Data: 2011-03-13 09:17:45 | |
Autor: Przemysław W | |
Premier Tusk: Czego dokonaliśmy, co nam się nie udało. | |
To znana w Europie, ale rzadka w Polsce praktyka, by premier publikował w prasie artykuły, w których podsumowuje osiągnięcia rządu i rozlicza się z porażek.
Jesteśmy jak najdalsi od tego, by uważać rząd za świętą krowę, by powstrzymywać się od jakiejkolwiek krytyki w obawie przed widmem recydywy PiS-u. Chodzi tylko o to, by wyjść poza liczmany i propagandowe klisze. Dyskutujmy, ale w oparciu o konkrety i fakty. A tych w swoim obszernym tekście Donald Tusk dostarcza niemało. Jeśli przeciwnicy rządu PO-PSL chcą go krytykować w dobrej wierze, nie mogą pominąć dzisiejszej wypowiedzi premiera na łamach "Gazety". Oczywiście mówienie o dobrej wierze w przypadku PiS jest dziecinną naiwnością. Ten jeden tekst nie od razu poprawi jakość debaty publicznej w Polsce, ale jest dobrym powodem do tego, by ją zmienić. Czyni to Donald Tusk, zwracając się wprost do naszych czytelników. Dziś pierwszy z dwóch artykułów. Za tydzień - drugi, chyba jeszcze ważniejszy: o przyszłości, o priorytetach i strategii rządu na następne lata. Chcę spróbować przekonać państwa, że mój rząd przeprowadza głębokie reformy. Być może jednym z podstawowych grzechów mojej ekipy jest to, że nie potrafimy przebić się z tym do opinii publicznej Miałem i mam proste marzenia. Mówiłem o tym, kiedy obejmowałem funkcję premiera i także wcześniej, wiele razy. Marzyłem o tym, żeby doczekać czasów, w których największym narodowym wyzwaniem będzie podniesienie poziomu życia polskiej rodziny. Tylko tyle i aż tyle. Już nie walka o byt narodu czy przetrwanie państwa, nie ratowanie od upadku, ale rozwój. Czas pokoju i budowania dostatku. Wiem, że takie marzenie jest wbrew naszej tradycji płynącej z tragicznej historii. W każdym z nas jest pragnienie, by nie zginęła, póki my żyjemy, i niepokój, czy nie zginie. Ale moim pragnieniem jest też, by zwykła polska rodzina, inaczej niż przez stulecia, nie była wciągana w romantyczne zmagania ponad swoje siły, lecz by mogła dla chwały swojego państwa i narodu po prostu lepiej żyć. Myślę, że to się Polakom zwyczajnie należy, trochę europejskiej normalności. Kiedy w 2007 r. wygłaszałem expose, byłem przekonany, że stoję u progu spełniających się marzeń. Mówiłem wtedy rekordowo długo. Każda sprawa, nawet dla niektórych zbyt drobna, ale według mnie istotna dla poprawy życia, musiała się tam znaleźć. Precyzyjne nazwanie naszych polskich marzeń wydało mi się ważniejsze od wymogów retoryki. Dziś chciałbym moim rodakom zdać rachunek z tamtych słów. Zanim do tego przejdę, podzielę się wspomnieniem jeszcze jednego ważnego momentu. Dla każdego, kto przyjął odpowiedzialność za państwo, taki moment należy do najtrudniejszych. Pamiętam do dziś słowa ministra finansów: "To będzie wielki kryzys, może zmiecie wszystkich, a może tylko najsłabszych". Przemknęło mi przez głowę, że nad naszym narodem ciąży chyba jakieś fatum. Ledwie pojawia się szansa na normalność, a los, zamiast postawić przed nami zwykłe, codzienne problemy, jakimi inne narody żyją przez całe stulecia, tradycyjnie przygotował nam straszliwą nawałnicę. Łatwo sobie wyobrazić, co by się stało z pozycją i niezależnością naszego kraju, gdybyśmy tej nawałnicy ulegli. Zamiast wymarzonych pytań o sposoby na poprawę poziomu życia pojawiłoby się nasze tradycyjne polskie pytanie, co zrobić, by nie upaść. Podpowiedzi od opozycji i od wielu ekspertów - dziś można powiedzieć to z całą pewnością - doprowadziłyby nas do katastrofy. Oprócz żądań niemądrych pojawiły się też nieuczciwe. Próbowano wymusić na nas dotowanie branż i instytucji, strasząc medialnymi ofensywami w stylu "rząd źle walczy z kryzysem, bo nie chce nas dotować". Nie ugięliśmy się. Pozostaliśmy wierni zasadzie, że pomagać będziemy słabym, a nie silnym i głośnym. W czasie kiedy większość rządów na świecie zareagowała na kryzys zadłużaniem się i przelewaniem pieniędzy od zwykłych ludzi do instytucji, banków i wielkich koncernów, my wprowadziliśmy oszczędności. Zrobiliśmy po swojemu. Myśląc tylko i wyłącznie o interesie zwykłych Polaków. Polska gospodarka nie tylko się nie wywróciła, ale jako jedyna przeszła przez kryzys ze wzrostem. Dziś wszyscy oszczędzają. Rządy krajów, które wtedy dużo wydawały i pożyczały, dziś dokonują drastycznych cięć. Nie baliśmy się mieć własnego zdania, odmiennego niż inne