Data: 2011-04-21 16:04:38 | |
Autor: cirrus | |
II. | |
# Dlaczego to robiłeś?
- Bo jakbyś czytał tylko Goethego, Manna, Prousta, to miałbyś wyjątkowo spaczone widzenie gatunku ludzkiego. 12 kwietnia wróciłeś do Warszawy. Pamiętasz, o czym się wtedy wśród twoich znajomych mówiło? - Najczęściej komentowano to, że Monika Olejnik kolejny wywiad przerywa płaczem. No jak tak można?! Profesjonalistka i robi takie rzeczy! I to jeszcze przy tych z PiS-u! Nie miałem tego rodzaju pretensji. Rozumiałem, że ona płacze, bo ich znała. A z drugiej strony, gdy tak obserwowałem, jak ona płacze, to myślałem, że jeśli to jeszcze parę razy się zdarzy, to ten poziom emocji i roztkliwienia sięgnie tak daleko, że wybory prezydenckie rzeczywiście wygra drugi Kaczyński. I trochę się wystraszyłem, bo tego nie chciałem. Poszedłeś pod Pałac zapalić znicz? - Nie miałem takiej potrzeby. Natomiast pewnego dnia musiałem pójść na Uniwersytet, a wtedy pod Pałacem była już ta kolejka ludzi, którzy czekali, często po kilkanaście godzin, żeby wejść i zobaczyć trumnę. I to mnie zafrapowało. Bo tak jak rozumiem żałobę, to, że ktoś przyjeżdża zapalić świeczkę, rozumiem też emocje Moniki Olejnik, tak ten rodzaj umartwienia - przestanie nocy w kolejce, żeby przejść obok dwóch zamkniętych trumien - wydał mi się dziwny. Choć z drugiej strony tak jak nie mam upodobania do takich masowych sytuacji, tak wybrałem się - z absolutną jasnością, że powinienem - na pogrzeb Kuronia. Powinienem był ich więc rozumieć, ale przyznam, że patrzyłem na nich podejrzliwie. Podejrzliwie? - Kim są, że mają taką potrzebę? Przyznam się też do tego, że jak poszedłem tam kolejny raz, już specjalnie po to, by obserwować to zjawisko, to miałem taką refleksję, że średnio rzecz biorąc, ci ludzie wyglądają lepiej, niżbym się spodziewał. Lepiej? - Bardziej normalnie. No, niestety, w takich kategoriach o tym myślałem. Ja już długo przed katastrofą miałem poczucie, że w tym kraju żyją dwa różne plemiona. Ale jak słuchałem tego Radia Maryja, to wiedziałem, że to jest tylko fragment tego innego świata. Teraz miałem wrażenie, że w tej kolejce mam pełen przekrój. Że całe plemię tam stoi. No i pomyślałem, że to jest szansa. Wziąłem więc aparat i zacząłem chodzić. Aparat? - Zwyczajną lustrzankę, ale obiektyw mam dobry. Wielki? - 200 milimetrów. Ogniskowej. Wystarczy, żeby z ośmiu metrów zrobić komuś portret. A sobie założyłem, że nie będę robił szerokich planów, tylko portrety. Zrobiłem ich kilkaset. Chodziłem więc wzdłuż tej kolejki i robiłem zdjęcia. A chcąc nie chcąc, zacząłem też słuchać. Czytać ulotki, które nosili. Śmieszne, straszne, dziwaczne. Na Krakowskim jest kiosk, a na nim, na tylnej ścianie, wisiał plakat z fotografiami ofiar. Obok jakieś zaimprowizowane deklaracje w rodzaju: "Na zakręcie historii Polski Pan Bóg każe nam wybierać prawdę lub kłamstwo, życie lub śmierć. Jeżeli teraz nie wybierzemy dobrze, to niedługo może być pogrzeb narodowy". Albo: "Czy można przygotować na oczach świata tak haniebną zbrodnię i czuć się bezkarnym?". # Ze strony: http://tiny.pl/hdvxl -- stevep |
|