Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   P-rezydentura z WSI na zapleczu

P-rezydentura z WSI na zapleczu

Data: 2010-07-16 18:10:09
Autor: u2
P-rezydentura z WSI na zapleczu
http://szeremietiew.blox.pl/2010/07/Pytaja-dopowiadam.html

Stan naszej armii eksperci określają krótko: zapaść. Jakie powinny być
priorytety polityki obronnej kreowanej przez głowę państwa?
- Prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych. Najważniejszym z jego
obowiązków jest dbałość o bezpieczeństwo narodowe, czego gwarantem są
siły zbrojne. Prezydent musi mieć wyrobione zdanie, czy armia jest
zdolna wypełnić konstytucyjny obowiązek obrony państwa. Punktem wyjścia
powinno zatem być całościowe zbadanie stanu sił zbrojnych. Przy czym
należałoby uwzględnić opinie ekspertów związanych z partiami
opozycyjnymi, skoro szefowie tych partii są członkami Rady
Bezpieczeństwa Narodowego. Ważne jest też stanowisko prezydenta w
kwestii wydatków na wojsko. W ostatnich dwu latach wykonanie budżetu MON
było niższe od ustawowego 1,95 proc. PKB. Rząd nie przestrzega ustawy o
finansowaniu obronności.

Minister finansów chce znieść ustawowy wymóg, zgodnie z którym 1,95
proc. PKB przeznacza się na armię. Dojdzie do konfliktu z prezydentem
elektem?
- Minister finansów uzasadnia to kryzysem. Państwo osiąga mniejsze
dochody, więc będziemy mniej przeznaczać na obronność. Dziwne
tłumaczenie. Określony ustawowo stały odsetek jest procentem od
wielkości, którą państwo dysponuje. W liczbach bezwzględnych będzie
mniej pieniędzy przy zachowaniu obowiązującego wskaźnika. Dlaczego rząd
chce jeszcze zmniejszyć sam wskaźnik?

W powodzi obietnic Komorowski zaklinał się, że 1,95 proc. zostanie
utrzymane.
- Jeśli zechce dotrzymać słowa, będzie musiał zgłosić weto, gdy minister
finansów przeforsuje zmniejszenie wskaźnika 1,95 proc. Zamiast
zapowiadanej zgody będzie konflikt prezydenta z rządem.

Obietnica wycofania naszego kontyngentu z Afganistanu wywołała publiczny
spór między szefem BBN a szefem Sztabu Generalnego. O czym świadczy ten
dysonans?
- To nie najlepiej rokuje dla działalności ośrodka prezydenckiego.
Przypominam, że bardzo ważna deklaracja o wyjściu z Afganistanu została
złożona przez Komorowskiego w dziwnych okolicznościach. Spowodował ją
atak na naszych żołnierzy w Afganistanie i śmierć jednego z nich.
Przyszły prezydent pod wpływem emocji złożył ważne oświadczenie, co źle
świadczy o odporności psychicznej w sytuacji kryzysowej kogoś, kto
będzie głową państwa.

Zabrakło zimnej krwi, wyważenia decyzji?
- Można tak to ocenić. Do tego dochodzi odpowiedzialność za wypowiadane
słowo. Wielu ekspertów wyrażało obawy, że po zapowiedzi wycofania wzmogą
się ataki na polskich żołnierzy. Przeciwnik zechce w ten sposób niejako
utwierdzić Komorowskiego w przekonaniu, że z Afganistanu trzeba się
wycofać. I były kolejne ataki, zginęło dwóch naszych żołnierzy, kilku
zostało rannych. Opowieści, że Afganistan jest daleko, a talibowie nie
wiedzą, co dzieje się w Polsce, są w czasach internetu dowodem
wyjątkowej naiwności.

Prezydent realizuje swoje zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi za
pośrednictwem ministra obrony narodowej. Skończą się konflikty, spory o
nominacje generalskie?
- Zdaje się, że prezydent elekt nie chce mieć takiego "pośrednika" jak
minister Klich i podobno usiłuje go usunąć z MON. Ma pewne doświadczenie
- w lipcu 2001 r. bardzo sprawnie wyrzucił mnie z resortu. Komplikacją
mogą być wysokie notowania Klicha u premiera Tuska. Wszak wśród sukcesów
rządu wymienia się "uzawodowienie" armii. W moim przypadku odwołanie
było łatwiejsze, bo premier Buzek mnie nie bronił. Obserwatorzy sceny
politycznej wskazują, że Komorowski jest pozbawiony charyzmy, jest kimś
bez wyrazu. Poseł SLD Bartosz Arłukowicz zauważył, że Komorowski dawał
sobie radę jako marszałek, gdy miał wszystko "napisane w punktach na
kartkach". Nie daje rady, "kiedy musi zacząć mówić to, co naprawdę
myśli". Włodzimierz Cimoszewicz zastanawiał się nawet, czy liczne gafy
nie świadczą o ignorancji Komorowskiego. Wydaje się, że wiele będzie
zależało od osób doradzających prezydentowi. One będą kształtować
zachowania i politykę głowy państwa polskiego. Zobaczymy, jaki to będzie
miało wpływ na wojsko.

Polityk chwiejny, bez wyrobionego zdania - co to oznacza dla armii?
- Pierwsze prawo żołnierskie to być dobrze dowodzonym. Jakim dowódcą
okaże się nowy zwierzchnik sił zbrojnych? Żołnierze w Afganistanie,
którzy są w ogniu walki i rozpoznają cechy przywódcze, w większości
głosowali na Jarosława Kaczyńskiego. Wprawdzie Bronisław Komorowski
odwiedził ich, przekonywał do siebie, ale zdaje się, że bezskutecznie.