państwa. Cały świat kupował bez opamiętania niesprawdzone szczepionki na świńską grypę. My powiedzieliśmy nie. Dziś nie wiedzą, co z tymi szczepionkami zrobić, i żałują zmarnowanych pieniędzy, a nasza minister zdrowia Ewa Kopacz stawiana jest na świecie za wzór opanowania i zdrowego rozsądku. Polska wyszła z kryzysu z najlepszym wzrostem gospodarczym, najlepiej wykorzystuje środki europejskie, jest największym placem budowy w Europie. Zaczynamy się przyzwyczajać do tego "naj". Drugi wynik w Europie, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy, dla niektórych był już powodem do narzekań. To jest przełom: Polacy nie marzą już tak jak kiedyś o dołączeniu do peletonu. Dziś interesuje nas tylko pierwsze miejsce. To zmiana nie do przecenienia. Wróćmy jednak do naszego rachunku. Chcę przedstawić państwu, co z mojego exposé udało się zrobić, a czego zrobić nie daliśmy rady. Najważniejszym zadaniem mojego rządu, jak już wspomniałem, jest poprawa jakości życia Polaków. Wymaga to wielu zmian w wielu obszarach. Zajęcia się sprawami wielkimi, ale też z pozoru małymi, co wiąże się z mozolną zmianą przepisów poutykanych w setkach różnych ustaw. Tego się nie da zrobić jednym prostym cięciem, jedną spektakularną zmianą prawa. To nie jest łatwa do barwnego przedstawienia, angażująca zbiorowe emocje idea czy szarża. Jest to raczej praca u podstaw zmieniająca punktowo wiele obszarów naszego życia. Zanim te punktowe zmiany osiągną masę krytyczną albo wręcz zleją się w całość, musi minąć trochę czasu. Zdaję sobie sprawę, że nim to nastąpi, uwagę przykuwać będą raczej te obszary, w których zmiany nie nastąpiły, a zniecierpliwienie tym wywołane jest zupełnie naturalną, nieobcą również mi reakcją. Zacznijmy od tego, co się udało Drogi dla Polski Sam jestem kierowcą i wiem, jak trudno jeździ się po polskich drogach. Przez dziesięciolecia nic się w tej kwestii nie działo. Kolejne rządy nie potrafiły dobrze wykorzystać dostępnych funduszy krajowych i europejskich, a budowę dodatkowo hamowały złe przepisy i ciągnące się latami skomplikowane procedury. Dlatego budowa i modernizacja dróg stały się absolutnym priorytetem mojego rządu. Zaczęliśmy od radykalnych zmian w przepisach, m.in. skróciliśmy czas wydawania decyzji środowiskowych z 300 do 100 dni. Dziś widzimy efekty: właśnie trwa budowa i modernizacja ponad 1400 km autostrad, dróg ekspresowych i obwodnic. ** Już oddaliśmy do użytku 195 km autostrad, 400 km dróg ekspresowych i 134 km obwodnic. ** 480 km dróg krajowych jest już po gruntownej przebudowie. Żaden rząd w III RP nie rozpoczął tak dużych inwestycji w infrastrukturę. Dla porównania, poprzedni rząd rozpoczął budowę 174,9 km autostrad. Niemal co miesiąc do użytku są oddawane kolejne odcinki dróg. Wkrótce zakończy się budowa Autostradowej Obwodnicy Wrocławia (35,5 km, koszt 3,4 mld zł), do użytku oddany zostanie też kluczowy odcinek autostrady A2, do granicy z Niemcami (106 km, koszt ponad 1,3 mld euro). A w kwietniu oddamy 40. obwodnicę, kolejnych kilkanaście jest już w budowie. ** W miejscowościach, które w czasie naszych rządów zyskały obwodnicę, mieszka prawie milion Polaków. Budujemy zresztą nie tylko autostrady i ekspresówki: rząd PO-PSL jako pierwszy zaczął wydawać miliardy złotych na modernizację dróg lokalnych. Już wiemy, że uda się wyremontować 8 tys. km tych dróg, z których będą mogli korzystać mieszkańcy 1,5 tys. gmin, powiatów i miast. To zmiana, która poprawia jakość życia konkretnych ludzi. Równolegle powstają inne inwestycje - jak choćby stadiony na Euro 2012. Zaś w Świnoujściu powstaje pierwszy polski gazoport. Szczególnie o tej inwestycji warto pamiętać: to właśnie rząd PO-PSL podjął pierwsze konkretne działania, by zwiększyć energetyczną niezależność naszego kraju, a więc i bezpieczeństwo każdego z nas. Drugim krokiem w stronę energetycznej niezależności, na który zdecydował się mój rząd, jest rozpoczęcie programu budowy elektrowni jądrowej. Będziemy mieć gwarancję, że nasze przedsiębiorstwa i ludzie w domach nigdy nie staną przed perspektywą braku prądu lub gazu. Rodzina, edukacja, dzieci W exposé obiecałem, że mój rząd zajmie się problemem milionów polskich rodzin: brakiem miejsc w żłobkach i przedszkolach, trudnością z zapewnieniem wykwalifikowanej opieki nad dziećmi, ich bezpieczeństwem. Już wtedy, w 2007 r., wiedziałem, że rodzice boją się o jakość edukacji swoich dzieci, tego, czy