Data: 2020-06-11 19:18:04 | |
Autor: Lord Donald | |
Nowy wspaniały świat - w budowie. Już bez własności prywatnej | |
Nowy wspaniały świat - w budowie. Już bez własności prywatnej
W małym miasteczku Portugalete 94-letnia staruszka, po powrocie ze szpitala, swoje koszule nocne znalazła na śmietniku, pamiątki po jej zmarłym synu spalono, część mebli sprzedano na pchlim targu, a na kanapie w salonie zastała trójkę obcych ludzi, którzy powiedzieli jej, że już tu nie mieszka. Cóż mogła zrobić? Nic! Literalnie nic! Jej ,,gości" chroniło ,,prawo okupacji" - z Hiszpanii pisze Renata ACOSTA To się zawsze zaczyna od szczytnych ideałów. Te mają swoje korzenie już w latach 80. Antifa, młoda lewica Europy, współcześni ,,hipisi" żyjący w miejskich komunach, głoszący ideę równego podziału dóbr i negujący własność prywatną. Po jednej stronie boom budowlany, tysiące pustych mieszkań należących do banków i deweloperów. Po drugiej niemożliwe do spłacenia kredyty hipoteczne, setki rodzin, bezrobotnych z dziećmi, bez dachu nad głową. Rozwiązanie wydawało się proste. Stworzyć ,,ludzkie" prawo, które w opozycji do kapitalistycznego systemu zysku i wyzysku ochroni pokrzywdzonych, pozwoli zająć te puste mieszkania, pochyli się nad potrzebującymi... I stworzono ,,La ley de okupas". Hiszpańska lewica po kawałeczku, metodą małych kroków, w końcu doprowadziła do powstania tego, co dziś nazywamy ,,prawem okupacji" - ,,La ley de okupas". Twarzami tych działań stali się: Ada Colau - obecnie burmistrz Barcelony, niegdyś skrajnie lewicowa działaczka, zajmująca nielegalnie cudze mieszkanie; to właśnie od tego zaczęła się jej kariera polityczna; Pablo Iglesias - działacz młodzieżówki Komunistycznej Partii Hiszpanii, założyciel skrajnie lewicowej partii Podemos, obecnie wicepremier w rządzie Pedro Sáncheza; Irene Montero - minister do spraw równouprawnienia, prywatnie partnerka Iglesiasa, również działaczka Komunistycznej Młodzieżówki. ,,La ley de okupas" to autorskie dzieło tej trójki. Poruszając najczulsze struny społeczne i posługując się wytartymi komunistycznymi hasłami ,,mieszkanie prawem - nie towarem", utorowali sobie ścieżki do politycznych karier. Doprecyzować należy, że nie jest to jednolity akt prawny, ale seria ,,ułatwień" modyfikowanych latami, która w efekcie tworzy całą siatkę absurdów i dziur prawnych, prowadzących do rozpaczliwej patologii. To prawo, które sprawia, że jeśli w ciągu pierwszych 48 godzin swojej nieobecności właściciel nie zorientuje się, że zajęliśmy jego mieszkanie, następne trzy lata spędzi w sądzie, próbując nas eksmitować i w międzyczasie płacąc nasz rachunek za wodę i prąd. Prawo, które zajęcia cudzego mieszkania nie traktuje jako przestępstwo, lecz jedynie jako wykroczenie. Prawo, które w przypadku, gdy ktoś zajmie cudze mieszkanie w celu zamieszkania w nim, uniemożliwia oskarżenie takiego lokatora o włamanie i natychmiastową jego eksmisję. Prawo, które de facto znosi własność prywatną. Surrealizm? A jednak. Żaba, którą teraz trzeba połykać, gotowała się długo. Na początku z pełnym poparciem społecznym. Bo przecież co komu szkodzi, że samotna matka z trójką dzieci zamieszka w pustym mieszkaniu należącym do banku? Brawo ona! W obronie stawali sąsiedzi, z każdym dniem silniejsze stawały się lewicowe organizacje i zrzeszenia ,,okupantów". Do czasu. Do momentu, w którym w małym miasteczku Portugalete 94-letnia staruszka, po powrocie ze szpitala, swoje koszule nocne znalazła na śmietniku, pamiątki po jej zmarłym synu spalono, część mebli sprzedano na pchlim targu, a na kanapie w salonie zastała trójkę obcych ludzi, którzy powiedzieli jej, że już tu nie mieszka. Cóż mogła