Data: 2018-09-08 01:27:30 | |
Autor: u2 | |
Prezydenckie skandale małe i duże | |
https://warszawskagazeta.pl/polityka/item/5879-niebezpieczne-zwiazki-emmanuela-specjalna-korespondencja-z-francji-dla-warszawskiej-gazety
[...] Francja pozostaje członkiem G7 i jest wciąż atomową potęgą, ale ekonomicznie i socjalnie kraj stacza się już od dawna. Waluta euro sprasowała francuską gospodarkę na korzyść niemieckich eksporterów, zadłużenie państwa wzrosło dramatycznie, a nieprzemyślana i samobójcza polityka migracyjna stworzyła wiele obszarów na terenie republiki pozostających poza prawem, nazywanych przez Amerykanów no go zones, a przez samych Francuzów ,,wrażliwymi przedmieściami". Upadek ekonomiczny i socjalny Francji wiąże się czasowo z upadkiem moralnym prezydentów tego kraju. W 1981 r. wybory wygrał socjalista i mason François Mitterand, który wraz z polityką nacjonalizacji banków i przemysłu sprywatyzował fundusze państwowe na rzecz swojej kochanki, panny Pingeot, i ich wspólnej córki, Mazarine. Kochanka i córka zostały zainstalowane pod prestiżowym adresem 11 quai Branly, w luksusowym rządowym pałacowym apartamentowcu, niedaleko parlamentu i Pałacu Elizejskiego. Przez wiele lat prezydent Mitterand utrzymywał swoją drugą rodzinę w tajemnicy przed wyborcami, a ci, którzy okazali się zbyt wścibscy, byli namierzani (nielegalnie) i nachodzeni przez jego nadwornych bezpieczniaków. Dopiero na krótko przed śmiercią Mitterand ,,dał się" sfotografować wspólnie ze swoją córką, w ramach ustawki zorganizowanej przez usłużne media. Przez 14 lat prezydentury Mitteranda (1981-1995) francuscy podatnicy łożyli na jego drugą rodzinę, bez swojej wiedzy i zgody. Taka sprawa wysadziłaby amerykańskiego prezydenta, ale we Francji, widać, obowiązują inne normy i wartości. Podobno europejskie. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że satyr Mitterand uwiódł pannę Pingeot po tym, jak jej rodzice z francuskiej prowincji powierzyli mu ją pod opiekę w dalekim Paryżu. Następny prezydent Jacques Chirac (1995-2007) też był znany z biegania za kobietami, ale jego surowa żona Bernadette nie dopuściła do żadnych publicznych skandali. Prezydentura Nicolasa Sarkozy'ego (2007-2012) zaczęła się źle. Opuściła go druga żona Cecile, którą wcześniej poderwał starzejącej się gwieździe francuskiego show-biznesu Jacques'owi Martinowi. I tutaj nie brakowało pikanterii, to Nicolas Sarkozy jako burmistrz przedmieścia Neuilly udzielił ślubu parze. Cecile miała wtedy 27 lat, a pan młody 51. Samotny prezydent Sarkozy szybko znalazł następną żonę - byłą modelkę i piosenkarkę Carlę Bruni, która w swoim życiu zaliczyła wiele gwiazd. Jej kochankami byli m.in.: Mike Jagger, Eric Clapton, Kevin Costner i podobno nawet Donald Trump. Pani Bruni miała jedno dziecko, po romansie z młodym zdolnym filozofem Raphaelem Enthovenem (wcześniej romansowała z jego ojcem). Spotkanie pary Sarkozy-Bruni zostało zaaranżowane przez speca od public relations, Jacques'a Segueli, znanego w Polsce z wizerunkowego doradzania Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Prezydentura następnego w kolejce François Hollande'a zaczęła się jeszcze gorzej. Hollande wcale nie chciał kandydować, ale musiał, po tym jak ,,pewniak" do objęcia prezydenckiego tronu Dominique Strauss-Kahn (znany ze swoich seksualnych obsesji) został aresztowany w Nowym Jorku pod zarzutem zgwałcenia afrykańskiej pokojówki w luksusowym hotelu Sofitel. Nowy prezydent Hollande żył z konkubiną, Valérie Trierweiler, po opuszczeniu matki swoich czworga dzieci, Ségol?ne Royal (brat pani Royal był jednym z francuskich agentów, którzy wysadzili w powietrze statek Greenpeace w australijskim porcie, zabijając przy tym jedną osobę). W pewnym momencie swojej prezydencji Hollande został przyłapany na wieczornych ucieczkach skuterem z Pałacu Elizejskiego, bez obstawy. Okazało się, że jeździł do swojej nowej kochanki, francuskiej aktoreczki Julie Gayet, ulokowanej w mieszkaniu niedaleko Pałacu Elizejskiego, udostępnionym przez usłużnych przyjaciół. Bo czego się nie robi w imię patriotyzmu i interesu państwa? Nowe przygody Emmanuela W zeszłym roku wybory prezydenckie