Data: 2010-02-10 09:33:10 | |
Autor: -=Elwood=- | |
Jazda na światłach - prawie 3 lat a, i co? | |
W dniu 2010-02-09 13:11, GB pisze:
> Najprostszy to taki że wpływ jazdy na światłach na ilość wypadków oscyluje > gdzieś w granicach błędu statystycznego. No tak by wychodziło. Ale... i tu zaczynają się schody. Dla mnie włączanie świateł mijania stało się odruchem w samochodzie, tak jak zapinanie pasów. Jednocześnie nie uważam żeby w codziennej jeździe miejskiej, włączenie świateł wpłynęło w jakikolwiek sposób na moje bezpieczeństwo. Wczytując się w dane zamieszczane przez Policję widać wyraźnie że zdecydowana większość wypadków, również tych ze skutkiem śmiertelnym ma miejsce gdy panują dobre warunki atmosferyczne w ciągu dnia. (brawura i głupota kierujących, pogoda fajna to walę ile fabryka dała, a światła mają się do tego nijak). Żeby było śmieszniej w nocy więcej wypadków ma miejsce na drogach oświetlonych niż nieoświetlonych (raport policji za 2008r str. 18) Osobiście uważam iż światła mijania w miastach nie powinny być obowiązkowe w okresie od późnej jesieni do wiosny. Natomiast poza miastem jak najbardziej może być i cały rok. Pomagają mi widzieć pojazdy poza miastem gdy mocno świeci słońce albo jest szarówka, (takie subiektywne odczucie) Dla mnie osobiście największym zagrożeniem na drodze (szczególnie tych drugorzędnych pomiędzy wioskami, małymi miastami) są kompletnie niewidoczni piesi na poboczu, rowerzyści. Co tydzień praktycznie (szczególnie piątkowo i sobotnio) widzę wariatów ubranych na szaro idących drogą (pobocze zasypane śniegiem oczywiście) bardzo często po ich zachowaniu można wnioskować że są pijani, podobnie rowerzyści (bez rozgraniczenia (miejscy, wiejscy i małomiejscy). -- -=Elwood=- Our Knowledge Is Our Power |
|