Data: 2009-10-29 12:28:51 | |
Autor: Andrzej Lawa | |
Kolizja | |
RadoslawF pisze:
Miałem wątpliwa przyjemność uczestniczenia w kolizji. Czy przez ten zakaz parkowania nieprawidłowo parkujący pojazd stał się niewidzialny? Właściciel uszkodzonego pojazdu chciał abym podpisał oświadczenie Patrz wyżej. Właściciel uszkodzonego pojazdu straszy mnie sprawą w sądzie Tak, jak on mówi. Źle zaparkował - fakt. Ale jego pojazd nie stał się przez to niewidzialny - więc uszkodzenie wynikło ze złej oceny odległości, czyli Twojego błędu. |
|
Data: 2009-10-30 00:00:52 | |
Autor: Czapla | |
Kolizja | |
Źle zaparkował - fakt. Ale jego pojazd nie stał się przez to Zgadza się. Chyba trzeba będzie bulić... Wieki temu miałem coś podobnego. Przyjechał jakiś oracz, zaparkował sobie w centrum DC, na środku ulicy (!) i poszedł coś załatwiać. Godziny szczytu, przejazd był na styk, ci z naprzeciwka mieli łatwiej, no i mieli pierwszeństwo. Momentalnie korek zrobił się za mną na kilometr, nastąpiła też blokada przecznic a wszyscy trąbili :). Spróbowałem przeskoczyć ale zachaczyłem gościa, u mnie bez śladów, u niego wyrwany zderzak i lampa. Wyskoczył ze sklepu i zaczął drzeć mordę, chciał kasę do ręki. Spokojnie zaparkowałem (było pełno miejsca na chodnikach, do dzisiaj nie wiem czemu on zaparkował na środku jezdni, chyba z lenistwa). Gościu zadzwonił po policmajstrów, przyjechali o dziwo dosyć szybko, zadecydowali momentalnie: po stówie na głowę, jemu za złe parkowanie, mnie za spowodowanie kolizji. On zapłacił, ja nie :), punktów karnych jeszcze nie było. Wtedy były jeszcze Kolegia ds. Wykroczeń i tam sprawa trafiła. Uratowało mnie lenistwo policjantów (nie stawili się na żadną z rozpraw) i odległe miejsce zamieszkania tego furmana (nie chciało mu się przyjeżdżać na te posiedzenia a mandat zapłacił od ręki - wtedy jeszcze tak było można). Po roku sprawa została więc umorzona :). Ale z dzisiejszej persperktywy to naprawdę nie wiem co lepsze było, bo z 5 razy musiałem jeździć na te posiedzenia a do tego odbieranie każdego wezwania to była jakaś godzina stracona na poczcie no i nerwy. Na dzisiejsze pieniądze to jakieś 200 zł (uwzględniając inflację) a jedyny pożytek ze sprawy był taki, że się gościu nauczył parkować, no i że on też musiał swoje odstać na poczcie :). Pozdrawiam Czapla -- |
|