadzie spełnia te wymagania, ale jak wyżej napisałem. Czasami działa za wolno.

--
200 ISO ma same zalety. Ziarno jak 400 czułość jak 100.
Nie odpowiadam na treści nad cytatem.
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl

Użytkownik "JA" <marb67[beztego]@bb.home.pl> napisał w wiadomości news:gteo3e$e7q$1inews.gazeta.pl...

On 2009-05-01 11:27:41 +0200, "Marcin Wasilewski"

    Jest jeszcze inne wyjście - najprostsze. Zacząć korzystać z możliwości jakie niesie technologia i jak warunki oświetleniowe są trudne, to jednak robić to próbne zdjęcie - nic to nie kosztuje, no może urażoną dumę

Kosztuje. Czas. Zbyt często zdjęcie próbne jest tym jedynym, które można zrobić.

    1) w takim wypadku to i za wiele czasu nie ma aby się bawić w pomiary, trzaska się na pomiarze matrycowym, czy uśrednionym, a najczęściej na takim, który akurat jest włączony i patrzy co wyszło, :)
    2) właśnie m.in. do takich celów stworzono tryb zapisu L+RAW, wyjdzie ok, to masz gotowego jpeg-a, trzeba coś poprawić (np. WB, czy troszkę pokombinować z EV) masz RAW-a, z którego całkiem sporo można wyciągnąć w porównaniu do jpeg-a.

 analogowego fotografa, który ubolewa, że zamiast robić 10 pomiarów w różnych częściach kadru, pstryka fotkę jak bezmózga małpa i patrzy jak wyszła.

Jak mam czas na 10 pomiarów, to nie używam 400D.

    A co używasz? Tak z ciekawości... i w czym 400D jest gorsze od tego co używasz gdy masz czas na 10 pomiarów?
A jeśli 400D jest gorsze, to czemu nie używasz tego czegoś co używasz jak masz czas, wtedy gdy czasu nie masz?

Jak mam czas, to musi wyjść, nie ma innej opcji. Jedno zdjęcie, które wychodzi. W najtrudniejszych sytuacjach po prostu zrobię sekwencję zdjęć. Bardzo rzadko muszę się do tego sposobu uciekać. Cyfra miał mi służyć w sytuacjach, w których nie ma czasu. Miała zastąpić małoobrazkową lustrzankę. W zasadzie spełnia te wymagania, ale jak wyżej napisałem. Czasami działa za wolno.

    W czym 400D jest wolniejsze od analoga? Śmiem twierdzić, że jest szybsze, bo np. zmiana czułości pokrętłem zajmuje wielokrotnie mniej czasu niż zmiana filmu. WB to sprawa poboczna, można ustawić na AUTO, chociaż ja wolę mieć stale ustawione na dzień pochmurny, ale to jest zależne kto ma jakie preferencje co do kolorów, jak lubisz ciepłe barwy to się sprawdza. A jak trzeba pokombinować ze zdjęciem, to zazwyczaj przy kompie na dużym ekranie robi się to wygodniej niż w plenerze na wyświetlaczu. Pociesz się, że robiąc na slajdach miałeś WB ustawione na stałe i jakoś trzeba było z tym żyć. :)

Użytkownik "Marcin Wasilewski" napisał
[...]

W czym 400D jest wolniejsze od analoga? Śmiem twierdzić, że jest szybsze, bo np. zmiana czułości pokrętłem zajmuje wielokrotnie mniej czasu niż zmiana filmu. WB to sprawa poboczna, można ustawić na AUTO, chociaż ja wolę mieć stale ustawione na dzień pochmurny, ale to jest zależne kto ma jakie preferencje co do kolorów, jak lubisz ciepłe barwy to się sprawdza. A jak trzeba pokombinować ze zdjęciem, to zazwyczaj przy kompie na dużym ekranie robi się to wygodniej niż w plenerze na wyświetlaczu. Pociesz się, że robiąc na slajdach miałeś WB ustawione na stałe i jakoś trzeba było z tym żyć. :)

No co Tyyyyy ?
Prawdziwy twardziel _wie_ jakie światło będzie mieć i zanim wyjdzie w plener ma już załadowany właściwy film.
Jeśli światło jest niewłaściwe to i tak jest gotowy bo ma tyle puszek z załadowanymi filmami ile czułości. I tak wychodzi taniej niż syfra.
Pamiętaj - analogowy fundamentalista używa mózgu więc nigdy nie jest zaskoczony. To światło bywa zaskoczone i ze strachu dostosowuje się do zawartości puszki.
W przeciwnym wypadku - ... z połobrotu !

Acha, i film nigdy nie ma za mało klatek - to otoczenie nie jest już warte uwiecznienia gdy motor memła rolkę nazad.

; )))))

adam

On 2009-05-01 15:06:06 +0200, "Marcin Wasilewski" <jakis@adres.pewnie.je.st> said:

Jak mam czas na 10 pomiarów, to nie używam 400D.

    A co używasz? Tak z ciekawości... i w czym 400D jest gorsze od tego co używasz gdy masz czas na 10 pomiarów?
A jeśli 400D jest gorsze, to czemu nie używasz tego czegoś co używasz jak masz czas, wtedy gdy czasu nie masz?

RZ67.
Znasz odpowiedź na powyższe pytania?

Jak mam czas, to musi wyjść, nie ma innej opcji. Jedno zdjęcie, które wychodzi. W najtrudniejszych sytuacjach po prostu zrobię sekwencję zdjęć. Bardzo rzadko muszę się do tego sposobu uciekać. Cyfra miał mi służyć w sytuacjach, w których nie ma czasu. Miała zastąpić małoobrazkową lustrzankę. W zasadzie spełnia te wymagania, ale jak wyżej napisałem. Czasami działa za wolno.