ich pociechy będą umiały konkurować z rówieśnikami z innych państw. Czy udało się te problemy pokonać? Jeszcze nie, ale przez ostatnie trzy lata wprowadziliśmy w życie cały szereg zmian, które do tego prowadzą, m.in. E ułatwiliśmy zakładanie żłobków, E umożliwiliśmy zakładanie punktów i zespołów przedszkolnych (między innymi dzięki temu liczba miejsc dla przedszkolaków zwiększyła się o 190 tys.), E wydłużyliśmy urlopy macierzyńskie do co najmniej 20 tygodni i E wprowadziliśmy, po raz pierwszy w Polsce, urlop tacierzyński, z którego skorzystało już ponad 17 tys. ojców. Dodatkowo już niebawem rodzice dostaną wybór, czy opieką nad ich dzieckiem zajmie się żłobek, klub dziecięcy, opiekun dzienny, czy niania dofinansowywana przez budżet państwa. Wzorem innych państw Unii Europejskiej, by przyspieszyć edukację i rozwój każdego dziecka, otworzyliśmy szkoły dla sześciolatków. Młodzi ludzie szybciej będą trafiać na rynek pracy, co ułatwi im konkurencję z rówieśnikami z innych państw. Mam świadomość, że poziom edukacji związany jest z jakością pracy nauczycieli. Dlatego mimo kryzysu gospodarczego spełniliśmy wyborczą obietnicę i wprowadziliśmy radykalne podwyżki pensji nauczycieli (średnio o 30 proc.). Kolejną podwyżkę otrzymają we wrześniu. W całej Polsce powstaje sieć obiektów sportowych dla dzieci i młodzieży nazwanych "orlikami. Dotychczas powstało ich ponad 1,5 tys. Korzysta z nich (pod opieką trenerów) kilkaset tysięcy dzieci. Budowa "orlików" - dzięki zaangażowaniu gmin i rodziców - przyczynia się do budowy społeczeństwa obywatelskiego. Przy szkołach budowane są place zabaw. Powstało ich już około tysiąca. Przeforsowaliśmy też ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Wprowadziła ona bezwzględny zakaz kar cielesnych i umożliwia usunięcie sprawcy przemocy z domu dla bezpieczeństwa rodziny. Jesteśmy europejskim liderem Kiedy w 2004 r. wchodziliśmy do Unii Europejskiej, liczyliśmy na to, że uda się nam powtórzyć doświadczenia tych państw, które dokonały niebywałego cywilizacyjnego skoku w dużej mierze dzięki wykorzystaniu europejskich funduszy pomocowych. Taka szansa trafia się raz na sto lat. Dobre wykorzystanie funduszy europejskich postawiłem za punkt honoru całej mojej ekipie. I dziś mogę powiedzieć, że jesteśmy na najlepszej drodze, by zostać europejskim rekordzistą. Udało się nam stworzyć najbardziej sprawny w całej Unii system wykorzystania funduszy europejskich. Niesamowicie wygląda statystyczna ilustracja tego rekordu. Za naszych rządów każdego dnia pompujemy w polską gospodarkę ponad 68 mln zł pieniędzy unijnych. Do początku marca wydaliśmy już blisko 70 mld zł unijnych dotacji - o połowę więcej niż druga w kolejności Hiszpania! Zawarte umowy o dotację opiewają na jeszcze większą kwotę - 233 mld zł. To przekłada się na konkretne efekty. Nie tylko na kilometry zbudowanych za unijne dotacje dróg i nowe oczyszczalnie ścieków. Dzięki sprawnie rozdzielanym unijnym dotacjom nasze firmy inwestują w nowe technologie, rozwijają eksport. To oznacza tysiące nowych miejsc pracy. Przyspieszając wykorzystanie funduszy europejskich, pamiętaliśmy o tym, by maksymalnie ułatwić życie odbiorcom wsparcia. Przykład? Wprowadziliśmy zmianę w zasadach udzielania zaliczek na poczet dotacji, dzięki czemu firmy w mniejszym stopniu muszą posiłkować się kosztownymi kredytami bankowymi. A trzeba pamiętać, że ten sukces nie był wcale zagwarantowany. Gdy obejmowaliśmy władzę, z szafy wypadł upiorny trup - polskie prawo o ochronie środowiska było głęboko niezgodne z unijnymi dyrektywami. Ta niezgodność powodowała, że Komisja Europejska musiała zamrozić przekazywanie miliardów euro do Polski. Mało tego: w spadku po poprzednikach odziedziczyliśmy groźne i całkowicie niepotrzebne spory prawne z Komisją (zwłaszcza konflikt o budowę drogi przez Dolinę Rospudy). Dziś te spory są już zakończone. Dostosowanie naszych przepisów do prawa unijnego nie jest zresztą jedynym naszym działaniem w ochronie środowiska. Rząd znalazł sposób na rozwiązanie problemu bezpańskich śmieci komunalnych, które szpecą nasze lasy i przydrożne rowy. Sukcesem jest także to, że zakończyliśmy wyznaczanie obszarów chronionych Natura 2000 - ich lista została zaakceptowana przez Komisję. Finalizując prace nad obszarami Natura 2000, udowodniliśmy, że potrafimy tak planować inwestycje, by służyły one lokalnym społecznościom, a zarazem nie