wygrał 39-letni Emmanuel Macron, żonaty ze swoją byłą nauczycielką Brigitte, starszą od niego oficjalnie o 24 lata. Młody Macron był szkolnym rówieśnikiem dzieci swojej przyszłej żony, dla których w pewnym momencie ze szkolnego kolegi stał się ,,tatą". Tego by nawet Hollywood nie wymyślił, m.in. dlatego, że relacje pomiędzy nauczycielami i uczniami są w USA surowo karane, a nauczycielki, które uwiodły małoletnich uczniów, dostają wieloletnie kary więzienia. Co prawda, w pokoleniu buntu 1968 r. hitem kinowym był film Absolwent, ale to była, jak wiemy, inna epoka. Taka, w której np. reżyser Roman Polański uważał, że jest normalne podawać narkotyki, a następnie zgwałcić 13-latkę, a masoński dobry kolega Adama Michnika Daniel Cohn-Bendit zachwycał się publicznie seksualnością małych dzieci. Publiczna legenda mówi, że Macron poznał Brigitte, kiedy miał 15 lat, i stał się jej partnerem w wieku 18 lat. Młoda para pobrała się w 2007 r., kiedy Macron miał 20 lat, a Brigitte 44 lata. Małżeństwa, gdzie różnica wieku między mężem i żoną jest tak duża, są obserwowane z mieszanymi uczuciami, obok prawdziwej miłości mogą pojawić się tam wątki toy boy (chłopiec zabawka), czyli kontraktu finansowego, lub wątki małżeństwa mającego być ,,przykrywką" homoseksualizmu męża. We Francji istnieją znane precedensy. W 1995 r. aktor Pierre Palmade poślubił starszą o 19 lat piosenkarkę Véronique Sanson. Małżeństwo przetrwało sześć lat, a po rozwodzie Pierre Palmade zdecydował się na wyjście z szafy i publiczne ogłoszenie swojej homoseksualności. W wypadku Macrona nie wyszedł on z szafy, a jego małżeństwo w Brigitte trwa nadal. Ale pogłoski o byciu toy boy pojawiły się w związku z osobą finansowego sponsora młodego Macrona, bogatego biznesmena Henry'ego Hermanda, który ,,pożyczył" młodemu Macronowi 550 tys. euro (ponad 2,2 mln zł!) na zakup pierwszego mieszkania. Hermand, który umarł w 2016 r. w wieku 92 lat, był uważany za ukrytego homoseksualistę. W 2007 r. Hermand był świadkiem Macrona na ślubie z Brigitte. To przypomina francuskie powieści z XIX w., kiedy na paryskich salonach do dobrego gustu i elegancji należało wydawanie za mąż swojej byłej kochanki. Hermand był wpływowym masonem i członkiem francuskiej Partii Socjalistycznej. Błyskawiczna kariera młodego Macrona może zawdzięczać o wiele więcej sponsorowi Hermandowi niż żonie Brigitte. Macronowi przypisywano także romans z Matthieu Gallet, byłym szefem Radio France, który musiał odejść z posady w związku ze skandalami finansowymi. Macron zaprzeczył informacjom o romansie z Galletem, mówiąc, że nie chodziło o niego, tylko o jego ,,hologram", a sam Gallet żalił się niedawno w tygodniku dla kobiet ,,Gala", że ,,ciężko jest walczyć z pogłoskami, które rozprzestrzeniają się w internecie". Sama Brigitte Macron, która w kwietniu skończyła 65 lat, zwierzyła się rok temu francuskiej dziennikarce Anne Fulda (byłej kochance Nicolasa Sarkozy'ego), że jeżeli Macron miałby ją zdradzić, to tylko dlatego, że się zakochał. Od kilku tygodni we Francji nabrzmiewa nowy skandal związany z pulchnym 26-letnim ,,ochroniarzem" Macrona marokańskiego pochodzenia, Alexandre'em Benalla. Ten przysłowiowy ,,człowiek znikąd" od dwóch lat kręci się koło Macrona i ma (miał do wybuchu afery) ogromne przywileje: samochód służbowy z kierowcą, wysoką pensję, wejściówkę do parlamentu, służbowe mieszkanie w luksusowej rządowej rezydencji pod adresem 11 quai Branly (gdzie Mitterand trzymał wcześniej swoją kochankę), klucze do letniej rezydencji Macronów itd. Benalla panoszył się w strukturach rządowych i siłowych Francji jak panicz. Nasuwa to poważne pytania na temat praworządności francuskiego państwa. Jak taki człowiek znikąd mógł dostać nagle tyle władzy i wpływów, nie daje się wytłumaczyć racjonalnie. Co prawda, na początku kampanii wyborczej Macrona Benalla został przyjęty do loży masońskiej, ale jego kariera była zbyt nagła i szybka nawet dla dobrze zapowiadającego się masońskiego narybku. Według słów jego masońskich braci Benalla nie udzielał się zbytnio w spotkaniach loży (tak jakby wiedział, że jego kariera nie od tego zależy). A kiedy nie ma wytłumaczeń