Data: 2016-01-31 02:41:54 | |
Autor: stevep | |
Makumba do strasznego dziadunia. | |
# Dubois i Stępiński DUBOIS I STĘPIŃSKI 6 godzin temu
W śnieżny zimowy wieczór spacerując żoliborskimi uliczkami zobaczyliśmy list unoszony w powietrzu podmuchami wiatru. Złapaliśmy go, by oddać właścicielowi. Niestety nie było na nim nazwiska odbiorcy, dlatego wrzuciliśmy go na bloga z nadzieją, że z Państwa pomocą uda się ustalić adresata i doręczyć przesyłkę. Może ktoś z Państwa pomoże nadawcy ratować jego kraj? Szanowny Panie! Piszę do Pana z dalekiego afrykańskiego kraju z prośbą o pomoc. Kiedyś studiowałem w Pana ojczyźnie, ale musiałem przerwać studia i wrócić do kraju, by objąć tron po moim ojcu, królu Makumbie II Wielkim. Przepraszam za mój styl pisania – mówię w Pana języku lepiej niż w piszę - ale sprawa jest najwyższej wagi. Więc zebrałem się na odwagę i napisałem. Mój tata na kilka lat przed śmiercią postanowił zostać demokratą. Był jednowładcą, ale zmienił poglądy. Napisał konstytucję i zgodnie z nią zorganizował w kraju parlament, niezawisłe sądy i Trybunał Konstytucyjny. Tata zgodził się nawet na prywatne media i wolne związki zawodowe. I kiedy ja studiowałem w Pana kraju demokracją, którą nieopacznie ustanowił, zaczęła całkiem dobrze funkcjonować, co było nie w smak innym królom, kacykom i szamanom z sąsiednich państw. Oni niedawno zwołali kongres i uchwalili, że muszę zrobić u siebie porządek, czyli przywrócić jednowładztwo, bo inaczej oni zrobią porządek ze mną.. Jestem przerażony taką perspektywą, bo los obalonego króla, jest nie do pozazdroszczenia chyba, że zawczasu da drapaka. Od ośmiu lat, w ramach tzw. afrykańskiej dobrej zmiany usiłuję przywrócić stary ład, ale nijak nie mogę poradzić sobie z tym bałaganem. Los sprawił, że kilka dni temu zobaczyłem Pana w CNN, a później przeczytałem o Panu w New York Times. I wtedy dotarło do mnie, że Pan potrafi wszystko. Jestem przekonany, że David Copperfield mógłby uczyć się od Pana różnych sztuczek. Dlatego wierzę, że Pan poradzi sobie z całym bałaganem panującym w moim kraju w dwa, góra trzy, miesiące. Ja ma dekoder i widziałem w Pańskiej telewizji, że nie ma dla Pana rzeczy niemożliwych, choć nie jest Pan nawet szefem ochotniczej straży pożarnej. Nie ma Pan żadnej państwowej posady, a wszyscy w Pana kraju tańczą, jak Pan zagra. Wprawdzie uczyłem się na medyka, ale na wszelki wypadek poprosiłem szamana mojego dziadka, króla Makumby I, żeby w intencji przywrócenia starego ładu zrobił obrzęd. Teraz czekam, czy obrzęd zadziała, ale czas płynie, a demokracja panoszy mi się pod nosem. Słowem, cały ten bałagan odziedziczony po ojcu, utrwala się. Dlatego piszę do Pana. Na wstępie, muszę powiedzieć, co zrobiłem i jakie są rezultaty moich działań. Może kilka dobrych rad doświadczonego i życzliwego ludziom polityka wystarczy? Podobnie jak Pan, postanowiłem zacząć od Trybunału Konstytucyjnego. Wpuściłem do jego siedziby dzikiego lwa, żeby zjadł niezawisłych sędziów, ale oni otruli go. Zaraz potem schowali się w dżungli, gdzie obradują i na tam – tamach bębnią, że wszystko, co postanowię jest niezgodne z konstytucją. Ja wiem, że gdyby Pan się nimi zajął, to oni po chwili nie wiedzieliby, kto jest sędzią, a kto nie, a nawet gdzie jest siedziba Trybunału. Do parlamentu wysłałem wojsko. Myślałem, że jak zobaczą uzbrojonych wojaków, dzidy powypadają im z rąk. Ale parlamentarzyści, zamiast schronić się w dżungli, zabarykadowali się w solidnym budynku w środku miasta i oświadczyli, że będą głosować, jak im sumienie nakazuje, bo misjonarze z Pana kraju nauczyli ich odróżniać dobro od zła. Nie mogę zdobyć parlamentu szturmem, bo mój czołg popsuł się. Ataku z powietrza też nie mogę przypuścić, bo żony poleciały helikopterem na zakupy, a ONZ - na skutek intryg opozycyjnych skarżypytów - ogłosiła embargo na sprzedaż broni. Tzw. media publiczne, a zwłaszcza telewizja państwowa, której nie udało mi się przejąć, podburzają przeciwko mnie. W rezultacie po mieście - w ten i na zad - chodzą demonstracje obywateli gorszego sortu, a moje służby donoszą, że w dżungli organizuje się partyzantka. Czytałem w biuletynie sponsorowanym przez królów i kacyków z ościennych państw, że Pan ma najlepszą kadrę, która może zaprowadzić porządek w moim kraju. Ma Pan wybitnych speców od prowokacji i inwigilacji, a ja chciałbym mieć stanowiska odsłuchowe przy swoim biurku i łóżku, bo lubię wiadomości ze źródła. Wiem, że ma Pana specjalistę od wyłączania opozycji mikrofonów podczas debaty, a Pana ludzie modelowo umieją reasumować niekorzystne dla Pana rezolucje i uchwały; inni - dla dobra sprawy - potrafią opanować nocą komórkę wywiadu zaprzyjaźnionego bloku wojskowego, a jeszcze inni nie boją się nawet nie publikować wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Ci od edukacji, są tak przebiegli, że dzieci w Pana kraju będą dwa lata chodzić do tej samej klasy, co zapewni im miażdżącą przewagę nad rówieśnikami, którzy zostali tego prawa pozbawieni. Bardzo przydałby mi się Pański spec od śledztw i sądów. Jestem pewien, że przy jego pomocy uda mi się przekonać moich poddanych, że – do czasu, aż odzyskam władzę - nie muszą szanować wyroków sądów, które przekraczają swoje kompetencje. Szanowny Panie, mój kraj jest mały, ale ma tysiącletnią tradycję. I - podobnie jak Pana kraj - zasługuje na afrykańską dobrą zmianę. Dlatego, cytując człowieka wielce zasłużonego w historii Pana kraju chciałbym jak on zapytać - „pomożecie”? I mam nadzieję, że usłyszę „pomożemy”. Pański Sługa Makumba III # Ze strony: http://skroc.pl/70a96 -- stevep -- -- - |
|