Data: 2009-10-19 19:06:35 | |
Autor: abc | |
Ks. Isakowicz o znanych biskupach: byli TW mogliby sobie darować. | |
Wydarzenia zwoązane z ingresem abp Wielgusa ciekawie skomentował wówczas
Adam Wielomski. Przytaczam w całości: Komentarz polityczno-eklezjalny do ostatnich wydarzeń związanych z ingresem arcybiskupa Stanislawa Wielgusa. Hipolite Taine w swoich słynnych Początkach współczesnej Francji charakteryzuje jakobina jako człowieka który "aksjomaty będzie stosował bez namysłu i bezwzględnie w każdej sytuacji. O prawdziwych ludzi nie dba; nie widzi ich zresztą i nie chce ich widzieć (...) wszystkie jego myśli są zajęte przez abstrakcyjną zasadę, która raz ustanowiona, zapanowała nad wszystkim". Jakobin to człowiek "którego zasada jest jak aksjomat w geometrii politycznej. Aksjomat ten mieści w sobie samym dowód słuszności, gdyż, podobnie jak aksjomaty zwykłej geometrii, jest on połączeniem kilku prostych pojęć". Te słowa Taine'a - napisane o politycznych sekciarzach z epoki Rewolucji Francuskiej - przypomniały mi się kilka dni temu, gdy katoliccy publicyści i prawicowe gazety przypuściły bezprecedensowy atak mający na celu wymuszenie rezygnacji abp. Stanisława Wielgusa. Ten hierarcha Kościoła katolickiego zawsze był kojarzony jako osoba reprezentująca najbardziej konserwatywne skrzydło w polskim episkopacie. Znane było jego poparcie dla o. Rydzyka w trudnych czasach, gdy liberalni hierarchowie ustawicznie produkowali się w mediach, głosząc, że o. Rydzyk stanowi "lepperyzm w Kościele". Nie jest przypadkiem, że abp. Wielgus miał być awansowany przez Ojca Świętego Benedykta XVI, który także reprezentuje konserwatywne poglądy w przeoranym przez posoborowego ducha Kościele katolickim. Z nadejściem ery Wielgusa spodziewaliśmy się przychylniejszej postawy dla Mszy Świętej w starym rycie i ew. cofnięcia pewnych dziwacznych pomysłów jakie miały miejsce w diecezji warszawskiej, jak np. tzw. komunia na rękę. Słowem, z punktu widzenia tradycyjnego katolika abp. Stanisław Wielgus był chyba najlepszym z możliwych kandydatów na metropolitę warszawskiego. Być może, że opisywanie nominacji w Kościele przez pryzmat polityczny jest trochę nie na miejscu, ale faktem jest, że prawica polska nie mogła sobie wymarzyć lepszego kandydata. Pewnym niezrozumiałym - pozornie - paradoksem jest, że właśnie na naszych oczach abp Wielgus dosłownie został wysadzony w powietrze przez ponoć prawicową "Gazetę Polskę" i ponoć prawicowo-katolickich publicystów jak Paweł Milcarek (etatowy doradca Marszałka Sejmu Marka Jurka) i Tomasz Terlikowski. Cóż takiego zrobił Stanisław Wielgus? Był agentem wywiadu w czasie stypendium zagranicznego, gdzie rozpracowywał "wrogie socjalizmowi ośrodki ideologiczne", w tym emigracyjne środowiska nacjonalistów ukraińskich. To jest pewne i sam zainteresowany się do tego przyznał. Szczerze mówiąc uważam, że sam fakt bycia przez duchownego agentem nie jest szczególnie zaszczytny, ale bycie agentem wywiadu za granicą nie przynosi jakiejś szczególnej ujmy na honorze. Nie jest to - w moich oczach - sprawa dyskwalifikująca. Zarzut drugi, o kablowanie na środowisko KUL, nie został udowodniony, co w rozmowie w TVN potwierdził prof. Andrzej Paczkowski z IPN. Wiemy, że Stanisław Wielgus miał "kontakty z SB", ale nie mamy dowodu aby na kogokolwiek donosił. Określenie "kontakty", jakim uraczyły nas media, jest dosyć wieloznaczne. Jeśli są