Data: 2010-04-29 07:46:39 | |
Autor: Janina Kolina | |
Kablujemy na siebie anonimowo | |
polecam kolegom ciekawy arykuł, uważny znajdzie moje ślady:
jk Do tego zawodu nie da się wejść z marszu - mówi Jerzy Makula. - Kablujemy na siebie anonimowo, każdy błąd jest szczegółowo omawiany. Doświadczenie to obycie, umiejętność reagowania, pewność. - Samolot nie zna się na stopniach wojskowych, tylko czy ktoś go dobrze, czy źle prowadzi - wylicza inny pilot. Kto spędził w powietrzu tysiące godzin, tysiące razy lądował - nic mu nie jest obce. Żeby sobie mówić na "ty" z samolotem, trzeba trochę pożyć. Jak się go zacznie za wcześnie "tykać" - może zabić. Piotr Łukaszewicz podkreśla, że trzeba się do tej zasady bezwzględnie stosować całe życie. Kapitanami komunikacyjnych Boeingów są więc zwykle panowie z siwizną na skroniach; to też oznaka doświadczenia. Złoty wiek pilota zaczyna się po czterdziestce. Standardy światowe mówią, że lepiej, gdy piloci transportowi są starsi, również ze względu na doświadczenie życiowe. Mniej są wtedy skłonni do podejmowania ryzyka, bardziej asertywni. Ale takich pilotów w wojskowym lotnictwie transportowym nie mamy. - W 36 specpułku z vipami latają trzydziestokilkulatkowie. Bardzo mnie to dziwi: ile oni mogą mieć wylatanych godzin? Nawet jeśli mają ze 3 tys., to nie przesądza o doświadczeniu - mówi Jerzy Liwiński, publicysta lotniczy. Transportowych nazywa się dorożkarzami: zawiozą, przywiozą. Przewiozą tyłek po niebie. Tutaj łatwiej uciułać godziny nalotu, bo pilotuje się na długich dystansach. Inaczej mają ci z myśliwców, gdzie lot trwa kilkanaście minut, a reszta to starty i lądowania. Zdaniem fachowców dopiero ponad 2 tys. wykonanych startów i lądowań pozwala mówić o pilocie, że jest doświadczony. http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1505196,1,piloci-vip-ow.read |
|