Data: 2011-04-29 22:03:02 | |
Autor: Przemysław W | |
Prokuratorska nowomowa jak z PRL. | |
Poziom informowaniu prokuratury wojskowej o śledztwie smoleńskim wrócił w piątek do stanu sprzed roku: bez treści, bez sensu, za to arogancko.
Oto rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk. Zbigniew Rzepa zwołał na piątkowe popołudnie briefing by poinformować o zakończeniu pracy prokuratorów rosyjskiego Komitetu Śledczego w Polsce. Stanął przed kamerami i mikrofonami by z kartki odczytać komunikat. Zajęło mu to ok. trzy minuty. Do przekazania miał, że rosyjscy prokuratorzy w Polsce byli (co wiemy), że wzięli udział w przesłuchaniach 20 świadków, a dwóch "z przyczyn niezależnych od prokuratury" zeznań nie złożyło. Że zeznawali żołnierze z 36 pułku specjalnego, który wozi Vip-ów i ktoś (nie wiadomo kto) z Kancelarii Premiera. Ponadto dowiedzieliśmy się, że prokuratorzy polscy i rosyjscy "poruszyli", "omówili" "kilka istotnych kwestii", "zamierzeń" "ze szczególnym uwzględnieniem pojawiających się trudności". "Wreszcie przedmiotem rozmów były kwestie techniczne i organizacyjne, które mogłyby usprawnić (...)". Z konkretów: broń oficerów BOR, którzy zginęli w katastrofie, została w Moskwie zbadana i wróci do Polski. Płk. Rzepa wstał i wyszedł. Nie chciał odpowiadać na pytania. "Nie widzę możliwości poszerzenia komunikatu" - powiedział mi po chwili przez telefon. Odczytany komunikat zamieścił na stronach internetowych NPW. - Chcę, żeby prokuratura zachowała się z maksymalną jawnością - mówił 15 kwietnia 2010 r. prokurator generalny Andrzej Seremet. To nie pomyłka - mówił to przed rokiem. Potem z polityką informacyjną było raz lepiej, raz gorzej. 1 kwietnia 2011 r. prokurator generalny i szefowie prokuratury wojskowej obszernie informowali o planowanej wizycie rosyjskich śledczych. Wtedy dowiedzieliśmy się o niej najwięcej. Gdy już się odbyła, zaserwowano opinii publicznej informację zredagowaną językiem komunikatów o śledztwach rodem z PRL-u. Wątpiącym - czy nie przesadzam - polecam "Nowomowę po polsku" Michała Głowińskiego. Dlatego apeluję do prokuratora generalnego i szefa MON (decydują o kadrach prokuratury wojskowej): czas przewietrzyć to towarzystwo! Nie odnoszę tego osobiście do płk. Rzepy. Domyślam się, że może być zmęczony odpowiadaniem na bezmyślne pytania dziennikarzy, że zbliża się długi weekend. Ale taka jego rola, pewnie ma za to rzecznikowski dodatek. Mógł uprzedzić, że nie ma nic do powiedzenia. Zamiast fatygować dziennikarzy by brnęli do niego przez rozkopaną stolicę - przekazać by zajrzeli do internetu. http://wyborcza.pl/1,75968,9519239,Prokuratorska_nowomowa_jak_z_PRL.html Przemek -- "W "Gazecie" Janicki ujawnił, że płk Florczak kilka miesięcy przed tragedią przeczuwał, że do niej dojdzie. W prokuraturze szef BOR zeznał, że pułkownik fatalnie oceniał współpracę z kancelarią prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "Szefie, kiedyś dojdzie do tragedii i zginie wiele niewinnych osób"- miał powiedzieć po powrocie z jednej z delegacji z prezydentem." |
|