Data: 2011-10-25 05:26:32 | |
Autor: stevep | |
Jaruś matole, rządów nie obalają kibole. | |
# - Staliśmy się (rząd-red.) bardziej zasadniczy wobec kiboli, bo nie chcemy na naszych stadionach chamstwa, rasizmu, wulgaryzmów. Nie chcemy, by przychodzili na nie bandyci, załatwiający przy okazji meczów swoje interesy i werbujący młodych ludzi do swoich bojówek. Nasza aktywność jest większa, bo jeszcze rok temu na stadionach nie było policjantów - mówi Adam Rapacki, wiceminister MSWiA, w rozmowie z Hubertem Zdankiewiczem.
Wygląda na to, że jednak nie kibole obalają w Polsce rządy… (śmiech) Ja bym nawet zaryzykował stwierdzenie, że ich działania przyniosły odwrotny skutek. W ogóle kibole, skoro już trzymamy się tej nazwy, niepotrzebnie włączają aspekt polityczny w swoje działanie. Nie ma żadnej polityki w naszym podejściu do łamania prawa na stadionach. Na pewno nie ma? Wasze ostatnie działania pachniały na kilometr kampanią wyborczą. Jeśli już, to pachniały nią działania opozycji. Zaostrzenie naszej polityki nie miało związku z wyborami, tylko ze zbliżającymi się finałami Euro 2012. Po wyborach nic się w tej kwestii nie zmieni i kibole szybko się o tym przekonają. Staliśmy się bardziej zasadniczy, bo nie chcemy na naszych stadionach chamstwa, rasizmu, wulgaryzmów. Nie chcemy, by przychodzili na nie bandyci, załatwiający przy okazji meczów swoje interesy i werbujący młodych ludzi do swoich bojówek. Nasza aktywność jest większa, bo jeszcze rok temu na stadionach nie było policjantów. Pojawiali się tylko funkcjonariusze incognito, którzy nie interweniowali, gdy coś się działo. Z rasizmem jest szansa wygrać. Czy jednak naprawdę Pan wierzy, że uda się wyeliminować ze stadionów wulgaryzmy? Przeklina się nie tylko w Polsce. Wiem, że piłka nożna to nie tenis i trudno wymagać od kibiców, by zachowywali się jak podczas Wimbledonu. Szczerze mówiąc, to by było nawet nudne. Rozumiem, że w ferworze walki komuś wyrwie się przekleństwo czy nawet cała wiązanka. Nie może jednak być tak, że cała trybuna skanduje wulgarne i obraźliwe hasła, nierzadko pod dyktando prowadzącego doping. Na to zgody nie ma i nie będzie. Zamykając stadiony, pakujecie jednak wszystkich ludzi chodzących na mecze do jednego worka. Nie każdy kibic to bandyta. Nikt tak nie twierdzi. Zdajemy sobie sprawę, że tacy ludzie to mały procent stadionowej publiczności. Trudno też oczekiwać, że kibice sami pozbędą się bandytów. To rola policji. Oddzielmy dwie kwestie. Bandytami faktycznie powinna zająć się policja i zapewniam, że to robi. Mamy nawet na tym polu spore sukcesy. Teraz rozmawiamy jednak przede wszystkim o kibolach. Albo ultrasach, jeśli woli Pan tę nazwę. Mam na myśli ludzi, którzy z miłości do swojego klubu łamią prawo. Odpalają race, bluzgają, wbiegają na boisko albo rozrabiają w drodze na mecz. Ci ludzie, nie wiedzieć czemu, oczekują, że będziemy na to przymykać oko. Nie będziemy. Czy jednak sami nie naginacie przy okazji prawa? Często słyszę zarzut, że łamiemy prawa człowieka. Zaraz, zaraz. Nie mylmy pojęć. Kupując bilet na mecz, zawieramy z klubem swoistą umowę cywilnoprawną. Na jej mocy jedna strona zobowiązuje się dostarczyć w określony sposób rozrywki, a druga - przestrzegać określonych reguł. Jeśli ktoś tego nie robi, to gospodarz imprezy ma pełne prawo wyrzucić go za drzwi. Gdzie tu łamanie praw człowieka? # Ze strony: http://tiny.pl/h1jw2 -- stevep Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|