Data: 2019-08-27 15:29:09 | |
Autor: Lord Donald | |
Przedwyborczy pejzaż. Ma być jak w zachodniej | |
Przedwyborczy pejzaż. Ma być jak w zachodniej Europie, gdzie stronnictwa różnią się nazwami i twarzami liderów, ale robią to samo
Rozbicie opozycji na trzy bloki wyborcze, które przez zwolenników PiS uznane zostało za jej klęskę, jest z perspektywy walki o odsunięcie tej partii od władzy posunięciem sensownym, co, oczywiście, nie znaczy, że gwarantującym sukces. Koalicja całej opozycji została przetestowana w wyborach do PE i nie zdała egzaminu. Dużo łatwiej dało się ją wtedy tłumaczyć. Można było uzasadniać tym, że w PE mniej znaczą programowe różnice między oficjalnie tak różniącymi się partiami jak PO, SLD czy PSL, a bardziej stosunek do spraw zagranicznych, który fundamentalnie przeciwstawia je PiS. Wszystkie one chciałyby płynąć w głównym nurcie, który wyznacza Berlin, zwłaszcza tęsknią za tym ich poszczególni działacze liczący na dodatkowe korzyści i posady, oczywiście nie na miarę stanowiska Donalda Tuska, ale i tak nie do pogardzenia. Interesiki poszczególnych posłów łatwo sprzedać ciągle jeszcze zakompleksionym rodakom jako honor Polski, bo przecież blask synekury Tuska oświetla nas wszystkich, tak jak kiedyś godność przewodniczącego całego parlamentu, którą sprawował Jerzy Buzek. To że tak łatwo zapomnieliśmy o tym fakcie, pokazuje, jak był on znaczący. Skoro jednak okazało się, że większość Polaków nie kupiła tego uzasadnienia, to jak wytłumaczyć im, że tak na pozór odmienne ugrupowania tworzą jedną listę do parlamentu krajowego? Uprawomocnić taką decyzję mógłby stan elementarnego zagrożenia ze strony rządzących, którzy uderzają w normy cywilizacyjne i fundamenty demokracji. Taką opowieść snuje opozycja i stopiony z nią opiniotwórczy segment III RP, którego częścią jest większość mediów. To za jego sprawą spora część Polaków wierzy, że służbowe loty marszałka Sejmu to największa afera w historii naszego państwa albo że bokser-przestępca, który popełnił samobójstwo w więzieniu, zamordowany został przez PiS. Mało kto z konsumentów totalnych mediów jest wstanie rozpoznać manipulację polegającą na utożsamianiu domniemań i insynuacji z faktami, na których następnie budowane są zawrotne konstrukcje. Nie jest to jednak większość. A tej trudno wyjaśnić dlaczego, bez względu na tak odmienne hasła, tak na pozór różne ugrupowania występują pod jednym szyldem. Polacy mogą powoli zacząć rozumieć, że różnice to tylko pic, bo ma być jak w zachodniej Europie, gdzie stronnictwa różnią się nazwami i twarzami liderów, ale robią to samo, bo przecież chodzi o- jak powiedział klasyk - ,,władzę dla nas i naszych kolegów". Nie będę cytował, jak zostali określeni inni. I to jest najbardziej syntetyczna definicja liberalnej demokracji. A kiedy obywatele zaczną się w tym orientować, to notowania partii establishmentu, do których doszlusował ostatnio Paweł Kukiz, mogą zacząć topnieć jeszcze bardziej. Kiedy partie idą w różnych blokach ,,programowych", obywatel może zacznie wierzyć, że ma większy wybór niż między PiS a antypisem i poszukiwać takiej, która bardziej mu odpowiada. Napisałem programy w cudzysłowie, gdyż tak naprawdę ich nie widać poza lewicą, która chciałaby małżeństw i dzieci dla homoseksualistów oraz eliminacji Kościoła z życia publicznego. Tego ostatniego chciałaby także PO, choć publicznie nie zadeklaruje, bo zawsze woli być równocześnie za oraz przeciw; ważne są dla niej wyłącznie apanaże związane z władzą, chociaż już nie rządzenie, i dlatego wadzi jej wspierany przez Kościół porządek wartości. Pod tym względem wszystkie ugrupowania systemu są podobne, jedynie Biedroń i jego partner osobiście zaangażowani są w homoseksualne roszczenia, co wpisać można do zbioru interesów, które ma im załatwić władza. Nieco inna jest grupka grubo ciosanych ideologicznie towarzyszy wokół Adriana Zandberga, ale, zdaje się, godzą to dobrze z Leninowskim oportunizmem. Kukiz, któremu wcześniej zdawało się, że cudowna formuła o nazwie jednomandatowe okręgi wyborcze rozwiąże wszelkie problemy polityczne, ale w każdym razie dostrzegał oligarchię III RP, teraz się z nią przeprosił. Wszystkie te ugrupowania i tak w parlamencie będą wstanie stworzyć koalicję, która ma szansę odebrać władzę PiS. To, że w tym stanie rzeczy mogą mieć kłopoty ze stworzeniem zdolnego do działania rządu, ignorują, albowiem, jak wspominałem, nie interesuje ich rządzenie, którym i tak w większej mierze podzielić się chcą z nieformalnymi siłami III RP: wielkim biznesem, silnymi korporacjami, przede wszystkim korporacją prawniczą, prywatnymi mediami itd. I znowu będzie, jak było. https://wpolityce.pl/polityka/460818-przedwyborczy-pejzaz?fbclid=IwAR1miHyUFMcTI7jjp7B9NghBTkaJ0YucXy-1NHVanghSLp7uqeuUtNy0ETQ |
|
Data: 2019-08-27 17:09:51 | |
Autor: Runt | |
Przedwyborczy pejzaż. Ma być jak w zachodniej Europie, gdzie stronnictwa róşniÄ siÄQ1|BvłÁŠ˘ÜŻ6ŚXzˇ7o|6qŠ^Žâs9ś | |
W dniu 2019-08-27 o 15:29, troll kremlowski Lord Donald pisze:
Przedwyborczy pejzaż. Ma być jak w zachodniej Europie, gdzie stronnictwa różnią się nazwami i twarzami liderów, ale robią to samo.. Czyli co, PiS kradnie tak samo jak PO czy więcej? ;-))) -- Runt |
|