zagrażały środowisku. Dowodem tego jest wytyczenie nowej trasy przebiegu drogi S8. Ominie ona ekologicznie cenny fragment wspomnianej Doliny Rospudy. Naprawianie państwa Uważnie słuchałem głosów krytyki pod adresem mojego rządu. Zwłaszcza ostatnio zauważyłem, że niejeden z tych, którzy w 2007 roku udzielili nam poparcia, dziś mówi o niedostatku głębokich reform. Chcę spróbować państwa przekonać, że mój rząd takie reformy przeprowadza. Być może jednym z podstawowych grzechów mojej ekipy jest to, że nie potrafimy o tym mówić, by przebić się do opinii publicznej z konkretnymi przykładami. Oto pierwszy z brzegu: prywatyzacja. Mimo trudnej sytuacji na światowych rynkach (niekiedy skrajnie trudnej) rząd wznowił masową prywatyzację. Według wyliczeń Ministerstwa Skarbu Państwa, licząc od końca 2007 r., wartość umów o sprzedaży spółek skarbu państwa (bądź części udziałów w tych spółkach) przekroczyła 30 mld zł. Warto tę liczbę porównać do osiągnięć poprzedników: w latach 2006-07 - w szczycie światowej koniunktury gospodarczej - łączne przychody z prywatyzacji wyniosły 2,5 mld zł. Prywatyzację prowadziliśmy tak, by wzmocnić pozycję warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych: największe spółki (takie jak np. koncern energetyczny Tauron Polska Energia SA czy PZU SA) sprzedawaliśmy w drodze giełdowego debiutu. Skorzystało na tym aż 800 tys. inwestorów indywidualnych, a pozycja GPW w Europie się umocniła. Warszawska giełda jest dziś największym rynkiem w tej części Europy. Sukcesem jest także to, że zakończyliśmy trwający od dekady i potencjalnie groźny spór Eureko z PZU. Warto zauważyć, że prywatyzowaliśmy nie tylko duże spółki. Wreszcie zabraliśmy się do sprzedaży mniejszych przedsiębiorstw (takich jak na przykład PKS, małe drukarnie itp.), które nie wiedzieć czemu przez dwie dekady były trzymane w państwowym portfelu. W sumie zakończyliśmy już 454 projekty prywatyzacyjne, kolejnych 321 trwa. Nie wszystkie plany okazały się możliwe do zrealizowania. Nie znaleźliśmy nabywców na stocznie. Próba nadrobienia wieloletnich zaniedbań i błędów zakończyła się fiaskiem. Odważyliśmy się też zabrać do tych reform, które nasi poprzednicy tylko obiecywali przez długie lata. Tu mam na myśli zwłaszcza przeprowadzenie reformy systemu emerytalnego. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo kontrowersyjne niektórym mogą się wydać moje słowa. Wciąż przecież toczy się dyskusja o OFE, chyba najgorętsza debata gospodarcza w ostatnich latach. Naszym zdaniem system OFE nie może działać dłużej w obecnym kształcie. Na 700 mld zł dzisiejszego zadłużenia Polski aż 200 mld zł to skutek finansowania OFE długiem! Bez rozwiązania tego problemu w przyszłości mogłyby być zagrożone wypłaty dla obecnych emerytów. Nie mogłem do tego dopuścić. Korekty wprowadzone przez mój rząd wzmacniają system emerytalny. Dają gwarancje, że będzie on trwał w kolejnych latach, bowiem ten system wreszcie będzie zbilansowany, przestanie być groźny dla finansów publicznych. Alternatywą dla zaproponowanych przez nas zmian byłaby całkowita likwidacja OFE. Tak jak stało się to na Węgrzech. Pamiętajmy o jednym: mój rząd okazał się pierwszym od 1999 r., który ograniczył przywileje emerytalne, zamiast je podtrzymywać czy rozszerzać. ** Przeforsowana przez nas reforma tak zwanych pomostówek przyniosła budżetowi państwa miliardy oszczędności. ** Kolejnym krokiem będzie reforma emerytur dla służb mundurowych - która właśnie jest konsultowana z przedstawicielami tych służb. Z badań społecznych wynika, że zwłaszcza osoby młode zwracają uwagę na niedostateczne tempo reform. Rozumiem ich niecierpliwość. Czują się silni, są ambitni. Wiedzą, że mogą iść szybciej. Nie wszyscy są w stanie za nimi nadążyć. Odpowiedzialność każe nam pamiętać również o tych słabszych. W tym myśleniu czuję się kontynuatorem premiera Tadeusza Mazowieckiego. