Data: 2018-09-01 08:35:00 | |
Autor: Pajdak | |
Kolano prezesa | |
Kilka miesięcy temu jak piorun z toruńskiego nieba gruchnęła hiobowa wieść:
prezes jest chory, ma uraz goleni prawej. Narodowe media pełniące misje społeczną przerywały nadawanie i co 5 minut informowały o tym struchlały z przerażenia elektorat. Co z nami będzie? Co z nami będzie? - powtarzano ze strachem. Naczelny lekarz-dyrektor kraju w te pędy udał się do państwowego przydowmowego magazynu gdzie "pobrał" nowiusieńkie, opakowane w folie kule i w srodku nocy dla bezpieczeństwa zmieniając tramwaje, trolejbusy i autobuy zawiózł kule na Nowogrodzką. Rano, czyli po południu prezes pozwolił sfotografowac się z kulami. Kule zabrano, a prezesa odtransportowano na tajnego szpitala. Naczelni specjaliści kraju, wspierani przez naczelnych konsultantów kraju za pomocą szkiełka i oka oraz aparatury otrzymanej od Wielkiej Orkiestry Owsiaka rozpoczeli badać, oglądać, mierzyć, diagnozować, wysuwać i obalać wnioski. Za każdym razem diagnoza była ta sama: uraz goleni prawej. Powołano nowych specjalistów i konsultantów, tych wcześniejszych wysłano na "zasłużone emerytury". Tym razem diagnoza była poprawna: uraz kolana! Specjaliści i konsultanci do końca nie byli zgodni którego więc w swiat poszła wiadomość: "uraz kolana, chory ma sie dobrze i wraca do zdrowia". Cos jednak było nie tak. Cierpiące miny notabli z PiS mówiły, że mogą byc to dwa kolana! Spekulacjom na fejsie, twiterze i innych obywatelskich platformach społecznościowych nie było końca. Nowogrodzka milczała, ambony milczały. W kuluarach szeptano, że wsród delfinów jest Brutus! Nagle po miesiacu wnikliwych diagnoz prezes wyszedł ze szpitala. Naczelni specjalicie od zdrowia poinformowali, że diagnoza potwierdziła się i konieczna będzie "reparacja" kolana. Którego? Tego ze względów bezpieczeństwa kraju nie podano. Mijają dni, miesiące... i co? Cisza. CL |
|