dowody, że Stanisław Wielgus donosił na kolegów z KUL, to dyskwalifikuje go to moralnie, ale dowodów takich nie przedstawiono. Jednak katolicko-prawicowi publicyści z wyciem rzucili się na abpa Wielgusa. Agent, agent, agent! Polityka ma to do siebie, że politycznych graczy od politycznych szaleńców rozróżniamy po tym, że ci pierwsi mają cele, a ci drudzy wyłącznie aprioryczne zasady. Jeśli chcieli obalić abpa Wielgusa aby w to miejsce przyszedł jeszcze bardziej konserwatywny hierarcha, to jestem w stanie to zrozumieć. Rzecz tylko w tym, że ten kandydat był właśnie z tej opcji. Z punktu widzenia walki politycznej czy doktrynalnej był to krok nonsensowny. Być może, że opinia publiczna nie zna jakiś faktów z zakulisowych zagrywek, ale wiele wskazuje na to, że katolicko-prawicowi publicyści, wespół z "Gazetą Polską", wysadzili w powietrze abpa Wielgusa wyłącznie z motywów abstrakcyjnej idei lustracji. Nie patrzyli kogo niszczą, czy to hierarcha z "ich" opcji, czy z przeciwnej. Usłyszeli "agent wywiadu PRL" i rzucili się rozwalić i zniszczyć "komucha", podczas gdy najpierwotniejszym z praw natury jest to, że gdy słyszy się, że biją naszego, to idzie się go bronić i zapewniać o jego niewinności zanim usłyszy się o co chodzi i pozna fakty. Ale tu nie działają naturalne prawa i wrodzone reakcje. Tu chodzi o ideologiczne zaklęcia. Wszyscy którzy mnie znają wiedzą, że zawsze byłem zwolennikiem lustracji. Nigdy jednak nie postrzegałem jej jako cel sam w sobie, lecz jako środek do czegoś. Mówiąc wprost: do unicestwienia pewnego środowiska politycznego i intelektualnego skupionego wokół pewnej gazety zdiagnozowanej ostatnio wyśmienicie przez Rafała Ziemkiewicza. Takie bowiem jest myślenie polityczne: są wrogowie; mają słaby punkt, jakim jest ich życiorys; a więc odpalamy minę, którą mają w swoim CV i dokonujemy ich politycznej anihilacji. Są jednak w Polsce środowiska, które zawsze postrzegały lustrację jako cel sam w sobie, niezależnie od tego kogo się przy okazji zniszczy i jaką się za to zapłaci cenę. Gdyby Antoni Macierewicz nie umieścił na swojej słynnej liście Lecha Wałęsy, to ten nie rozwaliłby rządu Olszewskiego; gdyby nie umieścił Wiesława Chrzanowskiego, to ZChN nie głosowałoby za obaleniem tego rządu. Jakobinizm polega jednak na tym, że nie patrzy się na świat realnie, ale przez pryzmat politycznych aksjomatów, przez pryzmat idei absolutnych i bezdyskusyjnych o czym wspominał cytowany na początku tego tekstu Taine. To nie jest zasada konserwatywnej polityki (czyli polityki prawicy), a wszyscy ci, którzy w nagonce na abpa Wielgusa brali udział, powiązani są z prawicowym rzekomo PiSem. Ojciec angielskiego konserwatyzmu Edmund Burke w Rozważaniach nad rewolucją we Francji pisał trafnie: "nie potrafiłbym potępić lub pochwalić jakiejkolwiek sprawy związanej z ludzkimi działaniami i rozważaniami po rozpatrzeniu jej samej, wyłączonej z wszelkich powiązań, w nagości i wyizolowaniu właściwym metafizycznej abstrakcji. Okoliczności (które pewni gentelmeni mają za nic) w rzeczywistości nadają każdej politycznej zasadzie jej właściwą barwę i odróżniające piętno. To okoliczności czynią dany obywatelski i polityczny system dobroczynnym lub zgubnym dla rodzaju ludzkiego". Warto wreszcie zwrócić uwagę, że najgłośniejsi w całej aferze byli ci publicyści katoliccy, którzy ostatnio podpisali się pod dokumentem w sprawie przywrócenia łacińskiej mszy. A