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na reformę głęboko zmieniającą polską rzeczywistość, która jest szczególnie korzystna właśnie dla młodego pokolenia. Po wielu miesiącach intensywnych dyskusji i konsultacji, także z udziałem m.in. Parlamentu Studentów RP, wprowadzamy reformę nauki i szkolnictwa wyższego. Reforma ta nie wywołała wielkiego konfliktu społecznego, więc przeszła prawie niezauważona, a przecież dla przyszłości polskiej nauki, innowacyjności, modernizacji stanowi przełom. Tydzień temu w Krakowie otworzyliśmy Narodowe Centrum Nauki, które rozpocznie dystrybucję grantów na tzw. badania podstawowe (w tym roku około 300 mln zł). Minimum 20 proc. z tych pieniędzy trafi do młodych, uzdolnionych naukowców. Wprowadziliśmy taki sztywny zapis, by początkujący naukowcy mieli zapewniony dostęp do państwowego finansowania. Zdecydowaliśmy też o zwiększeniu budżetu istniejącego Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które dystrybuuje granty na badania naukowe dla przedsiębiorców, konsorcjów przedsiębiorców z uczelniami oraz naukowców (w tym roku około 600 mln zł). Pieniądze te przeznaczone będą na komercjalizację i transfer wyników badań do gospodarki, co bezpośrednio przełoży się na wzrost innowacyjności naszego kraju. Przy okazji znieśliśmy bariery utrudniające małym i średnim przedsiębiorcom staranie się o pieniądze. Chcemy, aby budżety NCN i NCBiR zwiększały się systematycznie aż do 2020 r. Wtedy będą otrzymywać z państwowej kasy po 1,5 mld zł. Reforma nauki i szkolnictwa wyższego zabezpiecza też interesy studentów, między innymi zniesie dodatkowe, niepotrzebne opłaty nakładane na studentów przez uczelnie, na przykład za egzamin czy ocenę pracy dyplomowej. Wcześniej spełniliśmy obietnicę daną studentom, przywracając im 51-procentową zniżkę na przejazdy komunikacją publiczną. Zawodowa armia, apolityczna prokuratura, sprawniejsze sądy Nie sposób wymienić tu wszystkich zmian systemowych (pełna lista zmian dostępna jest na stronie internetowej mojej kancelarii www.premier.gov.pl), z konieczności więc koncentruję się na tych dokonaniach, które ja sam uważam za najważniejsze i które obiecałem obywatelom, gdy wygłaszałem exposé. ** Po raz pierwszy w historii Polski nasza armia jest w pełni zawodowa i wyposażona w coraz nowocześniejszy sprzęt. Ostatecznie znikł problem poboru, przez dziesięciolecia kłopotliwy dla młodych mężczyzn z różnych powodów niezainteresowanych służbą wojskową. Licząc do dziś, zasadniczej służby wojskowej nie musiało podjąć już 105 tys. młodych ludzi. ** Rząd PO-PSL spełnił także inną obietnicę - doprowadziliśmy do całkowitego oddzielenia prokuratury od rządu, raz na zawsze kończąc epokę nacisków polityków na prokuraturę. Podjęliśmy także inne działania usprawniające wymiar sprawiedliwości. Sukcesem okazał się stworzony przez mój rząd pierwszy w Polsce * "sąd elektroniczny" rozstrzygający sprawy związane z roszczeniami pieniężnymi. Do tej pory wpłynęło do niego już 869 tys. spraw, z czego 796 tys. zostało błyskawicznie rozpatrzonych. * W sieci dostępne są księgi wieczyste. Już w pierwszym dniu z możliwości ich sprawdzenia online skorzystało 100 tys. osób. Miejsce Polski w świecie Obejmując rządy, obiecywaliśmy pragmatyczną i skuteczną politykę zagraniczną. Obiecywaliśmy proeuropejskość, lepszą niż w czasach poprzedników współpracę z unijnymi partnerami i instytucjami. Obietnicy dotrzymaliśmy. Już na samym początku kadencji doprowadziliśmy do zakończenia długiego (i kosztownego dla polskiej gospodarki) embarga na polskie mięso do Rosji. Naszym dziełem (przygotowanym we współpracy ze Szwecją i z Czechami) jest też Partnerstwo Wschodnie - dziś uważane za podstawę całej unijnej polityki zagranicznej wobec krajów Europy Wschodniej. Z wielkim rozmachem upamiętniliśmy 20. rocznicę pierwszych wolnych wyborów 4 czerwca 1989 r. oraz 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Do Krakowa i Gdańska zjechali najważniejsi europejscy politycy. W październiku 2008 r. polskie wojsko zostało definitywnie wycofane z Iraku po kilku latach trudnej misji. Razem z sojusznikami z NATO opracowaliśmy też plan zakończenia naszej misji w Afganistanie. Polska jest niekwestionowanym liderem regionu. Słowa o "zielonej wyspie" nie robią już na nikim w Polsce wrażenia - ale za granicą są wciąż powtarzane jako symbol sukcesu. Na Polskę wreszcie patrzy się jak na państwo, które kojarzy się z sukcesem i może służyć za wzór. Bo bez względu na to, co mówią dziś nasi oponenci, fakt pozostaje faktem: Polska najlepiej w całej Unii poradziła sobie z największym w dziejach światowym kryzysem gospodarczym. Także dziś według najnowszych prognoz Komisji Europejskiej Polska jest jednym z liderów wzrostu PKB - w 2011 r. ma on osiągnąć zdaniem Komisji 4,1 proc. Sukces naszej gospodarki - zwłaszcza na tle innych państw Unii - został doceniony. W 2010 r. Komisja Europejska przyznała Polsce dodatkowe 