Czyli rację ma gen. Waldemar Skrzypczak, mówiąc, że nasza armia w ogóle
nie jest dowodzona?
- Tak, ma rację. To samo zresztą mówi gen. Sławomir Petelicki, któremu
Komorowski w trakcie debaty telewizyjnej odmówił miana żołnierza. Jest
kilka kwestii, których - jak mi się zdaje - prezydent elekt nie bardzo
pojmuje.

O jakie kwestie chodzi?
- Po pierwsze rola i pozycja Polski w Sojuszu Północnoatlantyckim.
Prezydent elekt nie docenia roli Stanów Zjednoczonych i zdystansował się
od konserwatywnego premiera rządu Wielkej Brytanii. To osłabia relacje
Polski z państwami, które oceniam jako najbardziej wartościowe w
konstruowaniu bezpieczeństwa Polski. Rzeczą podstawową jest stworzenie w
NATO tzw. planów ewentualnościowych (contingency plans) przewidujących
wojskowe działania w przypadku zagrożenia naszego kraju. Toczy się spór
w Sojuszu o te plany. Przeciwni są Niemcy, podnosząc, że tworzenie
planów obronnych zirytuje Rosjan. Prezydent elekt zapowiada, że najpierw
odwiedzi Brukselę, Paryż i Berlin. Budowa bezpieczeństwa przez stawianie
na tych, którzy nie widzą potrzeby stworzenia planów ewentualnościowych
dla obrony m.in. naszego kraju, jest bardzo ryzykowna.

Nadchodzi czas podejmowania niepopularnych decyzji - armia zawodowa
oznacza konieczność zmniejszenia liczby garnizonów. Co nowy prezydent
powie zwalnianej kadrze, rodzinom wojskowych?
- Jako sekretarz stanu (pierwszy wiceminister) w MON przeforsowałem
utworzenie systemu obrony terytorialnej (OT). To pozwalało utrzymać
infrastrukturę garnizonową i skierować kadrę do rozwijanych wojsk OT.
Planowaliśmy powołać brygady OT w każdym województwie i kilkadziesiąt
samodzielnych batalionów. Jednostki byłyby skadrowane, a żołnierze mieli
być mobilizowani w sytuacji zagrożenia wojennego lub kryzysu, np. na
wypadek powodzi. Początkowo minister Janusz Onyszkiewicz nie chciał się
zgodzić na realizację planu tworzenia obrony terytorialnej. Szukając
sojusznika, znalazłem go w ówczesnym pośle Komorowskim, który był
przewodniczącym sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Wtedy krytykował
pomysły tworzenia armii zawodowej i poparł moje zabiegi o utworzenie
obrony terytorialnej. Dziś zmienił zdanie... Nie protestował, gdy rząd
PO wprowadził armię zawodową, a minister Klich zlikwidował wojska obrony
terytorialnej.

Nowy prezydent może zaproponować jakieś korekty uzawodowienia armii?
- Nie sądzę, by zajął inne stanowisko niż jego partia. A rząd jest
przekonany, że stworzył "profesjonalną" armię. Mamy natomiast karykaturę
armii zawodowej - małą, źle uzbrojoną, słabo wyszkoloną. Opowiadano mi,
że nowego szefa Sztabu Generalnego powitał oficer dyżurny w
niekompletnym mundurze słowami: "Dzień dobry, panie generale". Nie
wiedział, że powinien złożyć meldunek.

Armia wiąże jakieś nadzieje z prezydentem Komorowskim?
- Jeżeli chodzi o tych, których znam, a jest to spory krąg wojskowych,
przeważają opinie negatywne. Oficerowie mówią, że to nie był dobry
wybór, biorąc pod uwagę pełne solidaryzowanie się prezydenta elekta z
polityką jego partii. Podejrzliwie potraktowali też list premiera
zapewniający, że nie będzie zmian w systemie emerytalnym. Uznano, że był
to chwyt wyborczy.

Rozumiem, że po zwycięstwie kandydata Platformy nie otworzyli szampana
jak generał Dukaczewski. Dawni funkcjonariusze WSI mogą znaleźć się w
otoczeniu głowy państwa? Prezydent elekt jako jedyny poseł Platformy
glosował przeciw rozwiązaniu WSI.
- Bronisław Komorowski ma liczne i różnorakie kontakty w środowisku
wojskowych tajnych służb. Nie tak dawno podnoszono ten temat w mediach.
Generał Dukaczewski mówił, że chętnie pomoże Komorowskiemu, gdy ten
zostanie prezydentem. Myślał o tym, zdaje się, inny były szef WSI -
generał Tadeusz Rusak, który całkiem niedawno bronił Komorowskiego,
pomniejszając jego udział w usunięciu mnie z MON. To wszystko wskazuje
na to, że oficerowie tajnych służb bez wątpienia znajdą się w otoczeniu
nowego prezydenta RP.

A jakie są według Pana perspektywy tej prezydentury?
- Biorąc pod uwagę szkody, jakie wyrządził, nie darzę Komorowskiego
sympatią i nie będę dociekał, jakie są perspektywy jego prezydentury.
Nie chcę też traktować go tak, jak jego przyjaciel Janusz Palikot
traktował prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wyrażę tylko nadzieję, że
prezydent elekt spełni zapowiedź o zgodzie, która przecież buduje.

P-rezydentura z WSI na zapleczu

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona