Data: 2011-10-22 20:51:46 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
Podopieczni Kempy i Prezesa | |
Mecze Lechia-Lech i Arka-Polonia zaczn± siê niemal równocze¶nie, ale
podobno nie ka¿dy kibic zainteresowany jest pi³k± no¿n±. Od pasa¿erki SKM otrzymali¶my sygna³, ¿e kibice Arki Gdynia zaczepiaj± i bij± pasa¿erów poci±gów SKM jad±cych do Gdañska. - Na Wzgórzu ¦w. Maksymiliana i w Red³owie kibice w barwach Arki Gdynia zajêli ³±cznie dwa przedzia³y. Od Wy¶cigów zaczêli zaczepiaæ ludzi, a na ¯abiance bili jakiego¶ mê¿czyznê, który jecha³ z synem - mówi Klaudia, która jecha³a poci±giem SKM oko³o godziny 16. - Wysiada³am przy Uniwersytecie, ale policjantów widzia³am jedynie w Gdyni na Wzgórzu. W dni takie jak dzi¶ wydaje mi siê, ¿e to stanowczo za ma³o - dodaje Klaudia. Zapytana przez nas podkom. Magdalena Michalewska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdañsku, uspokaja. - Nie otrzymali¶my ¿adnych zg³oszeñ od pasa¿erów czy poszkodowanych. Zdziwiona jestem te¿ tym, ¿e ta pani nie zg³osi³a tego na policjê - informuje Magdalena Michalewska. - W Trójmie¶cie stawi³o siê dzi¶ do pracy kilkuset policjantów i patroluj± nie tylko perony i ich okolice, ale w cywilu s± tak¿e w poci±gach, tramwajach i autobusach. Robimy wszystko co mo¿emy, ¿eby zapewniæ maksymalne bezpieczeñstwo mieszkañcom, bo wiemy oczywi¶cie ¿e mecz Lechii i Lecha to spotkanie podwy¿szonego ryzyka. Mamy nadziejê, ¿e dzi¶ zwyciê¿y jednak sport, a incydent zaobserwowany przez nasz± czytelniczkê by³ jednorazowym i karygodnym wybrykiem. Policja zapewnia, ¿e jest przygotowana na wszelkie sytuacje i do³o¿y maksymalnych starañ, ¿eby zapobiec wszelkim potencjalnie gro¼nym sytuacjom jakie mog± mieæ miejsce przed o po meczach w Gdañsku i w Gdyni. http://www.mmtrojmiasto.pl/390858/2011/10/22/podrozni-ostrzegaja-uwaga-na-kiboli-w-skm?category=sport -- Socjalizm nigdy nie zapu¶ci³ w Ameryce korzeni bo biedni w tym kraju nie uwa¿aj± siê za wyzyskiwany proletariat, tylko za milionerów w przej¶ciowych tarapatach. John Steinbeck |
|
Data: 2011-10-22 20:57:42 | |
Autor: oyster | |
Podopieczni Kempy i Prezesa :-)))))) | |
Użytkownik - Grzegorz Z. napisał:
Mecze Lechia.......... po meczach w Gdańsku i w Gdyni. -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- - T. Sekielski: My odkryliśmy ze zdumnieniem, że pan był takim rasowym, nie chcę użyć słowa „kibol", bo to się źle kojarzy, ale takim zaangażowanym bardzo i to bardzo kibicem Lechii Gdańsk. D. Tusk: Dawno temu, jako bardzo młody człowiek byłem twardym kibicem z tak zwanego młyna, czyli z tego miejsca gdzie jest na serio... T. Sekielski: Panie premierze, dotarliśmy do ludzi, którzy pamiętają pana z tamtego okresu. D. Tusk: