Data: 2011-11-27 05:40:26 | |
Autor: stevep | |
Okładanie się po ryjach. | |
# Piątek był kolejnym dniem efektownego - że tak użyję terminologii bokserskiej hali sportowej - "okładania się
po ryjach" na medialnym ringu sekty pisowskiej z Ziobrystami o twardy, radiomaryjny elektorat. Nie piszę bynajmniej "elektorat prawicowy", bo z prawicowością on nie ma wiele wspólnego poza ciągłym międleniem jakiś luźno powiązanych haseł prokościelnych. PiS jest bowiem dla mnie radykalną lewicą, ale... do tego może jeszcze kiedyś powrócę i wątek rozwinę. W każdym razie ów elektorat jest jak najdalej od wolnego rynku, jest za "dowaleniem Ruskim", a także lubi, jak "bandzior wisi tam, gdzie jest jego miejsce", czyli na stryczku. Ale powróćmy do samego pojedynku, który przypomina mi walkę bez zasad i jakikolwiek reguł - chodzi o znokautowanie przeciwnika szybko i skutecznie. Kaczyński dobrze wie, że w tym pojedynku na śmierć i życie z Ziobrą musi położyć na stół karty atutowe. I tak w sposób kompletnie zaskakujący pojawił się pomysł kary śmierci, który lider PiS-u nagle ni z gruchy ni z pietruchy wrzucił w piątek budząc bezgraniczne zdziwienie nie tylko mediów, ale i polityków z innych ugrupowań. Wszyscy bowiem od dawna wiedzą, że karanie śmiercią w Europie uznano za barbarzyństwo, które jest stosowane tylko i wyłącznie w naszej części świata przez towarzysza Łukaszenkę na Białorusi. Wprowadzenie "kaesu" oznaczałoby praktycznie wykluczenie się z europejskiej rodziny, o czym Kaczyński oczywiście znakomicie wie. Być może nawet w jego wizji Polska powinna już dawno opuścić znienawidzoną przez niego Unię, ale tak naprawdę to nie ma znaczenia - gra toczy się o coś innego. Pomysł "kary śmierci" to jest As Kier, który na stół rzucił sprytnie Jarosław Kaczyński w nadziei, że przelicytuje Zbigniewa Ziobrę. Obserwujemy bowiem ostrą licytację, która ma pokazać, kto jest liderem całego obozu! Cios był celny, trafił prosto w szczenę! Większość ugrupować politycznych zareagowała zdziwieniem, że Kaczor wyciągnął nagle starą płytę o "kaesie" poza... Ziobrystami, którzy przecież nie mogą być przeciw, bo wtedy Kaczyński w żółtej koszulce lidera wyprzedzi peleton i zniknie za horyzontem. Trochę im się łeb zatelebał po prawym sierpowym Kaczora, ale odpowiedź była natychmiastowa, okrutna i bezwzględna. W sejmie nagle eksplodowała bomba - senator Krzysztof Jaworski opuszcza szeregi sekty i przystępuje do "ziobrowych rozłamowców". Wiem, że być może dla większości czytających tę informację ta postać jest praktycznie nie znana, jakiś pajac z sumiastymi wąsiskami przypominający trochę woźnicę z wiejskiego targowiska, ale proszę mi wierzyć - odejście Jaworskiego to tak naprawdę używając terminologii walk ulicznych typu "full contact" - "wyjechanie Kaczorowi z baniaka" z zaskoczenia i niespodziewanie. Lider PiS padł na deski i do tej pory nie wiadomo, czy w tej rundzie zdecyduje się na szybką kontrę. Bowiem Krzysztof Jaworski to ukochany pupil Ojca Dyrektora, praktycznie traktujący studio toruńskiej rozgłośni jak swój drugi dom, który jest żelaznym autorytetem dla słuchaczy we sprawach wszelkich. I po jego odejściu w sekcie pisowskiej podobno zapanował blady strach. Bo już naprawdę nie ma żartów - elektorat radiomaryjny dostał w ten sposób sygnał, że akcje Kaczora u głównego sędziego z Torunia gwałtownie spadły! Po Asie Kier w rozgrywce musiały pojawić się kolejne asy atutowe, w tym oczywiście "zamach smoleński". I nikt nie powinien być zaskoczony, że nagle uaktywnił się "crazy Antoni". Macierewicz w rozgrywce położył na stole Asa Pik! Nie tylko powtórzył tezy o tym, że Tu-154 uderzył może i w brzozę, ale na pewno nie spowodowało to odpadnięcie skrzydła (!), ale także dorzucił całą masę nowych idiotyzmów w sprawie "tajemnic zamachu smoleńskiego", które mieliła wcześniej "Gazeta Polska". Jak na to odpowie Ziobro? Zobaczymy być może już w ciągu najbliższych godzin. Założę się o każde pieniądze, że na dniach lider sekty pisowskiej w dramatycznej rozgrywce z Ziobrą posłuży się postacią nieżyjącego brata, aby przypomnieć wyborcom, kto jest "prawdziwym spadkobiercą wielkiej spuścizny". Czy to zadziała? Może tak, może nie. Podczas pamiętnego pobytu w Nowym Sączu przed kamerami telewizyjnymi prezes miał okazję rozmawiać z fanatycznym swoim wyznawcą, który łamiącym się głosem opowiedział wzruszającą scenę, której był świadkiem. Oto dzieci na widok Jarosława Kaczyńskiego, porażone jego charyzmą i siłą, zdjęły czapki z głów... Lider PiS-u lubi takie teksty (wystarczy przypomnieć słynne zdanie chętnie przez niego cytowane czyli "Jarosław Polskę Zbaw!"), więc na jego twarzy nie widać było jakiegoś szczególnego zdziwienia. Obawiam się jednak, że w Toruniu na podobne, oczywiste przecież zachowanie dzieci raczej liczyć nie powinien... Dobranoc Państwu! # Ze strony: http://tiny.pl/h1bhp -- stevep Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|
Data: 2011-11-27 08:19:59 | |
Autor: Leprechaun | |
Okładanie się po ryjach. | |
Użytkownik "stevep" <stevep011@invalid.tkdami.net> napisał w wiadomości news:op.v5k8lobs50oqoastevep-komputer.radom.vectranet.pl... # Piątek był kolejnym dniem efektownego - że tak użyję terminologii bokserskiej hali sportowej - "okładania się po ryjach" na medialnym ringu sekty pisowskiej z Ziobrystami o twardy, radiomaryjny elektorat. Nie piszę bynajmniej "elektorat prawicowy", bo z prawicowością on nie ma wiele wspólnego poza ciągłym międleniem jakiś luźno powiązanych haseł prokościelnych. Najwyraźniej Ziobro ma możnego protektora! Pułtuski spęd egezkutywy PiS został przycmiony przez liczne telewizyjne wywiady Ziobry i towarzyszy. Brylowali od reżimowej TV przez TVN i Trwam! Hofman troił się i dokonywał wolt na drążku byle tylko wypchnąć na czołówki byłego szefa służb, sympatycznego prywatnie faceta na 1-wsze strony newsów. Trud daremny! Wszędzie brylował Ziobro i Kempa. Prezesa żółć zalewa! ;) BomBel |
|