    W czym 400D jest wolniejsze od analoga? Śmiem twierdzić, że jest szybsze, bo np. zmiana czułości pokrętłem zajmuje wielokrotnie mniej czasu niż zmiana filmu. WB to sprawa poboczna, można ustawić na AUTO, chociaż ja

Bez przesady. Ile razy w ciągu jednej sesji natychmiast trzeba zmienić czułość ze 100 na 800?

 wolę mieć stale ustawione na dzień pochmurny, ale to jest zależne kto ma jakie preferencje co do kolorów, jak lubisz ciepłe barwy to się sprawdza. A jak trzeba pokombinować ze zdjęciem, to zazwyczaj przy kompie na dużym ekranie robi się to wygodniej niż w plenerze na wyświetlaczu. Pociesz się, że robiąc na slajdach miałeś WB ustawione na stałe i jakoś trzeba było z tym żyć. :)

Do RZ-ki mam spory komplet filtrów. Niezbyt często z nich korzystam, ale czasem się przydaje.
Choć nie ukrywam, że WB jest jednym z fajniejszych ficzerów nowej techniki.

--
200 ISO ma same zalety. Ziarno jak 400 czułość jak 100.
Nie odpowiadam na treści nad cytatem.
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl

Użytkownik "JA" <marb67[beztego]@bb.home.pl> napisał w wiadomości news:gtetlu$7ld$1inews.gazeta.pl...

On 2009-05-01 15:06:06 +0200, "Marcin Wasilewski"

Bez przesady. Ile razy w ciągu jednej sesji natychmiast trzeba zmienić czułość ze 100 na 800?

    W ciągu jednego wypadu.... hmm... wiele? I może nie tak często na 800, ale 400 bardzo często ja np. stosuję.
Ale wiesz ja mam takie zboczenie, że sporo moich zdjęć to pociągi, a te wbrew pozorom i w Polsce potrafią 160 km/h jeździć, więc czasami to czasy i w okolice 1/1000 - 1/2000 sekundy idą.

On 2009-05-01 20:54:28 +0200, "Marcin Wasilewski" <jakis@adres.pewnie.je.st> said:

Bez przesady. Ile razy w ciągu jednej sesji natychmiast trzeba zmienić czułość ze 100 na 800?

    W ciągu jednego wypadu.... hmm... wiele?

Nie pytam o cały dzień. Tylko jeden temat, jedną sesję, jedno miejsce.
--
200 ISO ma same zalety. Ziarno jak 400 czułość jak 100.
Nie odpowiadam na treści nad cytatem.
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl

Użytkownik "JA" <marb67[beztego]@bb.home.pl> napisał w wiadomości news:gti3uv$avm$1inews.gazeta.pl...

On 2009-05-01 20:54:28 +0200, "Marcin Wasilewski" <jakis@adres.pewnie.je.st> said:

Bez przesady. Ile razy w ciągu jednej sesji natychmiast trzeba zmienić czułość ze 100 na 800?

    W ciągu jednego wypadu.... hmm... wiele?

Nie pytam o cały dzień. Tylko jeden temat, jedną sesję, jedno miejsce.

    Dla mnie jedna sesja to jest cały dzień. Wyjeżdżam z domu w plener np. o 3.oo rano i wracam po 22-giej. Czyli odliczając dojazdy, przemieszczanie się w inne miejsce, to cały czas jestem w plenerze. Natomiast jeśli masz na myśli fotografowanie jednego obiektu/scenerii to nieczęsto, aczkolwiek zdażają się sytuację, że słońce akurat się chowa za niewielką chmurką (a pociąg czekać nie będzie), więc na kilka sekund przed zdjęciem podejmuję decyzję, że czułość trzeba zmienić z ISO100 na ISO400.

Użytkownik "Marcin Wasilewski" <jakis@adres.pewnie.je.st> napisał w wiadomości news:gtjk5v$rlp$1news.task.gda.pl...

to nieczęsto, aczkolwiek  zdażają się sytuację, że słońce akurat się

    "sytuacje" miało być...

On 2009-05-03 10:21:40 +0200, "Marcin Wasilewski" <jakis@adres.pewnie.je.st> said:

Nie pytam o cały dzień. Tylko jeden temat, jedną sesję, jedno miejsce.

    Dla mnie jedna sesja to jest cały dzień. Wyjeżdżam z domu w plener np. o 3.oo rano i wracam po 22-giej. Czyli odliczając dojazdy, przemieszczanie się w inne miejsce, to cały czas jestem w plenerze. Natomiast jeśli masz na

Ale ja nie robię reporterki. Dla tego mam czas zrobić dziesięć pomiarów i komfort używania jedynie słusznej czułości, do zamierzonego efektu. Więc argument o zmianie czułości do mnie nie trafia.

 myśli fotografowanie jednego obiektu/scenerii to nieczęsto, aczkolwiek zdażają się sytuację, że słońce akurat się chowa za niewielką chmurką (a pociąg czekać nie będzie), więc na kilka sekund przed zdjęciem podejmuję decyzję, że czułość trzeba zmienić z ISO100 na ISO400.

Ale to zahacza bardzo mocno o reporterkę. A nigdy nie twierdziłem, że żelatyna lepiej się w tym temacie sprawdza.

--
200 ISO ma same zalety. Ziarno jak 400 czułość jak 100.
Nie odpowiadam na treści nad cytatem.
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl

Użytkownik "JA" <marb67[beztego]@bb.home.pl> napisał w wiadomości news:gtjm2c$t89$1inews.gazeta.pl...

On 2009-05-03 10:21:40 +0200, "Marcin Wasilewski"

 myśli fotografowanie jednego obiektu/scenerii to nieczęsto, aczkolwiek zdażają się sytuację, że słońce akurat się chowa za niewielką chmurką (a pociąg czekać nie będzie), więc na kilka sekund przed zdjęciem podejmuję decyzję, że czułość trzeba zmienić z ISO100 na ISO400.

Ale to zahacza bardzo mocno o reporterkę. A nigdy nie twierdziłem, że żelatyna lepiej się w tym temacie sprawdza.

    Nie, to jest na pewno fotografia plenerowa, czasami zakwalifikował bym to jako fotografia architektury, a że często jest na niej pociąg, który czekać aż chmura przejdzie nie będzie to już inna sprawa.

at Thu 30 of Apr 2009 21:37, Janko Muzykant wrote:

nb pisze:

A moze mi wyjasnisz, co toakiego w cyfrowce uniemozliwia Ci
zrobienie dobrego zdjecia ?

Mnie nic nie "uniemoĹźliwia", ale szlag mnie jasny trafia, jak mam
grzebać po menu i szukać prostych funkcji.

