"Pisarz ten powiedział w sposób zupełnie nowy i oryginalny.

 Poeta kolejny raz porównuje Jarosława Kaczyńskiego do Piłsudskiego, mówi, jak bardzo podobały mu się rządy PiS... I jak bardzo nie podoba mu się pokojowa rewolucja "Solidarności".

No bo jak trzeba było? Rymkiewicz: "S" to była wielka rzecz. Ale dla naszego samopoczucia może byłoby lepiej, gdyby w stanie wojennym ówczesne podziemie miało też bardziej radykalne skrzydło. Gdyby rzucono parę bomb, spalono komitet. Pewnie byłyby potem wyroki śmierci, nawet szubienice na stokach cytadeli. Ale przecież nasze narodowe szubienice to nie znaki hańby, lecz pomniki chwały.

Na szczęście w następnym numerze "Newsweeka" napisał Krzysztof Siemieński, drukarz podziemnej Niezależnej Oficyny Wydawniczej: W grudniu 1981 r. miałem 23 lata i studiowałem filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. To był bojowo nastawiony wydział. Szybko wpadliśmy na pomysł, że należy zlikwidować dyktatora, czyli gen. Jaruzelskiego. Mieliśmy precyzyjnie opracowany plan likwidacji, poprzedzony rozpoznaniem terenu i zgromadzeniem materiałów wybuchowych. Na szczęście dla nas wiadomość o zamachu dotarła do kierownictwa podziemnej "S". Teoś Klincewicz, szef podziemnego NZS, który był prawą ręką Bujaka, długo nas przekonywał, że nasz pomysł to jest właśnie to, na co władze czekają. Że o to im chodzi - móc pokazać podziemie jako bandę nieodpowiedzialnych młodych ludzi sterowanych przez "cynicznych graczy politycznych".

Okazuje się, że trzeba przypominać oczywistości. Siemieński: Fenomen "Solidarności" na tym właśnie polegał, że był to ruch pokojowy. Nauczeni doświadczeniem z 1956, 1968, 1970 i 1976 roku zrozumieliśmy, że zakładanie własnych komitetów jest skuteczniejsze od palenia komitetów PZPR.

A pomysł Rymkiewicza na współczesność? Stworzenie takiego państwa, dzięki któremu przestaniemy wreszcie żebrać pod europejskimi drzwiami.

Jak Siemieński zaczynam się bać - narwanych idiotów, jakim sam byłem w1981 r., w Polsce nigdy nie brakowało.



http://wyborcza.pl/1,75968,6739124,Sobota_prasujaca.html


Przemek

--
Pisowski bulterier Jacek Kurski, prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego, został wyrzucony w 2001 roku ze Zjednoczenia Chrześcijańsko - Narodowego, za sfałszowanie listy wyborczej.