Data: 2011-04-07 21:38:35 | |
Autor: Przemysław W | |
Kuchnia Mariusza Kamińskiego!!! | |
Dlaczego dla Mariusza Kamińskiego ważne były cytaty, czyli jak w CBA za ostatnich dni jego rządów pichciło się tajne analizy - pokazuje umorzenie przecieku o "aferze stoczniowej"
Ujawnienie "afery stoczniowej" (czytaj "Ostatnia akcja Kamińskiego") to był rzut na taśmę zagrożonego w październiku 2009 r. dymisją z funkcji szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Jak we wcześniejszej o kilka dni aferze hazardowej zaczęło się od przecieku - udostępnienia dziennikarzom tajnych stenogramów z podsłuchu. Stenogramy, według CBA, kompromitować miały polityków PO. - Podsłuchy biznesmena z branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka wskazywać na zaangażowanie Mirosława Drzewieckiego (ministra sportu) oraz Zbigniewa Chlebowskiego (szefa klubu PO) w lobbing w związku z ustawą o grach; - Podsłuchy Wojciecha Dąbrowskiego i Jacka Goszczyńskiego, szefów Agencji Rozwoju Przemysłu, miały wskazywać na rzekome "ustawienie" przetargu na sprzedaż części majątku stoczni pod katarskiego inwestora, uderzyć miały w ministra skarbu Aleksandra Grada. Afera hazardowa "przeciekła" do "Rzeczpospolitej" 1 i 5 października 2009 r., afera stoczniowa przeciekła do portalu wprost.pl. 11 października. Śledztwo w sprawie nielegalnego lobbingu przy ustawie hazardowej właśnie zostało umorzone. Ale to związane z aferą stoczniową i z zarzutem o działanie na szkodę skarbu państwa w związku ze sprzedażą majątku stoczni jeszcze się toczy. Z czego wycofał się Ziobro? Kilka miesięcy temu prokuratura uporała się z przeciekami. A właściwie - nie uporała. Gdy w styczniu 2011 r. ujawniła "Gazecie Wyborczej" i Radiu ZET, że umorzyła śledztwo w sprawie przecieków związane z aferą hazardową, zapytaliśmy: a co z przeciekiem stoczniowym? - Też umorzony, bo też nie udało się wykryć sprawców ujawnienia tajemnicy państwowej oraz ustalić, czy dziennikarze mieli świadomość, że tajemnicę ujawniają - odpowiada Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga. W obu sprawach podejrzenia o przeciek prokuratura kierowała w stronę CBA. Umorzenia dają więc ciekawy zapis gorących dni września i początku października 2009 - ostatnich dni Kamińskiego i jego ekipy na czele CBA. W przecieku hazardowym na pierwszy plan prokuratura wybiła spotkanie zastępców Kamińskiego Macieja Wąsika i Ernesta Bejdy oraz dyrektorów CBA Martina Bożka (Zarząd Operacji Regionalnych) i Przemysława Kwietnia - Dyrektora Delegatury ZOR we Wrocławiu, w warszawskim Hotelu Parkowa 28 września 2009 r. To przez ich ręce przechodziły tajne analizy CBA (ze stenogramami z podsłuchów), które dwa dni później przedrukowała "Rz". Z zeznań Kwietnia wynika, że jeden z zastępców Kamińskiego na pożegnanie zakrapianego spotkania rzucił: "Ziobro się wycofał". Tej samej nocy Bejda rozmawiał ze Zbigniewem Ziobrą (b. prokuratorem generalnym) o przygotowywanych w prokuraturze rzeszowskiej dla Kamińskiego zarzutach o nadużycie władzy w związku z tzw. aferą gruntową, czyli podejrzeniem korupcji w ministerstwie rolnictwa w 2007 r. kierowanym wtedy przez Andrzeja Leppera. Kamiński poznał ten zarzut dopiero 6 października! Po zdaniu o "wycofaniu się" Ziobry pada następne: "No, to jedziemy robić akcję". Żaden z szefów CBA nie przyznał się do niego. Czy to było wezwanie by zdestabilizować sytuację w kraju przeciekiem o sprawie hazardowej? Czego wcześniej nie zrobił Ziobro? Prokuratura tego nie rozstrzyga. Ale zwraca uwagę na "uzasadnione podejrzenie, że któryś z uczestników spotkania mógł ujawnić dziennikarzom informacje niejawne." Kamiński miał dać hasło Te sprawy w CBA rozgrywał ściśle określony krąg osób. Działania operacyjne w obu sprawach (hazardowej i stoczniowej) prowadziła wrocławska delegatura CBA. Operacja skierowana przeciwko Andrzejowi Lepperowi, czyli afera gruntowa, też zaczęła się we Wrocławiu. Jej skutkiem był awans szefa delegatury Martina Bożka do centrali CBA (zastąpił go we Wrocławiu Kwiecień). Bożek został dyrektorem Zarządu Operacji