Data: 2011-04-30 14:14:41 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
Niemcy, Austria i Szwajcaria otwierają rynek pracy | |
- Nie spodziewam się dużego exodusu polskich pracowników do Niemiec. Ci,
którzy chcieli pracować za naszą zachodnią granicą, już dawno to robią - mówi Edward Osina, wiceprezes zarządu Business Centre Club Już w niedzielę swój rynek pracy dla Polaków otwierają Niemcy, Austria i Szwajcaria. Według Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w ciągu trzech lat z Polski wyjedzie nawet 400 tys. pracowników. Najwięcej z województw zachodnich. Z szacunków Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan wynika, że Niemcy poszukują "na już" ok. 50 tys. opiekunów osób starszych, 60 tys. informatyków, 36 tys. inżynierów, 30 tys. pielęgniarek i lekarzy oraz rzemieślników. Małe szanse na znalezienie pracy mają pracownicy niewykwalifikowani i ci, którzy nie znają języka. Według niemieckiej Dyrekcji Regionalnej Północ Federacji Agencji Pracy w ciągu czterech lat do sąsiadującej z województwem zachodniopomorskim Meklemburgii w poszukiwaniu pracy może przyjechać 4,5 tys. osób z Polski (w tym samym czasie ubędzie ok. 55 tys. aktywnych zawodowo Niemców). Gdzie Polacy powinni szukać interesujących ich ofert? Opcje są dwie. Można udać się do każdego z niemieckich urzędów pracy lub przeglądać ich strony internetowe. Kolejna to szukanie pracy w Polsce. Za ok. dwa tygodnie w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Szczecinie będzie dyżurował niemiecki doradca EURES [sieć międzynarodowego pośrednictwa pracy - red.]. Dla "Gazety" Edward Osina, prezes firmy Calbud, wiceprezes zarządu Business Centre Club Nie spodziewam się dużego exodusu polskich pracowników do Niemiec. Ci, którzy chcieli pracować za naszą zachodnią granicą, już to dawno robią. Teraz sytuacja gospodarcza w obu krajach jest podobna - zarówno u nas jak i w Niemczech nie ma dużej ilości ofert pracy, nowych inwestycji. Poza tym liczba Polaków zatrudnionych w budownictwie jest tyle trudna do oszacowania, co ogromna. Jeśli mała część z nich wyjedzie do Niemiec, nasze firmy bez problemu wypełnią tę lukę. Poza tym taki pracownik musi znać język niemiecki. Choć mieszkamy blisko granicy, to cały czas poziom jego znajomości jest niezadowalający. Korzyści z otwarcia niemieckiego rynku pracy będą miały polskie firmy, które już tam działają. Przykładem może być Calbud. Jesteśmy w Niemczech obecni już od 15 lat. Dotychczas nie mogliśmy uczestniczyć w przetargach na realizację różnych inwestycji, byliśmy skazani na bycie podwykonawcą. Teraz się to zmieni. Być może będziemy współpracować z firmami zza zachodniej granicy i tworzyć polsko-niemieckie konsorcja. Daniel Figiel, menedżer Hotelu Dobosz w Policach Nie wydaje mi się, żeby ludzie pracujący w branży hotelarskiej w poszukiwaniu pracy masowo wyjeżdżali do Niemiec. Co prawda wiem, że sąsiednia Meklemburgia potrzebuje takiego personelu, ale nie słyszałem o nawet jednym polskim pracowniku, który by głośno rozważał możliwość wyjazdu. Ci, którzy chcieli emigrować, zrobili to kilka lat temu i wyjechali do Anglii i Wielkiej Brytanii. Anna Kornacka, przewodnicząca Związku Pracodawców Pomorza Zachodniego Lewiatan Resort pracy przewiduje, że w ciągu trzech lat z Polski może wyjechać ok. 300 tys. osób. Moim zdaniem nie będzie aż tak źle. Zachodniopomorscy pracodawcy nie powinni się obawiać masowych wyjazdów swoich pracowników do naszych zachodnich sąsiadów. Szczególnie w przypadku fachowców z branży IT i inżynierów, czyli ludzi, którzy są chętnie poszukiwani na tamtejszym rynku pracy. Powód jest prosty: wysokość zarobków nie jest dużo większa niż w Polsce. Podstawową przeszkodą w dostępie do niemieckich stanowisk pracy będzie brak znajomości języka niemieckiego. Cały czas nie jest on u nas zbyt popularny. A w jaki sposób bez znajomości języka można podjąć pracę jako przedstawiciel handlowy, specjalista ds. marketingu, elektryk, czy hydraulik? Przeczuwam jednak, że na fali doniesień medialnych o otworzeniu się niemieckiego rynku pracy będą tam przyjeżdżać głównie ludzie niewykwalifikowani. To duży problem, ponieważ ludzie bez konkretnych umiejętności, marzący o finansowym eldorado, mogą się mocno rozczarować. Katarzyna Opiekulska, dyrektor zarządzająca szczecińskiej agencji pracy LSJ W związku z otwarciem niemieckiego rynku pracy widzimy większe zainteresowanie Polaków pracą za naszą zachodnią granicą. Ale jest to wzrost rzędu 20 proc. Nic wielkiego, tym bardziej że mamy też oferty z Norwegii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii i Szwajcarii. Kogo szukają niemieccy pracodawcy? Przede wszystkim elektryków, spawaczy, hydraulików, malarzy i pielęgniarek. Mogą liczyć na kilkanaście euro za godzinę. Nie są to jednak oferty z miejscowości położonych blisko granicy z Polską. Raczej chodzi o Hamburg albo Monachium. Dużo ciekawsze oferty spływają do nas ze Szwajcarii. Pozwolenie na pracę i inne formalności można załatwić praktycznie "od ręki". Dziennie spawacz może zarobić od 25 do 40 franków szwajcarskich netto. http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34939,9520118,Niemcy__Austria_i_Szwajcaria_otwieraja_rynek_pracy_.html |
|