Data: 2010-09-16 13:49:12 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
Haba! Targowica! Precz z komunom! heheheheh | |
Myl te, e obrocy praw zwierzt powinni si zainteresowa spraw jego
kota i e znalazyby si podstawy by i jego mu odebra. -- "Zostawcie kya mjastu" |
|
Data: 2010-09-16 14:23:51 | |
Autor: Jarek nie obroni kya | |
Haba! Targowica! Precz z komunom! heheheheh | |
Uytkownik "Grzegorz Z." <blogfiles@gazeta.pl> napisa Myl te, e obrocy praw zwierzt powinni si zainteresowa spraw jego Jeli go jeszcze nie zjad. Przemysaw Warzywny -- "Wstpujc do PiS, zostawiasz na portierni swj rozum i zdolno oceniania rzeczywistoci. Godzisz si, czowieku, na to, e bdziesz klepa zdania typu "zgadzam si z tym, co powiedzia Jarosaw Kaczyski", "Jarosaw Kaczyski to m stanu" i pokrewne". |
|
Data: 2010-09-16 15:03:02 | |
Autor: radek | |
Haba! Targowica! Precz z komunom! heheheheh | |
Dnia 2010-09-16, o godz. 13:49:12
"Grzegorz Z." <blogfiles@gazeta.pl> napisał(a): Kłamstwo wymaga udowodnienia Prawda broni się sama Hasło rozliczeniowe Na pierwszy rzut oka kłamstwo jest dla człowieka czymś bardzo uciążliwym, ponieważ kłamiący musi dokładnie pamiętać co i do kogo mówił. Każda wpadka grozi degradacją społeczną, bo nie ma dla bliźnich większej rozkoszy niż przyłapać kogoś na kłamstwie. Jeśli mimo to ludzie używają kłamstwa, to znaczy, że jest im bardzo potrzebne w imię wyższych celów. Powiem więcej, kłamstwo jest dla ludzkości koniecznym warunkiem przetrwania gatunku. Bez kłamstwa uwiedzenie partnera (partnerki) byłoby niemożliwe, gdyż tylko ułuda zauroczenia osłabia czujność nawet najbardziej racjonalnie myślących ludzi i doprowadza do przypadkowych aktów prokreacji. Kłamstwo jest z tego punktu widzenia najwierniejszym sojusznikiem natury. Jak można odmówić zbliżenia temu Jedynemu i Najlepszemu (Jedynej i Najlepszej), chociaż wiadomo, że w istocie są to najwyżej Nienajgorsi. Powiadają nawet, że Pan Bóg po to wymyślił orgazm, żeby Murzyn wiedział, kiedy należy skończyć. A więc kłamstwo jest piękne! Wyobraźmy sobie piekielny świat, w którym wszyscy mówią sobie tylko prawdę. Jęki mordowanych i kaleczonych ofiar prawdomówności wypełniałyby tę ponurą rzeczywistość, powszechne zdziczenie doprowadziłoby do ruiny cywilizacji, a wzajemna nienawiść zniszczyłaby wątły gmach humanizmu. Częściowe próbki takiego horroru mamy obecnie w postaci licznych procesów sądowych między dzielnymi politykami i biznesmenami a dziennikarzami, którzy ośmielili się powiedzieć o tych politykach czy biznesmenach szczerą prawdę. Do mordowania na razie jeszcze nie dochodzi, ale eksponowanie w mediach nienawiści wskazuje na wrodzoną odrazę do prawdy niektórych przedstawicieli elity polityczno-społecznej. Są to oczywiście tylko odrębne przypadki i powszechna antyutopia jeszcze nam nie grozi, bo od urodzenia jesteśmy wspaniałymi kłamcami i dobrze rozumiemy tych, którzy nie chcą żadnej prawdy. Byłoby nawet dobrze dopisać w Deklaracji Praw Człowieka ustęp, że każdy człowiek ma prawo do dezinformacji i niech sam sobie wybiera, co właściwie chce wiedzieć, a czego nie chce. Wiadomo, że w przypadku prawdy nie ma żadnego wyboru, a jeśli ktoś nie może wybierać, to staje się niewolnikiem. Co prawda, są między nami zwyrodnialcy potocznie zwani naukowcami, którzy wbrew naturze maniakalnie dążą do tzw. poznawania prawdy, ale jest ich stosunkowo