Data: 2013-01-20 10:05:23 | |
Autor: TJ_Blues | |
Male post scriptum nt. niecertyfikowanych elementow | |
http://youtu.be/iuTE6eU_e3I?t=32m35s
Jet to konkretny przyklad jak marnej jakosci, niecertyfikowane czesci moga doprowadzic do katastrofy. Wg. mnie standaryzacja i certyfikaty to jedna z wazniejszych drog do bezpiecznego latania. cheers |
|
Data: 2013-01-20 19:06:58 | |
Autor: Jarosław Sokołowski | |
Male post scriptum nt. niecertyfikowanych elementow | |
TJ_Blues napisał:
http://youtu.be/iuTE6eU_e3I?t=32m35s Można zlinkować masę kontrprzykładów, w których widać jak marnej jakości certyfikowane części mogą doprowadzić do katastrofy. Więcej, można pokazać statystyki, z których wynika, że za katastrofy częściej odpowiedzialne są części certyfikowanie, niż niecertyfikowane. A następnie wyciągnąć (fałszywy) wniosek, że to certyfikacja jest przyczyną utraty bezpieczństwa latania. -- Jarek |
|
Data: 2013-01-21 04:28:50 | |
Autor: Swift | |
Male post scriptum nt. niecertyfikowanych elementow | |
W dniu niedziela, 20 stycznia 2013 19:05:23 UTC+1 użytkownik TJ_Blues napisał:
Ciach Wg. mnie standaryzacja i certyfikaty to jedna Tak, pod warunkiem, że jedno i drugie z umiarem. Tak, jak można spartolić wykonanie, tak też można spartolić certyfikat. Pas w Modlinie był certyfikowany :( PP |
|
Data: 2013-01-21 04:49:11 | |
Autor: TJ_Blues | |
Male post scriptum nt. niecertyfikowanych elementow | |
On Monday, January 21, 2013 7:28:50 AM UTC-5, Swift wrote:
W dniu niedziela, 20 stycznia 2013 19:05:23 UTC+1 użytkownik TJ_Blues napisał: Prawda, ale jak jest proces certyfikacji to da sie dojsc do osobnika, ktory sprawe spieprzyl. Dla ewentualnie poszkodowanych to zadna pociecha ale wymusza wyzsze standardy od wykonawcow. cheers |
|
Data: 2013-01-21 13:29:53 | |
Autor: Jarosław Sokołowski | |
Male post scriptum nt. niecertyfikowanych elementow | |
TJ_Blues napisał:
Wg. mnie standaryzacja i certyfikaty to jedna Jakiś konkretny przykład? Przykład osobnika, który spartolił certyfikat. Przy wspomnianym wcześniej MD-11 konstruktor mógł śmiało mówić, że brał materiały z katalogu certyfikowanych, więc to nie jego wina, że się samolot sfajczył. Więc z tym wymuszaniem wyższego, to coś nie tak. Teraz standardy pewnie wzrosły, jestem dość spokojny o to, że dreamlinery nie zamienią się w latające pochodnie, nawet jak im się będą co i rusz zapalały (certyfikowane) akumulatory. Ale żeby ktoś "doszedł do osobnika", który spartolił certyfikat -- to się nie zdarza. Obojętnie czy takiego, co za pół litra dał bumagę z pieczątką, czy takiego co wymyślił złe normy. Zawsze winny jest konstruktor, który sam osobiście nie sprawdził, jak się zachowa całość projektu (słuszna i sprawiedliwa ocena inżynierska), albo jakieś DVD co miało nie takie papiery, jak ktoś sobie wymyślił (idiotyczna ocena urzędnicza). -- Jarek |
|
Data: 2013-01-21 12:28:59 | |
Autor: TJ_Blues | |
Male post scriptum nt. niecertyfikowanych elementow | |
On Monday, January 21, 2013 8:29:53 AM UTC-5, Jarosław Sokołowski wrote:
TJ_Blues napisa�: > Prawda, ale jak jest proces certyfikacji to da sie dojsc do osobnika, Jaki� konkretny przyk�ad? Przyk�ad osobnika, kt�ry spartoli� certyfikat. (...) Certyfikaty nie tylko istnieja na poziomie konstrukcji i materialow. Tech A&P tez wykonuje prace / naprawy certyfikowane. Dlatego, zeby wykonywac ten zawod trzeba miec odpowiednia licencje. W ksiazce napraw loguje sie wymienione elementy, sposob naprawy i dane technika. Kazde dochodzenie ws. incydentu czy wypadku zaczyna sie od przejrzenia tych wpisow. Co ciekawe te logi nie maja "terminu przydatnosci" i sa przechowywane tak dlugo jak dany statek powietrzny moze latac. cheers |
|
Data: 2013-01-21 21:09:18 | |
Autor: Jarosław Sokołowski | |
Male post scriptum nt. niecertyfikowanych elementow | |
TJ_Blues napisał:
Prawda, ale jak jest proces certyfikacji to da sie dojsc do osobnika, To ma być przykład na co? Certyfikowany technik dostał polecenie, by roztrajbował ferszlus w droselklapie od silnika. Ale miał zły dzień, myślał o niebieskich migdałach, więc zamiast nowy trychter zrobić na szoner, dał szprajc na ubrlaufie, przez co śtender został tandetnie zablindowany i droselklapa zaczęła ryksztosować. Na dodatek wszystko w logach pochrzanił i napisał, że przy lochowaniu pufra zrobił krajcowaną kajlę. I co, winny będzie ten konkretny technik, czy ten, kto mu dawał certyfikat? A może ten, kto przy wymyślaniu certyfikatu na technika lotniczego zapomniał, że człowiek ułomną istotą jest? Jasne, że za naprawę samolotu byle kto zabierać się nie może. Ale kwalifikacje personelu, to jednak co innego niż papiery na sprzęt. Nawet jeśli ktoś się uprze, by dla zmyłki te dwie rzeczy opisywać jednym słowem. -- Jarek |
|
Data: 2013-01-21 21:00:13 | |
Autor: TJ_Blues | |
Male post scriptum nt. niecertyfikowanych elementow | |
On Monday, January 21, 2013 4:09:18 PM UTC-5, Jarosław Sokołowski wrote:
TJ_Blues napisał: Errare humanum est, sed in errare perseverare diabolicum. Bladzisz Jarku... cheers |
|