Data: 2009-04-29 11:24:51 | |
Autor: boukun | |
Palikot: Nie chcę władzy, wolę moje obserwatorium sukinkota | |
Kolejny happening, kolejne notki w blogu, kolejny dzień pod znakiem Palikota. Po co to wszystko? Dla Tuska, dla Schetyny, by wszystkim żyło się lepiej.
Zaatakowany przez PiS Janusz Palikot i z tego wydarzenia zrobił show. Podziękował "chłopakom-pisiakom" za reklamę, wpłacił 5 tysięcy na kampanię przeciwnika i zaapelował studentów i emerytów, żeby poszli w jego ślady. Jak pisał wczoraj w blogu: Przywykłem do tego, że płacę za usługi wykonywane na moją rzecz. Postanowiłem wpłacić na konto kampanii wyborczej PiS 5000 złotych celem podziękowania za reklamę. Namawiam do takiego samego gestu wszystkich emerytów i studentów, którzy swego czasu mnie poparli - wpłaćcie Kaczyńskim na wyborcze konto, niech reklamują Palikota za nasze, a nie publiczne pieniądze! Chwilę po odpaleniu notki w blogu przed swoim domem w Lublinie prezentował przed kamerami dowód wpłaty. Po południu, tak żeby się znaleźć w wieczornych programach informacyjnych. I znów zagnał PiS do narożnika. Michał Kamiński oburzony musiał tłumaczyć, że on pieniędzy od Palikota nie chce i kiedy je dostanie, to natychmiast odeśle. Zdenerwowany był też Adam Bielan, który w pośle z Lublina zobaczył następcę Tuska. A ten zaprzecza, znów zaprzecza. Nie ma żadnego konfliktu ze Schetyną, zaś w "Dzienniku" powariowali, twierdząc że realizuje on swój plan, którego ostatnim etapem jest zdobycie władzy w Platformie. Z dzisiejszej notki Palikota: Liczba publikacji w "Dzienniku" poświęcona mojej osobie jest tak monstrualnie wielka, że zaczynam czuć się jak główne źródło ich utrzymania - rozumiem, że podsycanie atmosfery wokół mnie leży także w merkantylnym interesie. Przejrzał, przejrzał! Nas też przejrzał! I niewinności swej dowodzi: Lubię tę swoją rolę. Lubię widzieć, jak te pisowskie "mordy ty moje" miotają się po telewizjach, żeby tylko dać odpór krytyce, która zagoniła ich do narożnika. Lubię widzieć ich bezsilność, oglądać Jara, który nie znajdując już innych przeciwników, usiłuje upokorzyć sędzinę osądzającą sprawę spotów PiS. Lubię to moje miejsce - obserwatorium sukinkota, któremu chór przeciwników gotów jest stawiać telewizyjne pomniki-katapulty, byleby tylko wysłać go w Kosmos. Tak broni się przed uwagą ze strony mediów człowiek, który nieustannie o tę uwagę zabiega. A my mamy uwierzyć, że to wszystko dla Tuska. I dla Schetyny, za którym co prawda nie przepada, ale przy którym lojalnie będzie stać do końca. Że to dla nich, a nie dla siebie, cierpliwie znosi dziennikarzy każdego portalu, każdej lokalnej gazetki, że to dla nich poświęca mnóstwo czasu na pisanie bloga i promowanie swoich happeningów. Przy całej mojej naiwności - a bywa ona czasem naprawdę wielka - nie wierzę. I nie ja jedna. Ubolewam, że za dużo jest tych happeningów Palikota. Palikot powinien zejść na drugi plan, ale do niego to nie dociera - to słowa Zbigniewa Chlebowskiego z porannego wywiadu w Zetce. W podobnym tonie mówił w RMF-ie Bronisław Komorowski. To już nie jest gra zespołowa, od dawna nie jest. Palikot jest solistą. Tak głośnym, że zagłusza cały zespół. A my mamy uwierzyć, że to przypadek? Marta Wawrzyn http://www.pardon.pl/artykul/8516/palikot_nie_chce_wladzy_wole_moje_obserwatorium_sukinkota |
|