Ale tam się nic nie grzebie, raz się to wszystko ustawia, a potem
tylko przysłona, czas i iso.

Ale cały problem, żeby ten raz zrobić właściwie, a to już nie jest
takie proste. Można miesiącami dłubać i okazuje się, że poprzednie
ustawienia były a następne będą lepsze.

Nie no bez jaj.
Światłomierz matrycowy (i tak praca na histogram),

Właśnie to pierwsze i czasem jedyne odstępstwo od ustawień
domyślnych (dwa kompakty i jeden DSLR). Bezmyślnie przyjmowałem,
że histogram dotyczy całego obrazka a nie punktów pomiarowych
(nieważne, słusznie czy niesłusznie - do sprawdzenia).
W każdym razie pomiar matrycowy dawał rezultaty w większym stopniu inne od oczekiwanych niż pomiar punktowy.
Być może zależy to od fotografowanego obiektu.

Wydaje mi się, że w Twoich fotografiach (za wyjątkiem śnieżnych)
każdy fragment - powiedzmy 1/36 całości - jednakowo "pracuje" światłem. I tu pomiar matrycowy wydaje się być najwłaściwszy.
U mnie rzadko (kiedyś odważę się opublikować swoje fotki), przeważnie
mały fragment z kotłującą się istotą, a reszta może być bezbarwną
i bezkształtna masą potrzebną jedynie dla oddychania tego kotłującego.
Może być niedoświetlona (cisza), ale nigdy przepalona (przester).

wszystko w rawie

Za wyjątkiem ekspozycji (nie do końca), głębi ostrości i ostrości (w sensie poruszone lub nie). Czyli przysłona
i czas wzmocniona/osłabiona czułością (czemuś po angielsku
zwaną "film speed").

więc suwaki jak kto chce, ale dla podglądu min. kontrast,

Aaaa... a dlaczego? Żeby nas nie oszukiwał, zanim sami
zaczniemy oszukiwać fotoszopem?

reszta w środek, tryb A albo manualny,

Tak właśnie robię. Ale kiedyś, po przejrzeniu dziesiątek
tysięcy exifów (nie mam intuicji, więc muszę być pracowity
albo inteligentny - dlatego jestem pracowity :-),
znalazłam zdumiewającą zależność między czasem ekspozycji
a pozytywnym wrażeniem jakie robiła fotografia *)
Ten zakres czasowy jest bardzo wąski. Na razie nie zdradzę go.
Przez pewien czas ustawiałem pokrętło na S i rzeczywiście
efekt był taki jak spodziewany, za wyjątkiem tych, którym
zabrakło ISO lub średnicy przysłony.

większość parametrów ze względu na raw nie ma znaczenia albo odnosi się do zarządzania systemem aparatu
niemającym żadnego wpływu na zdjęcia (rodzaj usb, sposób kodowania
video, zliczanie zdjęć na kartach itd itd).
Instrukcję do łapy i w pół godziny gotowe.

Ależ ja to znam tak jak instrukcje karabinu "celować w środek tarczy",
tylko nie zawsze trafiam. W tarczę,

Ostatnio wpadłem na to, żeby w ogóle zrezygnować z odszumiania,
bo szumy właściwie nie przeszkadzają. Nie wiem czy to typowa
choroba, która niebawem przeminie, czy świadome wspięcie się
na wyższy poziom. Poziom abnegactwa. Już takie coś miałem
przy zdjęciach z filmami 27 DIN, kiedy już nie chodziło
o fotografowanie po ciemku ale samo ziarno się podobało.

Szum to temat-rzeka. Osobiście odszumiam tylko chrominancję, bo to
bezstratne estetycznie, luminancji nie ruszam Ĺźadnym pluginem
gumulu-budyń tylko rozmywam lenslburem w szopie - przynajmniej wygląda
to naturalnie.
Odszumianie sprzętowe w aparacie to w ogóle zbrodnia.
Raw, raw po trzykroć i można się skupić na zdjęciach.

Poza tym ciągłe wahanie, czy pomiar centralnie ważony
czy punktowy, kontrast/ostrzenie/nasycenie minimalne,
standardowe, czy pośrednie.

Ĺťycie sobie utrudniasz :)

Nie utrudniam! Męczę się próbując ułatwić sobie życie.

Oczywiście w nietypowych warunkach *trzeba* wchodzić
w najgłębsze zakamarki menu, ale chodzi o to, co ktoś
kiedyś nazwał "ustawieniem uniwersalnym" i za to określenie
został wyśmiany. Może więc niech będzie "ustawienie bazowe
na wycieczkę rowerową przy stabilnej pogodzie".
Na razie jestem pewien tylko jednego: ma być RAW...
i automatyczny balans bieli...

W małpie, co były 4 sety do zapamiętania miałem:
- najlepszą jakość,
- jw, ale z podwyższoną czułością (jak jest ciemno),
- fixfocus do reporterki na szerokim kącie - szybko i sprawnie.
I koniec. Ponieważ został jeszcze jeden set ustawiłem tam parametry
''ksero'' - żeby szybko zrobić np. kopię artykułu z nieswojej gazety
:)

Ach, jakbym chciał mieć takie sety (dla adminów: configi).
Fotografuję w trudnych warunkach: ładna pogoda, albo światło
zastane w pomieszczeniach zamkniętych... nie, nie w więzieniach.



*) również zależność jakości od sprzętu, ale to osobna historia



--
nb

nb pisze:

Właśnie to pierwsze i czasem jedyne odstępstwo od ustawień
domyślnych (dwa kompakty i jeden DSLR). Bezmyślnie przyjmowałem,
że histogram dotyczy całego obrazka a nie punktów pomiarowych
(nieważne, słusznie czy niesłusznie - do sprawdzenia).
W każdym razie pomiar matrycowy dawał rezultaty w większym stopniu inne od oczekiwanych niż pomiar punktowy.
Być może zależy to od fotografowanego obiektu.

Wybieram pomiar matrycowy ze względu na minimum szansy na przepalenia. Właściwie wybierałem, gdzie się da stosuję ręczne naświetlanie na histogram. W 450D jest to zresztą konieczne ze względu na kiepską dynamikę tegoż.

więc suwaki jak kto chce, ale dla podglądu min. kontrast,

Aaaa... a dlaczego? Żeby nas nie oszukiwał, zanim sami
zaczniemy oszukiwać fotoszopem?