racjonalnych, trzeba szukać wytłumaczeń emocjonalnych. Po kilku dniach upartego milczenia Macron powiedział w końcu publicznie, że Benalla nie był jego kochankiem, ale tak jak w wypadku Matthieu Galleta Macron powiedział to w formie żartobliwo-teatralnej (,,Nie dałem mu kodów nuklearnych, nie był moim kochankiem"). Tendencja Macrona do ślizgania się po temacie poprzez wątpliwy humor jest dosyć intrygująca i powinna zainteresować psychologów i psychiatrów. Haki na francuskich polityków Młody pulchny Marokańczyk Benalla pasuje idealnie do modelu socjo-seksualnego francuskiej kawiorowej lewicy. Kraje Maghrebu, Maroko i Tunezja, są znanym zagłębiem seksu dla francuskich homoseksualistów. W Marrakeszu w Maroku swoją rezydencję miał zmarły niedawno ,,czarny papież francuskiej lewicy", miliarder homoseksualista Pierre Bergé (Yves St. Laurent), który uważał, że brzuchy kobiet są ,,do wynajęcia" i stał za zmianami legislacyjnymi we francuskim prawie (pomimo masowych protestów społeczeństwa) formalizującymi małżeństwa seksualne i otwierającymi drogę do wynajmowania brzuchów kobiet przez bogate homoseksualne pary. Te zmiany zostały zainicjowane podczas prezydencji Hollande'a i są kontynuowane pod prezydencją Macrona. Jeden z celebrytów francuskiej kawiorowej lewicy, były minister Frederic Mitterand (bratanek prezydenta Mitteranda), w momencie szczerości w 2005 r. wyznał swoje homoseksualne (a zarazem pedofilskie) eskapady do Maghrebu w książce Złe życie. W 2014 r. wybuchł kolejny skandal, inny były minister Luc Ferry oskarżył władze Maroka o krycie pedofilskich eskapad ważnej francuskiej osobistości, bez podania jej nazwiska. Nie jest wykluczone, że marokańskie służby zbierają w ten sposób haki na czołowych francuskich polityków, co pomaga później Marokańczykom w negocjacjach politycznych i biznesowych z Francją. Fakt, że młody pulchny ,,bodyguard" Macrona, Alexandre Benalla, jest z pochodzenia Marokańczykiem, może mieć więc znaczenie. Afera Benalla jest wciąż rozwojowa. Zobaczymy, kiedy będą następne. Wytrawny znawca francuskiej polityki i słabości francuskich polityków, były prezydent Nicolas Sarkozy, który bacznie obserwował upadek Dominique Strauss-Kahna w Nowym Jorku, już rok temu mówił na temat prezydentury Macrona (cytat): ,,To wszystko skończy się farsą". [...] -- General Skalski o zydach w UB : "Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie." prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach : "Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego, takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita', 'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni tworza mowe nienawisci". |
|
Data: 2018-09-08 06:38:36 | |
Autor: Pajdak | |
Prezydenckie skandale małe i duże | |
pajac "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości
news:5b930960$0$604$65785112news.neostrada.pl... https://warszawskagazeta.pl/polityka/item/5879-niebezpieczne-zwiazki-emmanuela-specjalna-korespondencja-z-francji-dla-warszawskiej-gazety LOL! LOL! News dnia! TAk się stacza ta Francja, że chciała kupic od aborygenów 2 przeciekające krypy! ;-) Już się by stoczył gdyby nie PiS, który nauczył ich jak używać się noże i widelce! ;-))) Kombinuj dalej sowiecki agencie! -- Pajdak |
|
Data: 2018-09-08 15:39:07 | |
Autor: u2 | |
Prezydenckie skandale małe i duże | |
W dniu 08.09.2018 o 06:38, sowiecki agent pisze:
Kombinuj dalej sowiecki agencie! lol -- General Skalski o zydach w UB : "Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie." prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach : "Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego, takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita', 'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni tworza mowe nienawisci". |
|
Data: 2018-09-08 19:19:46 | |
Autor: Pajdak | |
Prezydenckie skandale małe i duże | |
pijaczyna i psychol "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości news:5b93d0fa$0$619$65785112news.neostrada.pl...
W dniu 08.09.2018 o 06:38, pajdak pisze do idioty z suwalk: I co pijaczyno, nie masz nic do POwiedzenia w temacie? To spadaj na Litwe! -- Pajdak |
|