Sytuacja gospodarcza Polski jest coraz gorsza. Największe od lat bezrobocie osłabia pozycję kraju i doprowadza do biedy miliony Polaków. Jedynymi pomysłami na poprawę sytuacji ze strony ekipy rządzącej są: dalsza deregulacja i większa elastyczność. Solidarność się na to nie zgadza.

Zapytaliśmy szefów regionów z różnych części Polski jak u nich wygląda sytuacja gospodarcza i dlaczego ten rząd nadaje się do zmiany.

Mieczysław Jurek,
szef ZR Pomorze Zachodnie
Jeśli chodzi o bezrobocie, to zajmujemy ciągle niechlubne drugie miejsce w kraju. Przed nami jest tylko województwo warmińsko-mazurskie. W niektórych powiatach stopa bezrobocia przekracza 20 proc. To powiaty łobeski, białogardzki i tereny dawnego woj. koszalińskiego. Od wielu lat jest to bezrobocie strukturalne – ludzie nie mają pracy od bardzo dawna. Teraz średnio w skali województwa bezrobocie rośnie o ok. 1 proc. miesięcznie i nie widać działań – ani wojewody, ani marszałka – które powodowałyby odwrócenie tego trendu. Kołem zamachowym w naszym regionie był przemysł stoczniowy, morski. Pozostałe branże nie są w stanie utrzymać regionu. Słyszymy o zapowiedzi zwolnień w kolejnych firmach. Ważna dla regionu jest sytuacja w elektrowni Dolna Odra, nieustabilizowana sytuacja w zakładach chemicznych Police.
Rada Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego zaapelowała do rządu o pomoc, ponieważ region stracił zdolność do samoodbudowy. My również 17 grudnia wystąpiliśmy z postulatem opracowania specjalnego programu rządowego dla województwa, by zahamować upadek gospodarczy regionu. Grozi nam jako jednym z pierwszych w kraju wniosek o upadłość województwa. Nie godzimy się z taką polityką.

Marian KrĂłl,
szef ZR Środkowowschodniego
Kampanię przeciw koalicji rządowej prowadzimy już od zeszłego roku. W Lublinie i okolicy organizowaliśmy i organizujemy happeninigi. Kolejną akcję zrobimy 21 marca. Co się będzie działo nie chcę jeszcze mówić, by nie zepsuć niespodzianki.
Mogę zadeklarować, że będziemy uczestniczyć we wszystkich akcjach protestacyjnych, o których zdecyduje Komisja Krajowa. Ten rząd jest szkodliwy dla Polski. Zmiany i nowe rozwiązania są wprowadzane kosztem pracowników. Ekipa rządowa nie potrafi tworzyć miejsc pracy dających perspektywę rozwoju kraju, za to podwoiła administrację. Niestety, ta część zatrudnionych nie wytwarza żadnych towarów. Rząd nie potrafi stworzyć przepisów, które uczyniłyby Polskę państwem przyjaznym dla inwestorów. I takim, które nie zmusza młodych do szukania szans awansu za granicą. We wschodniej Polsce bezrobocie jest bardzo duże. Zarówno to rejestrowane jak i ukryte. Lubelszczyzna opiera się w dużej mierze na rolnictwie, więc kto ma powyżej hektara ziemi na wsi już jest bogaczem i może się utrzymać.
Dziś w Lublinie widać coraz więcej ogłoszeń informujących o wynajmie lokali. Nie ma kto kupować mieszkań. Zauważamy, że rynek wewnętrzny powoli się załamuje, a inicjatywy ze strony rządu nie widać. W komisji trójstronnej jest gra pozorów: jak pomagać przedsiębiorcom, żeby nie pomagać. Znam poprzednie rozwiązania ustawy antykryzysowej. Na Lubelszczyźnie ani jeden z przedsiębiorców nie skorzystał z pomocy. A spadek produkcji w tamtym czasie wyniósł 27,5 proc. Wymogi, by dostać jakąkolwiek pomoc, były tak wyśrubowane, że nikomu nie udało się ich spełnić.