Po prostu więcej widać na ekranie na słońcu :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/strzeż się banków - dorwą cię i zrobią z ciebie vipa!/

at Fri 01 of May 2009 04:28, nb wrote:

at Thu 30 of Apr 2009 21:37, Janko Muzykant wrote:

nb pisze:

A moze mi wyjasnisz, co toakiego w cyfrowce uniemozliwia Ci
zrobienie dobrego zdjecia ?

Mnie nic nie "uniemoĹźliwia", ale szlag mnie jasny trafia, jak mam
grzebać po menu i szukać prostych funkcji.

Ale tam się nic nie grzebie, raz się to wszystko ustawia, a potem
tylko przysłona, czas i iso.

Ale cały problem, żeby ten raz zrobić właściwie, a to już nie jest
takie proste. Można miesiącami dłubać i okazuje się, że poprzednie
ustawienia były a następne będą lepsze.

Nie no bez jaj.
Światłomierz matrycowy (i tak praca na histogram),

Właśnie to pierwsze i czasem jedyne odstępstwo od ustawień
domyślnych (dwa kompakty i jeden DSLR).

Ale jednak posłuchałem rad i znowu pobawiłem się ustawieniami
standardowymi (m.in. pomiar matrycowy). Pstrykałem nie "swoje"
ale cokolwiek. Żadnych przepałów! Nie do wiary. Focę w południe
gałęzie na tle nieba, budynek z fasadą skierowana na południe
i dalej żadnych przepaleń, ładne obrazki aż miło patrzeć.
Czuję się, jakbym miał nowy aparat.

Kolejna nauczka - zanim zaczniesz fotografować to co chcesz
fotografować, fotografuj wszystko co widzisz i patrz co i jak
wychodzi.


--
nb

nb pisze:

Ale jednak posłuchałem rad i znowu pobawiłem się ustawieniami
standardowymi (m.in. pomiar matrycowy). Pstrykałem nie "swoje"
ale cokolwiek. Żadnych przepałów! Nie do wiary. Focę w południe
gałęzie na tle nieba, budynek z fasadą skierowana na południe
i dalej żadnych przepaleń, ładne obrazki aż miło patrzeć.
Czuję się, jakbym miał nowy aparat.

To się nazywa ''pokora pomiaru matrycowego''. Każdy chojrak poanalogowy pstryka punktowym no bo przecież się zna i tak do czasu, aż przestawi na matrycówkę i nagle ekspozycja już tak nie skacze co zdjęcie :)
Ale matrycowy też ma wadę - często niedoświetla i masz straty na szumy.


--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/nieważne są fakty, ważne są emocje/

On 4 Maj, 07:06, Janko Muzykant <jankomuzyk...@wp.pl> wrote:

To się nazywa ''pokora pomiaru matrycowego''. Każdy chojrak poanalogowy
pstryka punktowym no bo przecież się zna i tak do czasu, aż przestawi na
matrycówkę i nagle ekspozycja już tak nie skacze co zdjęcie :)
Ale matrycowy też ma wadę - często niedoświetla i masz straty na szumy.

Choroba , a matryce w analogach na ogół prześwietlały.
Dlatego analogowcy woleli multispota. Do slajdów na przykład.
Bo prześwietlenie dla negatywu to jest błogosławieństwo , dla slajdu
śmierć.
Acha , przy wysokim kontraście multispot i tak się przydaje. Na cyfrze
też.
Tylko trzeba inaczej interpretować pomiar.
Pozdro Marcin

dagon0@vp.pl pisze:

To się nazywa ''pokora pomiaru matrycowego''. Każdy chojrak poanalogowy
pstryka punktowym no bo przecież się zna i tak do czasu, aż przestawi na
matrycówkę i nagle ekspozycja już tak nie skacze co zdjęcie :)
Ale matrycowy też ma wadę - często niedoświetla i masz straty na szumy.

Choroba , a matryce w analogach na ogół prześwietlały.

Bo inaczej ustawiano charakterystykę światłomierzy. Prześwietlenie dla cyfry jest zabójcze.

Dlatego analogowcy woleli multispota. Do slajdów na przykład.
Bo prześwietlenie dla negatywu to jest błogosławieństwo , dla slajdu
śmierć.

No właśnie nie tak do końca. Coś tam widać, a nie białą plamę.

Acha , przy wysokim kontraście multispot i tak się przydaje. Na cyfrze
też.
Tylko trzeba inaczej interpretować pomiar.

Odkąd jest histogram, jakikolwiek inny pomiar to metr krawiecki przy laserze.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/moja głowa jest bardzo cenna, gdzie kupię folię ochronną na czoło?/

Janko Muzykant napisał(a):

Acha , przy wysokim kontraście multispot i tak się przydaje. Na cyfrze
też.
Tylko trzeba inaczej interpretować pomiar.

Odkąd jest histogram, jakikolwiek inny pomiar to metr krawiecki przy laserze.

Jakoś zawodowcy korzystają ze światłomierzy. Wg histogramu większość zdjęć Low i High Key jest do ...

wer

bofh@nano.pl pisze:

Acha , przy wysokim kontraście multispot i tak się przydaje. Na cyfrze
też.
Tylko trzeba inaczej interpretować pomiar.

Odkąd jest histogram, jakikolwiek inny pomiar to metr krawiecki przy laserze.

Jakoś zawodowcy korzystają ze światłomierzy. Wg histogramu większość zdjęć Low i High Key jest do ...

Sam korzystam ze światłomierza. Tylko nie do mierzenia światła zastanego, a do jego budowania w studio.
W cyfrze lowkey i hikey to szum albo przepały. Tak na prawdę nie da się tego zrobić w analogowym znaczeniu. Trzeba to robić w postprocesie, a ponieważ jest to trudne, to prawie nikomu nie wychodzi.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, co to są te kompleksy?/

Janko Muzykant napisał(a):

bofh@nano.pl pisze:

Acha , przy wysokim kontraście multispot i tak się przydaje. Na cyfrze
też.
Tylko trzeba inaczej interpretować pomiar.

Odkąd jest histogram, jakikolwiek inny pomiar to metr krawiecki przy laserze.