632 mln euro z budżetu funduszy europejskich jako nagrodę za lepszy od prognozowanego wzrost gospodarczy, generowany zwłaszcza w tych obszarach, które Bruksela uznaje za priorytetowe dla Unii i w których wykorzystywane są fundusze unijne. Jakże odmienna sytuacja panowała w innych państwach europejskich. Ich gospodarki kurczyły się (w 2009 r. PKB w Niemczech spadło o 4,7 proc., w Czechach - o 4,1 proc., a na Łotwie - aż o 18 proc.), a rządy musiały uciekać się do drakońskich, bolesnych dla społeczeństwa zmian. Takich jak w Rumunii, gdzie wynagrodzenia w sektorze publicznym zredukowano o 25 proc., lub na Łotwie, gdzie o 10 proc. obcięto zasiłki macierzyńskie i wychowawcze. My takich kroków podejmować nie musieliśmy. I na zakończenie przypomnę jeszcze jeden fakt: w latach 2005-07 [za rządów PiS-Samoobrony-LPR], w czasie gdy światowa gospodarka przeżywała niespotykaną koniunkturę, Polska miała jeden z najsłabszych wzrostów gospodarczych w regionie. Ani w 2008, ani w 2009 r. mój rząd nie uległ podszeptom opozycji i nie próbował walczyć z kryzysem gospodarczym za pomocą pożyczonych pieniędzy. ** Gdzie tylko mogliśmy, zmniejszaliśmy wydatki. ** W 2009 i 2010 r. zredukowaliśmy je o ponad 20 mld zł. ** W 2011 r. zaoszczędzimy co najmniej 8 mld zł. Rząd PO-PSL jest pierwszym rządem, który wprowadził stały mechanizm ograniczania wydatków w budżecie, tzw. regułę wydatkową (zapisaną w ustawie), która zabrania zwiększania wydatków o więcej niż 1 pkt proc. ponad inflację w stosunku do roku ubiegłego. ** Dziś, gdy nasza gospodarka przyspiesza, mamy gotowy plan redukcji deficytu budżetowego do poziomu 3 proc. PKB już w 2012 r. Został on przekazany Komisji Europejskiej. Jeszcze pod koniec 2007 r. mogłem mieć nadzieję, że w 2012 r. Polska wejdzie do strefy euro. W swoim exposé złożyłem obietnicę, że przygotuję Polskę do wprowadzenia wspólnej waluty. Niestety, ogólnoświatowy kryzys gospodarczy całkowicie przekreślił ten scenariusz. Proces ograniczania deficytu budżetowego poniżej progu 3 proc. - konieczny warunek wejścia do strefy euro - musimy rozłożyć na dłuższy okres. Pierwsze przygotowania mamy już za sobą - w 2009 r. rząd powołał pełnomocnika do spraw euro. Co ze zdrowiem? Mijałbym się z prawdą, gdybym próbował przekonać państwa, że wszystkie zmiany systemowe już przeprowadziliśmy. I że ich sukces jest ewidentny. Przykładem reformy, która wciąż trwa, nad którą musimy intensywnie pracować, jest choćby zmiana w modelu działania służby zdrowia. Tak jak w przypadku dróg obecny stan służby zdrowia to efekt dziesięcioleci zaniechań i ciąg zaniedbań kolejnych rządów. Kilkumiesięczne oczekiwanie na wizytę u lekarza specjalisty, zadłużone i niedoposażone szpitale, a także drogie leki w aptekach to problemy, których doświadczają Polacy. Już w pierwszym roku rządów zaproponowaliśmy radykalne zmiany. Niestety, nasze propozycje zostały zawetowane. Przygotowaliśmy więc nowy pakiet ustaw. Jeszcze w marcu będzie nad nimi głosował Sejm. Reforma, którą proponujemy, przewiduje fakultatywne przekształcanie szpitali w spółki prawa handlowego. To powinno zagwarantować, że lepiej zarządzane szpitale nie będą znów popadać w długi, które potem trzeba spłacać z kieszeni podatników. Zmniejszą się kolejki, bo między innymi zwiększy się liczba lekarzy obsługujących pacjentów - stanie się tak dzięki skróceniu o 13 miesięcy czasu uzyskania prawa do wykonywania zawodu lekarza oraz dzięki zastąpieniu Lekarskiego Egzaminu Państwowego egzaminem końcowym zdawanym na ostatnim roku studiów medycznych. Pacjent nie będzie musiał wychodzić z domu, by umówić się na wizytę u lekarza (zrobi to online) i uzyskać dostęp do swojej dokumentacji medycznej (wystarczy, że zaloguje się do internetowego konta pacjenta). W aptekach będą jednakowe ceny leków refundowanych - dzięki wprowadzeniu sztywnych marż hurtowych i detalicznych wszędzie będą one kosztowały tyle samo. Egzekwowaniem wysokiej jakości usług medycznych w szpitalach, przychodniach i gabinetach lekarskich zajmie się Rzecznik Praw Pacjenta - ułatwione zostanie dochodzenie roszczeń za błędy lekarskie (rozpatrzenie skargi będzie możliwe w maksymalnie 6 miesięcy, na drodze administracyjnej, czyli poza długotrwałą drogą sądową). Zakończyliśmy program wymiany śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Za 0,5 mld zł zakupiliśmy 23 nowoczesne śmigłowce Eurocopter i symulator lotów. Wybudowaliśmy