Użytkownik "boukun" <boukun@neostrada.pl> napisał w wiadomości news:m1hm13$90n$1mx1.internetia.pl...
POWTÓRNY ATAK NA PRAWDĘ HISTORYCZNĄ WALDEMARA ŁYSIAKA
Z MASONERIĄ W TLE CZ. II
Zabić sto kilkadziesiąt tysięcy ludzi nie jest łatwo, nawet gdy się po
prostu do nich strzela lub kłuje czy tnie (widłami, kosami, nożami,
siekierami), a już zamęczyć okrutnie, dawkując śmierć powolną, jest bardzo
trudno.
Ukraińcy wybrali jednak męczarnie - palenie, patroszenie, przybijanie
bretnalami do płotów i stodół, rozpiłowywanie, siekanie, kawałkowanie,
etc. - wszystko to oczywiście żywcem i bez dyskryminowania kogokolwiek
(starcy, kobiety i niemowlęta po równo), żeby była uciecha.".
".Kłaczkiwski podpisał swym pseudonimem "Kłyma Sawura" dyrektywą operacyjną
zbrodni:
"Trzeba przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu" (1943).
Kolejny taki dokument operacyjny to rozkaz Szuchewycza z 1944 roku:
"Konieczne jest przyspieszenie likwidowania Polaków. Muszą zostać zgładzeni
całkowicie, ich wioski spalone do gruntu samego (.)".
Ludność polską należy absolutnie zniszczyć. Śmierć każdego Lacha to metr
wolnej Ukrainy. Albo będzie lechicka krew po kolana - albo Ukrainy nie
będzie. Musimy zatem Polaków w pień wyciąć". Dzisiaj te bestie - ci herszci
eksterminacji - mają w ukraińskich miastach pomniki, u stóp których kwiaty
są składane nie tylko przez tłumy Ukraińców, lecz i przez niektórych Lachów,
co się mienią "mężami stanu" III RP."
BANDEROWCY
".Tendencje nacjonalistyczne (od narodowców, do nazistów) nie wykiełkowały,
rzecz prosta, na Majdanie 2014, są dużo starsze. Wśród Ukraińców nigdy po II
Wojnie Światowej nie zgasły sympatie nazistowskie, których kolebkę stanowi
hitlerowska ochotnicza 14 Dywizja SS-Galizien (SS-Hałyczyna) złożona z
siczowych "herojów", a już kult UPA i OUN tlił się w bardzo wielu
ukraińskich sercach, tylko że "komuna" (ZSRR) tłumiła te sentymenty.
Kiedy jednak padła - otworzyły się wrota piekieł. 1 lipca 1990 roku
nastąpiło zjednoczenie dwóch organizacji: UNA (Ukraińskie Zgromadzenie
Narodowe) i UNSO (Ukraińska Samoobrona Narodowa vel Ludowa). Ruch UNA-UNSO
zaczął skupiać wszelkie mniejsze organizacje nacjonalistyczne tudzież
"narodowe" partyjki parlamentarne (jak Ukraińska Partia Narodowa czy
Ukraińska Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna), akcentując m.in. konieczność
odebrania Polsce jej ziem południowo-wschodnich (tzw. "Zakerzonie").".
".Program UNA-UNSO prawie się nie różni od programu OUN, co nie może
dziwić, bo i kierownictwo różni się mało: szefem jest syn Romana
Szuchewycza. Pod jego komendą przez kilkanaście lat tworzono grupy bojowe,
które tego roku opanowały Majdan.
Złotym okresem był dla UNA-UNSO czas prezydentury Wiktora Juszczenki i
premierowania Julii Tymoszenko. Bandera, Szuchewycz i ich kompani awansowali
wtedy do roli bohaterów narodowych Ukrainy, a ukraińska bezpieka SBU zaczęła
uprawiać antypolską propagandę rozgrzeszającą OUN i UPA, sekującą natomiast
AK i polskie władze przedwojenne ("sanacyjne").
Szef SBU, Walentin Naliwajczenko, publicznie przyrównał policję II RP do
Gestapo i NKWD, imputując jej działania eksterminacyjne wobec narodu
ukraińskiego, zaś Armię
Krajową nazwał "Armią Katów". Wymachiwał przy tym rzekomymi "dokumentami z
archiwów", fabrykowanymi przez usłużnych lokalnych "historyków".
Te jaskrawe kłamstwa nie spotkały się w Polsce z odpowiednią krytyką (ani
polityczną, ani scjentyczną), cały czas bowiem władze III RP tak właśnie
(uszy po sobie) rozumiały "dobrosąsiedzkie stosunki obu państw".
Dzisiaj utrwalanie tych "dobrosąsiedzkich stosunków" polega m.in. na
wmawianiu priwiślińskiej publice, że Majdanu nie zdominowali "banderowcy".
Robią to wszyscy, od "Gazety Wyborczej" do "Do Rzeczy", gdzie Piotr
Kościński wyśmiał takie twierdzenie jako mit:
".Konstrukcja tego przesłania jest niesłychanie prosta: Majdan opanowany
został przez ugrupowania nacjonalistyczne Swoboda i Prawy Sektor, czyli
banderowców.
Gdy upadł rząd Janukowycza, doszło do zamachu stanu i tak banderowcy
znaleźli się u steru władzy".
Tymczasem - abstrahując od dzisiejszego "steru władzy" (to już inna bajka,
gierka międzynarodowa) -"rewolucję kijowską" istotnie zdominowali
"banderowcy", i kto temu przeczy, mija się z prawdą.
