Data: 2010-03-18 20:36:40 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
Nie warto si modli | |
Moja babcia ,która dożyła sędziwego wieku, przez całe swoje niełatwe życie
hołdowała zasadzie „ora et labora" /módl się i pracuj/. Jej ciężki żywot przypadł na lata końca XIX wieku aż do roku 1980, kiedy oddała ducha Panu. Zawsze mawiała, że dzięki bożej opatrzności, pomimo wielu zasadzek i nieszczęść jakich nie szczędził jej los, dotrwała do późnej starości. Głównie dzięki wierze i modlitwie. Modliła się często i długo, wiele godzin spędzając już to w kościele, już przed domowym ołtarzykiem, skleconym z kilku świec, świętych obrazków, różańca itp. Według mojej babci to szczere modlitwy sprawiały, że wyszła cało z pożogi wojennej, przetrwała biedę i lata komunizmu, oparła się pokusom technicyzacji — a więc wszystkim zamysłom szatana, który omamił współczesną ludzkość... Czy modlitwa pomaga? Czy w ogóle jest sens prosić i dziękować, padać na kolana, kajać się przed Najwyższym, powierzając mu swój los? Istnieje taki angielski dowcip o tym jak jeden facet miał pecha do piorunów. Te wredne wyładowania zawsze trafiały jego biedną osobę. Po każdorazowym rażeniu, facet klepał do Boga modlitwy dziękczynne za zesłanie anioła, który ocalał mu życie. Niestety, ani razu nasz naelektryzowany bohater nie zadał sobie podstawowego pytania: kto zesłał piorun? Obawa przed zadawaniem banalnych pytań, oczywistych a jednocześnie krępujących nasze wyobrażenia o Absolucie, jest godna pożałowania. Ani moja babcia /skądinąd wspaniała i wrażliwa kobieta/, ani ów napiętnowany przez burze — nie usiłowali odpowiedzieć sobie na pytanie czy jeśli nie używaliby modłów ich życie wyglądałoby inaczej. Tradycja głęboko utkwiona w podświadomości pokoleń jest równie trudno wykorzenialna jak strach przed prawdą. Ktoś kiedyś stwierdził, że 90% ludzi nie myśli… Śmiem twierdzić, iż wiara w jakąkolwiek moc modlitwy jest smutną i bardzo starą pozostałością po pierwotnym strachu przed przyszłością u naszych poprzedników — zarówno homo sapiens, jak i dalekich kuzynów, jeszcze z jaskiń. Za oddawaniem czci bóstwom szła w parze modlitwa o wszystko: o deszcz, o słońce, o powodzenie na polowaniu, o zdrowie, dobrą żonę czy męża, dobrze przyrządzoną potrawę. To właśnie tradycja naszych przodków, którzy bali się własnego cienia, doprowadziła do słów Jezusa o „potędze" modlitwy. /W końcu trzeba było ludowi coś obiecać; jakiż to Bóg, który nie nagradza wiernych wyznawców?/ Jak to właściwie jest z tą modlitwą? Wierzący mówią tak: „Jeśli Bóg zechce to się stanie, jeśli nie — to nie." Co nam to przypomina? Oczywiście najprostszy przykład rachunku prawdopodobieństwa: szansa jeden do dwóch. Albo albo. Modlimy się i dostajemy; Bóg jest wielki! Modlimy się i mamy guzik z pętelką; Bóg tak chciał, uszanujmy jego wolę. A czy gdybyśmy w ogóle nie dokonywali żadnych transakcji z Niebieskim Dyrektorem to czy szanse nie byłyby takie same? Oczywiście tak! Perfidni autorzy niewybrednej literatury /pochodzący głównie z USA/ traktującej o rzekomych nieograniczonych mocach naszych umysłów, twierdzą, że wystarczy niezachwiana wiara w sukces a wszystko stanie się możliwe /wg niektórych nawet cielesna nieśmiertelność!/. Rozpościerają przed czytelnikami różnorakie korzyści i perspektywy, proponują odpowiednie techniki — kupczą cudami niczym straganiarz kiszoną kapustą. Oczywiście człowiek myślący natychmiast poczuje ostrą woń kapusty i będzie wiedział, że jest mocno ukiszona. Ale dla wielu milionów słabych dusz — jak mawiał Carl Sagan - będzie to bodaj namiastką szczęścia, słodkim złudzeniem, że może jednak… Jeżeli ani cudowne techniki nie odnoszą skutków /no bo jakim „cudem"?