Niemożliwe, to było trzydzieści pięć lat temu. T. Sekielski: Też byliśmy zdziwieni. (materiał wideo) Dziennikarz: kiedy to wszystko się zaczęło, kiedy pan poznał Donalda Tuska wtedy młodego kibica? M. Popielarz, kolega D. Tuska: Siedemdziesiąty drugi rok, awans Lechii Gdańsk do drugiej ligi, po wielu latach tułaczki w trzeciej lidze. Zainteresowanie Gdańszczan tym klubem, tą drużyną... Ja jeszcze chłopak ze szkoły podstawowej, Donald już licealista, kilkunastoletni chłopaczek, tworzyliśmy tutaj zręby klubu kibica Lechii Gdańsk, stąd w tym czasie znajomość moja z Donaldem Tuskiem. Trzydzieści pięć lat temu tu znajdowało się miejsce święte dla kibica, tak zwany „młyn", w Warszawie to się nazywa „żyletą" i tu siadali najbardziej zagorzali kibice, którzy ... Wśród nich Donald Tusk, zawsze Donald przychodził na ten stadion z braćmi Rybickimi, dzisiaj jego przyjaciele z ław poselskich. Ja jako młodszy chłopak, młodszy kolega z zazdrością zawsze patrzyłem i zawsze przy ich boku była zawsze jakaś fajna laseczka, dziewucha. Dziennikarz: Jak w tamtych czasach nosił się Donald Tusk? T. Wołek: Ceremonialny strój był bardzo okazały. Na głowie biało-zielony cylinder, na ramiona narzucona biało-zielona komża, obficie herbowana, z frędzlami, w barwach klubowych Lechii, czyli biało-zielonych. M. Popielarz: Donek wstał z siedzenia w autobusie i na patriotyczną taką porywającą nutę Marsylianki zaśpiewał „Do boju Lechia Gdańsk, do boju Lechia Gdańsk"... Oczywiście ci młodzi ludzie, którzy tutaj są, nie wiedzą czyja to jest piosenka, ona się przyjęła, jest w repertuarze kibiców Lechii. (koniec materiału wideo) T. Sekielski: Jedna uwaga, Mateusz Hładki przygotował ten materiał, śledził pana przeszłość. A dzisiaj pan jako poseł z Warszawy kibicuje Lechii czy Legii? D. Tusk: To jest najbardziej niepolityczne pytanie jakie możecie zdać. T. Sekielski: I dlatego zadaliśmy. D. Tusk: Jako poseł warszawski, jako mieszkaniec Gdańska, jako małżonek Gosi, która jest z Gdyni, teściowa nadal mieszka niedaleko dawnego stadionu Arki, wszyscy z Trójmiasta wiedzą co to oznacza i... (...) T. Sekielski: Często się pan bił? D. Tusk: Nie nazywajmy tego w taki brutalny sposób. T. Sekielski: No nie, mnie się zdarzało jak byłem młodszy. D. Tusk: Właśnie kiedy zauważyłem, że Tomek Wołek uczestniczy w waszym felietonie, to bałem się, że opowie kilka sytuacji z meczów wyjazdowych, z Bydgoszczy, z Olsztyna. T. Sekielski: Czy to pan wywijał jakimś wężem - tak? D. Tusk: Nie, zostawmy te szczegóły. -- Wszędzie wieczność zębami kłapie. |
|
Data: 2011-10-22 21:00:05 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
Podopieczni Kempy i Prezesa | |
Nie zmieniaj tematów nie swoich w±tków.