Cecylia Gonet,
szef ZR Śląska Opolskiego
W naszym województwie bezrobocie w lutym wyniosło 15,5 proc. Wiemy, że będzie rosnąć. Mamy informacje, że w Famagu 115 osób dostanie wypowiedzenie. W Hucie Ozimku podpisano porozumienie, ale jeszcze nie zwalniają. Redukcje etatów będą także w Poczcie Polskiej i PZU. Najgorsza sytuacja jest w powiatach nyskim i brzeskim – bezrobocie sięga tam 25 proc. A przecież nie liczymy osób, które wyjechały za granicę, od nas głównie do Niemiec i Holandii. Do tego dochodzi jeszcze ukryte bezrobocie na wsi, skąd też ludzie masowo wyjeżdżają za granicę. Największe bezrobocie jest wśród młodych do 30. roku życia – wynosi ok. 30 proc. Bez pracy jest także dużo ludzi powyżej pięćdziesiątki. Ci starsi są zazwyczaj pierwsi do zwolnienia. Z drugiej strony – dla młodych nie ma perspektyw – pierwsza pensja to często 1600 zł brutto, czyli na rękę 1100 zł. Za to nie są w stanie opłacić rachunków. Uciekają, bo jak sami twierdzą w Polsce nie widzą perspektyw. Jedna rzecz pozytywna – ostatnio 12 dyrektorów szkół zapowiedziało otwarcie nowych kierunków pod konkretne zawody, w których będzie można znaleźć zatrudnienie. Inicjatywa zyskała pozytywną opinię starostów i Wojewódzkiej Rady Zatrudnienia.

Waldemar Bartosz,
szef ZR Świętokrzyskiego
Sytuacja u nas wygląda bardzo źle. Mamy 16-proc. bezrobocie w regionie, ale np. w Skarżysku-Kamiennej – 21-proc. Procenty jednak nie oddają pełnego obrazu rzeczywistości. Jak się wjedzie do Skarżyska to widać budynki dawnych zakładów, w których nie ma już nawet szyb. Można mówić o terenach trwale zdegradowanych. To efekt braku polityki przemysłowej.
Podział środków unijnych jest jawnie niesprawiedliwy – biedne województwa dostają mniej niż bogate. Poziom ekonomiczny mieszkańców regionu jest tragiczny. W raporcie komisji polityki społecznej urzędu marszałkowskiego w Kielcach podano, że 26 proc. gospodarstw domowych żyje poniżej minimum socjalnego – to kilkaset tysięcy ludzi. 28 czerwca organizujemy dużą konferencję programową na temat biedy, która jest bezpośrednim skutkiem braku pracy. W naszym województwie zarobki są o tysiąc złotych niższe niż średnio w kraju. Rośnie liczba rodzin żyjących w ubóstwie, co wynika z zatrudniania na umowy śmieciowe. Przykłady? Młode małżeństwa, które wzięły kredyt mieszkaniowy i starcza im tylko na najtańsze jedzenie, albo ludzie, którzy pracują, ale są chorzy i muszą wydawać znaczące kwot na leki.

Waldemar Krenc,
szef ZR Ziemia Łódzka
W województwie łódzkim bezrobocie wynosi ok. 14 proc. Najwyższe jest w powiatach kutnowskim, radomszczańskim i tomaszowskim, gdzie sięga 18 proc. W samej Łodzi – 12 proc., czyli najwięcej spośród dużych miast. Łódź jest ważnym ośrodkiem akademickim i bezrobocie dotyka coraz większą grupę młodych. W Łodzi także średnia długość życia mężczyzn i kobiet jest najniższa, biorąc pod uwagę największe polskie miasta. To także skutek biedy. W latach 90. zniszczono przemysł odzieżowy i pracujący dla niego przemysł maszynowy. Teraz wchodzi sektor AGD, czyli takie firmy, jak Bosch, Dell czy Hutchinson. Tymczasem czekają nas kolejne zwolnienia i programy dobrowolnych odejść: w kopalni i elektrowni Bełchatów, Elektrociepłowni Łódź, Zakładzie Gazowniczym w Łodzi. Rząd zamroził pieniądze Funduszu Pracy i brakuje mu jakiejkolwiek wizji polityki gospodarczej. A Niemcy i Francuzi ją mają. Przez brak pieniędzy z Funduszu Urzędy Pracy nie można bezrobotnym praktycznie niczego zaproponować z zakresu aktywnych form walki z bezrobociem. W skromnym wydaniu staże, w minimalnym – roboty publiczne i kończące się programy unijne związane z rozpoczynaniem własnej działalności to cała oferta. Na terenie województwa łódzkiego w 2010 roku powstało dzięki temu 50 tys. miejsc pracy. W zeszłym roku – mniej niż 25 tysięcy. W Łodzi za prezydenta Kropiwnickiego bezrobocie wynosiło 6–7 proc. Wtedy można było mówić o rynku pracowników.

Dalszy ciąg sondy w następnym numerze „Tygodnik Solidarność”

--


"Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy
i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej,
bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..."

- Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005