Dnia Tue, 25 Sep 2012 10:58:15 +0200, Bogdan Idzikowski napisał(a):
Newsweekowy artykuł o homoksiędzach, czyli mówiąc wprost o nadającej kościołowi ton większości, wywołał gorące emocje wśród katolubnych. Obrońcy homoksięży w zasadzie nie bawią się w detale, tylko walą z bardzo prostej, acz grubej rury: to wszystko nieprawda, manipulacja, pomówienia i atak (jak zwykle bezpardonowy) na religię i jej oficerów. A wszystko to jedynie potwierdza tezę, że kościół nie ma problemu z homoseksualizmem i z homoseksualnym lobby. Kościół ma problem z tym, że sprawa wyszła na jaw i głośno się o tym mówi.
Stąd też skowyt obrońców dobrego imienia i zwolenników zamiatania problemu pod dywan, mimo że nie ma na świecie tak wielkiego dywanu pod który dało by się to zamieść. Zabawne jest obserwowanie choćby takiego Terlikowskiego, którego wrzask niesie się po wszystkich zakątkach Rzeczpospolitej. Gość się męczy a pewnie i moczy, czerwieni, zapluwa i zapędza, ale z godnym podziwu uporem trwa przy obronie czegoś, czego obronić się nie da, i czego szczerze mówiąc nie ma po co bronić. Homoseksualizm się zdarza, żadna to sensacja, a że akurat szczególnie trapi księży… Taka karma pewnie, wolą inaczej, ich prawo.
Natomiast niewątpliwie ciekawym jest skąd to się bierze. Bo to, że księża to w 70-80 procentach homolubni, to wiedza już powszechna i zbadana. Ale dlaczego homoseksualizm aż w takiej skali dotyka księży, oto jest pytanie, i oto wyzwanie dla badających. Biologicznie ich do tych seminariów tak dobierają, czy może to wyuczone, w trakcie studiów i tak zwanej posługi?
wtorek, 25 września 2012, revelstein
http://revelstein.blox.pl/2012/09/2690-homopasterze-czyli-nie-trzeba-sie-wstydzic.html
Coś się przyczepił do tych klechów. Chca się pieprzyć to niech się sobie
pieprzą. Ich odbyt ich problem. Sądzisz, że pedałują zbiorowo? MW
|