Jakoś zawodowcy korzystają ze światłomierzy. Wg histogramu większość zdjęć Low i High Key jest do ...

Sam korzystam ze światłomierza. Tylko nie do mierzenia światła zastanego, a do jego budowania w studio.
W cyfrze lowkey i hikey to szum albo przepały. Tak na prawdę nie da się tego zrobić w analogowym znaczeniu. Trzeba to robić w postprocesie, a ponieważ jest to trudne, to prawie nikomu nie wychodzi.

Co nie zmienia faktu, że histogram podaje Ci wynik dla całej sceny, a często chodzi nam tylko o fragment. Histogram jak dla mnie jest przeceniany, nie jest ostateczną wyrocznią, pomaga, daje dużo informacji, ale wszystko zależy od sceny, kompozycji i efektu jaki chcemy uzyskać.

wer

bofh@nano.pl pisze:

Co nie zmienia faktu, że histogram podaje Ci wynik dla całej sceny, a często chodzi nam tylko o fragment.

Wtedy używam zooma :)

Histogram jak dla mnie jest przeceniany, nie jest ostateczną wyrocznią, pomaga, daje dużo informacji, ale wszystko zależy od sceny, kompozycji i efektu jaki chcemy uzyskać.

Dla mnie jest, ale ja pracuję inaczej.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/amerykańscy naukowcy odkryli, że praca jest męcząca/

On 5 Maj, 09:40, Janko Muzykant <jankomuzyk...@wp.pl> wrote:

W cyfrze lowkey i hikey to szum albo przepały. Tak na prawdę nie da się
tego zrobić w analogowym znaczeniu. Trzeba to robić w postprocesie, a
ponieważ jest to trudne, to prawie nikomu nie wychodzi.

I dlatego jak ktoś pokarze coś w ten deseń to dostaje zjebkę.
Że naświetlać nie umie.
nawet jeżeli całkiem zgrabnie mu to wyszło.
Pozdro Marcin

...
I dlatego jak ktoś pokarze coś w ten deseń to dostaje zjebkę.

Co znaczy wyraz "pokarze"?

On 2009-05-09 07:22:29 +0200, "zdzichu" <zdzichu@brak-adresu.brak-adresu.pl> said:

I dlatego jak ktoś pokarze coś w ten deseń to dostaje zjebkę.

Co znaczy wyraz "pokarze"?

On pokarze jego. Czyli ukarze.
Od kary, która ze zbrodnią w parze chodzi.
;)
--
200 ISO ma same zalety. Ziarno jak 400 czułość jak 100.
Nie odpowiadam na treści nad cytatem.
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl

at Sat 09 of May 2009 09:54, JA wrote:

On 2009-05-09 07:22:29 +0200, "zdzichu"
<zdzichu@brak-adresu.brak-adresu.pl> said:

I dlatego jak ktoś pokarze coś w ten deseń to dostaje zjebkę.

Co znaczy wyraz "pokarze"?

On pokarze jego. Czyli ukarze.
Od kary, która ze zbrodnią w parze chodzi.

Z kabaretu "Potem":
 -- BĂłg was pokarze!
 -- A niech sobie pokazuje.


--
nb

Dnia Tue, 05 May 2009 09:03:19 +0200, bofh@nano.pl napisał(a):

Jakoś zawodowcy korzystają ze światłomierzy. Wg histogramu większość zdjęć Low i High Key jest do ...

Dobrze że użyłeś pojęcia "zawodowcy" a nie "fachowcy" ;-)
Nawet w analogu jest lepiej naświetlić "szeroko" z wyższym kontrastem i dopiero przy robieniu odbitki przeciągnąć
ekspozycję w dół lub górę.

Pozdrawiam,
                Henry

--
FAQ prf: http://www.prf-faq.prv.pl
Fotografia czarno-biała: http://www.korex.net.pl/forum/
Fotografia tradycyjna: http://www.aparaty.tradycyjne.net

On 5 Maj, 08:51, Janko Muzykant <jankomuzyk...@wp.pl> wrote:

> Choroba , a matryce w analogach na ogół prześwietlały.

Bo inaczej ustawiano charakterystykę światłomierzy. Prześwietlenie dla
cyfry jest zabójcze.

Tak ? To po co była informacja o rodzaju zakładanego filmu ?
Najwyraźniej dla uciechy fotografa...

> Dlatego analogowcy woleli multispota. Do slajdów na przykład.
> Bo prześwietlenie dla negatywu to jest błogosławieństwo , dla slajdu
> śmierć.

No właśnie nie tak do końca. Coś tam widać, a nie białą plamę.

Fakt , w cyfrze jest gorzej.. ale i tak nikt nie lubił prześwietlonych
slajdów( chyba że jako artystyczny środek wyrazu)

> Acha , przy wysokim kontraście multispot i tak się przydaje. Na cyfrze
> też.
> Tylko trzeba inaczej interpretować pomiar.

Odkąd jest histogram, jakikolwiek inny pomiar to metr krawiecki przy
laserze.

Na histogram czasem nie ma czasu. No dobra , wtedy nie ma też czasu na
multispota.
Ciekaw jestem jaki wygląda histogram live przy pomiarze punktowym ?
Właśnie wpadł mi pomysł na ożenienie multispota z histogramem , ale
pewnie stanowię za mały target .
Pozdro Marcin

Jan pisze:

Nasza klasa jest przeznaczona dla bananowego pokolenia wychowanego po 1989 roku.

Snob.


--
bans

Nasza klasa jest przeznaczona dla bananowego pokolenia wychowanego po 1989 roku.

Wyglaszanie kategorycznych sadow, moze latwo skutkowac wyjsciem na glupka. :-)

--

Pozdrawiam
Piotr Sz.
piotr(@)szkut.com
www.szkut.com

Jan pisze:

1) Film zaniknie i chcąc nie chcąc trzeba będzie zrezygnować z mózgu i walić
cyfrą.
2) W kategoriach naszego życia film nie zaniknie, lecz stanie się niszowym
nośnikiem, jego zakup i wywołanie będą ograniczone do niewielkich liczby
punktów i to głównie w większych miastach. Natomiast na korzystających z tej
technologii, cyfrowi ignoranci będą patrzeć mniej więcej podobnie jak np.
dzisiaj komórkowi słuchacze muzyki patrzą na takich co słuchają "czarnych"
płyt, itp...
Czy dobrze myślę obstawiając punkt drugi?

