Data: 2011-07-17 09:25:53 | |
Autor: lupa-honda | |
NOWA OLIGARCHIA W PRL-BIS | |
Prof. Zdzisław Krasnodębski mówi :
W ten sposób ludzie dawnej opozycji pod płaszczykiem swoich zasług tworzą nową oligarchię w państwie? - Bronisław Komorowski rzeczywiście lubi powoływać się na swoje opozycyjne korzenie, ale też wartości rodzinne, często mówi o swojej dużej rodzinie, o arystokratycznym pochodzeniu itd. Z jednej strony powołuje się na tradycję "Solidarności", ale z drugiej - nie widać, by z tej tradycji miało dla niego cokolwiek ważnego dla dzisiejszej Polski wynikać. W jego wydaniu widzimy tylko celebrowanie tradycji i chwalenie się nią, ponieważ samochwalstwo jest cechą charakterystyczną premiera, rządu i również prezydenta. Cechuje go też swoiste samozadowolenie, że spełnił się w życiu, bo został prezydentem, choć nikt się tego nie spodziewał. Tymczasem w polityce liczy się tak naprawdę charakter człowieka. Dla mnie jego prezydentura symbolizuje koniec pewnego pokolenia. W historii Polski często było tak, że pokolenie, które buntowało się (a Bronisław Komorowski należał do takiego zbuntowanego pokolenia lat 70.), w późniejszym wieku staje się zachowawcze, ciasne, lubujące się w sprawowaniu władzy i w jakimś sensie niemoralne, wręcz reakcyjne. Ta prezydentura dopisuje więc kolejny rozdział do historii zaprzaństwa w Polsce? - W takim sensie, w jakim przekształciło się pokolenie napoleońskie, co możemy zobaczyć na przykładzie gen. Józefa Zajączka [brał udział w walkach w obronie Konstytucji 3 Maja, potem Insurekcji Kościuszkowskiej i wojnach napoleońskich, a pod koniec życia został namiestnikiem cara w Królestwie Polskim - red.]. Według mnie, podobnie wygląda prezydentura Komorowskiego: nastawiona na sprawowanie władzy, zachowanie status quo, cynizm i kompletny brak dbałości o dobro Rzeczypospolitej, a zamiast tego dbanie jedynie o interesy elity rządzącej. Charakteryzuje go też nielotność umysłowa, która jest dominującym rysem tej prezydentury. Widać to zwłaszcza w zestawieniu z poprzednim prezydentem Lechem Kaczyńskim, który był wybitnym intelektualistą, choć mało medialnym. Komorowski jest prezydentem, który nie jest w stanie wygłosić nawet jednego przemówienia, które warto zapamiętać... Chyba że z gaf... - No właśnie. To również charakterystyczne sytuacje, kiedy tylko nad nim rozkładano parasol, podczas gdy jego goście mokli na deszczu, czy podawanie przez niego w wątpliwość wierności żony prezydenta USA Baracka Obamy, albo sięgnięcie po kieliszek królowej Szwecji itd. Ale ta jego nieporadność, te wszystkie kompromitujące sytuacje są mniej ważne niż zachowanie w sprawie wyjaśnienia i upamiętnienia katastrofy smoleńskiej. Znamienne było też poparcie przez obecnego prezydenta budowy pomnika czerwonoarmistów pod Ossowem. Dotychczasowy przebieg kadencji Komorowskiego określa też przemówienie wygłoszone niedawno w Jedwabnem podczas uroczystości rocznicowych. Wystarczy je porównać choćby z przemówieniem Aleksandra Kwaśniewskiego. Wszystko to pokazuje, że nie jest to prezydent, który potrafi wskazywać kierunki polskiej polityki, prezentować jakieś wizje, pomysły. To nie jest człowiek, który wyznacza kierunki rozwoju państwa. On nie spełnia nawet tej roli, którą w RFN odgrywa jego odpowiednik, choć ma znacznie mniejszy zakres władzy wykonawczej. W Niemczech prezydent wskazuje problemy w rozwoju kraju i kierunki, w których należy podążać. Minął rok, a my od Bronisława Komorowskiego nie usłyszeliśmy nic ważnego. Z Belwederu nie płyną żadne istotne słowa, nie widać też działań zmierzających do realizacji strategicznych dla Polski celów. Dlatego jest to wręcz wsteczna prezydentura. ND nr 164 z dn.16-17.07.2011 -- |
|