więc ci dziennikarze, którzy bronią katolickiej Tradycji przed nowinkarstwem, czy - nazwijmy wprost - przed religijnym modernizmem. Zauważmy jednak, że integralną częścią Tradycji katolickiej jest pojęcie autorytetu. Kościół jest strukturą hierarchiczną, gdzie "owieczki" są "wypasane" - wedle przykazania jakie Jezus wygłosił do Piotra. Tymczasem w całej aferze mieliśmy do czynienia z niczym innym, jak tylko z buntem "owczarni" przeciwko pasterzom. Obalenie metropolity przez dziennikarzy i media to nic innego jak przejaw radykalnej demokratyzacji Kościoła. A przecież zjawisko to - wymysł Soboru Watykańskiego II - konserwatywni publicyści powinni potępiać. Ja nie mam w sobie tyle pychy, aby pozwolić sobie nawoływać do obalenia biskupa! Oni mają. To jest dokładnie to, przed czym ostrzega nas Benedykt XVI w zbiorowej pracy Demokracja w Kościele, gdzie czytamy o groźbie, że "któregoś dnia również urzędy kościelne, pochodzące z Bożej łaski, upadną tak samo jak ich świeckie odpowiedniki i że w końcu wyjdzie na światło dzienne fakt, o czym od dawna już wiedzą inne kościoły (protestanckie - AW), że nośnikiem suwerenności duchowej jest naród duchowy, tak jak naród świecki jest nośnikiem suwerenności świeckiej". Sprawa abpa Wielgusa to nic innego jak przypadek gdy "lud Boży" uniemożliwił ingres metropolity warszawskiego, co czyni tenże lud bliźniaczo podobnym do jakobińsko pojętego "suwerennego ludu" w demokratycznym państwie. Gdyby jeszcze tą rewoltę prowadzili katoliccy heretycy, w rodzaju o. Tadeusza Bartosia, to byłoby to zrozumiałe. Gdy prowadzą ją redaktorzy naczelni tradycjonalistycznych kwartalników, to jest to co najmniej dziwne. Skoro już zaczepiliśmy o Bartosia, to warto zwrócić uwagę na jego tekst Lustracja w Kościele (dodatek "Europa" do "Dziennika", 06 I 2007). Tekst to dziwny, gdyż ten znany pupilek "Gazety Wyborczej" opowiada się tu za radykalną lustracją w Kościele. O. Bartoś nie jest jakobinem myślącym abstrakcyjnymi kategoriami, ale jakobińskim graczem. Dlatego lustrację eklezjalną traktuje nie jako cel, lecz jako środek - do unicestwienia hierarchicznego charakteru Kościoła. Broniąc x. Zalewskiego, którego prace lustracyjne wstrzymywał kard. Dziwisz, o. Bartoś podważa prawo kanoniczne i hierarchiczny charakter Kościoła. Jego zdaniem, lustracja jest potrzebna, gdyż ma najpierw wykazać niezdolność hierarchicznej struktury eklezjalnej do samooczyszczenia się z agentów, a następnie doprowadzić do rewolucji, której istotą będzie wprowadzenie reformacyjnej zasady wybierania duchownych i biskupów przez wiernych. W ten sposób zostanie - pod hasłami lustracyjnej rewolucji - unicestwiona tradycyjna hierarchia, która "odzwierciedla stosunki społeczne z czasów sprzed demokracji" i charakteryzuje się "modelem monarchii absolutnej". Brak demokracji eklezjalnej prowadzi - jego zdaniem - do sytuacji patologicznych w Kościle, który opisuje on w języku freudowsko-marcuse'owskim jako "środowisko oparte na wewnętrznej przemocy i autoagresji maskowanej ... -- Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny. |
|
Data: 2009-10-19 18:30:39 | |
Autor: Karol | |
Ks. Isakowicz o znanych biskupach: byli TW mogliby sobie darować. | |
abc <abc@wp.pl> napisał(a):
Wydarzenia zwoązane z ingresem abp Wielgusa ciekawie skomentował wówczas(ciach bzdety) cos mi zajezdza *hipokryzja*. Czyzby kolejny pseudo-katolik pojawil sie na tej grupie? -- |
|