kilkanaście lądowisk przyszpitalnych, a następne są w budowie. Nowe śmigłowce mają służyć pacjentom przez najbliższe 25 lat. Będą stacjonować w 17 bazach w Polsce, obejmą swoim zasięgiem cały kraj. To jeden z najnowocześniejszych systemów ratownictwa w Europie. Długie pożegnanie z papierem Ilość obowiązkowych druków, dokumentów, zaświadczeń, procedur, licencji i całej tej upiornej papierologii wciąż jeszcze utrudnia życie przedsiębiorcom. W 2007 r. w exposé obiecałem ograniczenie biurokracji. I choć wiele zostało już w tej sprawie zrobione, to mam świadomość, że mój rząd jest dopiero na początku długiej drogi. Co bowiem udało się zdziałać? ** Od 2009 r. obywatele mogą składać deklaracje podatkowe PIT przez internet, bez podpisu elektronicznego. Do tej pory drogą elektroniczną złożono 630 tys. deklaracji PIT. ** Zaledwie kilka tygodni temu Sejm przyjął pierwszą ustawę deregulacyjną, dzięki której m.in. przedsiębiorcy (i obywatele) nie będą musieli tracić czasu i pieniędzy na zdobywanie różnego rodzaju zaświadczeń urzędowych (blisko 200 przypadków) - wystarczą zwykłe oświadczenia. ** Daliśmy przedsiębiorcom możliwość rozliczania się ze sobą za pomocą e-faktur. ** Wprowadziliśmy także możliwość sezonowego zawieszenia działalności gospodarczej, obniżyliśmy obowiązkowy minimalny kapitał zakładowy w spółkach prawa handlowego, ułatwiliśmy rozliczenia walutowe. I wreszcie ograniczyliśmy liczbę kontroli w firmach, skracając zarazem ich czas. ** Wprowadziliśmy zasadę, że przedsiębiorca musi być o kontroli uprzedzany przez odpowiednie instytucje. Państwo - tak jak rozumie je Platforma Obywatelska - powinno ufać obywatelom. Niestety, próba wprowadzenia "jednego okienka" okazała się dla nas bolesną lekcją. Pomysł, w zamierzeniu dobry, utknął na mieliźnie urzędniczej mentalności. "Jedno okienko" niby działa, ale skorzystanie z niego wydłuża proces rejestracji firmy. Wyciągnęliśmy z tego błędu wnioski. Od 1 stycznia 2012 r. założenie spółki z o.o. będzie możliwe w 24?godz. przez internet. Ustawa w tej sprawie została już przyjęta przez Sejm. Pisząc o zmniejszaniu administracji, nie mogę nie przyznać się do rzeczy, którą ja sam uważam za swoją prawdopodobnie największą porażkę. Obejmując rządy, zapowiadałem odchudzenie struktur państwa, tak by zmniejszyć koszty jego funkcjonowania. Stało się inaczej. 31 grudnia 2007 r. w administracji publicznej pracowało 382,5 tys. osób. Pod koniec 2010 r. - już 457 tys. Owszem, największy wzrost nastąpił w administracji podlegającej samorządom (na które rząd zgodnie z konstytucją nie ma wpływu). I można jeszcze dodać, że część wzrostu zatrudnienia w administracji to "efekt statystyczny" - w 2008 r. zmieniła się metodologia Głównego Urzędu Statystycznego, do administracji państwowej włączono m.in. zatrudniającą 12 tys. osób Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Ale to tylko częściowe wytłumaczenie. Fakt pozostaje jednak faktem: urzędników, zamiast ubywać, nadal przybywało. W ubiegłym roku mój rząd podjął próbę radykalnego odchudzenia administracji państwowej - przygotowana przez nas ustawa przewidywała 10-procentową redukcję etatów. Prezydent zgłosił jednak wątpliwości natury konstytucyjnej wobec tej ustawy i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Mam nadzieję, że sędziowie Trybunału wkrótce rozstrzygną, czy nasze stanowisko i proponowane rozwiązanie nie naruszą ustawy zasadniczej. Za porażkę muszę też uznać stan polskich kolei. Pokazywane w telewizji obrazy, na których widzieliśmy młodych ludzi wsiadających do pociągu w Zakopanem przez okno, chyba najlepiej podsumowały chaos, jaki zapanował na torach pod koniec ubiegłego roku. Poszczególne spółki kolejowe, zmieniając w zimie rozkład jazdy, nie potrafiły skoordynować swoich działań, tak samo jak nie umiały zagwarantować, że na tory wyjedzie odpowiednia (do zapotrzebowania pasażerów) liczba składów. Swoje dołożyła jeszcze pogoda - trzaskający mróz powodował, że pękały szyny, zrywała się trakcja elektryczna. A pasażerowie marzli na dworcach, daremnie szukając aktualnej informacji. Choć to nie Ministerstwo Infrastruktury zarządza ruchem pociągów (to domena spółek), część odpowiedzialności za bałagan na kolei spadła na nas - dobrze zdaję sobie z tego sprawę. I nie zamierzam tłumaczyć się tym, że zaniedbania na kolei to wspólne dzieło wszystkich poprzednich rządów. Osoby bezpośrednio