niewielu, poza tym mówią oni językami bardzo zawiłymi i dla ludzi normalnych niezrozumiałymi, nie mówiąc już o tym, że każdy z nich wyrabia swą własną „prawdę” i zaciekle zwalcza „prawdy” wyrabiane przez kolegów. Nam, ludziom normalnym, taka prawda nie jest potrzebna, ściślej mówiąc, my dokładnie nie wiemy, po co taka prawda byłaby nam potrzebna. Najbardziej jednak szkodzą społeczeństwu ci wcześniej wspomniani dziennikarze. Skąd się bierze u nich taki niezdrowy pociąg do wykrywania prawdy? Powiadają, że pewien miliarder amerykański poważnie zachorował i, żeby go nie denerwować, specjalnie dla niego drukowano jeden jedyny egzemplarz gazety z bardzo dobrymi wiadomościami. Na zewnątrz działy się potworne rzeczy, a w domu miliardera panował święty spokój i optymizm. Powiedzmy, że dla każdego obywatela osobnej gazety nie da się zorganizować, ale np. jakieś wydawnictwo dla rządu lub pisma specjalne dla rolników lub górników byłyby bardzo przydatne, uszczęśliwiłyby wszystkich i złagodziłyby niepotrzebne napięcia. Jeszcze całkiem niedawno w Kraju Rad istniały właśnie takie organy, które udowadniały, że jego obywatele żyją w najbogatszym kraju i są najszczęśliwsi. Niektórzy w obecnej Rosji zażarcie domagają się powrotu do tej nirwany informacyjnej. A u nas co? Pisma chłopskie udowadniają, że najgorzej jest chłopom, górnicze - że górnicy są uciskani, w wydawnictwach rządowych - same utyskiwania i demonstracja własnej bezsilności przed planowanymi przez ten sam rząd trudnościami. Zamiast z reform robić święta narodowe, jak to już kiedyś na tych ziemiach bywało, wyjaśniają nam, że nie ma innego wyjścia, że jest źle, ale może być jeszcze gorzej. Panowie, opamiętajcie się! My chcemy operacji pod narkozą lub przynajmniej z miejscowym znieczuleniem. A przy tym chcemy wierzyć, że operacja się uda i będziemy żyli długo i szczęśliwie. W tym momencie odczuwam zdziwienie szanownego Czytelnika (Czytelniczki). O czym to on (to znaczy ja) gada?! Co to za nawoływanie do propagandy! Co to za ohydny sowietyzm i bolszewizm! Ludziom trzeba mówić prawdę, nawet najgorszą, minęły czasy upupiania mas, uczciwość i szczerość powinny być normą społeczną itd., itp. Proszę mi wierzyć, że mówienie prawdy dla wszystkich jest domeną bardzo niewielu ludzi, których zazwyczaj nikt nie słucha. My, ludzie normalni, każdy z osobna pieścimy swą własną prawdę, której zresztą często wolimy nie ujawniać. Mówimy do innych to, co dla nich jest przyjemne i pożyteczne, niezależnie od tego, czy jest to prawda, czy pospolite kłamstwo.. Kiedy słyszę, jak ktoś mówi: „Jak myślisz, czy powiedzieć mu (jej) prawdę?”, ciarki mi przechodzą po plecach, bo czuję, że ktoś będzie miał niezłe jaja. Podobnie się dzieje w polityce i gospodarce, na których każdy się zna i chętnie wypowie o nich niezliczoną ilość prawd. Trudność jednak polega na tym, że wszystkie te prawdy są różne, a więc z logicznego punktu widzenia są kłamstwami. To dlaczego nie wybierać z tych kłamstw najdogodniejszych i najprzyjemniejszych dla naszego serca, bo jak na razie terapia wstrząsowa naszego rozwijającego się kraju przypomina historię, kiedy baba przychodzi do lekarza, a lekarz mówi jej, że zostało jej niewiele tego życia: - Rany Boskie! - krzyczy baba. - Może kąpiele błotne? - Kąpiele mogą być - zgadza się lekarz. - Przyzwyczai się pani do ziemi. Alosza Awdiejew |