Regionalnych, czyli nadzorcą wszystkich terenowych oddziałów CBA. Trzecią osobą w Biurze - po Kamińskim i Wąsiku. To Bożek latem 2009 r. odpowiadał za opracowanie "analizy czynności operacyjnych w tym efektów kontroli operacyjnej" w sprawach "Yeti" i "Black Jack" (drugi kryptonim odnosi się do operacji CBA dotyczącej lobbingu przy ustawie hazardowej). Gdy materiały z Wrocławia przyszły do centrali, ostateczną wersję tekstu redagował Marcin Lisowski, ówczesny kierownik sekcji analiz Wydziału Śledztw Specjalnych ZOR. To komórka do zadań specjalnych, nadzorowana przez Bożka, Wąsika i Kamińskiego. Równocześnie Lisowski pracował nad zawiadomieniem do prokuratury w aferze hazardowej. Zeznał, że "miało być wykorzystane w chwili wybranej przez szefa CBA". Gdy Kamińskiemu grunt zaczął palić się pod nogami (bo prokuratura szykowała zarzuty dla niego za aferę gruntową), Bożek osobiście przygotował jeszcze jedną analizę w sprawie hazardowej - tę, która miała świadczyć o możliwym przecieku informacji o działaniach CBA z Kancelarii Premiera (właśnie umorzony w środę 6 kwietnia 2011 r.). Po spotkaniu z premierem 16 września 2009 r. Kamiński tajne analizy (ze stenogramami podsłuchów) przekazał prezydium Sejmu, Senatu, Prezydentowi, a zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa - ministrowi sprawiedliwości Andrzejowi Czumie. Do zawiadomienia z 18 września 2009 r. dopisany został punkt, którego we wcześniejszej analizie Lisowskiego nie było - podejrzenie o przeciek z Kancelarii Premiera. 1 i 5 października 2009 r. stenogramy rozmów Sobiesiaka publikuje "Rzeczpospolita". 6 października prokuratura w Rzeszowie stawia Kamińskiemu zarzuty. Kamiński ogłasza przed jej siedzibą: "CBA nie pęka!". Szefowie CBA chcą cytatów Następnego dnia premier wszczął procedurę odwołania Kamińskiego. Tylko kilku ludzi z CBA wiedziało, że pichcona jest kolejna "bomba". Na przełomie sierpnia i września 2009 r. we wrocławskiej delegaturze opracowany został materiał dotyczący tajnej operacji CBA o kryptonimie "Hornet" (w sprawie stoczni). W centrali do opracowania dostał go znów Lisowski, kierujący tajnym Wydziałem Śledztw Specjalnych. Polecenie otrzymał od Bożka. Projekt analizy powstał przed 5 października - prokuratura nie ustaliła precyzyjnej daty. Po jego prezentacji kierownictwu Biura (najpewniej Kamiński, Wąsik), Bożek powiedział Lisowskiemu: "szefowie życzą sobie, żeby w analizie były cytaty". Czyli fragmenty stenogramów z podsłuchów szefów Agencji Rozwoju Przemysłu. 5 października okazało się, że Kamiński chce też wersję bez cytatów. Analizę bez cytatów Kamiński wysłał premierowi. Tego samego dnia Lisowski skopiował ją dla Wąsika, zastępcy Kamińskiego, a 6 lub 7 października - na polecenie Wąsika - wydrukował mu jeszcze wersję z cytatami. 8 października - przypomnijmy, trwała już procedura odwołania Kamińskiego, ale "CBA nie pęka" - Lisowski na polecenie Bożka sporządza wydruk "Poszerzonej analizy dotyczącej niezgodnych z prawem zachowań osób pełniących funkcje publiczne w procesie sprzedaży składników majątku Stoczni Gdynia SA oraz Stoczni Szczecińskiej Nova sp. z o.o.", czyli wersję z cytatami. Prokurator badający stoczniowy przeciek odnotowuje, że dokument został "powielony kilkanaście razy." (!) Ile dokładnie - nie wiadomo. Wiadomo, że 9 października ta poszerzona analiza została rozesłana do prezydenta, premiera, prezydiów Sejmu i Senatu. A już 11 października rozmowy szefów ARP cytował wprost.pl. Rok później Kamińskiego, Wąsika i Bożka nie ma w CBA. Nie ma też Wydziału Śledztw Specjalnych. Lisowski nie pracuje na kierowniczym stanowisku, Kwiecień pozostał szefem wrocławskiej delegatury. Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,9395193,Kuchnia_Mariusza_Kaminskiego.html#ixzz1Irq0NPhG No i co pisdzielce, chcecie IV RP? Przemek -- "Przed katastrofą ojciec Rydzyk nazwał Lecha Kaczyńskiego "oszustem", krytykując głowę państwa za politykę wobec środowisk żydowskich. Marię Kaczyńską Rydzyk nazwał "czarownicą". Wtedy, gdy pluto na jego rodzinę, prezes PiS, udawał, że deszcz pada." |
|