odpowiedzialne za bałagan pożegnały się już ze stanowiskami. Nowy wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za koleje od pierwszego dnia urzędowania pracuje wraz ze spółkami kolejowymi nad naprawą błędów, nad koordynacją ich działań i lepszym zarządzaniem. Staramy się też poprawić jakość infrastruktury kolejowej. Już wyremontowano 1 tys. km torów, podpisano umowy na modernizację kolejnych 1,7 tys. km. To właśnie mój rząd znalazł w budżecie pieniądze (980 mln zł) na remont ponad 70 dworców kolejowych, przez lata skazywanych na postępującą ruinę. Pierwsze efekty są już widoczne - odnawiany jest dworzec Warszawa Centralna, a wkrótce powstanie zupełnie nowy w Katowicach. Zdaję sobie sprawę, że każdy remont rodzi niedogodności - niekiedy duże - ale liczę na to, że efekt finalny je wynagrodzi. Mam nadzieję, że gdy będziecie państwo dokonywać własnej oceny moich rządów, weźmiecie pod uwagę wszystko, co składa się na ich bilans. Jeszcze raz wrócę do myśli wypowiedzianej na początku: dziś Polacy mają powody do dumy. Stało się coś, o czym jeszcze dekadę temu nie śmieliśmy marzyć: oto w wielu dziedzinach Polska wyrosła na lidera w Europie. Jako jedyni odnotowaliśmy wzrost PKB w trakcie światowego kryzysu gospodarczego, jesteśmy największym placem budowy i liderem w pozyskiwaniu funduszy unijnych w Europie, a nasza pozycja na arenie międzynarodowej jest coraz silniejsza. Przed nami kolejne szanse na jej umocnienie: prezydencja w Unii Europejskiej i organizacja mistrzostw Europy w piłce nożnej Euro 2012. Głęboko wierzę w sens naszej wspólnej pracy, którą wykonaliśmy w ostatnich latach. Ale przyszłość stawia przed nami kolejne wyzwania. Czeka nas poważna debata, której efektem będzie nowy plan. To zadanie na najbliższe tygodnie dla wszystkich odpowiedzialnych ludzi i środowisk. Podejmiemy je. Wkrótce w "Gazecie Wyborczej" ciąg dalszy - plan na kolejne lata. Na www.premier.gov.pl rząd przedstawia pełen bilans dokonań Więcej... http://wyborcza.pl/1,76498,9241465,Premier_Tusk__Czego_dokonalismy__co_nam_sie_nie_udalo.html?as=6&startsz=x#ixzz1GStlZ500 Może ktoś ze zwolenników antypolskiego picu pokusi się o podobne zestawienie i przedstawi co dokonał, a czego nie dokonał nieudolny, aferalny, nie potrafiący przetrwać całej kadencji, rząd "prawa i sprawiedliwości" Przemek -- .."Prezydent Lech Kaczyński ułaskawił gangstera, z którym jego zięć prowadził interesy. Marcin Dubieniecki i Adam S. pojawiają się w dokumentach jednej ze spółek. Udziały w niej ma także Robert Draba, były szef kancelarii Lecha Kaczyńskieg. Zięć Lecha Kaczyńskiego i były szef jego kancelarii prowadzili interesy z przestępcą, którego ułaskawił nieżyjący prezydent". |
|
Data: 2011-03-13 07:47:02 | |
Autor: HaMMeR | |
Premier Tusk: Czego dokonaliśmy, co nam się nie udało. | |
On 13 Mar, 09:17, Przemysław W <Bro my RP przed pisem@...pl> wrote:
To znana w Europie, ale rzadka w Polsce praktyka, by premier publikowa wReszta to propagandowy syf! No coz, posrod samych porazek musial, obecny jeszcze premier, osobiscie 'uwypuklic' nieistniejace 'sukcesy' tego rzadu, bowiem trudno zadac od spoleczenstwa, aby samo sobie naklamalo... H |
|
Data: 2011-03-13 10:40:59 | |
Autor: zinek | |
Premier Tusk: Czego dokonaliśmy, co nam się nie udało. | |
Użytkownik "Przemysław W" <Brońmy RP przed pisem@...pl> napisał w wiadomości news:ilhujb$390$1inews.gazeta.pl... To znana w Europie, ale rzadka w Polsce praktyka, by premier publikował w prasie artykuły, w których podsumowuje osiągnięcia rządu i rozlicza się z porażek. ciach. celny felieton mam dla Ciebie na ten temat. http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2011/03/12/tuska-metoda-malych-kretactw/ |
|
Data: 2011-03-13 10:31:19 | |
Autor: obserwator | |
Premier Tusk: Czego dokonaliśmy, co nam się nie udało. | |
niewatpliwym sukcesem rzadu Tuska, jest doprowadzenie do ujawnienia rozmiarow skurwienia w spoleczenstwie zamieszkujacym na terenie Polski. -- |
|
Data: 2011-03-13 12:55:17 | |
Autor: pluton | |
Premier Tusk: Czego dokonaliśmy, co nam się nie udało. | |
niewatpliwym sukcesem rzadu Tuska, jest doprowadzenie do ujawnieniarozmiarow skurwienia w spoleczenstwie zamieszkujacym na terenie Polski. Istotnie brat szambonura skurwił spoleczenstwo zamieszkujace na terenie Polski, ale sie podnosimy. -- pozdrawiam P.L.U.T.O.N.: Positronic Lifeform Used for Troubleshooting and Online Nullification |
|