zrobić? Nic! Literalnie nic! Jej ,,gości" chroniło ,,prawo okupacji". Usiadła więc na progu i płakała. Zainterweniowali sąsiedzi. Doniesienia medialne o tym wydarzeniu pomogły odkryć skalę patologii. Absolutna bezradność sądów i policji w obliczu doskonale zorganizowanych mafii, wyszukujących mieszkania, których właściciele wyjechali choćby na chwilę, i za cenę od 5000 do 15 000 euro wyważających drzwi i zapewniających podłączenie do prądu wspólnoty mieszkaniowej, jeśli jest taka potrzeba. Dziś ,,okupantami" już nie są samotne matki. Przyzwolenie prawne i społeczne sprawiło, że coraz częściej zajmują mieszkania innych nielegalni imigranci z grubymi kartotekami, terroryzujący sąsiadów i załatwiający swoje interesy za pomocą noża. Mieszkania, które zajmują ,,okupanci", nie są już mieszkaniami banków, ale coraz częściej luksusowymi rezydencjami wartymi miliony euro albo rodzinnymi domami bezradnych, samotnych staruszków, którzy na kilka dni czy tygodni wylądowali w szpitalu. Skala tego fenomenu jest taka, że ludzie w miastach, w których proceder jest najsilniejszy, żyją z obawą, że jeśli wyjadą na weekend, po powrocie na swojej kanapie zastaną czterech nielegalnych imigrantów i usłyszą: ,,Pan już tu nie mieszka". Czy coś się z tym robi? Teoretycznie. Od lat pojawiają się projekty uzdrowienia sytuacji, ale przy kolejnym lewicowym, częściowo nawet skrajnie lewicowym rządzie nie mają najmniejszych szans. Podczas gdy w internecie w pełni legalnie pojawiają się poradniki, tłumaczące krok po kroku, jak zostać ,,okupantem", jak wybrać nieruchomość, jak zabarykadować drzwi, żeby prawowity właściciel nie był w stanie dostać się do własnego mieszkania przez kluczowe pierwsze 48 godzin, po których upływie zostajemy chronionymi przez prawo ,,okupantami". o będzie dalej? Prawdopodobnie w końcu ktoś nie wytrzyma i poleje się krew, bo już dziś w obliczu bezradności instytucji zrozpaczone ofiary procederu zaczynają brać sprawy we własne ręce. https://wszystkoconajwazniejsze.pl/renata-acosta-nowy-wspanialy-swiat-bez-wlasnosci-prywatnej.html?fbclid=IwAR1E_e_OjklIJyAQXhciL5offRcCPuLwWgCuR_4wXo84GrPfElzRQcXQ2Wo |
|
Data: 2020-06-11 12:12:47 | |
Autor: Zenek Kapelinder | |
Nowy wspaniaĹy Ĺwiat - w budowie. JuĹź bez wĹasno Ĺci prywatnej | |
Co kraj to obyczaj. U niemcow mają ciekawe rozwiązanie. Jak starsza osoba mieszka sama w mieszkaniu komunalnym to wpada z gospodarska wizyta wynajęta przez kwaterunek firma. Szukają dziury w całym że mieszkanie wykorzystywane jest niezgodnie z umową. Czyli np przecieka kran, okna są brudnej za szafą jest kurz a ściany nie były za długo malowane. Dają abstrakcyjnie krótki termin na usunięcie nieprawidłowości. W przypadku nieusunięcia przenoszą najemcę do domu starców. Zabierają mu rentę albo emeryturę na koszty i dają jakieś niewielkie kieszonkowe. To może lepiej mieć własne mieszkanie? Jeśli się w nim mieszka z kimś młodszym z rodziny to trochę lepiej. Mieszkac trzeba fizycznie a nie na papierze. To czy mieszka się z kimś sprawdza wynajęta specjalizująca się w tym prywatna firma. Jeśli firma stwierdzi że stary człowiek mieszka sam to beż względu na to czy się ktoś z rodziny nim opiekuje albo płaci opiekunowi mieszkanie przejmuje gmina. Wartość mieszkania jest zabezpieczeniem opłat za dom starców. Jak starsze osoba umrze, w pierwszej sytuacji dzieje się to wcześnie w drugiej o wiele później, to spadkobiercy mogą dostać kasę o ile taka po sprzedaniu mieszkania będzie albo zapłacić za pobyt w domu starców i przejąć mieszkanie. Stawiam pieniądze przeciw lisciom w parku że analogiczne do niemieckiego rozwiązania są stosowane w tzw demokratycznych państwach Europy zachodniej.
|
|