Data: 2011-05-16 17:07:00 | |
Autor: cirrus | |
Lgnie swój do swego. | |
# Polityczna Polska za transfer numer jeden minionych dni niesłusznie uznała akces Arłukowicza do PO. Równie istotny politycznie, a symbolicznie i moralnie nieskończenie ważniejszy był inny transfer. Szef kiboli Legii - Staruch - wpadł w ramiona prezesa Kaczyńskiego.
Jarosław Kaczyński, jak wiadomo, na stadionach bywał od dziecka. Z żoliborskiej inteligencji się wywodząc, już w młodości przykładał ucho do ziemi i sprawdzał, co w trawie piszczy. Odrywał się od książek Carla Schmitta, zrywał się z wykładów prof. Ehrlicha i zasuwał na stadion Legii. Wie on, co to kibice i kibicowska wiara. Dlatego słusznie mówi, że "nie ma sportu bez kibiców, ich samoorganizowanie się jest bardzo pozytywnym zjawiskiem społecznym. Brak jest nam społeczeństwa obywatelskiego i tam, gdzie ono powstaje, powinniśmy je wspierać". Ta wypowiedź wskazuje i na dalekowzroczność, i na elastyczność prezesa. Pięć lat temu premier Jarosław Kaczyński mówił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że społeczeństwo obywatelskie jest zagrożeniem dla państwa. Dziś zaś mówi, że trzeba je wspierać. I wspiera. Tak jak umie. Tak jak lubi. Przytulanie się kibolstwa politycznego do kibolstwa stadionowego jest zjawiskiem poniekąd naturalnym - lgnie swój do swego - ale i znaczącym. Ta symbioza pokazuje bowiem, że kibolstwo stadionowe jest tylko jedną z odmian kibolstwa, do tego wcale nie najważniejszą. To stadionowe nie jest wcale groźniejsze niż na przykład kibolstwo internetowe. Skala agresji, nienawiści i chamstwa w internecie pokazuje skalę agresji, chamstwa i nienawiści w bardzo, niestety, bardzo szerokim odłamie naszego społeczeństwa. Kloaka internetowa jest nawet większa od stadionowej i powinno się z nią walczyć z nie mniejszą intensywnością. Dlatego słusznie uczynił minister Sikorski, wytaczając sprawy sądowe dwóm gazetom za wpisy na ich forach internetowych. Nie dlatego, że akurat te fora są gorsze niż inne. Raczej dlatego, że od czegoś trzeba zacząć. W liście do szefa parlamentarnego Zespołu ds. Promocji Wolności Słowa i Poszanowania Zasad Dialogu w Komunikacji Społecznej (nazwa pretensjonalna, ale zespół potrzebny) minister napisał kilka ważnych słów. Napisał mianowicie, że "czym innym jest wolność słowa, a czym innym naruszanie godności i dobrego imienia osoby publicznej". Wyraził też nadzieję na znalezienie rozwiązań prawnych, dzięki którym łatwo będzie zidentyfikować autora i określić jego odpowiedzialność za zamieszczane w internecie treści. Bardzo słusznie! Jeśli prokurator generalny, całkowicie racjonalnie, domaga się wprowadzenia zakazu zakrywania twarzy na stadionach, to równie racjonalny jest postulat, by nie mógł się ukrywać za parawanem pełnej anonimowości nikt, kto opluwa, zniesławia i lży. Czy to naruszałoby wolność słowa? A skąd! Nie korzystają z żadnej wolności słowa autorzy anonimów. Chcesz z wolności słowa skorzystać, to bierz odpowiedzialność za to, co mówisz i piszesz. Właśnie zablokowaliśmy forum "Wprost", choć nikt żadnej sprawy sądowej nam nie wytoczył ani tego nie zapowiadał. Od razu, by nie czepiano się innych, wyjaśniam, że to moja inicjatywa. W ostatnim czasie wyjątkowo aktywne było na tym forum pseudopatriotyczne i pseudokatolickie menelstwo zajmujące się opluwaniem w ohydny sposób kogo się da. Przepraszam menelstwo, ale musi ono sobie znaleźć inny adres. Internautów zaprosimy do siebie z powrotem, gdy będziemy w stanie zagwarantować, że wpisy nie będą schodzić poniżej pewnego poziomu. A propos inicjatywy Radosława Sikorskiego - koncentruje się on na wpisach antysemickich i ksenofobicznych. Rozumiem i popieram. Ale rozwiązań prawnych nie można ograniczać do nich. Mam całkiem grubą skórę i zupełnie nie obchodzą mnie dotyczące mnie złośliwości, które znajduję w internecie. A co z tekstami ocierającymi się o groźby karalne, z serdecznymi życzeniami śmierci składanymi mnie i bliskim mi osobom ("rak, najlepiej płuc, bo zabija najskuteczniej", "niech jego dzieci zginą pod pociągiem" - to cytaty)? Dlaczego szumowiny, które coś takiego wypisują, miałyby się czuć bezkarne? Warto się bić o wolność słowa. Warto się jednak bić z tymi, którzy uznają ją za kamuflaż dla naruszania godności innych oraz dla propagowania insynuacji, oszczerstw, plugastw. Kibol popełnia przestępstwo nie tylko wtedy, gdy wbiega na stadion. Także wtedy, gdy lży i opluwa, niezależnie od tego, czy czyni to, rycząc na trybunach, czy stukając w klawiaturę komputera. Zgadzam się, mówimy tu o walce z przejawami chamstwa, a przecież trzeba sięgnąć do jego źródeł i walczyć nie tylko ze skutkami, ale i z przyczynami. W porządku, róbmy jedno i drugie. Róbmy to szybko. Powódź chamstwa i kibolstwa w naszej polityce, w internecie i na stadionach jest zatrważająca, a jej dalekosiężne skutki nie są wcale mniej groźne od skutków zeszłorocznej powodzi. Kibole mają nowe hasło - "Donald, matole, twój rząd obalą kibole". Ja mam swoje - "Zawsze i wszędzie kibolstwo zwalczane będzie". # Ze strony: http://tiny.pl/hfg66 -- stevep |
|