Zamiast narzekać, może zrób jakieś dobre zdjęcie? Metodą dowolną...

--
Andrzej Libiszewski; JID: andrea/at/jabster.pl, GG: 5289118
"It is a proud and lonely thing to be a prince of Amber, incapable of
trust. I wasn't real fond of it just then, but there I was".

Andrzej Libiszewski pisze:

Zamiast narzekać, może zrób jakieś dobre zdjęcie? Metodą dowolną...

Po co? Jeszce przepadnie... :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/umiera się tylko raz/

Skąd pomysł że sytuacja w gównianym profilabie express w polskim Tesco
jest odbiciem sytuacji filmu na świecie ??

Haha,
Kodak właśnie wypuścił całkowicie nowy film, fuji niedawno odświeżyło
całą linię produktów profesjonalnych.

Film ma się dobrze, w USA jest b. popularny, a że u nas ludzie na nim
nie robia ? To na prawdę nic nie zmienia.

Film ma się dobrze, w USA jest b. popularny, a że u nas ludzie na nim
nie robia ? To na prawdę nic nie zmienia.

Bo u nas wszyscy zachłysnęli się cyfrą, jako modnym dodatkiem do komputera.

Jan pisze:

Bo u nas wszyscy zachłysnęli się cyfrą, jako modnym dodatkiem do komputera.

Dlaczego każdego traktujesz jak idiotę?
Dlaczego mam wrażenie, że wiem dlaczego...

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/prostytutka to na przykład kucharz, co reklamuje knorra życząc wesołych świąt/

Bo u nas wszyscy zachłysnęli się cyfrą, jako modnym dodatkiem do komputera.

Dlaczego każdego traktujesz jak idiotę?
Dlaczego mam wrażenie, że wiem dlaczego...

A więc dlaczego?

Jan pisze:

Bo u nas wszyscy zachłysnęli się cyfrą, jako modnym dodatkiem do komputera.

Dlaczego każdego traktujesz jak idiotę?
Dlaczego mam wrażenie, że wiem dlaczego...

A więc dlaczego?

Miara własną miarą?

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/Kraków - piękne miasto psich kup i billboardów, piwem i moczem pachnące.../

zydowskiinternacjonalizm@gmail.com pisze:

Haha,
Kodak właśnie wypuścił całkowicie nowy film, fuji niedawno odświeżyło
całą linię produktów profesjonalnych.

Łał, wypuścił nowy film. Jeden :)
A Fuj odświeżył :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/kiedy będziesz dobrym fotografem? gdy stwierdzisz, że sprzęt to gówno/

Łał, wypuścił nowy film. Jeden :)
A Fuj odświeżył :)

Film foto jest w takiej formie, ze trudno jest cos poprawic.

PS.
Podaj licznik z syfry zamiast podsmiechujki sobie robic. Ile tam tysiecy juz mamy? :-)

--

Pozdrawiam
Piotr Sz.
piotr(@)szkut.com
www.szkut.com

Piotr Sz. pisze:

PS.
Podaj licznik z syfry zamiast podsmiechujki sobie robic. Ile tam tysiecy juz mamy? :-)

W tym roku 124 zdjęcia niekomercyjne z 15 wypraw czyli około dwóch razy tyle naświetlonych. Do tego kilkaset komercyjnych plus pstrykanie na szkoleniach, po których nie zostają ślady.
Nie wiem jakie są liczniki, bo się zmieniają po zmianie kart - co seria, to inne liczenie. Pewnie jakoś się wchodzi w licznik aparatu, ale nie wiem jak.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/jadam kebaby, ale jestem pacyfistą/

Nie wiem jakie są liczniki, bo się zmieniają po zmianie kart - co seria, to inne liczenie. Pewnie jakoś się wchodzi w licznik aparatu, ale nie wiem jak.

No ale juz sie nie smiejesz. To dobrze ;-)

--

Pozdrawiam
Piotr Sz.
piotr(@)szkut.com
www.szkut.com

Użytkownik "Piotr Sz." <piotr@WYTNIJTOszkut.com> napisał w wiadomości news:86aoc6-7ur.ln1news.paranoicy.net...

Łał, wypuścił nowy film. Jeden :)
A Fuj odświeżył :)

Film foto jest w takiej formie, ze trudno jest cos poprawic.
PS.
Podaj licznik z syfry zamiast podsmiechujki sobie robic. Ile tam tysiecy
juz  mamy? :-)

    A co to ma do rzeczy? Cyfra ma taką naturę, że pozwala tanio eksperymentować.
Np. zrobić zdjęcie tego samego kadru w czułościach od ISO100 do ISO12800, co przydaje się okrutnie gdy zachodzi potrzeba użycia większej czułości, bo mając w pamięci (mózgu) jakiego ziarna się spodziewać przy danym kadrze, można zdecydować się na jakiś sensowny kompromis. Do tego dochodzi HDRi, gdzie kilka zdjęć składa się na jedną fotkę wynikową.

    Czy to źle, że cyfra pozwala eksperymentować? Nie, bo robiąc to z głową można się wiele nauczyć. A że niektórzy zachowują się jak małpa i pstrykają setki zdjęć na godzinę to ich sprawa. Ja osobiście mam np. do siebie żal, że mając analoga i robiąc na slajdach nie było mnie stać na to, aby dokładnie obfotografować małe zagubione stacyjki, których dzisiaj już fizycznie nie ma, lub są one w znacznym stopniu zdewastowane. Ba, być może gdyby było mnie na to stać to dalej robił bym na slajdach, ale niestety koszt 1,5 zł - 2 zł za klatkę to dla mnie zbyt wiele pomimo, że z całodziennego wypadu wracam z 20-30 zdjęciami, z których jeszcze niemały odsetek odpada przy przeglądaniu. Cyfra pozwala mi na to, aby zamiast wydawać w ciągu roku powiedzmy 1000-2000 zł złotych na slajdy, ramki, skany, odbitki, pojechać gdzieś za te pieniądze i robić zdjęcia.

