Data: 2011-02-28 21:46:29 | |
Autor: Cmoknij mnie w platforme | |
Polityka informacyjna | |
Podczas konferencji prasowej w Izraelu reporter PAP chciał zapytać premiera o ustawę
reprywatyzacyjną (rzecz bardzo ważna także dla wielu mieszkańców Izraela), którą trzy lata temu obiecał „w ciągu kilku miesięcy”. Dowiedział się o tym minister Arabski i stanowczo dziennikarzowi zabronił. Pracownik PAP okazał się jednak niezdyscyplinowany. Wtedy minister Arabski zadzwonił do jego szefa, a ten za chwilę oddzwonił do podwładnego i przywołał go do porządku. Wszystko to przy innych dziennikarzach, żeby i oni popamiętali. Szkoda miejsca na snucie wizji, jak wrzeszczałyby i darły szaty wiadome autorytety, gdyby coś takiego działo się za rządów PiS. Tymczasem, jak parę dni temu informowaliśmy, rząd został zobowiązany wyrokiem sądowym do udzielenia organizacjom pozarządowym rzetelnej odpowiedzi na pytania o „tarczę antykorupcyjną”, której istnieniem chwalił się premier – rzecz istotna, bo „tarcza” zapewniać miała uczciwość przetargów na Orliki, a z tymi było, jak wynika z niedawnego raportu NIK, jak zwykle. Najśmieszniejsze, że wszyscy wiedzą, iż rząd mimo tego wyroku nic o „tarczy” nie ujawni, bo nie ma co; bo „tarcza antykorupcyjna” istniała tak samo, jak rychła reprywatyzacja, wspólna waluta w 2011 roku czy „katarski inwestor”. Premier za to był na miejscu – „przypadkiem”, jak zapewniono w TVN 24 – by skomentować złoty medal polskiej narciarki. Zgodnie z „zasadą Ostachowicza”, iż Tusk ma się Polakom kojarzyć tylko z wydarzeniami pozytywnymi i miłymi. Nie pytajcie premiera o jego obietnice bez pokrycia i wyssane z palca „wrzutki”, o dług, drogi, służbę zdrowia i inne plagi. Cokolwiek do powiedzenia ma tylko o sukcesach polskiego sportu. Profesora Balcerowicza traktowanie przez PO Polaków jak „stada baranów” oburza, ale sondaże pokazują, że to się sprawdza. ***Beeeeeeeee*** -- |
|