Data: 2011-05-09 05:35:47 | |
Autor: cirrus | |
Nie pamięta wół ... | |
# Politycy często cierpią na amnezję. Na ogół polega ona na nagłym zapomnieniu tego, co się naobiecywało w wyborach. Do tego wyborcy są przyzwyczajeni.
Zupełnie jednak czym innym jest obiecać trzy miliony mieszkań, albo ileś tam tysięcy km autostrad i się nie wywiązać, a zupełnie czym innym jest kreować siebie jako osobę o niezłomnej, jednolitej linii, która mówi prawdę ("zawsze"), a tymczasem zapominać o tym jak się postępowało nie tak w końcu dawno, bo 5 lat temu. Pan Kaczyński znów wypowiedział kilka uwag krytycznych wobec rządu, o głębokiej - jak zwykle - zawartości merytorycznej. A to, że budżet jest na wodzie pisany (konkretów darmo się domagać), a to, że rząd nic a nic sensownego nie wykonał w polityce zagranicznej (jakieś przykłady? no po co? twardy elektorat i tak to łyknie). A do tego wszystkiego - na deser - krytyka poczynań władzy w sprawie stadionów. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że w 2006 nie kto inny, jak komisarz Warszawy, sprawujący tymczasowo władzę po Lechu Kaczyńskim, wnioskował o zamknięcie stadionu Legii. Jakoś sobie nie przypominam, aby wówczas Jarosław Kaczyński stwierdzał, że to rozwiązanie miałoby być złe, niemądre, niekorzystne (inne pejoratywy). To za czasów PiS przecież powstały sądy 24-godzinne, w celu przyśpieszonego karania stadionowej chuliganerii. Wówczas powstało prawo zobowiązujące do sprzedaży imiennych biletów. Pomogło na chuliganienie na stadionach? Właśnie widzimy. Ale prezes przecież nie powie "My nie poradziliśmy sobie z tym problemem". Nie, nie. On jedynie powie, ze cokolwiek chce wprowadzić rząd Tuska, na pewno jest co najmniej niewłaściwe. Bo tak. I jeszcze mały drobiazg. Zdaniem Kaczyńskiego, stadiony Legii i Lecha są rzekomo zamykane z powodu, że pojawiły się na nich nieprzychylne dla rządu hasła polityczne. Ośmielam się twierdzić, że Kaczyński nigdy w życiu nie był na żadnym meczu. A ze swej strony pozwolę sobie przypomnieć, że kilka lat temu był bezwzględnie ścigany pewien bezdomny za to, że pozwolił sobie na nieostrożne słowa pod adresem wówczas panującego prezydenta. Dziś pod adresem tak premiera, jak prezydenta wykrzykuje się na Krakowskim Przedmieściu dużo gorsze słowa, a jakoś nikt nie zgłasza wniosku o ściganie, choć niektórzy twierdzą, że za takie przegięcia - jednak powinien. Nie oczekuję, że prezes zdecyduje się na reprezentowanie jakichś jednorodnych poglądów politycznych czy gospodarczych, bo on po prostu takich nie ma. Co i rusz ogłasza nowy projekt Państwa, tyle że każdy kolejny, jak i poprzednie, jest pisany na kolanie i nie wytrzymuje głębszej krytyki (także dzisiejszy). Oczekuję jednak, że będzie przynajmniej wierny sam sobie. A tymczasem ten praworządny szef najbardziej prawej i sprawiedliwej partii zapada na amnezję, gdy tylko mu wygodnie. Bo nie o poglądy chodzi, tylko o władzę. A ten cel widocznie uświęca środki. Nawet takie, jak zaprzeczanie samemu sobie. # Ze strony: http://tiny.pl/hfxh1 -- stevep |
|