Swoboda (założona w 1991 Socjalnarodowa Partia Ukrainy) zawsze używała
symboliki i retoryki nazistowskiej, mając świetne relacje z Narodową Partią
Niemiec (NPD).
"Deutsche Stimme" (organ NPD) pełne jest nostalgicznych wspominków weteranów
14 Ukraińskiej Dywizji SS-Galizien, wzajemne serdeczne wizyty niemieckich i
ukraińskich SS-manów to codzienność Swobody.
Jej szef, Ołeh Tiahnybok, wysyła swoich "chłopców" (noszących koszulki z
napisami: "Śmierć Lachom!") do akcji takich, jak sprofanowanie (2009)
monumentu polskich profesorów zamordowanych przez nazistów we Lwowie, czy
zakłócanie uroczystości rocznicowych ku czci Polaków wyciętych w Hucie
Pieniackiej. Parlamentarne (wyborcze) aspiracje Swobody finansują m.in.
kryminaliści o pseudonimach "Pups" i "Wowa Morda".
Z całym swoim nazizmem, antypolonizmem i antysemityzmem Swoboda to jednak
ledwie przedszkole "banderowskiego" bandytyzmu. Przedszkole wobec ichnich
kolegów tworzących ugrupowanie Prawy Sektor, do którego świetnie pasuje
pojęcie "strzelcy siczowi", znane Sarmatom kilka wieków temu, a parę
miesięcy temu odgrzane na kijowskim Majdanie śmiertelną kanonadą
przypisywaną przez Salon ludziom Wiktora Janukowycza:
BRUNATNY SEKTOR
Prawy Sektor to konglomerat kilkunastu skrajnie nacjonalistycznych i
neonazistowskich partii bądź organizacji (główne: Zgromadzenie
Socjalno-Narodowe, C-14, Biały Młot, Wszechukraińska Organizacja "Tryzub"
im. Stepana Bandery).
Z "Tryzuba" wywodzi się szef Prawego Sektora, Dmytro Jarosz. Jego zastępca,
Andrij Tarasenko, głosi niezmiennie, że Polska winna zwrócić Ukrainie miasto
Przemyśl plus kilkanaście okolicznych powiatów, a pytany o wołyńską rzeź
Polaków warczy: " -
Zupełna brednia, nic takiego nie było!". Retoryka prawosektorowców
ucieszyłaby samego Goebbelsa i Himmlera, podobnie jak ich stroje zdobione
symbolami nazistowskimi. A ich wyszkolenie bojowe i uzbrojenie mogłoby
zadziwić niejedną światową "jednostkę specjalną". To efekt włączenia się do
Prawego Sektora długo szkolonych bojówek UNA-UNSO (wśród członków rej
wodzili ekswojskowi).
Gdy protest Majdanu się zaognił - bojówki te przejęły na zachodniej Ukrainie
kilka dużych magazynów wojskowych, zdobywając 15 tysięcy karabinów, w tym
broń automatyczną i snajperską, a także działka przeciwlotnicze, wyrzutnie
rakietowe "Strzała", etc. (i nie są to informacje z telewizji kremlowskich,
tylko z mediów niemieckich i anglosaskich).
Wkrótce potem Majdanem wstrząsnęła gromka palba i trup zaczął się "ścielić
gęsto". Kulminacją stała się "doba snajperów" (20 luty) - krwawe żniwo
Majdanu.
Polska opinia publiczna była w ciągu całej "kijowskiej rewolucji" okłamywana
przez salonowców fałszami i przemilczeniami, a w zalewie tego kłamania nikły
głosy rozsądku, jak chociażby wypowiedź eksperta do spraw obronności,
Wojciecha Łuczaka:
" - Wiele ukraińskich prawicowych ugrupowań i organizacji, które mają nawet
własne oddziały paramilitarne, jest do Polski nastawionych skrajnie wrogo.
Nie wiem dlaczego u nas jest to starannie ukrywane" (2014). Również światowa
opinia publiczna była mamiona "poprawnie politycznie", ale na Zachodzie
przeciekły jednak wreszcie fragmenty prawdy, gdy platformerski szlaban
cenzurowy okazał się twardszą barierą.
Mnie cały czas zdumiewało, że dorośli ludzie wierzą, iż uzbrojony po zęby
reżim jest bezradny niczym mała dziewczynka wobec "bezbronnych cywilów"
atakujących go kamieniami, butelkami i wyzwiskami.
Śpiewka pt. Janukowycz przy pomocy snajperów Berkutu zamordował
kilkudziesięciu protestujących - została urobionej już publiczności
sprzedana bardzo łatwo.
Ale nie publiczności Zachodu. Tam bowiem media opublikowały nagraną
podsłuchowo rozmowę telefoniczną estońskiego ministra spraw zagranicznych,
Urmasa Paeta, z Wysokim Przedstawicielem UE ds. Zagranicznych, panią
Catherine Ashton.
Estończyk poinformował ją, że ma zeznanie działaczki Majdanu, lekarki Olgi
Bohomolec, iż strzelający do milicji i do protestujących snajperzy nie byli
od Janukowycza, tylko od Prawego Sektora, i że estońskie służby wywiadowcze
potwierdzają to.
Ashton odparła, że NATO-wskie służby również już to wiedzą, ale nie wolno
zezwolić, by sprawa zaznała rozgłosu. Później się okazało, że prawosektorowe
sztucery z lunetami waliły po równo obie strony konfliktu, i że spośród 410
hospitalizowanych funkcjonariuszy milicji aż 130 ma snajperskie rany
postrzałowe.
Wal się paranoiku!
MW
|