Data: 2009-03-07 02:22:58 | |
Autor: cirrus | |
Przed "Potopem". | |
# W Internecie wrzało życie. Jak zawsze, była to pora zmagań politycznych, więc blogosfera brzmiała naokół groźnymi rykami wirtualnych wojowników. Odgłosy owe, krótkie, chrapliwe, pełne gniewu i zaciekłości, rozlegały się naokoło, we wszystkich częściach politycznej blogosfery, w głębiach forów dyskusyjnych i bliżej, czasem tuż, tuż, jakby o sto kroków za Onetem.
- Jeśli oni nadejdą, to też będą porykiwać, by nas zmylić - rzekł Redaktor Naczelny. - E! tej nocy nie nadejdą. - odrzekł Cezary Michalski strzepując wypielęgnowanym palcem pyłek z kołnierzyka. - Po dniu, panie redaktorze, zdałoby się blogosferę przetrząść i we wrogich portalach pokopać, bo jeśli zbóje tu mieszkają, to i skarby muszą być. - Najlepsze skarby są na portalach społecznościowych - odparł Wróbel wskazując ręką na szopę. - A pobierzem? - Głupiście! tu wyjścia nie ma, jeno sieć wirtualnych powiązań wkoło. - A przecieśmy przyjechali. - Mamona nas przeprowadziła. Żywa dusza tu nie przyjdzie ani nie wyjdzie, jeśli drogi nie zna. - Po dniu znajdziem. - Nie znajdziem, bo umyślnie nakluczono i ślady są mylne. Nie trzeba było głupot pisać! - Wiadomo, że realne skarby są w GoldennLine - rzekł z wyżyn swego autorytetu Pan Karnowski - i w tamtej stronie... Tu wskazał palcem na wyszukiwarkę leżącą pod biurkiem. - Będziem guglować, póki nie wyguglujemy - ot co! - To myślisz, żeś już bloger, jak będziesz na portalu? Lepsza ci tu kula rozbójnika niż tam stryczek. - Jak to, Redaktorze? - rzekł Wróbel. - Bo tam już pewno nas szukają. - Kto, Redaktorze Naczelny? - Blogerzy, diabła warci. Tu Karnowski umilkł nagle, a za nim umilkli i inni, jakby zdjęci przestrachem. - Oj! - rzekł wreszcie Michalski - Tu źle i tam źle; kruty ne werty! - Nagnali nas jak siromachów w sieci; tu zbóje Michnika, czy inni Rzepowaci, a tam blogerzy! - rzekł dziennikarz. od spraw zagranicznych, dotychczas skromnie siedzący w kącie i obierał egipskie pyrki. - Niech ich tam piorun zapali! Wolę mieć sprawę z Michnikiem niż z charakternikiem - odpowiedział Naczelny - bo że ta blogosfera niesamowita, to niesamowita. Ziemkiewicz to przecie z niedźwiedziem wpół się brał, a oni mu szablę wydarli jako dziecku. Nie może inaczej być, tylko go zaczarowali, bo i to jeszcze widziałem, że jak się potem na Żakowskiego rzucili, to w oczach zmalał jak ślimak na krze lodowatej. -I tak kiep z ciebie, żeś na niego nie skoczył - odezwał się całkiem niepotrzebnie Rokita - Cicho no! - rzekł nagle Michalski - coś tu po liściach szeleszcze. Dziennikarze umilkli i nadstawili uszu. W pobliżu istotnie dały się słyszeć jakieś ciężkie kroki, pod którymi opadłe liście szeleściały bardzo wyraźnie. - Blogerów słychać - szepnął Michalski. Lecz kroki poczęły oddalać się od chaty, a wkrótce potem rozległo się groźne stukanie klawiatur. - To Blogerzy! Kości na słońcu suszą i nimi stukają w pudełko! - W całym blogosferze gody, jakoby się diabeł żenił. Umilkli znowu i poczęli drzemać, jeno Naczelny podnosił czasem głowę i nasłuchiwał przez chwilę, po czym głowa opadała mu zaraz na piersi. Tak zeszła godzina i druga, aż na koniec biurka i ekrany monitorów z czarnych uczyniły się szare, a sterty gazet zwalone na przysłowiową kupę bielały coraz bardziej, jakoby je kto roztopionym srebrem namaścił. Wtem drzwi się otwarły, właściciel gazety ukazał się w progu i zawołał: - Naczelny! Bywaj! Dziennikarze zerwali się na równe nogi. - Dla Boga, to wasza miłość na nogach? - rzekł Karnowski, szabli pod poduszką szukajac. - A wy pospaliście się jak woły; można by wam łby poucinać i za płot powyrzucać, nimby się który rozbudził. - Czuwaliśmy do rana, zasnęliśmy dopiero o dniu białym. Axel rozejrzał się dokoła. - Gdzie jesteśmy? - W lesie, Panie Prezesie. - To i ja widzę! # Ze strony: http://jacek.jarecki.salon24.pl/390543.html -- stevep |
|