W piątek 01 maj 2009 11:49, Marcin Wasilewski wyraził następujacą opinię:
 

    A co to ma do rzeczy? Cyfra ma taką naturę, że pozwala tanio
eksperymentować.
Np. zrobić zdjęcie tego samego kadru w czułościach od ISO100 do ISO12800,
co przydaje się okrutnie gdy zachodzi potrzeba użycia większej czułości,
bo mając w pamięci (mózgu) jakiego ziarna się spodziewać przy danym
kadrze, można zdecydować się na jakiś sensowny kompromis....

 Ile razy musisz taki test wykonać żeby zapamiętać rezultaty??  ;-) 

    Czy to źle, że cyfra pozwala eksperymentować? Nie, bo robiąc to z
głową można się wiele nauczyć...

 Naprawdę? 

... z
całodziennego wypadu wracam z 20-30 zdjęciami, z których jeszcze niemały
odsetek odpada przy przeglądaniu...

 No to pożytek z tych eksperymentów nie jest tak wielki jak to opisujesz  ;-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Użytkownik "Dariusz Zygmunt" <darek_spam_na_Madagaskar_@czat.homelinux.net> napisał w wiadomości news:gtg3kv$gat$1inews.gazeta.pl...

bo mając w pamięci (mózgu) jakiego ziarna się spodziewać przy danym
kadrze, można zdecydować się na jakiś sensowny kompromis....

Ile razy musisz taki test wykonać żeby zapamiętać rezultaty??  ;-)

    Kilka. Dla róznych scenerii. Inaczej wygląda ziarno na tle nieba, na tle traw/liści, barwnego tłumu, a inaczej na tle muru.

    Czy to źle, że cyfra pozwala eksperymentować? Nie, bo robiąc to z
głową można się wiele nauczyć...

Naprawdę?

    Naprawdę. Nie jeden "mistrz analogowiec" by chciał aby móc zobaczyć wynik od razu po zrobieniu zdjęcia. Przede wszystkim dlatego, że jak oglądasz slajd/zdjęcie np. po 2 tygodniach to już nie zawsze pamiętasz różne ciekawe szczegóły dotyczące warunków z danego ujęcia.

... z
całodziennego wypadu wracam z 20-30 zdjęciami, z których jeszcze niemały
odsetek odpada przy przeglądaniu...

No to pożytek z tych eksperymentów nie jest tak wielki jak to opisujesz

    Zacznij robić zdjęcia na których znajdują się elementy będące w ruchu, z prędkością około 100-120km/h, to wtedy pogadamy.
Ja kilka zdjęć już na okładce miesięcznika opublikowałem i nie to, że uważam swoje fotografie za jakąś super sztukę, ale to co piszesz świadczy o tym, że twoje są jeszcze gorsze.

W niedziela 03 maj 2009 10:31, Marcin Wasilewski wyraził następujacą opinię:

Użytkownik "Dariusz Zygmunt"
<darek_spam_na_Madagaskar_@czat.homelinux.net> napisał w wiadomości
news:gtg3kv$gat$1inews.gazeta.pl...

 

... z
całodziennego wypadu wracam z 20-30 zdjęciami, z których jeszcze niemały
odsetek odpada przy przeglądaniu...

No to pożytek z tych eksperymentów nie jest tak wielki jak to opisujesz

    Zacznij robić zdjęcia na których znajdują się elementy będące w ruchu,
z prędkością około 100-120km/h, to wtedy pogadamy.

 Małe zagubione stacyjki pędzące z szybkością ponad 100km/h?? To nie dziwię się, że już ich nie ma   :-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Użytkownik "Dariusz Zygmunt" <darek_spam_na_Madagaskar_@czat.homelinux.net> napisał w wiadomości news:gtkies$p6t$3inews.gazeta.pl...

    Zacznij robić zdjęcia na których znajdują się elementy będące w
ruchu, z prędkością około 100-120km/h, to wtedy pogadamy.

Małe zagubione stacyjki pędzące z szybkością ponad 100km/h??
To nie dziwię się, że już ich nie ma   :-)

    Zapomniałeś o najprostszym wyjściu - fotografowanie pociągów,
w żaden sposób nie powoduje, że nie można focić małych zagubionych
stacji. Ba, je nawet coś łączy, tym czymś jest słowo... kolej.

http://ostbahn.pl/foto/galeria.php?autor=1

W poniedziałek 04 maj 2009 03:20, Marcin Wasilewski wyraził następujacą
opinię:

Użytkownik "Dariusz Zygmunt"
<darek_spam_na_Madagaskar_@czat.homelinux.net> napisał w wiadomości
news:gtkies$p6t$3inews.gazeta.pl...

 

    Zacznij robić zdjęcia na których znajdują się elementy będące w
ruchu, z prędkością około 100-120km/h, to wtedy pogadamy.

Małe zagubione stacyjki pędzące z szybkością ponad 100km/h??
To nie dziwię się, że już ich nie ma   :-)

    Zapomniałeś o najprostszym wyjściu - fotografowanie pociągów,
w żaden sposób nie powoduje, że nie można focić małych zagubionych
stacji. Ba, je nawet coś łączy, tym czymś jest słowo... kolej.

 Nie wątpię, ale teraz to wyszło z tego Radio Erewań, nie w Moskwie a w
Leningradzie, nie samochody a rowery i nie rozdają a kradną ale ogólnie
wszystko prawda  ;-)  Z pozdrowieniami Dariusz Zygmunt  --
53°20'41,8"N 15°02'19,9"E

Dariusz Zygmunt pisze:

Nie wątpię, ale teraz to wyszło z tego Radio Erewań, nie w Moskwie a w
Leningradzie, nie samochody a rowery i nie rozdają a kradną ale ogólnie
wszystko prawda  ;-)

Raczej wyszedł z tego mały, zagubiony chłopiec w klasie, który uparł się wszystkim robić na złość, a na końcu na złość wszystkim ogólnie zeżarł kredę.
Tak mi się przypomniał jeden taki z podstawówki. Dziś pełni bardzo wysoką funkcję publiczną i oczywiście nie ma go na naszej klasie.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/ludzie dzielą się na ludzi i... innych ludzi/

On Fri, 1 May 2009, Marcin Wasilewski wrote:

  A co to ma do rzeczy? Cyfra ma taką naturę, że pozwala tanio eksperymentować.
Np. zrobić zdjęcie tego samego kadru w czułościach od ISO100 do ISO12800

IMVHO znacznie lepszym przykładem są takie techniki, jak np. panning.
  W porównaniu do jednorazowego przetestowania zawartości szumu,
na tej ilości klatek to można sprawdzić czy w ogóle obiekt jest
na zdjęciu ;)

  Czy to źle, że cyfra pozwala eksperymentować?