-- Socjalizm nigdy nie zapu¶ci³ w Ameryce korzeni bo biedni w tym kraju nie uwa¿aj± siê za wyzyskiwany proletariat, tylko za milionerów w przej¶ciowych tarapatach. John Steinbeck |
|
Data: 2011-10-22 21:01:05 | |
Autor: oyster | |
Podopieczni Kempy i Prezesa | |
Użytkownik - Grzegorz Z. napisał:
Nie zmieniaj tematów nie swoich wątków. Mat! T. Sekielski: My odkryliśmy ze zdumnieniem, że pan był takim rasowym, nie chcę użyć słowa „kibol", bo to się źle kojarzy, ale takim zaangażowanym bardzo i to bardzo kibicem Lechii Gdańsk. D. Tusk: Dawno temu, jako bardzo młody człowiek byłem twardym kibicem z tak zwanego młyna, czyli z tego miejsca gdzie jest na serio... T. Sekielski: Panie premierze, dotarliśmy do ludzi, którzy pamiętają pana z tamtego okresu. D. Tusk: Niemożliwe, to było trzydzieści pięć lat temu. T. Sekielski: Też byliśmy zdziwieni. (materiał wideo) Dziennikarz: kiedy to wszystko się zaczęło, kiedy pan poznał Donalda Tuska wtedy młodego kibica? M. Popielarz, kolega D. Tuska: Siedemdziesiąty drugi rok, awans Lechii Gdańsk do drugiej ligi, po wielu latach tułaczki w trzeciej lidze. Zainteresowanie Gdańszczan tym klubem, tą drużyną... Ja jeszcze chłopak ze szkoły podstawowej, Donald już licealista, kilkunastoletni chłopaczek, tworzyliśmy tutaj zręby klubu kibica Lechii Gdańsk, stąd w tym czasie znajomość moja z Donaldem Tuskiem. Trzydzieści pięć lat temu tu znajdowało się miejsce święte dla kibica, tak zwany „młyn", w Warszawie to się nazywa „żyletą" i tu siadali najbardziej zagorzali kibice, którzy ... Wśród nich Donald Tusk, zawsze Donald przychodził na ten stadion z braćmi Rybickimi, dzisiaj jego przyjaciele z ław poselskich. Ja jako młodszy chłopak, młodszy kolega z zazdrością zawsze patrzyłem i zawsze przy ich boku była zawsze jakaś fajna laseczka, dziewucha. Dziennikarz: Jak w tamtych czasach nosił się Donald Tusk? T. Wołek: Ceremonialny strój był bardzo okazały. Na głowie biało-zielony cylinder, na ramiona narzucona biało-zielona komża, obficie herbowana, z frędzlami, w barwach klubowych Lechii, czyli biało-zielonych. M. Popielarz: Donek wstał z siedzenia w autobusie i na patriotyczną taką porywającą nutę Marsylianki zaśpiewał „Do boju Lechia Gdańsk, do boju Lechia Gdańsk"... Oczywiście ci młodzi ludzie, którzy tutaj są, nie wiedzą czyja to jest piosenka, ona się przyjęła, jest w repertuarze kibiców Lechii. (koniec materiału wideo) T. Sekielski: Jedna uwaga, Mateusz Hładki przygotował ten materiał, śledził pana przeszłość. A dzisiaj pan jako poseł z Warszawy kibicuje Lechii czy Legii? D. Tusk: To jest najbardziej niepolityczne pytanie jakie możecie zdać. T. Sekielski: I dlatego zadaliśmy. D. Tusk: Jako poseł warszawski, jako mieszkaniec Gdańska, jako małżonek Gosi, która jest z Gdyni, teściowa nadal mieszka niedaleko dawnego stadionu Arki, wszyscy z Trójmiasta wiedzą co to oznacza i... (...) T. Sekielski: Często się pan bił? D. Tusk: Nie nazywajmy tego w taki brutalny sposób. T. Sekielski: No nie, mnie się zdarzało jak byłem młodszy. D. Tusk: Właśnie kiedy zauważyłem, że Tomek Wołek uczestniczy w waszym felietonie, to bałem się, że opowie kilka sytuacji z meczów wyjazdowych, z Bydgoszczy, z Olsztyna. T. Sekielski: Czy to pan wywijał jakimś wężem - tak? D. Tusk: Nie, zostawmy te szczegóły. -- Wszędzie wieczność zębami kłapie. |
|