Data: 2010-11-05 16:03:39 | |
Autor: docent | |
Lech - Manchester City | |
Cóż możny by dodać. Jose Maria przy pierwszym trafieniu miał mine nieco
zaskoczonego. W 69 Górnik też doszedł do finału z tymi samymi z niczego. Nawet niepamiętając tamte lata można było sie spodziewać iż lepiej zmotywowani inzi dobra kasa przed meczem , przykładowo taki Henrikez zagra przyzwoicie , ale to co zagrał Arboleda to była profeska... Całościowo ustawienie do świetnej gry zespołowej i zgrania z pierwszej piłki było wymęczające konkurentów. Nawet bujanie sie Babajaro nie wystarczało na współprace gospodarzy. Goście chyba myśleli bardziej o swoich pieniądzach jakie zarabiają niż o tym jaki mają kolektyw... tego akurat nie mieli. Trener zamiast szkolić gwiazdy może sobie ściągnąć takie gotowe. Dobrze dla nas , że zagraniczni triumfatorzy nie sprowadzają gotowe składy. Tego dnia nasi mieli lepiej skomponowane dwie na trzy formacje i to zadecydowało. Nie słabość formy formacji przyjezdnych, ale przede wszystkim mocniejsza dyspozycja pozwala zdobywać brameczki i osiągnąć więcej czasie... Tak bywa i zdarzyło się; po pierwszej bramce Lecha trener Bakero był tak zdziwiony troche jakby nie wiedział co sie stało... troche był zaskoczony ze moze go przegrac po dobrym meczu, ale chyba hiszpan bardziej nie posiadł sie z zachwytu nad polskimi fanami. Wrzawa z pełnych trybun eksplodowała porównywalnie z kompletem 100 tysiecy półpiknikowców i kibiców na Kamp noł. po drugim golu Lecha w końcówce spotkania juz był pewniejszy ze nie przegra i wreszcie odetchnął, bo zremisować z MANCZESTEREM SITI mógłby mieć problemy nawet prowadząc Barcelone u siebie. po trzeciej to już niemal oszalał z radości - taka przewaga w doliczonym czasie gry oznaczała zwycięstwo. Wygrać takim rozmiarem miałby ciężko nawet Murinjo z Realem Madryt . Nagle bogaci piłkarze z angielskiego klubu nabrali wątpliwości czy zdobędą chociaż jedną bramke, a przecież skład Lecha pozostawał niezmienny do końca meczu. Niesamowita zmiana Kiełba ,który docisnął śrube...mieszał z tymi podmęczonymi jak w meczu rezerw w okregówce niczym między pachołkami treningowymi... No i przygniatający wyczyn Możdżenia, który najpierw strzelil w trybuny jakby podawał do band... ale kolejne uderzenie jeśli było przypadkowe jakby nie chciał strzelać , to bylo naprawde druzgocące. Coś takiego poprostu bramkarz mógł albo zingnorowć i odprowadzać piłke głową w bezruchu albo musiałby wczesniej powiesić sie przy rozwidleniu poprzeczki ze słupkiem żeby to dosięgnąć w pore. Chłopak taktycznie rzucił się bardziej by zrobić wiatr i tym sposobem zmienić tor lotu. lecz ta zatrzymała się w siatce . Nie dała się zmusić strategii wielkich pieniądzy szejków i uległa prawom grawitacyjnym dopingu na tym stadionie. Od pokonania kadry czwartej drużyny świata z portugalczykami te 3:1 to wielka sprawa . Być może precedens dla klubów jakim był awans reprezentacji w 2001 roku do MS. Może wyjście z grupy ligi europejskiej zachęci inne kluby ze fajnie jest awansować i grac sobie dalej z najlepszymi , a może nawet w lidze mistrzów! -- |
|