  W wątku widziałem tezę z której wynikało, że autor uważa iż
eksperyment polega na "zrobieniu w ciemno a później się wybierze",
chyba szkoda słów.
  Żeby nie było - osobiście nie mam nic przeciwko metodzie "później
się wybierze", szczególnie iż AFAIK profesjonaliści tak pracują
  :|
  Ale z *eksperymentowaniem* nie ma to nic wspólnego (i jak kto nie
widzi różnicy, to nie - ja mu tego nie podejmuję się wytłumaczyć).

A że niektórzy zachowują się jak małpa i pstrykają setki zdjęć na godzinę to ich sprawa.

  Mówisz o fotografach NG, reportażystach i innych takich?
  :D

pzdr, Gotfryd

http://www.youtube.com/watch?v=fpHXaWkHZV4

q

1) Film zaniknie i chcąc nie chcąc trzeba będzie zrezygnować z mózgu i walić
cyfrą.

Przesiedziałem wiele godzin w ciemni, naświtliłem wiele rolek slajdów i negatywów, posługiwałem się sprzętem od 6x6 do mikrofilmów i takie oto mam zdanie nt. fotografii:

Narzędzie ma znaczenie w wielu przypadkach - ale to świadomość fotografującego sprawia, że do danej pracy wybierze taki a nie inny sprzęt lub materiał. A jeśli ktoś twierdzi, że cyfra nie jest wymagająca to jest w grubym błędzie. Natomiast wiedza, doświadczenie, zmysł artystyczny itp cechy fotografa mają największe znaczenie dla końcowej pracy.
Czasem wykonuję takie zlecenia fotograficzne, do których analog po prostu się nie nadaje i daleko mu do cyfry.
Z drugiej strony są też takie, do których analog jest lepszy :)

Paweł Przeździak


--

On 30 Kwi, 09:06, "Jan" <jan-bez-adr...@bez-adresu.pl> wrote:

Miałem w ostatnio niedzielę potrzebę wywołania filmu. Uderzyłem do
pierwszego z brzegu supermarketu w nadziei, że znajdę jakiś punkt foto
czynny w taki dzień. Zresztą mniejsza z tym, istotne jest coś innego:
pracownik punktu ("Profilab Express", czy coś podobnego) po wywołaniu i
wydaniu mi odbitek powiedział, że wkrótce ich sieć CAŁKOWICIE rezygnuje z
wywoływania filmów i odbitek innych niż nośniki cyfrowe.
Pewnie coś jest na rzeczy - nie bez powodu podejmują taką decyzję (zapewne
klient z filmem trafia się raz na parę dni).
Od razu wysnułem dwa scenariusze:
1) Film zaniknie i chcąc nie chcąc trzeba będzie zrezygnować z mózgu i walić
cyfrą.
2) W kategoriach naszego życia film nie zaniknie, lecz stanie się niszowym
nośnikiem, jego zakup i wywołanie będą ograniczone do niewielkich liczby
punktów i to głównie w większych miastach. Natomiast na korzystających z tej
technologii, cyfrowi ignoranci będą patrzeć mniej więcej podobnie jak np.
dzisiaj komórkowi słuchacze muzyki patrzą na takich co słuchają "czarnych"
płyt, itp...
Czy dobrze myślę obstawiając punkt drugi?

Film nie zniknie . Z czego zrezygnują wielkie wytwórnie , to
przechwycą mniejsi producenci.
Nie będzie labu na każdym rogu , będzie tak jak swego czasu się stało
z E-6-
dobre laby ze stabilnym procesem ( między innymi dzięki sporemu
obłożeniu)- u mnie w firmie już tak jest , jest jeden filmprocesor na
3 printery - ale chodzi non stop ( a dla C-41 to bardzo ważne) strip
idzie na densytometr praktycznie codziennie.
Skąd wiem ? Bo już od kilku lat tak jest...
Pozdrawiam Marcin

On 2009-04-30 09:06:04 +0200, "Jan" <jan-bez-adresu@bez-adresu.pl> said:

Czy dobrze myślę obstawiając punkt drugi?

Dobrze.
Ale pamiętaj, że to co 20 lat temu było nie możliwe, teraz jest normą.
Czyli kiedyś kupno obiektywu wiązało się z wyprawą do dużego miasta. W tej chwili mieszkaniec Pcimia Dolnego kupuje dowolny obiektyw - byle by miał czym zapłacić.
Kiedyś szedłeś do najbliższego labu i wołałeś filmy. Teraz będziesz musiał - o ile będziesz chciał - pofatygować się na pocztę, lub zamówić kuriera.
--
200 ISO ma same zalety. Ziarno jak 400 czułość jak 100.
Nie odpowiadam na treści nad cytatem.
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl

Jan pisze:

2) W kategoriach naszego życia film nie zaniknie, lecz stanie się niszowym
nośnikiem, jego zakup i wywołanie będą ograniczone do niewielkich liczby
punktów i to głównie w większych miastach. Natomiast na korzystających z tej
technologii, cyfrowi ignoranci będą patrzeć mniej więcej podobnie jak np.
dzisiaj komórkowi słuchacze muzyki patrzą na takich co słuchają "czarnych"
płyt, itp...
Czy dobrze myślę obstawiając punkt drugi?

Popularny film kolorowy wywolywany w kiosku ruchu zniknie predzej czy pozniej, cz-b i slajd pozostanie dla pasjonatow wolajacych w domu tak jak pozostaly plyty winylowe.


http://www.photoness.de/yodo_analog/

W Japonii film jest bardzo popularny, japonska Cosina wypuszcza ciagle nowe aparaty na film i to dalmierzowe!
Udoskonala i popularyzuje dalmierze, wdraza pomysly o ktorych Leica mowila ze sie nie da (dalmierz z ramkami 21, 25 wizjerze).

pozdrawiam,

--
http://dwaoka.wordpress.com