/ ani długotrwałe modlitwy, pielgrzymki i czort wie jakie jeszcze gusła i zaklęcia — winien jest sam zainteresowany. Dlaczego? Bo nie uwierzył! Bez wiary nic się nie wskóra! Trzeba się modlić, wierzyć i basta! Nie wierzysz toś kiep i miłosierny Bóg ma twoje prośby i całą zacną osobę w poważaniu… Rozbrajająca jest naiwność ludzi, gdy stwierdzają: „Prosiłem/am/ Najwyższego o zdrowie, ale widać taka jego wola, że mam chorować". Albo: „Mam dość życia. Już istnieję na tym świecie dziewięćdziesiąt lat — może dobry Bóg mnie wysłucha i zabierze do siebie? Co wieczór się o to modlę". Lub też: „Dałam na mszę w intencji egzaminów na studia. Może się uda i się dostanę?" I tak dalej.... W każdym z tych przypadków nie ma innej alternatywy, jak tylko TAK lub NIE. Jak w rzucie monetą — orzełek lub reszka. Najrozsądniejszym wyjściem byłoby więc zrezygnowanie z czołobitności bóstwu i wzięcie spraw w swoje ręce. Pewnie, że nie znamy przyszłości. Nasze życie to hazard! Dziś idę spać radosny i bez trosk a jutro może mnie zmiażdżyć dziesięciotonowy TIR. I choćbym stracił na modlitwach setki godzin to i tak nie mam wpływu na zdarzenia, poza tym co sam mogę nakreślić i próbować zrealizować. Dla inteligentnego człowieka nie powinno być problemem jak uprosić siły ponadludzkie o brak cierpień, lecz samemu starać się spowodować, by tych cierpień było jak najmniej. Zdaję sobie sprawę, że wielu zwolenników modlitwy /tak zresztą jak i żarliwych wyznawców kreacjonizmu/ nigdy się ze mną nie zgodzi, głównie dlatego, iż „sami niejednokrotnie doświadczyli bożej woli"… W porządku. Tylko, na litość boską, przyznajcie rację, że efekt modlitwy i rachunek prawdopodobieństwa to jedno... http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3748/q,Modlitwa..tak.czy.nie -- "Przyjemnie jest robić zakupy w niedzielę i słyszeć wściekłe szarpanie za dzwony zdenerwowanych plebanów" |
|
Data: 2010-03-18 20:48:58 | |
Autor: jadrys | |
Nie warto się modlić | |
W dniu 2010-03-18 20:36, Grzegorz Z. pisze:
Myślę że warto się modlić i modlitwa na pewno pomoże.. Warunkiem jest potrzeba modlitwy.. Ale gdy ktoś do niej kogoś zmusza to jej sens jest wypaczony. -- Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć.. Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku.. |
|
Data: 2010-03-19 23:24:24 | |
Autor: Krzysiek | |
Nie warto się modlić | |
Hallo,
"jadrys" <andrzej203@op.pl> schrieb im Newsbeitrag news:hnu055$8va$1news.onet.pl... W dniu 2010-03-18 20:36, Grzegorz Z. pisze: eeeeeeh tam.... jakies warunki musza byc spelnione?? To przeciez do kitu, duzo lepsza jest podkowa, ta pomaga bez zadnych warunkow i nawet wtedy, gdy wcale sie w nia nie wierzy... MFG Krzysiek -- Krzysztof Swierczynski krzysiek_@arcor.de |
|
Data: 2010-03-20 11:02:16 | |
Autor: jadrys | |
Nie warto się modlić | |
W dniu 2010-03-19 23:24, Krzysiek pisze:
Hallo, No tak. Modlitwa i różne inne gusła działają na tej samej zasadzie. - Człowiekowi łatwiej jest żyć wierząc czy to w Boga czy szczęście. -- Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć.. Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku.. |
|
Data: 2010-03-18 21:27:45 | |
Autor: Slawek SWP | |
Nie warto się modlić | |
Użytkownik Grzegorz Z. napisał:
Moja babcia ,która dożyła sędziwego wieku, przez całe swoje niełatwe życie> [...] prawdopodobieństwa to jedno... Zgodnie z powszechnymi warunkami umowy z Bogiem, jedna modlitwa wynosi 14/100 cudu z tym, że pół grzesznej myśli anuluje 8/100 wymodlonego cudu oraz pozostałe 6/100 zawiesza na okres 12 zdrowasiek w najbliższą niedzielę do południa, chyba że grzeszna myśl waży nie więcej niż 1/4 grzechu wówczas 9/100 pozostaje w pamięci podręcznej do użycia przy dosumowaniu do najbliższej całości a tylko 5/100 pozostaje zawieszone za to nie do najbliższej niedzieli ale do palmowej. Warto rozważyć użycie pamięci podręcznej typu "2". Można wówczas przerzucając należności pomiędzy zawieszeniem, pamięcią podręczną i pamięcią podręczną typu drugiego osiągnąć pełen cud cichych dzwonów niedzielnych już po zebraniu 81/100 cudu standardowego. Jeśli kontrahent uzyska 117/100 cudu standardowego bez odpisu na poziomie 81/100 a nawet 100/100 (wyleczenie trądziku) to rozpoczyna się naliczanie cudu grubego, który umożliwia własności odgromowe przy trzech kolejnych trafieniach wyładowaniach w terenie płaskim lub pięciu wewnątrz kościoła na wschód o Łaby. -- Sławek SWP Nim na pożarcie rzucą nas tłumom chcemy powiedzieć niektórym gościom to nie tęsknota jest za komuną to nie tęsknota za komuną to jest tęsknota za młodością ['] Prawdą po oczach, przez całe życie! http://blog.rp.pl/rybinski/ |