Stołeczny sąd nie zgodził się na dobrowolne poddanie się karze przez bp.
Piotra J., oskarżonego o prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia postanowił, że sprawa będzie toczyła
się w normalnym trybie. Sędzia Edyta Dzielińska-Wolińska nie uzasadniła tej
decyzji. Pierwszy termin procesu wyznaczono na 23 stycznia, na kiedy
wezwano oskarżonego i świadków.
Biskup nie stawił się w sądzie. Reprezentował go aplikant adwokacki Piotr
Hajduk, który podtrzymał wniosek o poddanie się karze. Nie chciał
wypowiadać się o sprawie.
20 października 57-letni biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej
stracił panowanie nad autem i uderzył w latarnię w Warszawie. Badanie na
zawartość alkoholu w organizmie wykazało ponad 2,5 promille.
Dwa dni później duchowny przyznał się do prowadzenia auta pod wpływem
alkoholu i oddał się do dyspozycji papieża.
"Nie powinienem kierować samochodem pod wpływem alkoholu" - napisał
hierarcha w oświadczeniu. Duchowny przeprosił wszystkich, których zgorszył
swoim czynem, w szczególności wiernych archidiecezji, których zaufanie
zawiódł.
"To jednak się stało, dlatego też oddaję do dyspozycji Ojca Świętego moją
posługę biskupa pomocniczego archidiecezji warszawskiej" - napisał biskup.
Zapewnił też, że chce jak najszybciej skorzystać ze specjalistycznej
pomocy.
Biskup został przesłuchany i złożył wyjaśnienia. Przedstawiono mu zarzut
prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości. Biskup przyznał się do
zarzucanego mu czynu i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
Ostatniego dnia października Prokuratura Rejonowa Warszawa
Śródmieście-Północ skierowała do sądu akt oskarżenia wobec biskupa, wraz z
wnioskiem o skazanie bez przeprowadzenia rozprawy.
Wymiar kary został uzgodniony z prokuraturą, tak jak wnioskował biskup:
osiem miesięcy ograniczenia wolności i cztery lata zakazu prowadzenia
wszelkich pojazdów. W razie skazania w trybie dobrowolnym biskup przez
osiem miesięcy miał wykonywać prace społeczne - 20 godzin miesięcznie.
Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi kara grzywny,
ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/nowe-informacje-ws-biskupa-ktory-prowadzil-auto-po,1,5379655,wiadomosc.html
--
#5: "Nie taka odpowiedź jakbyście chcieli i już. A teraz spierdalajcie."
Grześ